niedziela, 6 marca 2016

Rozdział 27: Zapłacisz mi za to!

Justin POV'

Chodziłem raz w jedną raz w drugą stronę,czekając aż Chaz z Lukiem coś znajdą. Minęły dobre 2 godziny odkąd Kahte zniknęła a my nie mamy nic. Zupełnie nic!
Po pokoju rozniósł się dźwięk mojego telefonu. Wyjąłem go z kieszeni zirytowany, że ktoś przeszkadza mi w takiej chwili. Na mojej twarzy pojawiło się zdziwienie kiedy mój wzrok zarejestrował dobrze mi znane imię.
-Chłopaki to numer Kate.-powiedziałem spoglądając na nich z zmarszczonymi brwiami. Oczywiste było to, że to nie ona dzwoni, ale może dzięki temu telefonowi uda nam się ją odnaleźć.
-Poczekaj!-krzyknął Luke
Zabrał ode mnie telefon i szybko podłączył go do jakiegoś kabla.
-Teraz.-powiedział a ja bez wahania przeciągnąłem palcem po zielonej słuchawce i przycisnąłem telefon do ucha.
-Halo.
-Witaj Bieber!
Zacisnąłem szczękę kiedy usłyszałem dobrze mi znajomy głos.
-Czego chcesz Hamilton?!
Spojrzałem na chłopaków, którzy pokręcili głowami.
Zakląłem cicho pod nosem.
-Wiesz ciężko było odnaleźć twój numer w telefonie tej suki! Ale jak widać w końcu mi się udało! Sexowny? Błagam!-zaśmiał się głośno ignorując moje pytanie.
Wciągnąłem powietrze do płuc hamując się nie rzucić telefonem o ścianę. Sam jego głos zaczynał mnie niemiłosiernie wkurwiać.
-Ach zapomniałbym! Nie fatygujcie się z namierzaniem, telefon jest zastrzeżony!-zaśmiał się ponownie.
Uderzyłem w stół powodując tym, że wszystko co się na nim znajdowało podskoczyło do góry.
-Zamknij się, kurwa! Przysięgam, że jeśli dostane cię w swoje łapy własnoręcznie cię zabije, skurwielu!-krzyknąłem
-Wyluzuj Bieber! Groźby możesz zachować dla swojej dziwki i dla swoich popieprzonych koleżków. Swoją drogą, wiesz...laska jest całkiem niezła. Może się przydać.-moja zęby zaczęły się trząść a ja czułem jak wszystkie mięśnie na moim ciele napinają się.
-Szefie przenieść ją na dół czy zostawić w 11?-głos po drugiej stronie telefonu przerwał wymądrzanie się Hamiltona.
-Zostaw ją w 11.-odburknął chłopak.-Wracając do naszej rozmowy Bieber. Muszę sprawdzić, jak dobra w łóżku jest ta mała suka , przecież za nic byś jej nie trzymał i nie walczył o nią jak lew. Mam nadzieje, że nauczysz się iż moich magazynów i mnie się nie rusza. Do zobaczenie wkrótce.-przerywany sygnał rozbrzmiał w telefonie. Rzuciłem telefon na stół, być może za mocno, ponieważ telefon odłączył się od urządzenia do którego był przyłączony i wylądował po drugiej stronie stołu, na podłodze.
-Nic z tego.-westchnął Chaz, przecierając dłońmi twarz.
-Pieprzyć to.-mruknąłem i okrążyłem stół, podnosząc z podłogi swój telefon.
Na moje szczęście nie rozbił się, więc mogłem z niego dalej korzystać.
Wyszukałem w kontaktach numer do Kevina i przystawiłem telefon do ucha.
Miałem w dupie to, że było wcześnie i prawdopodobnie chłopak jeszcze śpi, ponieważ był mi teraz potrzebny i jestem pewien, że nie ma wystarczająco odwagi aby omówić mi pomocy.
-Halo.-mruknął zaspanych głosem.
-Cześć Kevin. Tu Justin. Potrzebuje abyś mi coś sprawdził.
Usłyszałem jakiś szelest a chwilę później w słuchawce ponownie rozbrzmiał głos chłopaka, tym razem bardziej rozbudzony.
-Umm...jasne. Mów czego potrzebujesz, szefie.
-Sprawdź gdzie David Hamilton ma wszystkie swoje pieprzone budynki. Możesz włamać się do kamer miasta?-podrapałem się po karku ignorując zaciekawione spojrzenia chłopaków.
-Da się zrobić. O którą cześć miasta dokładnie chodzi?
-Jak już zdobędziesz adresy budynków Hamiltona, sprawdź czy kamery zarejestrowały od ulicy Jewerly Hills w godzinach 4-5 w nocy czarnego Land Rovera kierującego się w stronę któregoś z jego budynków. Jak coś znajdziesz, zadzwoń.
-Jasne, szefie.
-W porządku. Dzięki.-mruknąłem i rozłączyłem się.
Wplotłem palce we włosy i pociągnąłem za ich końcówki.
Usiadłem w salonie na kanapie i przetarłem twarz dłońmi. Miałem cholerną nadzieje, że nie zrobią nic Kate, do czasu aż jej nie odnajdę.


Kathe POV'

Zacisnęłam wargi, próbując nie rozpłakać się ponownie. Lewy policzek piekł mnie bardzo mocno, z powodu uderzenia jakie otrzymałam.
Przed oczami ponownie pojawił mi się obraz Hamiltona, kiedy wkurzył nie mogąc odnaleźć numeru Justina w moim telefonie a ja nie chciałam z nim współpracować. Skończyło się na tym, że otrzymałam mocnego liścia a chłopak i tak osiągnął swój cel.
Obecnie leżałam nadal w tym samym pokoju w którym się obudziłam, w całkowicie przemoczonych ubraniach, błagając w myślach aby ktoś mnie stąd wydostał. Zastanawiałam się czy w ogóle Justin lub któryś z chłopaków zaczęli mnie szukać, czy po prostu siedzą w domu i śmieją się popijając piwo lub odsypiając ciężką noc. Nie byłam przecież dla nich nikim ważnym.
Moje serce zaczęło bić coraz szybciej, kiedy usłyszałam zbliżające się kroki. Po kilku sekundach drzwi otworzyły się a w nich stanął nie kto inny jak mężczyzna który mnie uderzył, czyli szef całego tego syfu.
-Myślę że do twojego rycerzyka dotarło, że nie może ci pomóc. Będziemy się razem świetnie bawić, mała suko.-zaśmiał się głośno a po moim ciele przeszedł nie przyjemny dreszcz.
Zatrzasnął za sobą drzwi i zaczął zbliżać się do mnie. Zawisł nade mną wpatrując się w moją bluzkę, a następnie przejechał dłonią od mojej szyj w dół. Zaczęłam się szarpać a z mojego gardła wydobył się szloch.
Hamilton zahaczył ręką o dekolt mojej bluzki a następnie rozdarł ją na dwie części.
Zaczęłam krzyczeć, mając nadzieje że ktoś mnie usłyszy i postanowi mi pomóc.
-Zamknij się dziwko. Nikt nie przyjdzie ci na pomoc, więc naprawdę zamknij ryj.-warknął przybliżając twarz do mojej.
Moja dolna warga zaczęła drżeć z przerażenia.
Domyślałam się do czego ten facet jest zdolny i naprawdę nie chciałam aby cokolwiek ze mną robił, a zwłaszcza nie to co myślę.
Zaczął całować moją szyje a ja zaczęłam płakać jeszcze mocniej, szarpiąc się pod jego ciałem.
Syknęłam kiedy mnie ugryzł i nie miało to nic wspólnego z jakąkolwiek przyjemnością.
Przytrzymał jedną dłonią mój podbródek i przycisnął swoje obrzydliwe usta do moich. Zacisnęłam wargi i oczy mając nadzieje że to pomoże mi w jakimś stopniu a on zniknie, co było bardzo mało prawdopodobne.
Kiedy jego twarz odsunęła się na chwilę od mojej, nabrałam powietrza do płuc i otworzyłam oczy a następnie splunęłam na jego twarz.
-Ty mała pieprzona dziwko!-krzyknął wycierając ręką swoją twarz.-Zapłacisz mi za to!
Sięgnął do kieszeni swoich spodni, a ja zaczęłam cholernie bardzo żałować swojego ruchu kiedy w słońcu rozbłysnęło metalowe ostrze noża.

Justin POV'

Zerwałem się z kanapy kiedy usłyszałem dźwięk swojego telefonu i dopiero po kilku sekundach zorientowałem się, że trzymam telefon w ręku. Potrząsnąłem głową i przeciągnąłem palcem po ekranie a następnie przyłożyłem telefon do ucha.
-Masz coś?-zapytałem od razu przechodząc do sedna.
-Z tego co widzę o 4:34 czarny Land Rover przemieszczał się w kierunku obrzeży miasta. Hamilton wykupił tam jakieś 4 miesiące temu budynek otoczony lasami. Wygląda na to że jechał w tamtym kierunku. Northridge 2A.
-Dzięki stary.-mruknąłem rozłączając się.
Schowałem telefon do kieszeni.
-Mamy skurwiela.-warknąłem- Bierzcie broń i za 5 minut spotykamy się przy aucie!
Zbiegłem na dół, ignorując protesty chłopaków.
Po kilku sekundach dołączyło do mnie trzech chłopaków.
Schowałem jedną broń za pasek spodni wraz z magazynkiem a drugą schowałem do skórzanej kurtki, którą założyłem na siebie.
Wróciłem na górę zabrałem kluczyki od 7 osobowego auta i od razu skierowałem się przed dom. Wsiadłem za kierownice Bentleya i zaparkowałem samochód w garażu. Usiadłem za kierownicą SUVA i wyjechałem na podjazd czekając na chłopaków.
Wyciągnąłem z kieszeni paczkę papierosów i zapalniczkę. Wyjąłem jednego papierosa z paczki i włożyłem go do ust, następnie przypaliłem końcówkę i zaciągnąłem się dymem. Rzuciłem resztę papierosów wraz z zapalniczką na deskę rozdzielczą i otworzyłem szybę po mojej stronie aby pozbyć się dymu z samochodu.
Nie mieliśmy czasu aby ułożyć plan ataku, więc patrząc na to że droga do Northidge zajmuje parę minut, powinniśmy wszystko ustalić w drodze.
Chłopcy zaczęli wychodzić z domu jeden po drugim.
Max jako ostatni włączył alarm i zajął miejsce na samych końcu.
Wyjechałem z piskiem opon na drogę, kiedy wszyscy zajęli swoje miejsca.
-Więc...jaki masz plan?-zapytał Chris zajmując miejsce pasażera.
Zaciągnąłem się dymem papierosowym i po chwili opróżniłem z niego płuca.
Spojrzałem kątem oka na lusterko wsteczne zerkając na chłopaków a następnie przeniosłem wzrok na jezdnie pędząc 150 km/h. Zacisnąłem szczękę i zacząłem przedstawiać im swój plan, który miałem nadzieje wypali bez żadnych pieprzonych problemów.


_______________________________________
Dzisiaj krótko, ale mogę obiecać że w tym tygodniu powinien pojawić się jeszcze jeden.
Pewna osoba pod ostatnim rozdziałem, próbowała mnie skłonić do tego aby pisać również na Wattpadzie. Cóż kochani, jeśli ktoś woli czytać to opowiadanie właśnie tak, w takim razie zapraszam, ponieważ ff jest tam pisane od samego początku i rozdziały pojawiają się tak w tym samym terminie co tutaj. Wystarczy że wpiszecie: ONE LIFE . :)
Pozdrawiam! x

KONTAKT:
ASK.FM : @allyoursbabyx
TWITTER: @allyoursbabyx
HASHTAG NA TT: #onelifeff

CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ! 


6 komentarzy:

  1. Jezu ratujcie ja zanim ten skurwiel ja zqbije albo zgwałci!! Biedna kathe!

    OdpowiedzUsuń
  2. Biedna Kathe .. Justin jej pomoże , juz pomaga

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale on się o nią martwi! Zaczynam współczuć Hamiltonowi, coś czuję, że tego nie przeżyję ;)

    OdpowiedzUsuń