Justin POV'
Chodziłem raz w jedną raz w drugą stronę,czekając aż Chaz z Lukiem coś znajdą. Minęły dobre 2
godziny odkąd Kahte zniknęła a my nie mamy nic. Zupełnie nic!
Po pokoju rozniósł się dźwięk mojego telefonu. Wyjąłem go z kieszeni zirytowany, że ktoś przeszkadza mi w takiej chwili. Na mojej twarzy pojawiło się zdziwienie kiedy mój wzrok zarejestrował dobrze mi znane imię.
Po pokoju rozniósł się dźwięk mojego telefonu. Wyjąłem go z kieszeni zirytowany, że ktoś przeszkadza mi w takiej chwili. Na mojej twarzy pojawiło się zdziwienie kiedy mój wzrok zarejestrował dobrze mi znane imię.
-Chłopaki to numer
Kate.-powiedziałem spoglądając na nich z zmarszczonymi brwiami.
Oczywiste było to, że to nie ona dzwoni, ale może dzięki temu
telefonowi uda nam się ją odnaleźć.
-Poczekaj!-krzyknął Luke
Zabrał ode mnie telefon i
szybko podłączył go do jakiegoś kabla.
-Teraz.-powiedział a ja
bez wahania przeciągnąłem palcem po zielonej słuchawce i
przycisnąłem telefon do ucha.
-Halo.
-Witaj Bieber!
Zacisnąłem szczękę kiedy usłyszałem dobrze mi znajomy głos.
-Czego chcesz Hamilton?!
Spojrzałem na chłopaków,
którzy pokręcili głowami.
Zakląłem cicho pod
nosem.
-Wiesz ciężko było
odnaleźć twój numer w telefonie tej suki! Ale jak widać w końcu
mi się udało! Sexowny? Błagam!-zaśmiał się głośno ignorując
moje pytanie.
Wciągnąłem powietrze do płuc hamując się nie rzucić telefonem o ścianę. Sam
jego głos zaczynał mnie niemiłosiernie wkurwiać.
-Ach zapomniałbym! Nie
fatygujcie się z namierzaniem, telefon jest zastrzeżony!-zaśmiał
się ponownie.
Uderzyłem w stół
powodując tym, że wszystko co się na nim znajdowało podskoczyło
do góry.
-Zamknij się, kurwa!
Przysięgam, że jeśli dostane cię w swoje łapy własnoręcznie
cię zabije, skurwielu!-krzyknąłem
-Wyluzuj Bieber! Groźby możesz zachować dla swojej dziwki i dla swoich popieprzonych koleżków. Swoją drogą, wiesz...laska jest całkiem
niezła. Może się przydać.-moja zęby zaczęły się trząść a ja
czułem jak wszystkie mięśnie na moim ciele napinają się.
-Szefie przenieść ją na
dół czy zostawić w 11?-głos po drugiej stronie telefonu przerwał
wymądrzanie się Hamiltona.
-Zostaw ją w
11.-odburknął chłopak.-Wracając do naszej rozmowy Bieber. Muszę
sprawdzić, jak dobra w łóżku jest ta mała suka , przecież za
nic byś jej nie trzymał i nie walczył o nią jak lew. Mam nadzieje,
że nauczysz się iż moich magazynów i mnie się nie rusza.
Do zobaczenie wkrótce.-przerywany sygnał rozbrzmiał w telefonie.
Rzuciłem telefon na stół, być może za mocno, ponieważ telefon
odłączył się od urządzenia do którego był przyłączony i
wylądował po drugiej stronie stołu, na podłodze.
-Nic z tego.-westchnął
Chaz, przecierając dłońmi twarz.
-Pieprzyć to.-mruknąłem
i okrążyłem stół, podnosząc z podłogi swój telefon.
Na moje szczęście nie rozbił
się, więc mogłem z niego dalej korzystać.
Wyszukałem w kontaktach
numer do Kevina i przystawiłem telefon do ucha.
Miałem w dupie to, że
było wcześnie i prawdopodobnie chłopak jeszcze śpi, ponieważ był
mi teraz potrzebny i jestem pewien, że nie ma wystarczająco odwagi
aby omówić mi pomocy.
-Halo.-mruknął zaspanych
głosem.
-Cześć Kevin. Tu Justin.
Potrzebuje abyś mi coś sprawdził.
Usłyszałem jakiś
szelest a chwilę później w słuchawce ponownie rozbrzmiał głos
chłopaka, tym razem bardziej rozbudzony.
-Umm...jasne. Mów czego
potrzebujesz, szefie.
-Sprawdź gdzie David
Hamilton ma wszystkie swoje pieprzone budynki. Możesz włamać się
do kamer miasta?-podrapałem się po karku ignorując zaciekawione
spojrzenia chłopaków.
-Da się zrobić. O którą
cześć miasta dokładnie chodzi?
-Jak już zdobędziesz
adresy budynków Hamiltona, sprawdź czy kamery zarejestrowały od
ulicy Jewerly Hills w godzinach 4-5 w nocy czarnego Land Rovera
kierującego się w stronę któregoś z jego budynków. Jak coś
znajdziesz, zadzwoń.
-Jasne, szefie.
-W porządku.
Dzięki.-mruknąłem i rozłączyłem się.
Wplotłem palce we włosy
i pociągnąłem za ich końcówki.
Usiadłem w salonie na
kanapie i przetarłem twarz dłońmi. Miałem cholerną nadzieje, że
nie zrobią nic Kate, do czasu aż jej nie odnajdę.
Kathe POV'
Zacisnęłam wargi,
próbując nie rozpłakać się ponownie. Lewy policzek piekł mnie
bardzo mocno, z powodu uderzenia jakie otrzymałam.
Przed oczami ponownie
pojawił mi się obraz Hamiltona, kiedy wkurzył nie mogąc odnaleźć
numeru Justina w moim telefonie a ja nie chciałam z nim
współpracować. Skończyło się na tym, że otrzymałam mocnego
liścia a chłopak i tak osiągnął swój cel.
Obecnie leżałam nadal w
tym samym pokoju w którym się obudziłam, w całkowicie
przemoczonych ubraniach, błagając w myślach aby ktoś mnie stąd
wydostał. Zastanawiałam się czy w ogóle Justin lub któryś z
chłopaków zaczęli mnie szukać, czy po prostu siedzą w domu i
śmieją się popijając piwo lub odsypiając ciężką
noc. Nie byłam przecież dla nich nikim ważnym.
Moje serce zaczęło bić
coraz szybciej, kiedy usłyszałam zbliżające się kroki. Po kilku
sekundach drzwi otworzyły się a w nich stanął nie kto inny jak
mężczyzna który mnie uderzył, czyli szef całego tego syfu.
-Myślę że do twojego
rycerzyka dotarło, że nie może ci pomóc. Będziemy się razem
świetnie bawić, mała suko.-zaśmiał się głośno a po moim ciele
przeszedł nie przyjemny dreszcz.
Zatrzasnął za sobą
drzwi i zaczął zbliżać się do
mnie. Zawisł nade mną wpatrując się w moją bluzkę, a następnie
przejechał dłonią od mojej szyj w dół. Zaczęłam się szarpać
a z mojego gardła wydobył się szloch.
Hamilton zahaczył ręką
o dekolt mojej bluzki a następnie rozdarł ją na dwie części.
Zaczęłam krzyczeć, mając
nadzieje że ktoś mnie usłyszy i postanowi mi pomóc.
-Zamknij się dziwko. Nikt
nie przyjdzie ci na pomoc, więc naprawdę zamknij ryj.-warknął
przybliżając twarz do mojej.
Moja dolna warga zaczęła
drżeć z przerażenia.
Domyślałam się do czego
ten facet jest zdolny i naprawdę nie chciałam aby cokolwiek ze mną
robił, a zwłaszcza nie to co myślę.
Zaczął całować moją
szyje a ja zaczęłam płakać jeszcze mocniej, szarpiąc się pod
jego ciałem.
Syknęłam kiedy mnie
ugryzł i nie miało to nic wspólnego z jakąkolwiek przyjemnością.
Przytrzymał jedną dłonią
mój podbródek i przycisnął swoje obrzydliwe usta do moich.
Zacisnęłam wargi i oczy mając nadzieje że to pomoże mi w jakimś
stopniu a on zniknie, co było bardzo mało prawdopodobne.
Kiedy jego twarz odsunęła
się na chwilę od mojej, nabrałam powietrza do płuc i otworzyłam
oczy a następnie splunęłam na jego twarz.
-Ty mała pieprzona
dziwko!-krzyknął wycierając ręką swoją twarz.-Zapłacisz mi za
to!
Sięgnął do kieszeni
swoich spodni, a ja zaczęłam cholernie bardzo żałować swojego ruchu kiedy w słońcu
rozbłysnęło metalowe ostrze noża.
Justin POV'
Zerwałem się z kanapy
kiedy usłyszałem dźwięk swojego telefonu i dopiero po kilku
sekundach zorientowałem się, że trzymam telefon w ręku.
Potrząsnąłem głową i przeciągnąłem palcem po ekranie a
następnie przyłożyłem telefon do ucha.
-Masz coś?-zapytałem od
razu przechodząc do sedna.
-Z tego co widzę o 4:34
czarny Land Rover przemieszczał się w kierunku obrzeży miasta.
Hamilton wykupił tam jakieś 4 miesiące temu budynek otoczony
lasami. Wygląda na to że jechał w tamtym kierunku.
Northridge 2A.
-Dzięki stary.-mruknąłem
rozłączając się.
Schowałem telefon do
kieszeni.
-Mamy
skurwiela.-warknąłem- Bierzcie broń i za 5 minut spotykamy się
przy aucie!
Zbiegłem na dół,
ignorując protesty chłopaków.
Po kilku sekundach
dołączyło do mnie trzech chłopaków.
Schowałem jedną broń za
pasek spodni wraz z magazynkiem a drugą schowałem do skórzanej
kurtki, którą założyłem na siebie.
Wróciłem na górę
zabrałem kluczyki od 7 osobowego auta i od razu skierowałem
się przed dom. Wsiadłem za kierownice Bentleya i zaparkowałem
samochód w garażu. Usiadłem za kierownicą SUVA i wyjechałem na
podjazd czekając na chłopaków.
Wyciągnąłem z kieszeni
paczkę papierosów i zapalniczkę. Wyjąłem jednego papierosa z
paczki i włożyłem go do ust, następnie przypaliłem końcówkę i
zaciągnąłem się dymem. Rzuciłem resztę papierosów wraz z zapalniczką na deskę rozdzielczą i otworzyłem szybę po mojej stronie aby
pozbyć się dymu z samochodu.
Nie mieliśmy czasu aby
ułożyć plan ataku, więc patrząc na to że droga do Northidge
zajmuje parę minut, powinniśmy wszystko ustalić w drodze.
Chłopcy zaczęli wychodzić
z domu jeden po drugim.
Max jako ostatni włączył
alarm i zajął miejsce na samych końcu.
Wyjechałem z piskiem opon na
drogę, kiedy wszyscy zajęli swoje miejsca.
-Więc...jaki masz
plan?-zapytał Chris zajmując miejsce pasażera.
Zaciągnąłem się dymem
papierosowym i po chwili opróżniłem z niego płuca.
Spojrzałem kątem oka na
lusterko wsteczne zerkając na chłopaków a następnie przeniosłem
wzrok na jezdnie pędząc 150 km/h. Zacisnąłem szczękę i zacząłem
przedstawiać im swój plan, który miałem nadzieje wypali bez
żadnych pieprzonych problemów.
_______________________________________
Dzisiaj krótko, ale mogę obiecać że w tym tygodniu powinien pojawić się jeszcze jeden.
Pewna osoba pod ostatnim rozdziałem, próbowała mnie skłonić do tego aby pisać również na Wattpadzie. Cóż kochani, jeśli ktoś woli czytać to opowiadanie właśnie tak, w takim razie zapraszam, ponieważ ff jest tam pisane od samego początku i rozdziały pojawiają się tak w tym samym terminie co tutaj. Wystarczy że wpiszecie: ONE LIFE . :)
Pozdrawiam! x
KONTAKT:
ASK.FM : @allyoursbabyx
TWITTER: @allyoursbabyx
HASHTAG NA TT: #onelifeff
CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ!
Jezu ratujcie ja zanim ten skurwiel ja zqbije albo zgwałci!! Biedna kathe!
OdpowiedzUsuńBiedna Kathe .. Justin jej pomoże , juz pomaga
OdpowiedzUsuńCudowny!
OdpowiedzUsuńŚwietny
OdpowiedzUsuńSuper 😜😜😜
OdpowiedzUsuńAle on się o nią martwi! Zaczynam współczuć Hamiltonowi, coś czuję, że tego nie przeżyję ;)
OdpowiedzUsuń