Kathe POV’
Nadszedł
Poniedziałek, lecz ja nie miałam żadnych sił, aby podnieść się z łóżka i iść do
szkoły.
W nocy prawie w ogóle
nie spałam, zastanawiając się jak sobie poradzę, kiedy chłopcom nie uda się
wydostać Justin’a.
Przytuliłam głowę
jeszcze mocniej do poduszki chłopaka, która była przesiąknięta jego zapachem. W
moich oczach po raz milionowy pojawiły się łzy, lecz zagryzłam mocno wargę, nie
pozwalając im wypłynąć.
Moje ciągłe ryczenie,
nie sprawi że mu pomogę.
Z westchnieniem
podniosłam się z łóżka i w tych samych ciuchach, w których dotarłam tu wczoraj,
zeszłam na dół.
Pomimo wczesnej
godziny w domu nie było już prawie nikogo z wyjątkiem mnie i Chris’a. Wszyscy
starali się jakoś pomóc Justin’owi, natomiast ja mogłam tylko siedzieć i
przysłuchiwać się, co dzieje się z moim chłopakiem, którego cholernie mocno
kocham.
Weszłam do kuchni w
której przebywał Chris i usiadłam przy wysepce kuchennej, kładąc głowę na zimny
blat.
- Jak się czujesz?-
głos chłopaka dotarł do moich uszu, wiec niechętnie podniosłam głowę do góry.
- Szczerze?-
wymamrotałam na co chłopak pokiwał głową.
- Kiepsko. Chce do
Justin’a.- wymamrotałam niczym małe dziecko, powstrzymując łzy.
- Wiesz dobrze, że go
tam nie zostawimy i już niedługo go zobaczysz.- chłopak oparł się o blat naprzeciwko
mnie. – Jeśli dotrzemy kto doniósł na Justin’a, wszystko potem powinno iść
łatwiej, jeśli zmusimy tego kogoś do wycofania zeznań.
- A co jeśli nie
dotrzecie do tego całego światka?
- Wtedy znajdziemy
inny sposób. Z tego co wiem policja musi sprawdzić czy ten ktoś złożył
prawdziwe zeznania, jeśli nie będą mieli dowodów, również będą musieli go
wypuścić.- wytłumaczył chłopak.
- Ile czasu może
trwać takie sprawdzanie dowodów?
- Czasami nawet do
kilku miesięcy, ale w tym wypadku mamy szczęście bo sprawą zajęli się Thompson
i Garson, będą próbowali jak najszybciej wpakować Bieber’a za kratki, więc to
wszystko powinno się wyjaśnić w krótkim czasie.
- Nie pocieszasz
mnie.- westchnęłam, zsuwając się z krzesła.
-Miałem na myśli, że
szybciej okaże się, że nie mają dowodów i go wypuszczą, niż w innych
przypadkach.- poprawił się.
- Miejmy nadzieję.
Wyłączyłam telewizje,
kiedy po raz kolejny natknęłam się na jakieś głupie wiadomości, w których
ciągle gadali o moim Justin’ie.
- Kurwa.- obróciłam
gwałtownie głowę w stronę wejścia, kiedy usłyszałam głos Max’a.
Wstałam szybko z
kanapy, nie zauważając chłopak i pobiegłam w stronę korytarza, dostrzegając go
opartego głową o ścianę.
- Co się dzieje?-
oblizałam usta, przestępując z nogi na nogę.
Max odchylił głowę do
tyłu i spojrzał na mnie. Miałam wrażenie, jakby chłopak przez chwilę zastanawiał
się co ma mi powiedzieć, aż w końcu otworzył usta.
- Ten pieprzony
idiota, rzucił się na policjanta i dostał się do izolatki.
Schowałam twarz w
dłoniach, kręcąc niedowierzająco głową.
Odsunęłam dłonie od
twarzy dopiero po chwili i spojrzałam na chłopaka.
- Gdzie reszta?
- Ryan prawdopodobnie
jest właśnie w trakcje próby dostania się do policyjnych dokumentów, chcąc
dowiedzieć się kto doniósł.- wzruszył ramionami, jakby to niebyło nic
szczególnego.
- Wiecie co robicie?-
Max pokiwał głową.
- Tak, spokojnie
Kathe. Przyjechałem tylko po broń, bo chce jeszcze coś sprawdzić, ale to nic
szczególnego.
- W porządku.-
kiwnęłam głową i skierowałam się w kierunku schodów, wchodząc na górę.
Zamknęłam się w
pokoju Justin’a i usiadłam na łóżku szatyna, przyglądając się wszystkiemu po
kolei.
Zmarszczyłam brwi
słysząc wibracje mojego telefonu na szafce nocnej. Nie chętnie podniosłam się i
podeszłam do urządzenia, zerkając na ekran. Sięgnęłam po telefon i przesunęłam
palcem po ekranie, przykładając Iphona do ucha, kiedy dostrzegłam imię mojej
przyjaciółki na wyświetlaczu.
- Halo.-
wymamrotałam.
- Boże, Kathe! Od
wczoraj próbuje się z tobą skontaktować! Co się dzieje?
- Zabrali mi go.-
wymamrotałam tym razem nie powstrzymując łez.
- Hej, spokojnie.
Dlaczego podejrzenia spadły od razu na niego?
- To nie podejrzenia.
Ktoś na niego doniósł.- przetarłam ręką mokry nos, w mało kobiecy sposób.
- Co?!- skrzywiłam
się lekko, przez krzyk dziewczyny. – Ale jak to?
- Sama nie wiem. Nie
mam pojęcia co tu się dzieje. Właśnie się dowiedziałam, że dostał się do
izolatki, bo rzucił się na policjanta. Ja nie poradzę sobie jeśli on zostanie
tak na stałe, Em. Tak cholernie go kocham. Nie dam sobie bez niego rady.- spojrzałam
w dół na moją dłoń, która była niewyraźna przez mój płacz.
- Chcesz żebym do
Ciebie przyjechała?
- Nie, ale dziękuję
Emilly. Poza tym nie ma mnie w domu.
- Wiem. Twoja mama do
mnie dzwoniła i pytała czy wiem może gdzie mieszka Justin, bo nie może się do
Ciebie dodzwonić. Powiedziałam że nigdy tam nie byłam, więc nie wiem.
- I dobrze.-
pokiwałam głową mimo, że dziewczyna nie mogła mnie zobaczyć.
- Co wydarzyło się
między tobą i twoimi rodzicami?- zapytała niepewnie.
- A jak myślisz?
Naskoczyli na mnie od razu kiedy zobaczyli wiadomości i twarz Justin’a. Mieli
gdzieś wszystko inne, bo najważniejsze było to że przyprowadziłam kryminalistę
pod ich dach. Nie rozumieją tego i prawdopodobnie nigdy nie zrozumieją. Mało tego
ojciec wywalił mnie z domu.- oblizałam suche usta.
- Mówisz poważnie?
- Całkowicie. Jeśli
odzyskam trochę więcej siły, mam zamiar pojechać jutro do domu, jeszcze po
kilka rzeczy.
- Okay, będę
przesyłać Ci notatki ze szkoły.- oznajmiła po chwili.
- Dziękuje, odezwę
się niedługo. Pa.- rozłączyłam się nie czekając na odpowiedź Em i rzuciłam się
na łóżko obok mnie, wracając do wąchania poduszki Justin’a.
Przez resztę
Poniedziałku, nie dowiedziałam się niczego konkretnego. Chłopcy wracali do domu
i dosłownie kilka minut później ponownie z niego wychodzili. Jak się okazało
potem Ryan’owi nie udało się dotrzeć do dokumentów, ponieważ w drogę weszła mu
jakaś, cytuje: „Stara, pomarszczona suka”.
We wtorek rano
wpakowałam się do samochodu i pojechałam do domu, zabrać jeszcze kilka rzeczy.
Nie wyobrażacie sobie
mojego zdziwienia kiedy wchodząc do domu o godzinie 10, napotkałam w nim moją
matkę.
- Zabiorę kilka
rzeczy i już mnie nie ma.- oznajmiłam i skierowałam się od razu w kierunku
schodów, lecz zatrzymał mnie głos mamy.
- Nie, poczekaj!- krzyknęła,
przez co obróciłam się w jej stronę.- Nie poszłam do pracy ani wczoraj ani
dzisiaj, bo miałam nadzieje, ze się zjawisz. Nie odbierasz od nas telefonu, a
chcielibyśmy porozmawiać z tobą jeszcze raz. Zadzwonię po tatę, pogadamy i
dopiero wtedy zrobisz jak zechcesz, w porządku?- pokiwałam niepewnie głową.
Rodzicielka
uśmiechnęła się do mnie lekko i machnęła rękom, abym szła za nią, co uczyniłam.
Usiadłam w salonie i
skrzywiłam się dostrzegając telewizor włączony na wiadomościach, które po raz
kolejny mówiły o Justin’ie.
- Mogłabyś to
wyłączyć?- wymamrotałam.
- Tak, jasne.-
rodzicielka wyłączyła telewizor i sięgnęła po telefon, wybierając zapewne
numer do mojego ojca.
Nie przysłuchiwałam
się zbytnio ich rozmowie, zastanawiając się co aktualnie robi Justin.
- Tata za chwilę tu
będzie.- powiedziała mama i usiadła obok mnie.
- O czym chcecie
pogadać?- zmarszczyłam brwi.
- Przekonasz się.-
uśmiechnęła się lekko.
Czekałam ponad pół
godziny na przyjazd ojca, aż w końcu się zjawił i od razu skierował się do
salonu, siadając obok swojej żony.
- Na początek
chciałem przeprosić za to co powiedziałem. Możesz wrócić do domu.- oznajmił.
Pokiwałam głową potwierdzając, że słowa do mnie dotarły, lecz nie miałam
zamiaru jak na razie z tego skorzystać.
- Drugą sprawa, to jak
pewnie się domyślasz jest Justin. – mężczyzna westchnął.
- Chodzi o to, że
zaciekawiło nas to co powiedziałaś o jego niełatwym życiu i postanowiliśmy to z
tobą wyjaśnić.- dodała mama.
Podparłam rękoma brodę
i podniosłam do góry brwi.
- Po co wam to? Nie
sądzę żeby zmieniło to wasze nastawienie względem niego.- zmrużyłam oczy.
- Do cholery,
polubiłem tego chłopaka i przyznam szczerze, że przeżyłem niemały szok, kiedy
okazało się, że jest kryminalistą. Twoja mama opowiedziała mi o tym jak
postąpił, kiedy zacięłaś się nożem i stwierdziliśmy, że naprawdę musi mu na
tobie zależeć, ale chcemy jeszcze z tobą porozmawiać i dowiedzieć się co
takiego się wydarzyło w jego życiu, że musiał podjąć się tak drastycznych
środków.- oznajmił tata, podnosząc się na chwilę z kanapy i zajmując miejsce na
fotelu, aby mnie lepiej widzieć.
- Chcecie wiedzieć…
proszę bardzo. Od małego jego rodzice traktowali go jako tego najgorszego.
Ciągle słyszał, że jest wpadką i zniszczył życie swoich rodziców i co
najzabawniejsze, słyszał to właśnie od nich. Nikt w domu się nim nie przejmował,
a kiedy jego matka urodziła dwójkę jego rodzeństwa, od małego powtarzali im, że
Justin jest niedobry. Zaczął zadawać się z dziwnym towarzystwem, a po jakimś
czasie przybrany brat Ryan’a, jego przyjaciela doniósł na nich na policję.
Wiadomo, że Policja zjawiła się w domu Justin’a i jego ojciec wyrzucił go z
domu w wieku 15 lat. Więc co waszym zdaniem miał zrobić młody chłopak bez
żadnych środków do życia? Spotkał ludzi, którzy zechcieli mu pomóc i stał się
jaki się stał.- wzruszyłam ramionami, przedstawiając najbardziej okrojoną
wersję jaką się dało.
Zmarszczyłam brwi,
kiedy w mojej głowie pojawiła się pewna myśl.
Wyjęłam telefon z
kieszeni i wybrałam szybko numer Ryan’a, uciszając ruchem ręki rodziców, kiedy
chcieli coś powiedzieć.
- Halo.- przywitał
się chłopak, zmarnowanym głosem.
- Ry, słuchaj…
Pamiętasz kiedy opowiadaliście o twoim bracie? O tym jak na was doniósł?
- Pamiętam i co z
tego?
- No właśnie. Skoro
pojawił się w mieście, to może poszedł znowu najprostszą ścieżką i doniósł na
Justin’a i tym razem, wiedząc że jeśli wpakuje go do więzienia wszyscy
będziecie zajęci jego próbą wydostania. Może to on za tym stoi?- w słuchawce
przez chwilę zapadła cisza.
- Nawet przez chwilę o
tym nie pomyślałem, ale możesz mieć racje. Sprawdzimy to, dzięki Kathe.
- Uwierz, nie masz za
co dziękować. Zrobię wszystko, żeby go stamtąd wydostać.- oznajmiłam i rozłączyłam
się, chowając telefon do kieszeni.
Mama spojrzała na
tatę, a tata na mamę.
- Co z nim teraz?-
zapytał tata.
- Aktualnie siedzi w więzieniu,
bo jak pewnie się zorientowaliście, ktoś postanowił na niego donieść, a policja
sprawdza dowody. Natomiast ja nie mogę w żaden sposób pomoc, bo Justin nie
chce, żebym się mieszała i miała problemy- wbiłam wzrok w wyłączony telewizor.
- Chcemy mu dać drugą
szanse.- oznajmił nagle tata, przez co gwałtownie na niego spojrzałam.- Widzimy
jakie szczęście Ci daje i wydaje się w porządku chłopakiem. Lepiej wiedzieć, że
miał powód robiąc to co robi, niż miałby zacząć uprawiać w ten sposób swoje
hobby. Jeśli wszystko się wyjaśni i wypuszczą go z więzienia, chcemy
porozmawiać z wami jeszcze raz, tym razem bez żadnych kłamstw. Jasne?-
pokiwałam głową.
– Wrócisz tutaj?-
zapytała mama, na co zagryzłam dolną wargę i powoli pokiwałam przecząco głową.
- Na razie, chce być
tam. Chce wiedzieć co się dzieje i co z nim.- rodzice pokiwali głowami, co było
naprawdę dziwne.
- Pójdę spakować
trochę rzeczy.- wymamrotałam i uciekłam na górę.
Uśmiechnęłam się
lekko zamykając się w pokoju.
Tego bym się w życiu
nie spodziewała.
Zabrałam drugą torbę
z garderoby, spakowałam parę rzeczy i zeszłam na dół.
- Ja już będę
jechać.- oznajmiłam.
- Poczekaj!- krzyknął
tata, więc się zatrzymałam i spojrzałam na niego, kiedy wyłonił się z kuchni. –
Informuj nas co się dzieje, w porządku?
- To znaczy…
- Tak, chcemy
wiedzieć co dzieje się z twoim chłopakiem.- przerwał mi tata, posyłając mi
lekki uśmiech.
Rozdział jak zwykle ciekawy :)
OdpowiedzUsuńFajnie byłoby jakbyś dodała zakładkę lub post o tym jak wyglądają bohaterowie <3
O mój Boże. .dobrze ze rodzice Kathe postanowili dać mu druga szanse ale jak narazie nic to nie da bo justin siedzi w więzieniu. .oby go szybko wydostali
OdpowiedzUsuń