Justin POV'
Wpatrywałem się w siny
policzek Kate z zaciśniętymi wargami. Bardzo dobrze wiedziałem, że
to wszystko tylko i wyłącznie moja wina. Kiedy zobaczyłem ją na
łóżku praktycznie że rozebraną do naga i przywiązaną, miałem
ochotę od razu wpieprzyć Hamiltonowi kulkę w łeb i zabrać ją
stamtąd, ale chciałem żeby jego śmierć była bolesna i żeby to
bardzo kurwa dobrze czuł. Każdy kto ma zamiar grać ze mną w jakąś
jebaną grę, powinien wiedzieć, że to i tak nie zakończy się
dla niego jakimś pieprzonym happy endem.
Samochód zatrzymał się
powoli przed domem, a ja czekałem aż chłopaki wysiądą i odsuną
dla mnie fotel. Złapałem Kathe pod kolanami oraz w pasie i
ostrożnie uważając, aby jej nie obudzić i o nic nie uderzyć
wyniosłem ją z samochodu. Poczekałem aż chłopcy otworzą drzwi i
wpiszą alarm a następnie wszedłem do środka kierując się od razu
po schodach do mojego pokoju. Położyłem ją na łóżku i
rozpiąłem kurtkę powoli ją z niej zdejmując i kładąc obok.
Zacisnąłem szczękę kiedy powyżej jeansów, zobaczyłem kawałek
siniaka o prawie bordowym kolorze.Widziałem również ranę na jej ramieniu i wiedziałem że muszę spróbować ją opatrzyć, nie
budząc jej przy tym. Wszedłem do łazienki i ukucnąłem pod
umywalką wyciągając z niej małą apteczkę a z szafki obok lustra
wodę utlenioną. Wróciłem do pokoju i uklęknąłem obok łóżka
otwierając apteczkę. Na szczęście rana nie była na tyle głęboka
aby ją szyć, więc zwykły bandaż powinien wystarczyć. Polałem
ranę wodą utlenioną. Dziewczyna poruszyła się a jej brwi lekko
się zgięły. Odkaziłem ranę ponownie i wyjąłem z apteczki wacik
który również polałem wodą. Usłyszałem ciche pukanie ale
zignorowałem je. Chwilę później drzwi otworzyły się a ja nawet
nie obróciłem się aby sprawdzić kto to. Chciałem skończyć jak
najszybciej to co zacząłem i dać jej odpocząć. Chociaż tyle
mogłem zrobić, przez to co przeze mnie przeszła, chociaż to kurwa
do mnie strasznie nie podobne. Docisnąłem lekko wacik do jej rany i
zacząłem owijać wokół jej ramienia bandaż, następnie zapiąłem
go, oczyściłem rany na nadgarstkach i schowałem wszystko z
powrotem do apteczki. Obróciłem się w kierunku drzwi i zobaczyłem
stojącego w drzwiach Chrisa z wymalowanym na twarzy lekkim
zaskoczeniem. Nie przekroczył progu pokoju, bo dobrze wiedział, że
nie cierpię gdy ktoś to robi, nawet oni. Zazwyczaj gdy uda mi się
dotrzeć z jakąś laską do tego domu, co jest dość rzadkie, ale
jeśli już się wydarzy lądujemy w pokoju gościnnym, który zawsze
stoi pusty. Nigdy tutaj. Ale zabawne w tym wszystkim było to że
Kate jest tu nie pierwszy raz i mi to nie przeszkadza. Popieprzone.
-Umm..wszystko w porządku?-zapytał Chris patrząc raz na mnie raz na Kathe
-OK.-odpowiedziałem
zwięźle i podniosłem się z podłogi. Zabrałem apteczkę do
łazienki wraz z wodą i schowałem wszystko na swoje wcześniejsze
miejsca.
Wróciłem do pokoju a mój
wzrok zatrzymał się na Chrisie nadal stojącym w drzwiach i
patrzącym na śpiącą Kate. Podszedłem do niej i przykryłem ją kołdrą, a następnie obróciłem się i zrobiłem kilka kroków w
jego stronę, czekając aż mnie przepuści. Wycofał się do tyłu a
ja zamknąłem za sobą drzwi i skierowałem się na dół.
Wszyscy siedzieli na
kanapach zawzięcie o czym mówiąc.
Odchrząknąłem zwracając
tym ich uwagę.
Wszyscy obrócili się w
moją stronę a Chris pojawił się obok mnie.
-Co z nią?-zapytał Max
opierając się łokciami o kolana.
-Śpi.-mruknąłem i poszedłem do kuchni po piwo. Wróciłem do salonu i usiadłem obok
Luka. Otworzyłem piwo z cichym syknięciem.
-To chyba należy do
Kate.-powiedział Ryan
Podniosłem głowę
zaciekawiony i spojrzałem na jego wyciągniętą rękę na której
leżał iPhone dziewczyny.
Zabrałem telefon i
schowałem do kieszeni.
-Oddam jej.-pociągnąłem
łyk piwa i rozejrzałem się zirytowany kiedy zauważyłem że
wszyscy się we mnie wpatrują.
-Czego?-warknąłem
-Wszystko ok? Wyglądasz
dość... dziwnie.-zasugerował Luke
Spiorunowałem go wzrokiem.
-Nie musisz się martwić,
mamo.-syknąłem pociągając kilka łyków z puszki.-Lepiej
powiedzcie jak wam poszło z resztą grupy Hamiltona, a mną się nie
interesujcie.
-Cóż... tak
jakby...-odchrząknął Max powodując tym że mój wzrok od razu
spoczął na nim.-jeden spieprzył.-dokończył a moja pieść zacisnęła się na puszce zgniatając ją w taki sposób że
alkohol wypłynął z niej na podłogę.
-Co kurwa
zrobił?!-syknąłem wstając
-Musiał się wymknąć jakimś innym wyjściem, bo chłopcy byli gotowi przed budynkiem, ale
nikt nie wychodził.-powiedział Chaz krzywiąc się lekko
-O kim mówimy?-zacisnąłem szczękę wpatrując się w każdego po kolej.
-Walker-odpowiedział
Chris zaciskając usta.
-Ja pierdole! Jak
mogliście nie zauważyć że ten skurwiel się wymyka, co?!
Pieprzona prawa ręka Hamiltona, spierdoliła nam dosłownie z przed
nosa!-krzyknąłem upuszczając puszkę na podłogę, robiąc przy
tym hałas.
-Uspokój się Justin,
obudzisz Kathe.-mruknął Luke
Zmarszczyłem brwi a
następnie zmrużyłem oczy patrząc na niego. Byłem wkurwiony na
Walkera, na chłopaków...na siebie.
-Nie mów mi kurwa co mam
robić, jasne?! Skoro tak bardzo cię obchodzi to może pójdziesz
sprawdzić, czy księżniczka się nie obudziła, co?!
-Stary, daj spokój.
Naprawdę przesadzasz.-westchnął Max opierając się o kanapę za
nim.
-Posłuchaj mnie,
uważnie!-krzyknąłem podchodząc do niego bliżej.-Jestem pewien że
wasze żałosne dupy nie chcą mieć starcia z tą "uwielbianą
stroną mnie", wiec nie wkurwiajcie mnie!-krzyknąłem.
Nienawidziłem kiedy ktoś
mówił mi co mam robić, a oni bardzo kurwa dobrze o tym wiedzą. W
tej chwili moim najmniejszym problemem była śpiąca na górze Kate.
Podniosłem do góry brew
kiedy zauważyłem jak Chris i Max szepczą o czymś.
-Chcielibyście się z
nami czymś podzielić, przyjaciele?-zapytałem podirytowany.
-Justin nie zachowuj się
jakby mrówki wlazły ci do tyłka.
Obróciłem się w stronę
Chaza mrużąc oczy.
-Zamknij się!
-Gadaliśmy o Kathe, jeśli
tak bardzo chcesz wiedzieć. Ktoś musi jej wyjaśnić, co tak
właściwie się stało, nie uważasz? Jest w to wplątana tak samo
jak i my i nie mówimy ci o tym pierwszy raz. Ostatnim razem, również
miałeś coś z tym zrobić, ale jak widać nie wystarczająco, bo ta
dziewczyna przeżyła przez nas piekło tylko dlatego że kręci się
w naszym towarzystwie i jacyś popieprzeni gangsterzy postanowili ją
porwać, aby zemścić się na nas. Powinna wiedzieć, co się
dzieje, chodź w jakimś stopniu. Ktoś powinien z nią porozmawiać a
potem odwieźć do domu.-Max wpatrywał się we mnie. Kiedy
zauważyłem że chce coś jeszcze dodać, postanowiłem się
odezwać.
-Więc co? To wszystko
moja wina, tak? To ja wpakowałem ją do tego samochodu i to ja
zaplanowałem jej porwanie?! Nikt jej nie kazał kręcić się w
naszym towarzystwie, sama się w to wpakowała tylko i wyłącznie ze
swojej winy. Gdyby była mądrzejsza, wiedziałaby że z nami nie
warto trzymać. Nie jesteśmy towarzystwem z którym wyjdzie do kina
jakby cała policja Los Angeles, nie czekała na nasze potknięcie!
Nie kręciła by się dookoła nas, gdybyście nie przyjęli ją z
otwartymi ramionami, jak nigdy! Co chcecie ją przelecieć?! Na to
czekacie?! W takim razie droga wolna, jest tak na górze i czeka na
was!
-Zamknij się Justin! Nikt
nie chce jej przelecieć więc się ogarnij! Co ci strzeliło do
głowy, co?! Udajesz, że wina leży po naszej stronie, a ja bardzo
dobrze wiem, że teraz plujesz sobie w twarz, bo sądzisz że to
twoja wina. Zależy ci na niej stary i nie pierdol, jasne?! Gdybyś
miał ją w dupie, nie robił byś wszystkiego co w twojej mocy aby
ją odnaleźć, nie zaniósł byś ją do swojego pokoju, w którym
nie przebywa nikt oprócz ciebie i na pewno nie bandażował byś jej zranionego ramienia! Wszyscy wiemy jaki jest Justin Bieber i jeśli ta dziewczyna naprawdę nic by dla ciebie nie znaczyła zostawił byś
ją tam na pastwę losu, nawet byś się nie przejął że ktokolwiek
został porwany, ponieważ tłumaczyłbyś się że to nie twój
problem a nawet gdybyś mógł pozbyłbyś się jej własnoręcznie.
Dobra, jesteś skryty i nieprzewidywalny i bardzo często nie wiadomo
co ci wpadnie do głowy ale stary znamy cię długo, nie uważasz?
Sam fakt że ją tutaj przyprowadziłeś, był znakiem że coś się
dzieje, mimo że zarzekałeś się tak bardzo, że jej nienawidzisz!
Tyle razy powtarzałeś że nie warto dopuszczać do siebie kogoś
tak blisko, ale może w końcu czas to zmienić, co?! Przemyśl to
sobie Justin i zastanów się czego ty tak naprawdę chcesz, i daj
jej znać bo myślę że ta dziewczyna powinna wiedzieć na czym stoi.
Ja na jej miejscu chciałbym wiedzieć czy ktoś traktuje mnie mnie
jak kobietę czy jak zabawkę.
Wpatrywałem się w Chrisa
a on we mnie. Oblizałem wargi i rozejrzałem się, każdy wpatrywał
się we mnie nic nie mówiąc, tak jakby dokładnie zgadzali się ze słowami Maxa i Chrisa.
Przeniosłem wzrok na
korytarz i zamarłem kiedy zobaczyłem smutną Kathe stojącą w
mojej kurtce.
Świetny rozdział! I tak szybko dodałaś! Same plusy *.* czekam na next
OdpowiedzUsuńWow , super czekam nn
OdpowiedzUsuńCudowny! Czekam na następny :*
OdpowiedzUsuńcudowny ten rozdział :) - @mnk_mgd
OdpowiedzUsuńRewelacja !
OdpowiedzUsuńAaaaaaa!! Swietny! Czytam dopiero od niedawna a stwierdzam że to opowiadanie jest mega!! Życzę weny i czekam na next 😉
OdpowiedzUsuńVicki :*
A i pozdrawiam
UsuńCudooooo 😍 czekam na nnn 💓
OdpowiedzUsuńBoski💜
OdpowiedzUsuńWow! Co tu się stało?
OdpowiedzUsuń