poniedziałek, 26 października 2015

Rozdział 13: Daj Mi Spokój

Kathe POV'

-Nieee...-jęknęłam i zakryłam głową poduszkę kiedy w pokoju rozniósł się dźwięk budzika co oznaczało, że pora wstawać do szkoły.
Westchnęłam kiedy budzik zaczął dzwonić po raz drugi i odkryłam głowę.
Otworzyłam oczy i wyłączyłam go.
Zwlokłam się z łóżka i weszłam do garderoby wyciągając z niej czarne rurki oraz czarno czerwoną koszulę. Z komody wyciągnęłam bieliznę i weszłam do łazienki.
Zdjęłam z siebie piżamę oraz bieliznę i odkręciłam wodę w kabinie.
Weszłam pod ciepły strumień i zabrałam się za mycie.
Umyłam się miodowym żelem pod prysznic i spłukałam dokładnie pianę.
Zakręciłam wodę i wyszłam z kabiny.
Wytarłam się w duży niebieski ręcznik i założyłam na siebie bieliznę oraz ubrania.
Włosy spięłam w wysokiego koka i zaklęłam cicho pod nosem kiedy zobaczyłam bordową malinkę na szyj.
Zaczęłam szukać korektora w kosmetykach aby zakryć tą 'pamiątkę'.
Kiedy wreszcie mi się udało, była widoczna tylko dla tych którzy naprawdę dobrze będą przyglądać się mojej szyj.
Rzęsy pomalowałam tuszem i zrobiłam cienką kreskę eyelinerem na powiekach.
Spryskałam się perfumami i wyszłam z łazienki.
Na nogi założyłam białe stopki oraz czerwone Vansy.
Telefon schowałam do kieszeni a na ramie założyłam torbę i zeszłam na dół.
Weszłam do kuchni gdzie jak zwykle czekało już na mnie śniadanie.
Chwyciłam pierwszą kanapkę i zaczęłam ją jeść.

Kiedy miałam już się zbierać do szkoły w kuchni pojawiła się mama.
-Cześć, już jedziesz?-zapytała
-Tak. Pa.-uśmiechnęłam się do niej i wyszłam zabierając po drodze kluczyki od auta.
Torbę jak to w zwyczaju miałam rzuciłam na siedzenie pasażera i wsunęłam kluczyk do stacyjki uruchomiając samochód.
Włączyłam radio i zapięłam pas.
Wyjechałam na ulicę kierując się w kierunku szkoły.

Dzisiaj na całe szczęście nie miałam żadnego problemu z zaparkowaniem samochodu, co było cudem. Teraz właśnie stałam z Emilly niedaleko biblioteki gotowa na pierwszą lekcje.
-I jak się udało wczorajsze spotkanie z Ryanem?-zapytałam ciekawa
-Bardzo się udało. Jest cudowny.-uśmiechnęła się szeroko i podskoczyła lekko do góry na co zachichotałam
-To świetnie.-również się uśmiechnęłam
-Justin nadal się do ciebie nie odezwał?-zapytała a ja spojrzałam na nią zastanawiając się czy powiedzieć jej prawdę.
-Niekoniecznie.-odpowiedziałam.
-To znaczy?-zapytała podnosząc do góry brew i opierając jedną dłoń na biodrze.
Pokręciłam rozbawiona głową z jej pozy i westchnęłam
Nie ma sensu jej okłamywać.
-Pamiętasz jak wczoraj pożegnałam się z wami na parkingu?-zapytałam
-Nie mam jeszcze sklerozy. Jasne że pamiętam.-przewróciła oczami.
-Justin poszedł za mną.-powiedziałam cicho nie chcąc aby ktoś mnie usłyszał
-Powiedział, że też musi się zbierać.-podniosła do góry brwi.
-Poszedł za mną. Przycisnął mnie do maski mojego własnego auta i tak po prostu pocałować gadając przed tym jakieś bzdury.-wzruszyłam ramionami streszczając mniej więcej wczorajsze zdarzenie.
-Pocałował?-zapytała i otworzyła szeroko buzie ale chwilę później na jej twarzy wykwit promienny uśmiech.
-I co się tak szczerzysz?-podniosłam do góry brew.
-Opowiadaj co było dalej.-ponagliła mnie.
-No nic. Wsiadłam do auta i odjechałam.-wzruszyłam ramionami
Emilly spojrzała na mnie jak na wariatkę.
-Odjechałaś?-zapytała nie wierząc w to co słyszy.
-Odjechałam.-kiwnęłam głową
-Katherin Jonhson stwierdzam że jesteś najgłupszą dziewczyną w tej szkole.-powiedziała a ja zamrugałam zaskoczona.
-Heej! Co to ma znaczyć?-zmarszczyłam brwi.
-Dziewczyno każda laska się o niego zabija. Pocałował cię a ty go tam zostawiłaś.-pokręciła głową.
-Jestem pewna, że się nie załamał.-powiedziałam przypominając sobie jak odwiedził mnie w nocy.
Zaczerwieniłam się i od razu skarciłam się za to w głowie kiedy zauważyłam że Emilly przygląda mi się z podniesionymi brwiami.
-Czegoś mi nie mówisz.-stwierdziła.
-Nie prawda.
-Prawda. Kate mów o co chodzi, bo wiesz że nie odpuszczę!-zrobiła krok w moją stronę mrużąc na mnie oczy.
-Okay, okay. Być może powiem Ci ale nie teraz i nie tutaj.-powiedziałam. Dziewczyna kiwnęła głową i uśmiechnęła się zadowolona z siebie.
Naprawdę nie miałam ochoty na scenę na środku korytarza.
Dzwonek zadzwonił a my ruszyłyśmy pod klasę gdzie właśnie miała odbyć się nasza pierwsza lekcja dzisiejszego dnia.
Em zatrzymała się w połowie drogi i zmarszczyła brwi.
-A temu co się stało?-zapytała
Spojrzałam w kierunku gdzie i ona patrzyła i natknęłam się na Justina który rozmawiał z jakimś chłopakiem którego widziałam już przy jego stoliku na stołówce.
Nie odezwałam się nic.
-Zajęłabym się nim i jestem pewna że nie tylko ja.-powiedziała śmiejąc się.
-Emilly!-krzyknęłam zaskoczona przez co kilku osób na korytarzu spojrzało na mnie.-Jestem zaszokowana! Myślałam że bujasz się w Ryanie.-powiedziałam to już ciszej nie chcąc by ktoś usłyszał.
-Bo tak jest, ale nie jesteśmy jeszcze razem. No wiesz... można pomarzyć, przecież nie robię nic złego. Bieber jest gorący, więc...-powiedziała uśmiechając się lekko.
Zaśmiałam się.
-No ale sama powiedz, nie miałabyś ochoty się nim zaopiekować?-zapytała patrząc na mnie.
Zagryzłam wargę powstrzymując śmiech ale nic to nie dało i zaśmiałam się głośno, widziałam kątem oka Justina który obraca się w moim kierunku z podniesionymi brwiami i lekkim uśmieszkiem.
-Co cię tak śmieszy? Jestem aż tak bardzo zabawna?-zapytała wydymając wargę.
Zachichotałam
-Kto wie może już miałam okazje.-mruknęłam puszczając do niej oczko.
-Cooo?!-tym razem to ona krzyknęła a ludzie patrzyli na nas jak na wariatki.
Znowu wybuchnęłam śmiechem i ruszyłam przed siebie trzymając się za brzuch ze śmiechu, i nie chcąc spóźnić się na lekcje.
Przeszłam obok Justina który nie spuszczał ze mnie wzroku.
Obróciłam się w stronę Emilly która patrzyła na mnie jakoś dziwnie.
-Mówisz prawdę, czy sobie żartujesz?-zapytała po chwili
-Czemu miałabym żartować?-zapytałam oblizując usta.
-No niee... Chce usłyszeć całą historie. Jak do tego doszło i w ogóle.
-Powiedziałam przecież że pogadamy później.-westchnęłam
-Później? Nie wiem czy tyle wytrzymam.
-Jeśli się nie mylę później mamy w-f więc będziemy miały trochę więcej czasu.-mruknęłam i weszłam do klasy gdzie był już nauczyciel.
-Przepraszamy.-powiedziałam i zajęłam ostatnią ławkę przy oknie.

Po skończonej lekcji ruszyłyśmy przez korytarz w kierunku szatni.
Emilly przez całą lekcje suszyła mi głowę próbując dowiedzieć się czegokolwiek ale nic jej nie powiedziałam.
-Już się nie mogę doczekać.-zaklaskała a ja przewróciłam oczami.
Weszłam do szatni i przebrałam się w stój na w-f.
Poczekałam na Emilly a kiedy już się pojawiła wyszłam razem z nią z szatni podchodząc do drzwi od siłowni.
Weszłam do środka a przyjaciółka zaraz za mną.
Obejrzałam się dookoła czy aby na pewno nikogo tutaj nie ma, ale na szczęście pomieszczenie było puste.
-No gadaj w końcu.-ponagliła mnie
-Zamknij się albo nic ci nie powiem.-zmrużyłam oczy.
-Okay, sorry.-wydęła wargi.
-A więc... Było po drugiej jak usłyszałam pukanie w okno wstałam i otworzyłam drzwi balkonowe, wszedł do środka a chwilę później zobaczyłam że z wargi leci mu krew i na policzkach ma parę zadrapań. Powiedziałam mu żeby sobie to czymś przeczyścił ale on powiedział że ja mam to zrobić.
Więc się zgodziłam. Zaprowadziłam go do łazienki i oczyściłam rozcięcia.- wzruszyłam ramionami a Emilly wpatrywała się we mnie z uśmiechem.
-Kontynuuj, kontynuuj. -ponagliła mnie ręką
-A skąd możesz wiedzieć czy jest druga cześć tej historii? Może to już koniec, hmm?-podniosłam do góry lewą brew.
-Bo to musiało zakończyć się w inny sposób. Gadaj, albo wyciągnę to z Ciebie siłą.
Przewróciłam oczami. Tak, cóż Emilly czasami potrafi być bardzo... ciekawska i denerwująca.
- Schyliłam się potem aby schować wodę i w ogóle a kiedy wstawałam on stanął za mną. Przycisnął mnie do ściany, pocałował i otrzymałam dodatkowo bon podarunkowy.- dokończyłam i przewróciłam oczami. Wskazałam palcem w jedno konkretne miejsce pod uchem.-Nie dotykaj bo to jest zakryte korektorem.-ostrzegłam.
-O Mój Boże.-zachichotała.
Przewróciłam po raz kolejny oczami.
-Ja się wcale tak nie ciesze.-wzruszyłam ramionami.
Dziewczyna ucichła i spojrzała na mnie.
-Co? Dlaczego?-zapytała
-Sama powiedziałaś że jest Męską Dziwką, więc prawdopodobnie mną też się bawi.-wzruszyłam ramionami.
Dziewczyna zmarszczyła brwi jakby dopiero teraz to do niej dotarło.
-Nie przejmuj się. Nie masz przecież pewności.-stwierdziła
-I co że niby zmieni się od tak?-prychnęłam -Dobra chodźmy stąd.-wyprowadziłam dziewczynę z siłowni na korytarz gdzie stali już chłopcy w tym Ryan oraz Bieber i parę innych dziewczyn.
-Cześć Ryan.-powiedziałam kiedy przechodziłam obok chłopaka udając że nie widzę obok Justina.
Ryan zmarszczył brwi, ale po chwili się uśmiechnął.
-Cześć Kathe, Emilly.
Emilly uśmiechnęła się do niego najszerzej jak tylko mogła a ja pokręciłam rozbawiona głową.
Chłopak podszedł do niej, więc postanowiłam zostawić ich samych.
Spojrzałam na chwilę na Justina ale kiedy zauważyłam, że mi się przyglądała od razu odwróciłam wzrok i weszłam do szatni po telefon.
Chwilę później wyszłam z telefonem w ręku i wyszłam na korytarz siadając na jednym z parapetów i sprawdzając portale społecznościowe.
Telefon w mojej ręce zawibrował.
Zmarszczyłam brwi kiedy na wyświetlaczu pojawiła się wiadomość.
Kliknęłam na kopertę.

Od: SEXOWNY ^^
Unikasz mnie, Shawty?

Kliknęłam na odpowiedz.

Do: SEXOWNY ^^
Nie mów do mnie "Shawty"!

Nie musiałam długo czekać na kolejną wiadomość.

Od: SEXOWNY ^^
Nie odpowiedziałaś na moje pytanie.

Przewróciłam oczami.

Do: SEXOWNY ^^
Nie, nie unikam Cię.

Od: SEXOWNY ^^
A to ciekawe, bo ja sądzę że jednak jest inaczej.

Do: SEXOWNY ^^
Nie unikam, ale skoro ty wiesz lepiej...
Daj mi spokój.

Od: SEXOWNY ^^
Przyjdź do naszego schowka. Mam sprawę.

Podniosłam do góry brwi na :"naszego schowka".

Do: SEXOWNY ^^
DAJ. MI. SPOKÓJ!

Od: SEXOWNY ^^
Przyjdź!

Zirytowana zeskoczyłam z parapetu i ruszyłam w kierunku schowka.
Zatrzymałam się pod drzwiami oglądając się za siebie czy nikt mnie nie widzi.
Weszłam do środka i od razu zamknęłam za sobą drzwi.
Obróciłam się aby zobaczyć opierającego się o ścianę Justina ze skrzyżowanymi ramionami i złośliwym uśmieszkiem.
-Jestem...-wzruszyłam ramionami.
-Czyli mnie nie unikasz?-podniósł do góry brew i stanął prosto robiąc w moją stronę kilka kroków.
-Już powiedziałam. Czego ty chcesz?
-Ciebie.-uśmiechnął się i szybko pokonał dzielący nas dystans i przycisnął mnie do drzwi.
Całą swoją siłą jaką miałam w sobie nie chciałam pokazać po sobie jak bardzo zdziwiło mnie to jedno krótkie słowo wychodzącego z jego ust.
Odepchnęłam go od siebie, co poskutkowało odsunięciem się ode mnie na jakieś 10 centymetrów.
Wow! Siłacz ze mnie! Prychnęłam wgłąb siebie.
-Co Ci jest?-zapytał marszcząc brwi.
-To chyba co tobie jest Justin! Raz mi grozisz, później jesteś miły, następnie znowu mi grozisz, potem całujesz mnie na parkingu, potem poobijany przychodzisz do mnie w środku nocy i znowu mnie całujesz a teraz znowu jestem z tobą w tym głupim schowku a ty znowu próbujesz mnie pocałować. Wybacz ale nie jestem dziewczyną, którą możesz się pobawić, jasne? Masz swoje laseczki, które z przyjemnością wskoczą ci do łóżka, ale z całą pewnością ja do nich nie należę, więc się odczep.-powiedziałam przymykając na sekundę oczy.
Chciałam nacisnąć klamkę ale złapał mnie za łokieć i przyciągnął do siebie tak że wylądowałam w jego ramionach.
-A kto powiedział, że chce się pobawić? Hmm?-zapytał przechylając głowę na bok.
-Widzę jak się zachowujesz. Co dzień inna laska, nie dzięki, nie mam zamiaru znaleźć się w twojej kolekcji.-westchnęłam i wyrwałam się z jego uścisku i tym razem udało mi się wydostać na korytarz bez zatrzymania.

 
________________________________________ 

Tam tam tam. Spodziewaliście się, że Kathe postawi się Justinowi? :)
Kto oglądał wczoraj MTV EMA? :) 
Justin zdobył 5 nagród. Jestem z niego cholernie dumna i z nas wszystkich za dzielne głosowanie. Jesteście niesamowici. :) 
#SORRY COŚ CUDOWNEGO ! :)
 
No następnego. x

KONTAKT:
ASK.FM: @allyoursbabyx
TWITTER: @allyoursbabyx

Przypominam również o hastagu #onelifeff na twitterze gdzie możecie pisać co sądzicie o rozdziałach czy też o całym ff.  

CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ!

niedziela, 18 października 2015

Rozdział 12: To takie podziękowanie...

Kathe POV'

Weszłam do kuchni i wyciągnęłam z lodówki sok pomarańczowy nalałam go do szklanki i ruszyłam do swojego pokoju.
Upiłam parę łyków i odstawiłam szklankę na szafkę nocną.
Odłożyłam torbę i rzuciłam się na łóżko.
Chwyciłam pilot i włączyłam telewizje szukając czegoś co zajęło by mnie chociaż na parę minut.
Zostawiłam jakąś komedie i oparłam się wygodnie o poduszki za mną.
Próbowałam skupić się na filmie i chociaż starałam się jak mogłam nie wychodziło mi.
Cały czas zastanawiałam się: Co miało znaczyć to na parkingu?
Dlaczego mnie pocałował?
Niekontrolowanie zagryzłam wargę i przymknęłam na chwilę oczy wzdychając.
Podniosłam się z łóżka i wyjęłam z torby telefon, który odłożyłam na szafkę nocną.
Chwyciłam szklankę z napojem i położyłam się z powrotem na łóżko.
Wypiłam sok, odłożyłam pustą szklankę na szafkę i skupiłam się na telewizji.


Po skończonym filmie postanowiłam coś zjeść.
Zeszłam do kuchni.
Z lodówki wyjęłam składniki, które przydadzą mi się do przygotowania kanapek czyli: ser żółty, pomidor i zielony ogórek.
Po skończonej kolacji wróciłam do pokoju.
Z garderoby zabrałam piżamy a z komody świeżą bieliznę i weszłam do łazienki w celu umycia się.
Zdjęłam z siebie ubrania i bieliznę i wrzuciłam je do kosza.
Odkręciłam wodę w wannie i poczekałam aż się napełni.
Kiedy wanna miała już wystarczająco dużo wody, zakręciłam kran i zanurzyłam się w ciepłej wodzie aż po samą szyje.
Przymknęłam oczy chcąc zapomnieć o dzisiejszym dniu.
Gdy woda zaczęła robić się coraz zimniejsza zabrałam się w końcu za kąpiel.
Umyłam ciało truskawkowym żelem pod prysznic i wyszłam z wanny.
Wypuściłam wodę i wytarłam dokładnie ciało.
Założyłam bieliznę i piżamę.
Zmyłam z twarzy makijaż i wyszłam z łazienki.
Zeszłam na dół i usiadłam w salonie na kanapie przed telewizorem.
Sięgnęłam po pilot i włączyłam jakiś kanał gdzie akurat lecieli Szybcy i Wściekli.
Rozsiadłam się wygodnie na kanapie i wpatrywałam się w obraz przede mną.


Około 22 samochód zaparkował przed domem a chwilę później do środka weszli rodzice.
-Cześć. Nie śpisz?-zapytała mama
-Jak widać, ale właśnie miałam zamiar iść.-uśmiechnęłam się lekko.
Wyłączyłam telewizje.
Pocałowałam mamę i tatę w policzek i poszłam do pokoju.
Wślizgnęłam się pod kołdrę i przykryłam się nią aż pod samą szyje.


Usłyszałam ciche stukanie.
Przekręciłam się na drugi bok i wtuliłam w poduszkę, ale znowu usłyszała ten sam dźwięk.
Tak jakby ktoś pukał w szybę.
Natychmiastowo otworzyłam oczy i przełknęłam ślinę.
Bardzo powoli przekręciłam głowę w stronę okna ale nic nie zauważyłam, następnie mój wzrok przesunął się na drzwi od balkonu a wtedy zobaczyłam cień.
Cholera!
Podniosłam się powolutku z łóżka i podeszłam po woli do okna.
Odetchnęłam z ulgą kiedy zobaczyłam kto tam stoi.
Całe szczęście to nie żaden morderca.
Chociaż.... źle to ujęłam.
Otworzyłam drzwi balkonowe.
-Zwariowałeś? Wystraszyłeś mnie. Co tu robisz? Wiesz która jest godzina?-naskoczyłam na niego ale zamknęłam się kiedy wepchnął mnie do środka pokoju, zakrył mi usta ręką i zamknął za sobą drzwi.
Odepchnęłam jego dłoń i zmarszczyłam brwi.
-Co ty tu do cholery robisz, Justin?-zapytałam
-Stoje.-wzruszył ramionami uśmiechając się bezczelnie.
-No co ty Einsteinie, tyle to ja też zdążyłam zauważyć.-przewróciłam oczami.-Czego tak naprawdę chcesz?
Zrobił krok w moją stronę a kiedy światło księżyca padło na jego twarz mało co nie pisnęłam.
-Co ci się do cholery stało w twarz?-zapytałam mrużąc oczy.
-Nic co powinno Cię interesować.-syknął.
-Przypominam Ci, że jesteś w moim domu, nie na odwrót. I zapytam ponownie... Po co ty przyszedłeś?-oparłam dłonie na biodrach.
Chłopak przekrzywił głowę i wpatrywał się we mnie dokładnie od stóp do głowy.
-Byłem w okolicy i wpadłem.-wzruszył ramionami
Prychnęłam
-Facet jest...-obróciłam się na chwilę do tyłu aby spojrzeć na zegarek na szafce nocnej.-2:34. Skoro postanowiłeś tylko wpaść i mnie odwiedzić, to powinieneś pomyśleć, że niektórzy normalni ludzie o tej godzinie śpią.-westchnęłam i spojrzałam na jego brodę gdzie leciała krew z rozciętej wargi.
Na policzku również było parę zadrapań.
-Powinieneś to przemyć.-wskazałam na jego twarz.
-To nic. Bywałem w gorszym stanie.-wzruszył ramionami.
-Mimo wszystko przemyj to.
-Ty to zrób.-przechylił na bok głowę.
-Co?-zapytałam marszcząc brwi.
-Przemyj mi to.-oblizał usta a ja całą sobą powstrzymywałam się aby tam nie spojrzeć.
-Dobra, chodź.-złapałam go za koszulkę i pociągnęłam za sobą.
Weszliśmy do łazienki.
Zapaliłam światło i popchnęłam go w kierunku kibelka aby usiadł co o dziwo grzecznie zrobił.
Zaczęłam szukać po szafkach płatków kosmetycznych i wody utlenionej.
Kiedy wreszcie znalazłam potrzebne mi rzeczy stanęłam pomiędzy jego nogami i starałam się zignorować jego łobuzerski uśmiech.
Nalałam na jeden płatek trochę wody i podniosłam palcami jego podbródek do góry abym miała lepszy widok na rozciętą wargę.
Przetarłam wacikiem po wardze na co się skrzywił.
Oczyściłam zakrwawiony podbródek i zadrapania na policzku.
-Gotowe.-powiedziałam i odsunęłam się wyrzucając zakrwawione waciki do kosza.
-Dzięki.-mruknął
Kiwnęłam głową i ukucnęłam tyłem do niego aby schować do szafki waciki i wodę.
Podniosłam się i chciałam cofnąć się do tyłu ale poczułam na swoich plecach wysportowaną klatkę piersiową.
Przełknęłam ślinę.
-Coś spięta się zrobiłaś.-usłyszałam tusz przy swoim uchu.
Włoski na moim karku podniosły się do góry a na ramionach pojawiła się gęsia skóra.
Modliłam się aby tego nie zauważył, ale oczywiście musiał położyć rękę na moim ramieniu, a chwilę później usłyszałam jego cichy chichot.
-Co się z tobą dzieje, Jonhson? Zawsze taka wygadana.-powiedział i obrócił mnie przodem do siebie.-Zaczerwieniłaś się.-powiedział i uśmiechnął się szeroko dumny z siebie.
Zrobił krok w moją stronę na co ja zrobiłam dwa do tyłu.
Uśmiechnął się złośliwie i zrobił kolejne kroki w moim kierunku a ja cofałam się do tyłu aż trafiłam na zimne kafelki.
Oparł dłonie po obu dwóch stronach mojej głowy skutecznie blokując mi drogę ucieczki.
Przechylił na bok głowę oblizując usta.
Zamrugałam i próbowałam odepchnąć go od siebie i odsunąć się ale poskutkowało to zupełnie nie tak jak chciałam, ponieważ chłopak przysunął się tak blisko, że jego klatka piersiowa stykała się z moją.
-Nie uciekniesz przede mną, shawty.-wymruczał i opuścił jedną dłoń na dół łapiąc mnie za biodro.
Sapnęłam zaskoczona.
-Co robisz?-odezwałam się w końcu.
-Coś co Ci się z pewnością spodoba, skarbie.-mrugnął do mnie uśmiechając się szeroko.
Jestem pewna że jeśli nie trzymał by dłoni tam gdzie ją trzyma, właśnie leżała bym na ziemi.
Coś się dzieje ze mną niedobrego.
Przysunął twarz bliżej mojej aż w końcu jego usta opadły na moje.
Zassał mocno moją dolną wargę, na co jęknęłam a on uśmiechnął się nadal nie odsuwając swoich ust od moich.
-Tak, właśnie. Jęcz skarbie. Chce Cię słyszeć.-wymruczał odsuwając się na chwilę tylko po to aby sekundę później z powrotem przycisnąć się do moich ust.
Zaczął poruszać wargami, krzywiąc się od czasu do czasu przez rozciętą wargę ale nie odsunął się.
Drugą dłoń ze ściany przeniósł na mój podbródek ściskając go lekko.
Zaczęłam oddawać pocałunek.
Chłopak przycisnął mnie jeszcze bardziej do ściany.
Zjechał obiema dłońmi na moje pośladki i podniósł mnie do góry.
Instynktownie oplotłam go w pasie i zarzuciłam ręce na jego szyje.
Chłopak trzymał mnie do góry, nie zdejmował dłoni z moich pośladków.
Wsunął język do środka mojej buzi a kiedy odnalazł mój, zaczęły poruszać się w zgodnym tempie, ocierając się o siebie.
Zassałam lekko jego język i wplątałam palce w jego włosy ciągnąc za końcówki.
Chłopak jęknął i tym razem to ja się uśmiechnęłam.
Poczułam wybrzuszenie w jego spodniach i zaczerwieniłam się nie chcąc tam spojrzeć.
Odsunęliśmy się od siebie kiedy zaczęło brakować nam powietrza, ale Justin od razu zaczął całować moją szyje.
Jęknęłam kiedy zaczął całować jeden szczególny skrawek mojej skóry tusz poniżej ucha co chyba było moim słabym punktem.
Przyssał się do tamtego miejsca przegryzając je co chwilę a z mojej buzi wydobywały się niekontrolowane jęki.
Odsunął się ode mnie z zadowolonym uśmieszkiem.
-To takie podziękowanie za pomoc.-uśmiechnął się łobuzersko i postawił mnie na ziemi.
Dotknęłam miejsca gdzie cały czas czułam pieczenie po jego wargach.
Zrobiłam parę kroków w bok i stanęłam przed lustrem obracając głowę w bok.
Zamrugałam zaskoczona kiedy kawałek poniżej ucha zobaczyłam plamkę która robiła się coraz bardziej czerwona, nawet można powiedzieć bordowa.
-Zrobiłeś mi malinkę?-zapytałam łapiąc się za szyje.
-Owszem.-oblizał usta.-Dobra, czas na mnie.-uśmiechnął się szeroko podszedł do mnie mocno pocałował w usta i tak po prostu wyszedł.
Stałam oniemiała, nie wierząc że to wydarzyło się naprawdę.
Ruszyłam się w końcu z miejsca i wyszłam z łazienki zgaszając za sobą światło.
Wzdrygnęłam się kiedy poczułam wiatr na moich ramionach, który dostawał się przez otwarte drzwi balkonowe.
Wyszłam na balkon i wyjrzałam z niego na dół ale po Justinie nie było już śladu.
Pokręciłam głową i weszłam do pokoju zamykając za sobą drzwi balkonowe.
Wślizgnęłam się pod jeszcze ciepło kołdrę i przycisnęłam twarz do poduszki próbując ponownie zasnąć.


____________________________________________
Cześć !
Dla ludzi którzy czytali Dangera i mogą mieć problem z tym rozdziałem!
Chciałabym was poinformować, że bez względu na to jak ten rozdział może być podobny do jednego z rozdziałów Dangera nie inspirowałam się tym. Po prostu tak jakoś to napisałam, ponieważ przyda mi się to do dalszych rozdziałów i również chciałam w pewien sposób pokazać, że pomiędzy tą dwójką nie istnieje tylko nienawiść jak w początkowych rozdziałach. Próbuje to jakoś rozkręcić. Więc zanim ktoś ma zamiar skrytykować ten rozdział niech najpierw przeczyta tą notkę. Pozdrawiam :)
No następnego. x

KONTAKT:
ASK.FM: @allyoursbabyx
TWITTER: @allyoursbabyx

Przypominam również o hastagu #onelifeff na twitterze gdzie możecie pisać co sądzicie o rozdziałach czy też o całym ff.  

CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ!