niedziela, 30 sierpnia 2015

Rozdział 7: Puść mnie.

Kathe POV'

Wyłączyłam budzik i podniosłam się z łóżka.
Ziewnęłam i przeciągnęłam się na środku pokoju.
Uśmiechnęłam się lekko kiedy uświadomiłam sobie że dzisiaj piątek!
Nareszcie!
Mija dopiero pierwszy tydzień tych męczarni a ja już mam dość.
Weszłam do garderoby i wybrałam ubrania na dzisiaj: czarne rurki i bordową bluzkę z białym napisem "GOOD DAY :)"
Z komody zabrałam jeszcze bieliznę i weszłam do łazienki.
Dzisiaj wyjątkowo zamiast prysznica, wybrałam wannę.
Tak mam wannę i prysznic w łazience i dość miejsca mimo wszystko dla siebie.
Plusy tego że moi rodzice mają kasę.
Owszem są też minusy np.: Ciągły brak ich w domu, wyjazdy z miasta na parę dni.
Odkręciłam wodę i zdjęłam z siebie ubranie.
Weszłam do wanny kiedy tylko ta napełniła się wodą i zamoczyłam się w niej pod samą szyję.
Po jakichś 5 minutach, w końcu postanowiłam zabrać się za mycie, jeśli nie chce spóźnić się do szkoły.
Umyłam ciało kwiatowym żelem pod prysznic.
Wypuściłam wodę z wanny i wyszłam z niej wycierając się w duży biały ręcznik.
Ubrałam bieliznę i ubrania.
Zrobiłam lekki makijaż składający się z tuszu do rzęs i eyelinera.
Włosy związałam w wysokiego kucyka i wyszłam z łazienki.
Na nogi założyłam skarpetki i białe krótkie Conversy.
Zabrałam torbę i telefon i zbiegłam na dół.
Uśmiechnęłam się kiedy zobaczyłam obojga rodziców rozmawiających w salonie.
-Cześć!-przywitałam się i zabrałam jedną z kanapek które czekały już na mnie na wyspie kuchennej razem z szklanką herbaty.
W odpowiedzi rodzice obrócili się w moją stronę i uśmiechnęli.
Wypiłam herbatę i wyszłam z domu żegnając się przed tym z rodzicami i zabierając ze sobą kluczyki od auta.
Torbę rzuciłam na miejsce pasażera. Zapięłam pasy i odpaliłam silnik, sekundę później wyjeżdżając na ulicę.


Klnełam pod nosem, chcąc znaleźć wreszcie jakieś wolne miejsce na tym przeklętym parkingu.
Nie które auta zostały zaparkowane tak, że zajmowały dwa miejsca.
Idioci!
Kiedy wreszcie odnalazłam jakieś wolne miejsce, chyba jedyne które zostało, odetchnęłam i zgasiłam silnik.
Chwyciłam torbę i wysiadłam z auta zamykając je za sobą.
Kluczyki wrzuciłam do torebki i ruszyłam w kierunku wejścia do szkoły.


Przy mojej szafce stała już Emilly.
Uśmiechnęłam się i przywitałam się z nią.
Z szafki wyjęłam książki na dzisiejszy dzień i spakowałam je do torby.
-Co tam?-zapytałam obracając się w jej stronę.
-Nic nowego.-wzruszyła ramionami i pociągnęłam mnie za rękę w kierunku sali od Fizyki gdzie miała rozpocząć się nasza pierwsza lekcja dzisiejszego dnia.
Zajęłyśmy wolną ławkę w klasie i obróciłam się w kierunku Emilly kiedy poczułam jej dłoń na moim ramieniu.
-Idziesz dzisiaj na imprezę?-zapytała a ja zmarszczyłam brwi, ponieważ nie wiedziałam nic o żadnej imprezie.
-Jaka impreza? Ja nic nie wiem.-odpowiedziałam
-Gadałam z Ryanem i powiedział, że jakiś jego kumpel organizuje imprezę i mamy przyjść. Ty też..-uśmiechnęła się szeroko.-I nie chce słyszeć "NIE". Muszę tam być!-oznajmiła i zrobiła oczka szczeniaczka, a przynajmniej próbowała przez co się zaśmiałam a parę osób, które siedziało już w klasie obróciło się w naszą stronę.
-No co?-zapytałam i wzruszyłam ramionami przewracając na nich oczami.-Co Ci tak zależy?-zapytałam zwracając się tym razem do Em.
-No bo wiesz... Ryan mnie prosił żebyśmy przyszły i...iiii... nie wypada odmówić.-odpowiedziała kreśląc coś po zeszycie nie patrząc na mnie.
-Kręcisz. Mów o co chodzi, albo nie pójdę.-powiedziałam i oparłam się o krzesło za mną.
-No bo...
-Wysłów się dziewczyno.-ponagliłam ją.
-Boo...Ryan mi się podoba.-powiedziała cicho a ja uśmiechnęłam się szeroko.
-Też tak myślałam.-powiedziałam a ona podniosła szybko głowę i spojrzała na mnie zaskoczona.
-Co? Jak? Skąd niby?-pytała
-Skarbie, znam cię bardzo długo i mi w zupełności wystarczą twoje rumieńce kiedy na niego patrzysz i ten promienny uśmiech za informacje, że coś się dzieje.-odpowiedziałam szturchając ją lekko w żebra.
-Okay, okay. Masz mnie. I co, pójdziesz ze mną?
-Dobra. To gdzie ta impreza? U kogo, i o której?-zapytałam chcąc zmienić temat.
-Pójdziesz?-zapiszczała a ja uśmiechnęłam się szeroko.
-Wszystko dla Ciebie.-zaśmiałam się i starałam się zignorować obracające się w naszym kierunku głowy.
Dzwonek zadzwonił a do klasy weszło jeszcze paru uczniów.
-A więc... Impreza jest u jakiegoś chłopaka z drugiej klasy i jest zaproszona cała szkoła. To 5 ulic dalej od mojego domu i zaczyna się o 20.-odpowiedziała
-Okay, więc spotykamy się na miejscu czy mam po ciebie wpaść?
-Ja wpadnę po ciebie i pojedziemy moim autem, co ty na to?-zapytała nadal nie przestając się uśmiechać.
-Wchodzę w to.-powiedziałam i w tym samym czasie do klasy weszła babka od Fizyki.
Rozmowy w klasie ucichły i wszyscy zaczęli przygotowywać się do lekcji.


Po zakończonej 4 lekcji- Matematyka odetchnęłam z ulgą kiedy wreszcie wyszłam z klasy.
-Mój Boże ile ta baba potrafi gadać.-jęknęła Emilly a ja pokiwałam głową w zupełności się z nią zgadzając.
Po korytarzu rozniósł się krzyk.
- Ja pierdole! Rozpierdolę Go!
Obróciłam się akurat w momencie kiedy Bieber uderzał o jedną z metalowych szafek a obok niego stał Ryan, ciągle coś mu powtarzając.
Ludzie przechodzili obok nich najdalej jak się dało, czyli przy samej ścianie, mimo że korytarz był duży.
Powtórka!
Kilka dość odważnych osób, które nie bały się obok nich przejść bez obawy bycia zaatakowanym przechodziło przy samej ścianie.
My również musiałyśmy tam przejść, ponieważ kawałek za nimi zaczynały się schody prowadzące na górne piętro gdzie właśnie miałyśmy mieć lekcje a innej drogi nie było.
Poza tym jeśli chciałby mnie zabić, czy coś ,miał już do tego doskonałą okazje.
Cholera, że też wtedy musiałam tam być!
Pociągnęłam za rękę Emilly i przeszłam obok nich środkiem korytarza.
Nie miałam zamiaru przyciskać się do ściany, skoro było tyle wolnego miejsca.
-Ten kutas, może sobie szykować już grób.-usłyszałam syknięcie za sobą, które jak się domyślałam wychodziło z ust Biebera.
Obróciłam się na chwilę i w tym samym czasie moje spojrzenie skrzyżowało się z jego wściekłym wzrokiem.
-I czego się kurwa patrzysz?!-ryknął a ja zacisnęłam szczękę.
-Wyluzuj koleś!-warknęłam i obróciłam się z powrotem w kierunku korytarza.
Usłyszałam jak Ryan wciąga powietrze do płuc i mruczy coś w rodzaju "No i się zaczyna".
-Że coś ty kurwa powiedziała?!-wysyczał i zrobił krok w moją stronę na co w odpowiedzi ja zrobiłam dwa do przodu nie obracając się w jego stronę i ciągnąć za sobą Emilly, która przyglądała się raz mi raz Justinowi, wystraszona, że musi znajdować się w centrum sytuacji.
-To co powiedziałam, głuchy jesteś?-rzuciłam przez ramię.-Wyżyj się na którejś ze swoich lalek a ode mnie się odpieprz, bo nic Ci nie zrobiłam.-tym razem obróciłam się w jego stronę.
Kim on myśli że jest?
A no tak, racja! Najgroźniejszy facetem w tym mieście!-pomyślałam i zaśmiałam się w duchu ze swojej głupoty.
Naprawdę mój mózg, czasami mógłby zacząć pracować szybciej zanim coś powiem.
Zacisnął mocno szczękę, tak że żyła na jego szyj była bardzo wyraźna.
Pięści również były mocno zaciśnięte, co mogłam stwierdzić po zbielałych knykciach.
Gdybyśmy byli w jakiejś kreskówce z jego nosa oraz uszu właśnie wylatywałby dym a on byłby cały czerwony ze złości.
No bo co ja takiego zrobiłam? Obróciłam się, a on od razu na mnie krzyczy.
Może i nie ma ze mną problemów, ale nie pozwolę aby ktoś mnie tak traktował.
Chce mnie zabić, za to że mu odpyskowałam, czy ma zamiar po raz kolejny mi grozić?
Zdawałam sobie sprawę, że wszyscy na korytarzu, przyglądają nam się z nieukrywanym zainteresowaniem.
Obróciłam się i pociągnęłam za sobą Emilly.
Nie zrobiłam nawet kroku do przodu, ponieważ zostałam mocno pociągnięta za ramie do tyłu tak, że musiałam puścić Em.
-Co do cho...-nie dokończyłam ponieważ przede mną stał wkurzony Justin Bieber.
-Koniec przedstawienia. Wynocha! Znajdźcie sobie inną zabawę!-krzyknął Ryan a cały korytarz jak na zawołanie ulotnił się.
Wszyscy pouciekali, tam gdzie się dało.
Westchnęłam.
-Zabierz ją!-wysyczał Bieber przez zaciśniętą szczękę i wykonał ruch brodą w kierunku Emilly.
Obróciłam się w jej stronę.
Ryan złapał ją za rękę i pociągnął w drugą stronę korytarza, ale ta stała jak słup.
-Nie zostawię jej, z nim! Nie ma mowy!-krzyczała próbując wyrwać swoją rękę z jego uścisku.
-Nic jej nie będzie, spokojnie.-złapał ją w tali.
Widziałam jak dziewczyna zaczyna mięknąć ale nadal stoi w miejscu, więc postanowiłam się odezwać.
-Idź. Nic mi nie będzie.-uśmiechnęłam się lekko i miałam nadzieje, że nie wyszedł z tego żaden grymas przez ciągły ból który odczuwałam na ramieniu przez uścisk Justina.
Zignorowałam pomruk Justina pod nosem w stylu "Jeszcze zobaczymy".
-Jesteś pewna?-zapytała Emilly patrząc raz na mnie, raz na Justina i raz na Ryana.
-Tak, idź.-potwierdziłam
Dziewczyna ruszyła przed siebie z Ryanem obok, odwracając się od czasu do czasu do tyłu.
W momencie kiedy zniknęli za ścianą zostałam pociągnięta, tak że prawie musiałam za nim biegnąć.
Minutę później znajdowałam się w składziku z szczotkami i tym podobne.
Dlaczego mnie to nie dziwi?
-Puść mnie! To boli!-warknęłam i wyszarpałam rękę z jego uścisku, masując obolałe miejsce.
-Słuchaj...-wysyczał i zamknął drzwi przez które tutaj weszliśmy, a bardziej... ja zostałam wepchnięta.
Zrobił kilka kroków do przodu, przez co ja zaczęłam cofać się do tyłu, aż zostałam zablokowana przez ścianę za mną.
-Chyba sobie za dużo pozwalasz, mała.-wysyczał i przygniótł mnie do ściany.
Próbowałam go odepchnąć, ale on nawet nie drgnął a moje ręce zostały zablokowane tuż po bokach mojej głowy.
Syknęłam z bólu.
-Puść mnie.-mruknęłam
-Najpierw musimy sobie coś wyjaśnić.-warknął.
Jego ręce zacisnęły się jeszcze bardziej na moich nadgarstkach przez co miałam ochotę rozpłakać się z powodu bólu.
-Czego chcesz?-powiedziałam i byłam pewna, że nie wytrzymam długo.
-Po pierwsze trochę szacunku dla mnie, bo chyba zapominasz się z kim masz do czynienia do kurwy nędzy! Jeśli chcesz zginąć nie ma sprawy, nie będę miał żadnych skrupułów, aby Cię zabić! Ludzie nie boją się mnie bez powodu. Więc jeśli chcesz zobaczyć swoją cudowną rodzinkę, ugryź się w ten cholerny język i pomyśl zanim coś powiesz! Zrozumiałaś?!-wysyczał przed zaciśnięte zęby patrząc na mnie morderczym wzrokiem.
Wzdłuż mojego kręgosłupa przeszedł nie przyjemny dreszcz.
Cholera, że też musiałam napatoczyć się na tego człowieka!
Gdzie ja miałam mózg?
Przecież to oczywiste, że jest psychiczny i na dodatek jest mordercą!
Mogę przyznać, że boję się go, ale nie mogę pozwolić aby cokolwiek zauważył, bo wtedy będę skończona!
-Rozumiesz?!-ryknął a ja zamarłam-Zapomniałaś języka w gębie?! A jeszcze chwilę temu byłaś taka wyszczekana! Odpowiedz kurwa, jeśli nie chcesz aby tej twojej buźce przytrafiło się coś naprawdę niedobrego!
-Rozumiem-odpowiedziałam cicho
-Świetnie a teraz spierdalaj!-warknął i odsunął się ode mnie.
Wyszłam z pomieszczenia nie obracając się za siebie i trzaskając drzwiami, żałując że nie stał kilka centymetrów za mną i nimi nie dostał.
Przepchałam się pomiędzy paroma osobami i wbiegłam po schodach do góry, chcą jak najszybciej zakończyć ten dzień, a jeszcze czeka mnie impreza!
Ughhhh...!


___________________________________
Siemka!
Przybywam do was z nowy rozdziałem. ;)
ONE LIFE piszę również na WATTPAD, więc jeśli ktoś woli czytać fanfiction tam, to zapraszam. :)
Pamiętajcie o komentowaniu.
Miłego Czytania :p
I miłych ostatnich dni wakacji. :(

Zapraszam,  na moje drugie ff: ALL YOURS BABY

KONTAKT! :
TWITTER: @allyoursbabyx
ASK.FM: @allyoursbabyx
 
CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ ! :)






sobota, 22 sierpnia 2015

Rozdział 6: SEXOWNY ^^

Kathe POV'

Przede mną stała skąpo ubrana dziewczyna. Chyba ta sama co na sali koło chłopaków.

-Lepiej będzie jeśli odczepisz się od Justina.-mruknęła krzyżując ręce na klatce piersiowej, przez co miałam wrażenie że jej bluzka zaraz pęknie w miejscu gdzie znajdowały się piersi.
 Naprawdę nie wiem czy jest coś bardziej obcisłego.
-Że słucham, co?-prychnęłam
-To co słyszysz. Odczep się od niego bo inaczej skończy to się dla
Ciebie źle.
-Grozisz mi?-zaśmiałam się
-Możliwe.-odpowiedziała
-A to Ciekawe, bo miałam styczność z gorszymi ludźmi i na pewno
nie mam zamiaru bać się takiej pustej laluni jak ty, rozumiesz?
Grożenie mi w niczym Ci nie pomoże.-warknęłam
Tu nie chodziło teraz o Justina Biebera, ale nie pozwolę, aby taka
pusta małpa, myślała że jest w jakimś stopniu lepsza ode mnie i może mnie zastraszać i mną rządzić.
-Uważaj co mówisz!-podniosłą do góry brodę
-Bardzo Dobrze wiem co mówię! Odwal się!-syknęłam i ominęłam ją.
Przy ścianie zauważyłam szeroko uśmiechającego się Justina ze skrzyżowanymi rękoma na piersiach.
-Jakaś twoja pusta lalunia nie będzie mi grozić!-warknęłam kiedy przechodziłam obok niego i zauważyłam że chce coś powiedzieć, ale ja po prostu odeszłam.
Nie mam pojęcia skąd dzisiaj u mnie tyle odwagi, i to dziwne, że Bieber jeszcze nie wkurzył się za jakąś błahostkę.
Może ma dobry dzień.-pomyślałam i wzruszyłam ramionami.


Z kupioną wodą skręciłam w stronę szatni, ale zostałam pociągnięta do tyłu i znowu znajdowałam się w składziku. Tym samym co parę dni temu.
Nie musiałam się zastanawiać, kto stoi za mną.
-Czego chcesz Justin?-zapytałam i obróciłam się w jego stronę.
-Nie masz zamiaru się ode mnie odczepić, co?-zapytał robiąc krok w moją stronę z podniesioną brwią.
-Tu nie chodziło o Ciebie. Niech twoje i tak już duże ego, zostanie na miejscu. Może sobie Ciebie wsiąść, mnie to nie obchodzi.
Chodziło mi wyłącznie tylko o to, że nie pozwolę, aby twoja plastikowa lalka mi groziła, i myślała że może to robić.-burknęłam
-A miałem nadzieje na jakąś walkę w kisielu czy coś.-wydął wargę
Zaśmiałam się
-W twoim snach.-pokręciłam głową i tym razem to ja go ominęłam wychodząc na korytarz.
Wróciłam do szatni i prychnęłam kiedy zobaczyłam tą samą dziewczynę, która parę minut temu mówiła mi żebym odczepiła się od Biebera przyklejającą się do jednego z jego kumpli.
-Nie rozumiem ludzi.-burknęłam pod nosem i uśmiechnęłam się na widok przyjaciółki, która wychodziła z szatni z moim telefonem w ręku.
-Zostawiłaś. A i masz wiadomość od Psychola.-zaśmiała się a ja jej zawtórowałam.
-Zdaje sobie sprawę, że to dziwnie brzmi.-zachichotałam i odebrałam od niej swój telefon.
Odblokowałam go i kliknęłam na kopertę.


Od: PSYCHOL! 
Jeszcze zobaczymy! 

Przewróciłam oczami.

Do: PSYCHOL! 
Bardzo w to wątpię!
Twoja laska, właśnie robi maślane oczka do twojego kumpla.


Od: PSYCHOL! 
To nie moja laska. A jeśli już to tylko do dymania.
Nie obchodzi mnie z kim się szwenda, i kto ją zaliczy. 

Do: PSYCHOL! 
STOP! Za dużo informacji!
Bleee... 

Obok mnie przeszedł Justin śmiejąc się pod nosem.

Do: PSYCHOL! 
Jesteś dla mnie dzisiaj coś za bardzo miły.
Powinnam się bać? 

-Yhym....-Emilly odchrząknęła zwracając na siebie moją uwagę.
Uśmiechasz się do telefonu.-zauważyła
-Po prostu... Mój kuzyn, jest naprawdę głupi.-oznajmiłam i przygryzłam wargę.
Bieber opierający się o ścianę obok swoich kumpli prychnął.
Zmrużyłam oczy.
Em obróciła się w kierunku gdzie patrzyłam.
-Naprawdę jest niezły.-wymruczała a ja pacnęłam ją w ramie.-No
co? Może mi powiesz, że nie mam racji?
Zaśmiałam się.
Telefon w mojej ręce zawibrował.

Od: PSYCHOL! 
Nie jestem zawsze miły?
Odpowiedz koleżance ;) 

Kliknęłam na 'odpowiedz'

Do: PSYCHOL! 
Po pierwsze: Nie jesteś zawsze miły, przynajmniej nie dla mnie.
Przypominam Ci jeszcze wczoraj GROZIŁEŚ MI! Dzisiaj to jakiś wyjątek!
Po drugie: NIE PODSŁUCHUJ!!!! 

Ominęłam ich grupkę i weszłam do szatni chowając telefon do torby i weszłam na salę.
 Po skończonym w-f i grze w zbijaka miałam dość!
Graliśmy w zbijaka i kto by pomyślał, że ta gra potrafi tak wymęczyć?
Bieber za każdym razem próbował mnie zlikwidować z boiska, kiedy tylko pojawiałam się na nim.
Parę razy mu się to udało, ale ja też unieszkodliwiłam go kilka razy.
Przebrałam się w spodnie i moją pogniecioną koszulę.
Wyjęłam z torebki telefon i podniosłam do góry brwi kiedy zauważyłam nową wiadomość.

Od: SEXOWNY ^^ 
Ta nazwa o wiele bardziej mi się podoba! :) 

I do kontaktu, dołączone zdjęcie na tle naszej szatni.

Do: SEXOWNY ^^ 
Czy Pan "SEXOWNY ^^" Raczy mi powiedzieć, dlaczego grzebał mi w telefonie?! 

Schowałam telefon do kieszeni i wyszłam z szatni czekając przed nią na przyjaciółkę.
Telefon zawibrował w mojej kieszeni.
Westchnęłam i wyciągnęłam go. 

Od: SEXOWNY ^^ 
"PSYCHOL!" To tak bardzo raniło.
Musiałem coś z tym zrobić! 

Westchnęłam ponownie.

Do: SEXOWNY ^^ 
Czy ja też powinnam sprawdzić twój telefon w obawie, jak masz mnie zapisaną?
Tak w ogóle, skąd masz mój numer? 

Od: SEXOWNY ^^ 
Swoją nazwą zapisaną w moim telefonie nie powinnaś się martwić.
Mam swoje źródła. 

Emilly wyszła z szatni. Schowałam telefon i powędrowałyśmy razem korytarzem na lekcje Biologi.


Na lunchu zajęłam stolik ten co zawsze od paru dni i zabrałam się za jedzenie sałatki czekając na przyjaciółki.
-Siemka!-przywitała się Lilly
-Cześć! Co tam?-zapytałam i spojrzałam w stronę kolejki gdzie stała znudzona Emilly
Uśmiechnęłam się do niej kiedy nasze spojrzenia się spotkały i zwróciłam ponownie swoją uwagę na Lilly.
-Okay. Całkiem.-odpowiedziała
-Co to znaczy, całkiem?-zapytałam patrząc na nią i biorąc kolejną łyżeczkę sałatki do buzi.
-Głowa mnie boli.-wzruszyła ramionami.
-W torbie powinnam mieć tabletkę, chcesz?-zapytałam spoglądając na nią.
-Nie dzięki, byłam już u Pielęgniarki.-odpowiedziała.
Kiwnęłam głową.
Emilly usiadła obok mnie ze swoim lunchem i spojrzała w kierunku innego stolika.
Po stołówce rozniósł się damski śmiech.
Rozejrzałam się w poszukiwaniu źródła śmiechu.
I wcale nie zdziwiłam się kiedy Bieber lizał się z jakąś laską i to zupełnie inną niż te które widziałam do tej pory.
Zmarszczyłam brwi i ponownie spojrzałam na przyjaciółki.
Połknęłam kolejną łyżkę sałatki.
Telefon zawibrował.

Od: SEXOWNY ^^ 
Już nie długo to będziesz ty. :)) 

Prychnęłam i schowałam telefon.
Jak do cholery mógł widzieć że na niego patrzyłam skoro był zajęty tamtą dziewczyną?
Spojrzałam w jego stronę.
Justin patrzył na mnie i uśmiechał się cwaniacko nadal z dziewczyną na kolanach.
Obróciłam głowę i spojrzałam na Emilly a potem na telefon.
-Co tym razem?-zapytała ciekawa Em
-Nic.-odpowiedziałam i zabrałam się za kończenie lunchu.


Po zakończonych lekcjach pożegnałam się z Emilly i wsiadłam do Audi.
Odpaliłam silnik i włączyłam muzykę.
Zapięłam pasy i wyjechałam z miejsca parkingowego a następnie z parkingu kierując się do domu.


Kiedy znalazłam się w domu pobiegłam do swojego pokoju.
Położyłam torbę na fotelu i rzuciłam się na łóżko.
Westchnęłam ciesząc się, że jestem już w domu.
Postanowiłam przebrać się w coś luźnego i obejrzeć jakiś film.
Wstałam niechętnie z łóżka i weszłam do garderoby.
Wyjęłam szare dresy i białą luźną koszulkę.
Przebrałam się i wróciłam do pokoju.
Z biurka zabrałam laptopa i włączyłam go.
Wpisałam hasło i kliknęłam na ikonkę przeglądarki.
Wpisałam nazwę strony na której najczęściej oglądam filmy.
Zdecydowałam się na "3 Metry Nad Niebem".
Film zaczął się wczytywać a ja w tym czasie zeszłam na dół po ciastka Oreo które kupiłam poprzedniego wieczoru.
Wróciłam do pokoju i kliknęłam "play" na laptopie.
Otworzyłam paczkę z ciastkami i ugryzłam pierwsze z nich opierając się o poduszki za mną i skupiając całą swoją uwagę na filmie.


Około 19, kiedy film dobiegł końca.
Podniosłam się z łóżka i wyrzuciłam do kosza puste już opakowanie po ciastkach.
Oblizałam usta i wyłączyłam napisy końcowe filmu.
Weszłam na FACEBOOKA i sprawdziłam powiadomienia.
Odpowiedziałam na parę zaczepek i polubiłam parę postów.
Złożyłam życzenia koleżance, która chodziła ze mną do jednej klasy w gimnazjum i wylogowałam się.
Wyłączyłam laptopa i odłożyłam go na biurko.
Z komody zabrałam bieliznę z garderoby "piżamę".
Weszłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic.
Ubrałam się i zmyłam z twarzy rozmazany makijaż.
Postanowiłam położyć się już spać pomimo wczesnej godziny i wyspać się na jutrzejsze lekcje.
Wyszłam z łazienki i wsunęłam się pod kołdrę.


_________________________________
Cześć ludzie! :3
Dzisiaj Sobota, więc tak jak obiecałam, dodaje rozdział.
Miłego Weekendu i końca Wakacji! :)

Komentujcie rozdziały! :)
DO NASTĘPNEGO! X
Zapraszam,  na moje drugie ff: ALL YOURS BABY

KONTAKT! :
TWITTER: @allyoursbabyx
ASK.FM: @allyoursbabyx

CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ ! :)

piątek, 14 sierpnia 2015

Rozdział 5 : PSYCHOL

Kathe POV'

Wpatrywałam się jeszcze chwilę w kompletnym osłupieniu w scenę dziejącą się na moich oczach.
Nagle mój telefon zaczął dzwonić.
Zacisnęłam mocno zęby, modląc się aby nikt z nich go nie usłyszał.
Tak jak telefon zaczął dzwonić, tak szybko wszystkie głowy obróciły się w moją stronę.
Cholera! O czym ja marzyłam? Nawet głuchy, by go usłyszał!
-Mamy problem.-mruknął Bieber i ruszył w moją stronę.
Pewna, że nie widzi mojej twarzy, schowałam ręce do kieszeni nie chcąc aby podczas ucieczki, cokolwiek z nich wyleciało i zaczęłam uciekać.
-Kurwa!-usłyszałam za sobą i nie musiałam się obracać aby domyśleć się, że mnie goni.

Wpadłam jak torpeda do domu, zamykając za sobą drzwi na klucz.
Rzuciłam zakupy w kąt przedpokoju i popędziłam do góry do własnego pokoju.
Te drzwi, również zamknęłam na klucz.
Zasłoniłam żaluzje na oknach i usiadłam na łóżku, zdyszana.
Usłyszałam huk z dołu, podobny do otwierania drzwi z buta, ale to raczej nie możliwe, ponieważ zamknęłam je na klucz.
Kiedy usłyszałam kroki, wiedziałam że to jednak były drzwi wejściowe, które jakimś cudem zostały otwarte.
Kiedy klamka od moich drzwi poruszyła się, wstałam z łóżka i weszłam do łazienki i te drzwi zamykając na klucz.
Nie musiałam czekać długo, aby i ta klamka również się poruszyła.
Rozejrzałam się po łazience, nie wiedząc co zrobić. Nie mogłam się już nigdzie zamknąć, bo brakowało mi drzwi do ucieczki.
Spojrzałam na kabinę prysznicową, i weszłam do niej zamykając za sobą drzwi.
Usiadłam na mokrej 'podłodze' w kabinie.
Wiedziałam, że i tak mnie znajdą ale malusieńka wręcz mikroskopijna cząstka w środku mówiła mi że warto spróbować.
Skuliłam się i wcisnęłam twarz między kolana, a po mojej twarzy spłynęły pierwsze łzy.
Zacisnęłam zęby na materiale moich legginsów nie chcąc aby wydobył się z nich jakikolwiek dźwięk, dzięki którego mnie usłyszy.
Drzwi od łazienki otworzyły się po paru minutowym kręceniu przy zamku.
-Nie ukryjesz się, skarbie.-głos Biebera rozniósł się po łazience.
Objęłam mocniej rękoma kolana i w tej samej chwili kabina otworzyła się.
Wycofałam się do tyłu, ale zatrzymała mnie ściana prysznicowa.
-Nie zbyt dobra kryjówka, shawty.-zaśmiał się
-Proszę daj mi spokój, nic nikomu nie powiem.-wciągnęłam powietrze przez nos i podniosłam lekko do góry głowę a z mojego gardła wydobył się cichy szloch.
-Nie mam takiej pewności.-przechylił głowę na bok i chwycik mnie za rękę pociągając do góry.
Przerzucił mnie sobie prze ramie i zaniósł do pokoju, rzucając mną o łóżko.-Jeśli myślałaś, że uda Ci się uciec, byłaś w błędzie.-zwilżył usta językiem.
-Nikomu nie powiem, obiecuje.-powtórzyłam
Chłopak usiadł na mnie okrakiem i przyszpilił moje nadgarstki do łóżka po obu stronach mojej głowy.
-Zrobimy tak. Powiedzmy że ci wierze, ale jeśli jakimś cudem znajdzie się u mnie policja, lub któryś z moich kumpli zostanie aresztowany ja tym samym cudem znajdę cię i mogę ci obiecać, że swój ostatni oddech stracisz w moim towarzystwie, rozumiemy się?-podniósł do góry lewą brew.
Skinęłam głową, bojąc się wydusić z siebie słowo.
-Świetnie. Mógłbym Cię po prostu zabić, ale mam już jak na dzisiaj za dużo problemów.-przejechał wzrokiem po moim ciele.-A ty jesteś najmniejszym z nich i najbardziej przyjemnym dla oka.-zaśmiał się.
Zamknęłam oczy i skuliłam się na łóżku kiedy podniósł się ze mnie.
Wzdrygnęłam się kiedy poczułam jego dłoń na moim kolanie.
-Nie bój się, nie zrobię Ci nic póki na to nie zasłużysz, jasne?-spojrzałam na niego.
-Mam Cię na oku, pamiętaj.-powiedział i wyszedł.
Płatki na które ochotę miałam jeszcze niepełną godzinę temu, mogą się teraz schować.
Co ja takiego zrobiłam?
Postanowiłam po prostu dalej się kształcić, a tu proszę.
Spotykam chłopaka, który zabił człowieka, groził mi i należy do gangu.
Świetnie, prawda?
Jakoś udało mi się zejść na dół.
Rozejrzałam się po domu, upewniając się, że jestem sama i Bieber, sobie poszedł.
Chwyciłam płatki oraz ciasta i wepchnęłam je do szafki i wróciłam do góry.
Wyjęłam z garderoby niebieskie spodenki i czarną bokserkę.
Zdjęłam z siebie ubrania i zaczęłam się przebierać.
Telefon w mojej bluzie wydał z siebie dźwięk.
Poniosłam ją i opróżniłam kieszenie.
Wyjęłam telefon i sprawdziłam wiadomość.

Od: Nieznany
Nie złe ciało. ;)

Do: Nieznany
Daj mi spokój, Bieber.

"Nieznany" zmieniono na : "PSYCHOL!"

Od: PSYCHOL!
Wole Justin, kochanie.

Rzuciłam telefonem o łóżko.
Ughh...
Co za denerwujący facet!
Naciągnęłam szybko na siebie koszulkę.
Zgasiłam światło i wczołgałam się pod kołdrę.
Przytuliłam twarz do poduszki i westchnęłam.


Kiedy tylko budzik zaczął dzwonić, wyłączyłam go i wtuliłam się bardziej w poduszkę.


-Kate, wstawaj! Spóźnisz się!-usłyszałam nad uchem i zerwałam się z łóżka.
-Która godzina?-zapytałam zaspana
-Równa 8.-odpowiedziała mama i wyszła.
Rzuciłam się do garderoby.
Wyjęłam czarne obcisłe rurki i koszulę w czarno- czerwoną kratkę.
Z komody wyjęłam bieliznę i wbiegłam do łazienki.
Zrzuciłam z siebie piżamę i wskoczyłam pod prysznic.
Po skończonym prysznicu, ubrałam się w bieliznę i ubrania.
Włosy związałam w wysokiego kucyka. Rzęsy pomalowałam tuszem a usta bezbarwnym błyszczykiem. Szyje spryskałam perfumami i wróciłam do pokoju.
Na nogi wsunęłam czerwone krótkie Conversy.
Zabrałam torbę, klucze,telefon, strój na w-f i zbiegłam na dół.
Zabrałam jedną kanapkę którą przygotowała mama i wyszłam na dwór.
Wskoczyłam do samochodu. Torbę rzuciłam na miejsce pasażera i szybko zjadłam kanapkę.
Zapięłam pas i wyjechałam na ulicę.

O 8:55 parkowałam samochód.
Nie spóźniłam się!
Wyszłam z samochodu, zablokowałam go i ruszyłam w kierunku wejścia.
2 pierwsze lekcje -wychowanie fizyczne.
Weszłam do szatni i przywitałam się z czekającą na mnie przyjaciółką.
Zapoznałam się ze starszymi dziewczynami z którymi będę miała w-f.
Zdjęłam ubrania i miałam już zakładać spodenki, kiedy drzwi od szatni gwałtownie się otworzyły.
Zakryłam się koszulą a inne dziewczyny które nie zdążyły się jeszcze ubrać uśmiechały się szeroko do kogoś kto stał w drzwiach.
Wychyliłam się i przewróciłam oczami kiedy zauważyłam Biebera, Ryana i jeszcze jednego chłopaka.
-Chcę się ubrać, możecie wyjść?-warknęłam
Na twarzy Biebera wyrósł szeroki uśmiech, kiedy tylko zeskanował mnie od góry do dołu.
-Cześć Kate!-przywitał się Ryan
-Cześć!-odpowiedziałam i chwyciłam za klamkę od drzwi, chcąc zamknąć je przed ich nosami.
Koszula która przykrywała moje ciało, została wyrwana z moich rąk.
Próbowałam zakryłam się rękoma, ale nic mi z tego nie wyszło.
Z ust Biebera wydobył się gwizd.
-Cholera! Uhuhuhu!-krzyknął chłopak za nim.
Schowałam się w kąt i założyłam szybko spodenki i koszulkę na w-f które miałam przygotowane i ruszyłam na odzyskanie mojej koszuli.
Emilly zachichotała kiedy siłą wyciągnęłam ją z szatni.
-To nie jest śmieszne.-burknęłam i ruszyłam do chłopaka którego zarejestrowałam na końcu sali od w-f z jakimiś chłopakami i dziewczyną ubraną w "strój" który praktycznie odsłaniał jej cały tyłek i cycki.
-Co to do cholery ma być?!-warknęłam kiedy zauważyłam moją koszulę zawiązaną parę razy na nadgarstku Justina.
Westchnęłam i ruszyłam w ich stronę, nadal ciągnąc za sobą Em.
-Możesz mi oddać moją własność?-zapytałam
Wszyscy automatycznie obrócili się w moją stronę.
Podniosłam do góry brew, kładąc jedną rękę na biodrze.
W tej chwili miałam gdzieś, to że wczoraj ten sam chłopak groził mi śmiercią. Teraz jestem zła i chce odzyskać moje ubranie, bo nie mam zamiaru, paradować przez resztę lekcji w staniku, lub przepoconej koszulce.
-Ja tu nie widzę niczego co należałoby do Ciebie.-uśmiechnął się szeroko.
-A ja owszem.-warknęłam pokazując na jego nadgarstek
-Aaa, to.-zaśmiał się
-Nie udawaj idioty.-zmrużyłam oczy.
-Od kiedy taka odważna, co?-przechylił na bok głowę, przypominając mi o wczorajszym wydarzeniu, kiedy prosiłam go aby nie robił mi krzywdy.
Pokręciłam głową, starając się wyrzucić z głowy obrazy pojawiające się w mojej głowie.
-Od teraz.-odpowiedziałam i złapałam jego nadgarstek.
Nie szarpał się czy coś, więc bez problemu odwiązałam koszulę i wyszłam z sali.
Schowałam ubranie i zabrałam telefon z szatni puki nie było dzwonka.
Wróciłam z powrotem na sale i oparłam się o jeden z kilku parapetów.
Telefon w mojej ręce zawibrował a na ekranie pojawiła się wiadomość od Justina
-Kto to "Psychol"?-zapytała Emilly a ja spojrzałam na nią mając ochotę ją zamordować, kiedy wszyscy obrócili się w moją stronę.
Justin wybuchł głośnym śmiechem, roznoszącym się echem po całej sali.
Kilka dziewczyn zaczęło wzdychać, jaki on to jest przystojny i że ma cudowny śmiech.
-Umm...kuzyn, taka tam historia.-odpowiedziałam wzruszając ramionami.
Kliknęłam na wiadomość, którą dostałam.

Od: PSYCHOL!
Już drugi raz w ciągu dwóch dni widzę Cię w bieliźnie! :D

Prychnęłam.

Do: PSYCHOL!
W takim razie, NIE PODGLĄDAJ MNIE!

Po 2 minutach dostałam odpowiedź.

Od: PSYCHOL!
Podoba mi się to co widzę, ale już mniej to jak masz mnie zapisanego!

Do: PSYCHOL!
Jak dla mnie ta nazwa idealnie pasuje do Ciebie.

Od: PSYCHOL!
Lepiej pasowało by tu :
"SEXOWNY JUSTIN"

Parsknęłam śmiechem a ludzie spojrzeli na mnie jak na wariatkę.
Ale jak Bieber się śmieje, to im pasuje!
Odłożyłam telefon na parapet.
Kiedy dzwonek zadzwonił do sali wszedł nauczyciel.
-Dzisiaj wyjątkowo, abyście mogli poznać się lepiej będziecie jedną wielką grupą, ale od jutra chłopcy otrzymują własnego nauczyciela. Przedstawcie się.

Po zakończonej pierwszej lekcji, zabrałam pieniądze aby iść kupić sobie coś do picia.
Wyszłam z sali i podążałam w kierunku sklepiku kiedy zostałam zatrzymana.

 __________________________________

I mamy 5 rozdział!
Komentujcie proszę rozdziały! :)
Do następnego! x


Zapraszam, również na moje drugie ff: ALL YOURS BABY
Tutaj możecie się ze mną skontaktować w razie jakiś pytań. :)
TWITTER: @allyoursbabyx
ASK.FM: @allyoursbabyx


CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ ! :)