sobota, 26 września 2015

Rozdział 10: Wkurwiająca dziewczynka

Kathe POV'
 Przekręciłam się na bok i zmarszczyłam brwi kiedy poczułam przyciśnięte ciało do mojego i rękę przełożoną przeze mnie.
Szybko otworzyłam oczy i podniosłam do góry głowę, ale od razu tego pożałowałam.
Silny ból głowy, to jedyne co czułam w tej chwili.
-Cholera.-mruknęłam i złapałam się za głowę.
Spojrzałam na ciało leżące obok mnie i zamarłam.
Justin...Justin Bieber.
Jak ja się tu do cholery znalazłam?
Ostatnie co pamiętam z wczoraj a raczej z wczesnego dzisiaj to... samochód Justina.
Musiałam zasnąć.
Ale w takim razie jak znalazłam się tutaj?
Przyniósł mnie? Chyba tak, bo jak inaczej to można wytłumaczyć?
Odsunęłam jego rękę i powoli wstałam z łóżka.
Wciągnęłam szybko powietrze do płuc kiedy zamiast sukienki zauważyłam na sobie koszulkę sięgającą mi do połowy ud.
Przebrał mnie.
Wstałam powoli i przygryzłam wargę przez silny ból głowy.
Muszę do łazienki.
Nacisnęłam klamkę białych drzwi znajdujących się w pokoju, które na całe szczęście okazały się prowadzić do łazienki.
Zakluczyłam je za sobą i obróciłam się.
Rozejrzałam się po łazience.
W rogu stał prysznic a obok niego wielka wanna.
Na środku stała umywalka a nad nią lustro.
Podskoczyłam do góry kiedy zobaczyłam swoje odbicie.
Potargane i poplątane włosy, rozmazany makijaż i do tego byłam jeszcze strasznie blada.
Jeeezu!
Postanowiłam wziąć prysznic, ponieważ sama od siebie czułam alkohol.
Mam nadzieje, że Justin nie będzie miał nic przeciwko.
Zdjęłam jego koszulkę przez głowę a do moich nozdrzy dostał się cudowny zapach męskich perfum.
Mimowolnie powąchałam koszulkę i uśmiechnęłam się szeroko.
Nie bierzcie mnie za żadną psycholkę!
Lubię męskie perfumy, ale na taki zapach jeszcze nigdy się nie napotkałam.
Połączenie chyba żelu pod prysznic i jakichś nie najtańszych perfum.
Cudownie!
Odkręciłam wodę w kabinie.
Zdjęłam bieliznę i weszłam pod prysznic.
Sięgnęłam po żel pod prysznic i otworzyłam go.
Tak z pewnością ten żel miał coś wspólnego z koszulką którą jeszcze chwilę temu miałam na sobie.
Nie wielką jego ilość wylałam na rękę i umyłam ciało.
Spłukałam pianę i zakręciłam wodę.
Wyszłam z kabiny i wytarłam się w czarny ręcznik, który leżał złożony na szafce.
Ubrałam się w bieliznę i koszulkę Justina.
Zmyłam resztki makijażu i przejechałam ręką po włosach chcąc je doprowadzić do jakiego kolwiek ładu.
Wyszłam z łazienki i wróciłam do pokoju gdzie na łóżku leżał już przebudzony Justin.
-Um...cześć. Skorzystałam z twojej łazienki, mam nadzieje że nie masz nic przeciwko.-oznajmiłam cicho.
Chłopak przejechał po mnie wzrokiem od dołu do góry i przygryzł dolną wargę.
-Jasne, jest okay.-odpowiedział a ja odetchnęłam z ulgą za to, że się nie wścieka.
-Umm...ty mnie tutaj przyniosłeś?-zapytałam patrzą na ścianę
-Tak.-odpowiedział
-Przebrałeś mnie?-zapytałam nadal na niego nie patrząc.
-Tak, masz coś przeciwko temu?-zapytał a ja pokręciłam lekko głową zażenowana, że musiał widzieć mnie w samej bieliźnie a moje policzki od razu nabrały czerwonego koloru.
-Nie masz się czego wstydzić, mała.-oznajmił a ja kiwnęłam lekko głową.-Jak się czujesz?
-Bywało lepiej. Boli mnie głowa.-odpowiedziałam i spojrzałam na niego.
-Nie dziwie się. Wypiłaś dość sporo.-odsunął kołdrę.
Zaczerwieniłam się i spojrzałam na okno znajdujące się w pokoju ponieważ chłopak był w samych bokserkach.
Spałam z Justinem Bieberem który miał na sobie tylko bokserki. Gdybym komuś o tym powiedziała, wyśmiał by mnie.
-O, tak, w 100%-ach jesteś dziewicą.-stwierdził.
Kątem oka widziałam jak zakłada na siebie spodnie od dresu i dopiero teraz na niego spojrzałam.
Przełknęłam głośno ślinę kiedy mój wzrok padł na umięśnione ramiona i 8-mio pak na środku brzucha.
Ja pierdole!
Dobrze, że się nie ślinie.
-Podoba Ci się to co widzisz?-usłyszałam rozbawiony głos.
Potrząsnęłam głową, chcąc wrócić na ziemię i spojrzałam na Justina który uśmiechał się od ucha do ucha.
-yyy...co?-zapytałam i zamrugałam parę razy zagryzając wargę, chcąc powstrzymać się od ponownego spojrzenia w dół.
-Nieważne. Chodź, dam ci jakieś tabletki i zjemy śniadanie.-powiedział i wyszedł z pokoju.
Zeszłam za nim na dół.
Przeszłam przez ogromny świetnie urządzony salon i weszłam do równie ogromniej kuchni.
Chłopak wyjął z szafki jakieś tabletki i podał mi dwie razem z sokiem pomarańczowym.
-Dzięki.-powiedziałam i połknęłam je.
-Co chcesz zjesz?-zapytał patrząc na mnie
-Obojętnie.-odpowiedziałam
-Jajecznica może być?-zapytał a ja tylko pokiwałam głową.
Justin wyjął z lodówki kilka jajek i wyjął z szafki patelnie.
Rozglądałam się po domu i przyglądałam się od czasu do czasu, chłopakowi, który przygotowywał jedzenie.
-Sam tu mieszkasz?-zapytałam
-hmm?-mruknął przyprawiając nasze śniadanie.
-Pytam czy sam tutaj mieszkasz.-ponowiłam pytanie.
-Aaaa. Tak sam.-odpowiedział i wyjął z szafki dwa talerze nakładając na nie jajecznice.
-Ładnie tu.-powiedziałam rozglądając się ponownie.
-Dzięki.-spojrzał na mnie na chwile i odstawił patelnie do zmywarki.-Mieszkam jeszcze z chłopakami, tu bywam dość rzadko, ale się zdarza.-powiedział a ja popatrzyłam na niego zaskoczona.  
Dwa domy?! Wow!  
-Gdzie jest Emilly?-zapytałam
-Z Ryanem.-odpowiedział a ja miałam ochotę przewrócić oczami. To raczej oczywiste.
-Tyle to ja też wiem. Ale gdzie dokładnie?
-W drugim domu.-mruknął i postawił przede mną talerz z jedzeniem i sok.-Smacznego.
-Dzięki.-powiedziałam i zabrałam się za jedzenie.

Po zjedzonym śniadaniu, poszłam na górę i przebrałam się w swoją sukienkę i założyłam szpilki.
Zabrałam też pończochy, które leżały obok butów i zaczerwieniłam się wyobrażając sobie jak je ze mnie ściągał.
Ja śpiąca i pijana a on nade mną rozpierając mnie.

Zabrałam torebkę i zeszłam na dół.
-Ja już pójdę.-powiedziałam a chłopak obrócić się do mnie z kanapy na której siedział w salonie.
-Już? Poczekaj, odwiozę Cię.-podniósł się i zabrał kluczyki od auta.
-Nie trzeba, poradzę sobie.-uśmiechnęłam się do niego lekko.-Dzięki że mogłam tu zostać i w ogóle.-dodałam
-Nie ma sprawy. I tak cię odwiozę.-powiedział i przeszedł obok mnie.
Wyszedł na dwór i zatrzymał się przy drzwiach czekając aż ja tez wyjdę aby mógł je zamknąć.
Wyszłam z domu i poczekałam aż zamknie drzwi.
Wsiadłam do jego auta na miejsce pasażera i zapięłam pasy.
-Chyba nie muszę podawać Ci adresu.-powiedziałam przypominając sobie jak śledził mnie i ten raz gdy złożył mi wizytę.
-Nie. Muszę gdzieś jeszcze wstąpić.-powiedział i opalił samochód.
-Jasne.-odpowiedziałam i wbiłam wzrok w szybę obok mnie.

Po jakichś 10 minutach, zatrzymaliśmy przed dużym domem jeszcze większym niż ten Justina.
-Chodź ze mną.-powiedział i wysiadł z auta.
Odpięłam pas i wysiadłam.
Justin podszedł do drzwi i tak po prostu je otworzył wchodząc do środka.
Obrócił się w moją stronę i podniósł do góry brwi.
-No chodź.-ponaglił a ja ruszyłam się z miejsca.
Weszłam do holu średniej wielkości.
W wejściu jak mi się zdawało chyba do salonu pojawił się chłopak o czarnych włosach, którego widziałam wczoraj na imprezie.
-Siema stary.-przywitał się z Justinem i spojrzał na mnie.
Uśmiechnął się do mnie i wyciągnął dłoń.
-My chyba jeszcze nie zdążyliśmy się poznać. Jestem Chris.
Uścisnęłam jego dłoń i odpowiedziałam uśmiechem. 
-Kathe.
-Ładnie.-uśmiechnął się szeroko.
Justin położył dłoń na moich plecach a ja popatrzyłam na niego zaskoczona.
Popchnął mnie lekko do przodu zmuszając abym się ruszyła.
Weszliśmy do salonu na którego środku stał szklany stolik i trzy duże kanapy na których siedziało trzech chłopaków .
Wszyscy obrócili się w naszą stronę.
Blondyn który siedział najbliżej przejechał po mnie wzrokiem i uśmiechnął się łobuzersko, za nim siedział szatyn który przechylił głowę w bok i patrzył raz na mnie raz na Justina a ostatni chłopak był ciemnym blondynem i patrzył na nas z podniesionymi brwiami z piwem w ręku.
Cóż chyba właśnie jestem w domu najgroźniejszego gangu w tym mieście i stoję po środku jego członków.
Cudownie!
-To ta laska z wczoraj?-odezwał się trzeci chłopak i podniósł się z kanapy.
-Kate.-powiedział Justin a ja kiwnęłam głową nie chcąc się odzywać.
-Jestem Chaz -odezwał się szatyn- A to jest Luke- wskazał na ciemnego blondyna – i Max-pokazał na blondyna, który nie przestawał się uśmiechać i obczajać mnie wzrokiem.
-Jest Ryan?-zapytał Justin
-Minęliście się. Pojechał z Emilly jakieś 5 minut temu.
Czyli jednak tutaj spędziła noc moja przyjaciółka.
-Mam coś na twarzy?-zapytałam patrząc na blondyna, który patrzył ciągle na mnie uśmiechając się.
Spojrzeli na mnie zaskoczeni, że się w ogóle odezwałam.
-Nie. Po prostu przyglądam się lasce, która była całą noc, z tym o to kolesiem.-Wskazał palcem na Justina- I mimo wszystko nie przespała się z nim. Myślałam że może jesteś paskudna czy coś, ale to co widzę na pewno nie można nazwać paskudnym.-powiedział wzruszając ramionami
Zaśmiałam się.
-Cóż... dzięki za szczerość.-uśmiechnęłam się lekko
-Nie ma za co. Zawsze do dyspozycji.-puścił mi oczko
Uśmiechnęłam się i zakryłam włosami policzki które lekko poczerwieniały.
-Zaraz wracam.-powiedział Justin i zostawił mnie w salonie z chłopakami.
-Skąd się znacie?-zapytał Luke
-Chodzimy do jednego liceum.
-Okay. Chcesz piwo, czo coś?-zapytał
-Nie dzięki, po wczorajszym na razie mi wystarczy.
Chłopak zaśmiał się i kiwnął głową.
-Siadaj przecież nie będziesz tak na niego tutaj czekać.-uśmiechnął się i wskazał na jedną z trzech kanap.
Kiwnęłam głową i usiadłam a obok mnie Chris a trzech pozostałych chłopaków po drugiej stronie.
-To ty jesteś tą wkurwiającą dziewczynką?-zapytał Chris a chłopaki zmrozili go wzrokiem.
Prychnęłam.
-Tak to chyba ja. Justin też nie należy do najmilszych osób.-westchnęłam uśmiechając się lekko.
Okay, więc jestem wkurwiającą dziewczynką.
-Nie mów mu że któryś z nas coś pisnął bo urwie nam jaja.-powiedział Max
-Racja.-przytaknął Luke a Chaz pokiwał głową.
-Okay, nic mu nie powiem.-powiedziałam
-To dobrze, bo wiesz mam zamiar nacieszyć się jeszcze trochę tym czym obdarzyła mnie matka natura.-powiedział Chris i poruszył brwiami w górę i w dół przez co wszyscy się zaśmialiśmy.
-Co was tak śmieszy?-obróciłam się w stronę Justina który stał w progu opierając się o ścianę.
-Długo tu stoisz?-zapytał Chris oblizując usta.
-Chwilę, a co?
-Nic, nic.-odezwali się wszyscy równocześnie a ja wybuchnęłam śmiechem.
Uspokoiłam się i popatrzyłam na nich rozbawiona.
Justin pokręcił głową i spojrzał na mnie.
-To co, jedziemy?-zapytał
-Tak.-przytaknęłam i podniosłam się z kanapy.
Chłopaki uśmiechnęli się do mnie.
-Miło było się poznać Kate.-odezwał się Max i mrugnął okiem.
-Mi was też.
Pożegnałam się z chłopakami i wyszłam z domu razem z Justinem.
-Polubili cię.-mruknął kiedy wsiadaliśmy do auta.
-Sądziłeś że nie da się mnie polubić?-zapytałam z podniesionymi brwiami.
-Nie to powiedziałem... Z resztą... Nie ważne... Nie każdego tak szybko do siebie dopuszczają.-powiedział a ja zagryzłam wargę nie chcąc wypowiedzieć słów które cisnęły mi się na język.
"Zwłaszcza mnie, nie? W końcu jestem wkurwiającą dziewczynką"


Po 20 minutach Justin zatrzymał się przed moim domem, odetchnęłam z ulgą kiedy nie zobaczyłam samochodu rodziców na podjeździe. Czyli są w pracy. Jak dobrze.
-Umm...dzięki. -odezwałam się i odpięłam pas.
Chwytałam już za klamkę aby wysiąść, ale powstrzymała mnie jego dłoń na moim łokciu.
-Może dostanę jakąś nagrodę, co?-zapytał z cwanym uśmieszkiem
-To znaczy?-zapytałam zmieszana
Chłopak nastawił prawy policzek w moją stronę a ja patrzyłam zaskoczona, aż w końcu pocałowałam go w policzek i wysiadłam z auta.
Weszłam na swój podjazd a szyba od jego strony uchyliła się.
-Do zobaczenia!-krzyknął i odjechał.

_______________________________
Przepraszam za opóźnienia związane z nowym rozdziałem, ale działu się u mnie tyle, że nie miałam siły i dodatkowo się przeziębiłam. 
 
Jest sprawa Ludzie!
 
Chcielibyście zwiastun do "ONE LIFE"? 
 
Jeśli tak piszcie kogo wolicie jako główną bohaterkę:
-LILY COLLINS 
-MILEY CYRUS (JAKO SZATYNKA) 
-NINA DOBREV
 
Możecie również opisywać na twitterze jak podoba wam się rozdział lub jakie macie odczucia co do niego wystarczy wpisać hastag #onelifeff   
Do Następnego ! x
 
 Zapraszam,  na moje drugie ff: ALL YOURS BABY

KONTAKT! :
TWITTER: @allyoursbabyx
ASK.FM: @allyoursbabyx

 
CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ ! :)

niedziela, 13 września 2015

Rozdział 9: Pojedziesz ze mną.

Kathe POV'

-Co chcesz Justin?-zapytałam sucho.
-Daj spokój. Nie chciałem się na tobie wyżywać, byłem wkurwiony.-mruknął prosto w moją szyje a po moim ciel przeszedł dreszcz.
Przełknęłam ślinę.
-Ale to zrobiłeś.-oznajmiłam
-Nie doszło by do tego gdybyś ty też zostawiła nie które komentarze dla siebie. To twoja jak i moja wina, okay? Szybko się wkurzam, taki już jestem i staję się agresywny.-szepnął prosto do mojego ucha.
-Zdążyłam zauważyć.
-To co zatańczysz, czy będziemy stać tak na środku?-zapytał i zaczął lekko się bujać na boki.
Westchnęłam i również zaczęłam poruszać biodrami.
-Nie chciałem zrobić Ci krzywdy.-wymruczał
-Jesteś Pijany.-stwierdziłam zaskoczona po zdaniu które wypowiedział.
Nie ma innej opcji, on musi być pijany.
-Od razu muszę być pijany? Nie prawda. Mówię jak jest.-powiedział a ja zmarszczyłam brwi.
Kto za dąży za tym chłopakiem?
-Mam to wziąć za przeprosiny?
-Przeprosiny?-prychnął -Justin Bieber nie przeprasza.
-W takim razie czego chcesz? Dla mnie to były przeprosiny, ale skoro nie, to możesz iść.-powiedziałam i zdjęłam jego ręce z moich bioder odsuwając się ale złapał mnie za łokieć i przyciągnął z powrotem do siebie.
Rozejrzałam się i dopiero teraz zauważyłam, że parę dziewczyn patrzy na niego wzdychając a mnie gdyby mogły zabiły by właśnie w tym momencie a nie którzy po prostu przyglądali się ciekawi.
W końcu Pan Bieber cieszy się pewną popularnością w tym mieście, nie koniecznie dobrą.
-Niech Ci będzie.-westchnął
-Czyli co? Przepraszasz?-zapytałam i obróciłam się przodem do niego.
Złapał mnie ponownie w tali i przycisnął do siebie tak, że byłam zmuszona położyć swoje ręce na jego karku.
Wow! Pierwszy raz jestem tak blisko niego, nie licząc tych przygnieceń w składziku szkolnym.
-Tak.-odpowiedział
-Powiedz to.-uśmiechnęłam się lekko a on przewrócił oczami.
-Co ty się tak uparłaś, co?-zapytał już trochę podirytowany.
-Chce to usłyszeć. Nie codziennie pewnie można usłyszeć przeprosiny z ust samego Justina Biebera, co?-zapytałam
-Okay, niech będzie. Przepraszam. Pasuje?-podniósł do góry lewą brew.
-Bardzo.-zaśmiałam się.-Ale mimo wszystko i tak mam przez Ciebie siniaki.-oznajmiłam a on zmarszczył brwi a po chwili na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech.
-Może powinienem obejrzeć to z bliska i przeprosić Cię sam na sam?-zapytał poruszając znacząco brwiami w górę i dół.
-Przestań.-pacnęłam go w ramie a moje policzki zaczerwieniły się na co się zaśmiał
-Och nie bądź taka wstydliwa.-uśmiechnął się.-A może jesteś dziewicą,co?-zapytał cicho wprost do mojego ucha.
Jestem pewna że właśnie spaliłam ogromnego buraka.
-Juustin! Przestań, okay?! -uderzyłam go ponownie, a on puścił mnie jedną ręką w tali i pomasował miejsce w które go uderzyłam.
-Aaałć! Przestaniesz mnie w końcu bić?-zapytał i zrobił smutną minę ponownie łapiąc mnie obiema rękoma w tali.
Przewróciłam oczami.
-Daj spokój, obydwoje wiemy, że Cię to nie bolało. Bo niby co Ci mogą zrobić takie małe rączki, co?-podniosłam do góry brwi
-Odbiegasz od tematu. Odpowiedz na moje pytanie.-uśmiechnął się
-Pytanie? Jakie pytanie? Nie wiem o czym mówisz.-Udałam głupią.
-Och, daj spokój. Dobrze wiemy, że wiesz.-przechylił na bok głowę i przejechał językiem po dolnej wardze.
Wciągnęłam i wypuściłam powietrze z płuc.
Z pewnością nikt nie powinien, być tak pewny siebie i równocześnie przystojny, seksowny, z ciałem Boga, a jednak.
-Nie wiem.-wzruszyłam ramionami i popatrzyłam na coś za nim ale złapał mój podbródek tak, że musiałam na niego ponownie spojrzeć.
Kiedy jego palce zetknęły się z moją skórą, po moim ciele przeszedł dreszcz.
-Czyżby?-zaśmiał się.-Jesteś dziewicą.-uśmiechnął się łobuzersko a ja ponownie spłonęłam rumieńcem.
-Skąd to możesz wiedzieć? Nic takiego nie powiedziałam. To jedynie twoje przypuszczenia. Dlaczego w ogóle poruszasz taki temat na imprezie, co?
-Wiem, bo wiem. Widzę jak reagujesz. Unikasz tematu, czerwienisz się na samo słowo. Taka jest prawda, kotku. Nie pomyliłem się, prawda?-uśmiechnął się szeroko a ja przewróciłam oczami.
-Pomyliłeś.-stwierdziłam nie patrząc na niego.
Cholera, że też musiałam się zaczerwienić, znowu!
Naprawdę, nie jest on osobą z którą chce o tym rozmawiać i na dodatek na imprezie gdzie jest pełno ludzi! Och, błagam!
Chłopak ponownie się zaśmiał.
-Jesteś nią! Właśnie tak!-uśmiechnął się łobuzersko.
-Daj spokój, okay?-przymrużyłam oczy.
-Czyli jednak! Wiedziałem!-powiedział nie przestając się uśmiechać
Co w tym takiego zabawnego?
Nie odezwałam się ani słowem, chcąc jak najszybciej zostawić ten temat w spokoju!

Po tańcu z Justinem wróciłam do kuchni a po chwili dołączyła do mnie Emilly.
-I jak? Dobrze tańczy?-zapytałam dziewczyny, która uśmiechała się od ucha do ucha.
-Świetnie. A jak z Justinem?-zapytała a ja pokręciłam głową.
-Okay. Przeprosił mnie za dzisiaj.-stwierdziłam, wzruszając ramionami jakby mi w ogóle na tym nie zależało co może okazać się malutkim kłamstewkiem.
-Przeprosił? Żartujesz?-zapytała wpatrując się we mnie szeroko otwartymi oczami.
-Niby czemu? To nic takiego.
-To jest coś! Daj spokój! Dobrze wiem, że ty też tak sądzisz. Na litość boską to Justin Bieber! Najgorętszy i Najgroźniejszy facet w tym mieście!-krzyknęła a ja zmrużyłam oczy ostrzegawczo, kiedy parę osób obróciło się w naszą stronę.
-Jeśli się nie zamkniesz, sama Ci pomogę.-ostrzegłam.
Emilly podniosła do góry ręce i uśmiechnęła się szeroko.
-Okay.-powiedziała i podała mi kubeczek z alkoholem.

Było 2:25 w nocy a ja razem z Emilly stałam w kuchni w obecności pełnych czerwonych kubeczków z alkoholem, których z chwili na chwilę ubywało dzięki nam i paru innym dzieciakom.
Emilly potknęła się a ja wybuchłam śmiechem sama się prawie przy tym wywracając ale w ostatniej chwili złapałam się blatu.
Pociągnęłam ostatni łyk z kubka, który trzymałam w ręce i wyrzuciłam go w miejsce które robiło dzisiejszej nocy za kosz, w rogu kuchni.
W kuchni pojawił się Ryan i zmarszczył brwi na nasz widok a zaraz za nim wszedł Justin z jakimś chłopakiem.
-Czeeeść!-przywitałam się i czknęłam.
Zakryłam ręką buzie i po chwili uśmiechnęłam się słodko.
Emilly zachichotała. Zachwiała się na nogach, ale Ryan objął ją w tali.
-Ile wypiliście?-zapytał patrząc raz na mnie raz na Em.
-Nie maaamm pooojęcia zgubiłam się po siódmym.-odpowiedziałam i wydęłam dolną wargę.
-Jak my się dostaniemy doo...do domu?-zapytała Emilly przytrzymując się Ryana.
-Cholerka... Ale spokojnie dam radę poprowadzić.-zamrugałam
Justin prychnął.
Spojrzałam na niego.
-No co?-zapytałam wskakując na blat za mną.
-Nie wsiądziesz za kierownice w takim stanie. Nie ma mowy!-oblizał usta
-To jak my się do domu dostaniemy?-zapytała ponownie moja przyjaciółka
Wzruszyłam ramionami.
-Chcecie już wracać do domu?-zapytał Ryan
-To chyba nie najlepsz-szy pomysł, jeśli nie chce być zamknięta w domu.-westchnęłam a Emilly pokiwała głową, zgadzając się ze mną, ponieważ miała podobną sytuacje do mojej.
Jeśli wróciłabym pijana do domu... Jej!
Rodzice na pewno by się wściekli. Zawsze byłam wpaniałą córeczką która nigdy im się nie sprzeciwiała aż pewnego wieczoru...BUM! Wracam pijana.
Szlaban na dobre parę miesięcy i zostałabym odcięta od świata.
Dlatego za każdym razem gdy chce iść na imprezę mówię że wychodzę z Emilly, co najczęściej jest prawdą. Więcej nie muszą wiedzieć, jeśli chcą spać spokojnie.
-Pojedziesz ze mną.-odezwał się Justin a ja spojrzałam na niego zaskoczona.
Chłopak obok niego uśmiechał się szeroko.
-C-cooo?-zapytałam zdziwiona.
-To dobry pomysł. Ja zabiorę Emilly.-odezwał się Ryan
Dziewczyna uśmiechnęła się do mnie najwidoczniej zadowolona z obrotu sytuacji.
Czemu ja się w ogóle dziwie? W końcu on jej się podoba, tak?
Pożegnałam się z Emilly i Ryanem, ponieważ chłopak chciał już jechać.
-To co my też się zbieramy?-zapytał Justin i podszedł do mnie.
Pomógł mi zejść z blatu, podtrzymując mnie kiedy zachwiałam się zeskakując na dół.
-Możemy.-przytaknęłam
Justin złapał mnie za rękę a ja spojrzałam na nasze złączone dłonie.
Można powiedzieć, że pasowały do siebie wręcz idealnie.
STOP! To wszystko wina alkoholu, ja wcale tak nie myślę!
Chłopak powiedział coś do kolegi i pociągnął mnie w kierunku wyjścia.
Zadrżałam kiedy uderzyło we mnie zimne powietrze.
-Zimno?-zapytał i podniósł do góry lewą brew nie przestając iść przed siebie.
-N...nie jest...okay.-uśmiechnęłam się.
Bieber kiwnął głową.
Przeszliśmy przez trawnik i zatrzymaliśmy się przy czarnym Ferrari.
Zaśmiałam się.
-Mogłam się tego spodziewać.-zachichotałam
-Że co?-zapytał zdezorientowany i podrapał się wolną ręką po karku.
-Już raz śledziło mnie...to Ferrari. Mogłam się domyślić, że to twoja...sprawka.-oznajmiłam
Chłopak puścił mi oczko i odblokował samochód.
Puścił moją dłoń.
Wsiadłam na miejsce pasażera i zapięłam z trudem pas.
Justin usiadł obok mnie i odpalił samochód wyjeżdżając sekundę później na ulicę.
Wyciągnęłam telefon z kieszeni i odblokowałam go.
Kliknęłam na kopertę i wybrałam numer Mamy.

Do: MAMA
Zostane na noc u Emilly. Nie martwcie się :)
Kocham was :)

Z trudem wystukałam treść przez nie trafianie w poszczególne literki.
-Co robisz?-zapytał Justin
-Piszę do mamy żeby się nie martwiła.-odpowiedziałam.
Kiwnął głową i nie odezwał się.
Wysłałam wiadomość i schowałam telefon do torebki.
Oparłam głowę o zagłówek za mną, a że oczy same mi się zamykały, przymknęłam je na chwilę.


 ____________________________________

No i mamy 9 rozdział. :)
Jak myślicie czy wydarzy się coś pomiędzy Justinem a Kathe? 

DO NASTĘPNEGO ! :) 
 
 Zapraszam,  na moje drugie ff: ALL YOURS BABY

KONTAKT! :
TWITTER: @allyoursbabyx
ASK.FM: @allyoursbabyx
 
CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ ! :)