środa, 25 stycznia 2017

Rozdział 75: To nie to samo.



Kathe POV’



Uśmiechnęłam się szeroko kiedy Justin zaczął jeździć swoim nosem po mojej szyj. Leżeliśmy na łóżku chłopaka i byłam pewna, że dzisiaj nic nie da rady mnie od niego odciągnąć.

Szatyn westchnął głęboko i zaczął składać leciutkie pocałunki na mojej szyj, kierując się z nimi w stronę ust. Odwzajemnił pocałunek od razu kiedy usta chłopaka złączyły się z moimi. Dłoń Justin’a wsunęła się pod mój tyłek i ścisnęła go, przez co cicho jęknęłam.

Bieber po chwili odsunął się ode mnie i chwycił moją koszulkę, ściągając ją ze mnie.

- Chyba nie…- przerwałam swoją wypowiedź, kiedy poczułam usta chłopaka na moim brzuchu.

- Jesteś moją dziewczyną, stęskniłem się za tobą i gówno mnie obchodzi co pomyślą sobie chłopcy.- szatyn rozpiął swoje spodnie i pozbył się ich razem z koszulką, a następnie wstał na chwile i podszedł do komody, na której leżał jego portfel. Wyciągnął ze środka prezerwatywę i wrócił do mnie, odkładając opakowanie obok mnie i zabierając się za ściąganie reszty moich ubrań.

Zarumieniłam się lekko i zagryzłam wargę, kiedy przeszywający wzrok chłopaka spoczął na moim ciele, odzianym w samą bieliznę. Justin nachylił się nad moją piersią i zaczął ssać skórę na niej. Wygięłam się do przodu z czego chłopak od razu skorzystał i wsunął dłoń pod moje plecy, aby rozpiąć mój stanik i rzucić go po chwili gdzieś obok łóżka. Po kilku minutach to samo zrobił z naszymi dolnymi częściami bielizny.

Odsunął głowę od mojego uda, które zaczął całować i uśmiechnął się do mnie szelmowsko.

- A co jeśli ktoś wejdzie?- wysapałam

 Szatyn uśmiechnął się do mnie szeroko i sięgnął dłonią po kołdrę, następnie kładąc się między moimi nogami i przykrywając nakryciem swoje ciało.

- Co ty wyprawiasz, głupku?!- zaśmiałam się.

- Leż cicho.- wymamrotał spod kołdry. Wzdrygnęłam się kiedy poczułam usta chłopaka na mojej kobiecości.

Chwyciłam poduszkę leżącą obok mnie, zacisnęłam na niej zęby i przymknęłam oczy, sapiąc cicho.

- O cholera.- wymamrotałam w poduszkę czując język chłopaka na najwrażliwszej części mojego ciała.




Odetchnęłam lekko, kiedy chłopak po kilku minutach zaprzestał wykonywania wcześniejszej czynności i  podniósł się do góry, odkrywając swoją głowę. Zaśmiałam się cicho zauważając jego zmierzwione włosy.

Justin sięgnął po paczuszkę leżącą obok nas i rozerwał ją zębami, następnie zakładając jej zawartość na swojego penisa. Uśmiechnął się w moją stronę i pochylił się nade mną, opierając swoje ramiona po obydwóch stronach mojego ciała. Zarzuciłam jedną nogę na biodro chłopaka i przyciągnęłam go bliżej siebie.

Odchyliłam głowę do tyłu kiedy poczułam penisa chłopaka, wbijającego się w moje wejście.

- Jesteś tak niesamowicie ciasna.- wymamrotał chłopak i od razu zaczął się poruszać.

Jedną dłoń wplotłam we włosy chłopaka, a drugą oparłam o jego plecy, od czasu do czasu wbijając w nie swoje paznokcie.

Jęknęłam kiedy chłopak wykonał okrągły ruch biodrami i zatrzymał się nagle, wysuwając i opadając obok mnie.

- Usiądź na mnie.- uśmiechnął się i podał mi swoją dłoń.

Zamrugałam powiekami i spojrzałam w kierunku drzwi.

- Jesteśmy dorośli, więc jeśli ktoś wejdzie nic się niestanie. Poza tym z reguły starają się pukać.-oznajmił, próbując mnie uspokoić.

Niepewnie wykonałam polecenie chłopaka i na nim usiadłam. Szatyn jęknął kiedy nasunęłam się na jego długość i przeniósł swoje dłonie na moje pośladki, ściskając je.

- Poruszaj się w górę i w dół. – poinstruował mnie, co zaczęłam wykonywać.

- O Boże!- Jęknęłam, kiedy poczułam jeszcze lepiej penisa chłopaka.

- Właśnie tak, malutka.- wywarczał chłopak.



Sama nie wiem ile czasu minęło, ale odetchnęłam zmęczona kiedy kilka sekund po wspólnie przeżytym orgazmie, upadłam na chłopaka.

Justin zsunął mnie delikatnie z siebie. Zdjął prezerwatywę i rzucił ją obok łózka przez co trochę się skrzywiłam, ale wzruszyłam ramionami i przytuliłam się bardziej do szatyna, który przykrył nas kołdrą.

Oparłam głowę na piersi Justin’a i przymknęłam oczy wsłuchując się w bicie jego serca.

- Kathe…- zaczął chłopak, przez co wymamrotałam coś pod nosem, pokazując tym, ze go słucham.

- Jak zareagowali twoi rodzice?- otworzyłam gwałtownie oczy i podniosłam głowę do góry, patrząc na chłopaka.

-Skąd o tym wiesz?

- Chaz mi powiedział. Wiem, że wywalili Cię z domu.- oznajmił ostro.

- W zasadzie już się pogodziliśmy.- wzruszyłam ramionami i uśmiechnęłam się lekko. – I jest coś jeszcze.- uśmiechnęłam się szerzej.

Justin oblizał wargi, czekając aż będę kontynuować.

- Rozmawiałam z nimi chwilę i mimo, że o wszystkim wiedzą, tata powiedział, że cię polubił i chcą dać Ci drugą szansę, więc mamy spotkać się z nimi ponownie i pogadać tym razem bez żadnych kłamstw.- z ust Justin’a wydobyło się westchnięcie.

- Co jest?- zmarszczyłam brwi, opierając się wygodnie o klatkę piersiową chłopaka i wpatrując się w jego twarz.

- Cieszę się, że twoi rodzice nas akceptują mimo tego wszystkiego, ale ja po prostu nienawidzę tych całych spotkań. Wiesz dobrze, że mimo iż niby o wszystkim wiedzą, to ja i tak nie będę mógł czuć się tam swobodnie. Muszę pozostać przemiłych chłopakiem, a obydwoje wiemy, że to gówno prawda.- wymamrotał.

- Zdarzają Ci się ataki agresji Justin, ale względem mnie jesteś przeważnie miłym, kochanym chłopakiem którego uwielbiam, tak samo jak tego aroganckiego dupka. Kocham Cię całego i wiem, że kiedy zachowujesz się tak jak teraz, nie udajesz nikogo. Po prostu jest w tobie taka cześć która potrafi być urocza, więc nie mogę się z tobą zgodzić, że musisz udawać, wystarczy że będziesz taki jak teraz.- uśmiechnęłam się.

- Inaczej traktuje Ciebie, a inaczej innych ludzi. To nie to samo.

- Spędziłeś z moimi rodzicami kilka godzin i zawsze rozmowa z nimi szła Ci świetnie, więc i tym razem tak będzie. Jeśli nie dasz rady zachowywać się swobodnie, rób to co robiłeś dotychczas i będzie świetnie.- szatyn westchnął i objął mnie ramieniem.

- Musimy jeszcze zająć się tą popieprzoną sprawą z Rogers'em.

- Tylko proszę, cokolwiek zrobicie, uważajcie, dobra?

- Wiesz, że zawsze jestem ostrożny, a to co że mnie zapuszkowali nie było winą żadnego z nas. Po prostu ten sukinsyn, nie wiedział w jakie gówno się pakuje.- warknął.

- Okay, rozumiem. Nie denerwuj się.- pochyliłam się i złożyłam lekkiego całusa na klatce piersiowej chłopaka.





Sama nie wiem kiedy zasnęliśmy, ale po otworzeniu oczu na zewnątrz panowała już całkowita ciemność. Uniosłam głowę do góry i spojrzałam na Justin’a. Szatyn spał z lekko uchylonymi ustami, przez co się uśmiechnęłam, bo rzadko kiedy mam okazje popatrzeć na śpiącego szatyna.

Nie chciałam obudzić chłopaka, więc pozostałam w swojej pozycji, czyli z głową na jego klatce piersiowej i zaczęłam przyglądać się wszystkim jego tatuażom, które byłam w stanie zauważyć z tej pozycji.

Usłyszałam ciche pukanie do drzwi, lecz nie odpowiedziałam, aby nie obudzić chłopaka. Obróciłam się twarzą do drzwi, przykryłam dokładnie swoje ciało kołdrą i w tej samej chwili drzwi otworzyły się. Zza framugi wychyliła się głowa Max’a.

- Obudziłem Cię?- pokręciłam delikatnie głową, zaprzeczając.

- Mam pizze, więc jak chcesz to zejdź i obudź Justin’a, albo i nie.- mruknął okiem i zniknął, zamykając za sobą drzwi.

Podniosłam się powoli z łóżka, założyłam moją rozrzuconą bieliznę po pokoju, mając szczerą nadzieje, że Max tego nie zauważył. Ubrałam czarne legginsy oraz szary T-shirt, przeczesałam dłonią włosy i zeszłam na dół.

- Justin zejdzie?- zapytał Luke, od razu po moim wejściu do salonu.

- Nie, nie budziłam go, niech trochę pośpi. Nie sądzę aby mieli wygodne łóżka, tam gdzie był.- chłopcy zgodnie pokiwali głową.

Usiadłam obok Ryan’a, a pod moją twarz od razu została podsunięta pizza z pieczarkami, kurczakiem i serem. Wzięłam jeden kawałek i wgryzłam się w jedzenie.





Chłopcy zamówili 7 pizz, więc mimo to i tak jestem zdziwiona, że jedna z nich została nie tknięta, ponieważ mimo wszystko, postanowili zostawić ją Justin’owi.

To dopiero nazywa się poświęcenie dla przyjaciela.

Aktualnie siedzieliśmy w salonie i oglądaliśmy jakiś film o opętanym dziecku, który chyba należał do gatunku horrorów, lecz nie był jakoś przeraźliwie straszny.

Krzyknęłam kiedy ktoś nagle zasłonił mi oczy. Chłopcy zaczęli się śmiać, a dłonie zostały zabrane z mojej twarzy. Obróciłam się do tyłu i zmrużyłam oczy patrząc na Justin’a.

- Nie patrz na mnie tym śmiercionośnym wzrokiem, kochanie.- uśmiechnął się i obszedł kanapę, pociągając mnie do góry i zajmując moje miejscu tylko po to abym siedziała na jego kolanach, mimo że w pomieszczeniu było jeszcze kilka wolnych miejsc. Szatyn wsunął dłoń pod moją koszulkę i pozostawił ją na moim brzuchu. Oparłam się wygodnie o tors chłopaka i kontynuowałam oglądanie filmu.





Ziewnęłam w połowie następnego filmu, przez co najbliżej siedzące mnie osoby, popatrzyły na mnie.

- Ktoś tu jest zmęczony.- oznajmił Chris i uśmiechnął się lekko.

Zanim zdążyłam cokolwiek odpowiedzieć chłopakowi, już znajdowałam się w ramionach Justin’a, wisząc nad kanapą.

- Postaw mnie.- mruknęłam, rumieniąc się lekko przez natarczywy wzrok chłopców.

- Nie. Jesteś zmęczona, więc idziemy spać.- oznajmił Justin i nie żegnając się z chłopakami, zaczął wynosić mnie z salonu.

- Dobranoc!- krzyknęłam. Wszyscy zgodnie odkrzyknęli mi odpowiedź, przez co się uśmiechnęłam i przytuliłam bardziej do mojego chłopaka.

To było naprawdę słodkie jak Justin o mnie dbał.

- Kocham Cię.- wymamrotałam i przymknęłam na chwilę oczy.

Po dotarciu do pokoju, chłopak od razu położył mnie na łóżku i zdjął ze mnie ubrania, pozostawiając mnie w samej bieliźnie. Sam rozebrał się do bokserek i obszedł łóżko, kładąc się obok mnie, przykrywając nas kołdrą i od razu przyciągając mnie do swojej klatki piersiowej.

- Ja też Cię kocham.- oznajmił, składając pocałunek na mojej głowie.

Nerwowo przełknęłam ślinę, zdając sobie sprawę, że bardzo mało brakowało abym straciła to wszystko nawet na kilka lat. Zdecydowanie nie poradziłabym sobie, jeśli okazałoby się, że chłopcom nie uda się wyciągnąć Justin’a z więzienia.

Westchnęłam cicho, co zwróciło uwagę szatyna.

- O czym myślisz?

- O twoim aresztowaniu.- przyznałam szczerze.

- To już przeszłość, nie zamęczaj się tym.­ – mocniej objął mnie ramieniem.

- Nie chce aby kiedykolwiek to się powtórzyło. Nawet nie chce sobie wyobrazić, co stałoby się ze mną jeśli musiałbyś tam zostać.

- Nic by się z tobą nie stało, bo nigdy nic takiego nie będzie miało miejsca.

- Skąd masz taką pewność?- zmrużyłam oczy, mimo że chłopak nie był w stanie tego zauważyć.

- Bo po pierwsze nigdy nie będą mieli na mnie wystarczających dowodów, a po drugie ktoś musi się tobą opiekować.- moje usta mimowolnie drgnęły w uśmiechu.

- Boże, tak cholernie mocno Cię kocham.- wymamrotałam, przyciskając się do ciała chłopaka. – I że niby ty nie potrafisz być słodki.

- Nie jestem słodki.- oburzył się, przez co zachichotałam.

- No przecież oczywiście, że nie.- przewróciłam oczami.

- Cokolwiek pomoże spać Ci spokojnie. – wymamrotał i obróciłam nas na lewą stronę, wtulając się w moje plecy.

                                          ___________________________________________

Trzeba było w końcu napisać jakiś słodki rozdział, który pokazałby jak nasi główni bohaterowi się kochają i jak wygląda więź między nimi. :)

Mam nadzieję, że nie zwymiotowaliście tęczą i w dalszym ciągu macie się dobrze. :)

Miłego ! x

5 komentarzy:

  1. Nieee ,ten rozdział to jeden z najlepszych ,pozatyn to ciale opowiada ni jest mega ... czekam na nastepny rozdzial a najlepiej jak codzienie byly by 2 rozdzialay....:)
    supr się to czyta ,pozdrawiam i czekam N kolejny rozdział:) ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział, jeden z najlepszych. Ja bardzo lubie takie słodkie rozdziały a ten Ci wyszedł idealnie. Ostatnio często dodajesz, ferie masz? Mam nadzieje że szybciutko będzie następny tak samo genialny. Jesteś super i zazdroszcze takiej wyobraźni do pisania. Pozdrawiam ;) ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten rozdział jest cudowny ❤❤❤ kocham ich!😍😍😍

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale slodko ♡♡ uwielbiam 😍💜😍

    OdpowiedzUsuń