niedziela, 13 marca 2016

Rozdział 29: Zamknji się

Justin POV'

Wpatrywałem się w siny policzek Kate z zaciśniętymi wargami. Bardzo dobrze wiedziałem, że to wszystko tylko i wyłącznie moja wina. Kiedy zobaczyłem ją na łóżku praktycznie że rozebraną do naga i przywiązaną, miałem ochotę od razu wpieprzyć Hamiltonowi kulkę w łeb i zabrać ją stamtąd, ale chciałem żeby jego śmierć była bolesna i żeby to bardzo kurwa dobrze czuł. Każdy kto ma zamiar grać ze mną w jakąś jebaną grę, powinien wiedzieć, że to i tak nie zakończy się dla niego jakimś pieprzonym happy endem.
Samochód zatrzymał się powoli przed domem, a ja czekałem aż chłopaki wysiądą i odsuną dla mnie fotel. Złapałem Kathe pod kolanami oraz w pasie i ostrożnie uważając, aby jej nie obudzić i o nic nie uderzyć wyniosłem ją z samochodu. Poczekałem aż chłopcy otworzą drzwi i wpiszą alarm a następnie wszedłem do środka kierując się od razu po schodach do mojego pokoju. Położyłem ją na łóżku i rozpiąłem kurtkę powoli ją z niej zdejmując i kładąc obok. Zacisnąłem szczękę kiedy powyżej jeansów, zobaczyłem kawałek siniaka o prawie bordowym kolorze.Widziałem również ranę na jej ramieniu i wiedziałem że muszę spróbować ją opatrzyć, nie budząc jej przy tym. Wszedłem do łazienki i ukucnąłem pod umywalką wyciągając z niej małą apteczkę a z szafki obok lustra wodę utlenioną. Wróciłem do pokoju i uklęknąłem obok łóżka otwierając apteczkę. Na szczęście rana nie była na tyle głęboka aby ją szyć, więc zwykły bandaż powinien wystarczyć. Polałem ranę wodą utlenioną. Dziewczyna poruszyła się a jej brwi lekko się zgięły. Odkaziłem ranę ponownie i wyjąłem z apteczki wacik który również polałem wodą. Usłyszałem ciche pukanie ale zignorowałem je. Chwilę później drzwi otworzyły się a ja nawet nie obróciłem się aby sprawdzić kto to. Chciałem skończyć jak najszybciej to co zacząłem i dać jej odpocząć. Chociaż tyle mogłem zrobić, przez to co przeze mnie przeszła, chociaż to kurwa do mnie strasznie nie podobne. Docisnąłem lekko wacik do jej rany i zacząłem owijać wokół jej ramienia bandaż, następnie zapiąłem go, oczyściłem rany na nadgarstkach i schowałem wszystko z powrotem do apteczki. Obróciłem się w kierunku drzwi i zobaczyłem stojącego w drzwiach Chrisa z wymalowanym na twarzy lekkim zaskoczeniem. Nie przekroczył progu pokoju, bo dobrze wiedział, że nie cierpię gdy ktoś to robi, nawet oni. Zazwyczaj gdy uda mi się dotrzeć z jakąś laską do tego domu, co jest dość rzadkie, ale jeśli już się wydarzy lądujemy w pokoju gościnnym, który zawsze stoi pusty. Nigdy tutaj. Ale zabawne w tym wszystkim było to że Kate jest tu nie pierwszy raz i mi to nie przeszkadza. Popieprzone.
-Umm..wszystko w porządku?-zapytał Chris patrząc raz na mnie raz na Kathe
-OK.-odpowiedziałem zwięźle i podniosłem się z podłogi. Zabrałem apteczkę do łazienki wraz z wodą i schowałem wszystko na swoje wcześniejsze miejsca.
Wróciłem do pokoju a mój wzrok zatrzymał się na Chrisie nadal stojącym w drzwiach i patrzącym na śpiącą Kate. Podszedłem do niej i przykryłem ją kołdrą, a następnie obróciłem się i zrobiłem kilka kroków w jego stronę, czekając aż mnie przepuści. Wycofał się do tyłu a ja zamknąłem za sobą drzwi i skierowałem się na dół.
Wszyscy siedzieli na kanapach zawzięcie o czym mówiąc.
Odchrząknąłem zwracając tym ich uwagę.
Wszyscy obrócili się w moją stronę a Chris pojawił się obok mnie.
-Co z nią?-zapytał Max opierając się łokciami o kolana.
-Śpi.-mruknąłem i poszedłem do kuchni po piwo. Wróciłem do salonu i usiadłem obok Luka. Otworzyłem piwo z cichym syknięciem.
-To chyba należy do Kate.-powiedział Ryan
Podniosłem głowę zaciekawiony i spojrzałem na jego wyciągniętą rękę na której leżał iPhone dziewczyny.
Zabrałem telefon i schowałem do kieszeni.
-Oddam jej.-pociągnąłem łyk piwa i rozejrzałem się zirytowany kiedy zauważyłem że wszyscy się we mnie wpatrują.
-Czego?-warknąłem
-Wszystko ok? Wyglądasz dość... dziwnie.-zasugerował Luke
Spiorunowałem go wzrokiem.
-Nie musisz się martwić, mamo.-syknąłem pociągając kilka łyków z puszki.-Lepiej powiedzcie jak wam poszło z resztą grupy Hamiltona, a mną się nie interesujcie.
-Cóż... tak jakby...-odchrząknął Max powodując tym że mój wzrok od razu spoczął na nim.-jeden spieprzył.-dokończył a moja pieść zacisnęła się na puszce zgniatając ją w taki sposób że alkohol wypłynął z niej na podłogę.
-Co kurwa zrobił?!-syknąłem wstając
-Musiał się wymknąć jakimś innym wyjściem, bo chłopcy byli gotowi przed budynkiem, ale nikt nie wychodził.-powiedział Chaz krzywiąc się lekko
-O kim mówimy?-zacisnąłem szczękę wpatrując się w każdego po kolej.
-Walker-odpowiedział Chris zaciskając usta.
-Ja pierdole! Jak mogliście nie zauważyć że ten skurwiel się wymyka, co?! Pieprzona prawa ręka Hamiltona, spierdoliła nam dosłownie z przed nosa!-krzyknąłem upuszczając puszkę na podłogę, robiąc przy tym hałas.
-Uspokój się Justin, obudzisz Kathe.-mruknął Luke
Zmarszczyłem brwi a następnie zmrużyłem oczy patrząc na niego. Byłem wkurwiony na Walkera, na chłopaków...na siebie.
-Nie mów mi kurwa co mam robić, jasne?! Skoro tak bardzo cię obchodzi to może pójdziesz sprawdzić, czy księżniczka się nie obudziła, co?!
-Stary, daj spokój. Naprawdę przesadzasz.-westchnął Max opierając się o kanapę za nim.
-Posłuchaj mnie, uważnie!-krzyknąłem podchodząc do niego bliżej.-Jestem pewien że wasze żałosne dupy nie chcą mieć starcia z tą "uwielbianą stroną mnie", wiec nie wkurwiajcie mnie!-krzyknąłem.
Nienawidziłem kiedy ktoś mówił mi co mam robić, a oni bardzo kurwa dobrze o tym wiedzą. W tej chwili moim najmniejszym problemem była śpiąca na górze Kate.
Podniosłem do góry brew kiedy zauważyłem jak Chris i Max szepczą o czymś.
-Chcielibyście się z nami czymś podzielić, przyjaciele?-zapytałem podirytowany.
-Justin nie zachowuj się jakby mrówki wlazły ci do tyłka.
Obróciłem się w stronę Chaza mrużąc oczy.
-Zamknij się!
-Gadaliśmy o Kathe, jeśli tak bardzo chcesz wiedzieć. Ktoś musi jej wyjaśnić, co tak właściwie się stało, nie uważasz? Jest w to wplątana tak samo jak i my i nie mówimy ci o tym pierwszy raz. Ostatnim razem, również miałeś coś z tym zrobić, ale jak widać nie wystarczająco, bo ta dziewczyna przeżyła przez nas piekło tylko dlatego że kręci się w naszym towarzystwie i jacyś popieprzeni gangsterzy postanowili ją porwać, aby zemścić się na nas. Powinna wiedzieć, co się dzieje, chodź w jakimś stopniu. Ktoś powinien z nią porozmawiać a potem odwieźć do domu.-Max wpatrywał się we mnie. Kiedy zauważyłem że chce coś jeszcze dodać, postanowiłem się odezwać.
-Więc co? To wszystko moja wina, tak? To ja wpakowałem ją do tego samochodu i to ja zaplanowałem jej porwanie?! Nikt jej nie kazał kręcić się w naszym towarzystwie, sama się w to wpakowała tylko i wyłącznie ze swojej winy. Gdyby była mądrzejsza, wiedziałaby że z nami nie warto trzymać. Nie jesteśmy towarzystwem z którym wyjdzie do kina jakby cała policja Los Angeles, nie czekała na nasze potknięcie! Nie kręciła by się dookoła nas, gdybyście nie przyjęli ją z otwartymi ramionami, jak nigdy! Co chcecie ją przelecieć?! Na to czekacie?! W takim razie droga wolna, jest tak na górze i czeka na was!
-Zamknij się Justin! Nikt nie chce jej przelecieć więc się ogarnij! Co ci strzeliło do głowy, co?! Udajesz, że wina leży po naszej stronie, a ja bardzo dobrze wiem, że teraz plujesz sobie w twarz, bo sądzisz że to twoja wina. Zależy ci na niej stary i nie pierdol, jasne?! Gdybyś miał ją w dupie, nie robił byś wszystkiego co w twojej mocy aby ją odnaleźć, nie zaniósł byś ją do swojego pokoju, w którym nie przebywa nikt oprócz ciebie i na pewno nie bandażował byś jej zranionego ramienia! Wszyscy wiemy jaki jest Justin Bieber i jeśli ta dziewczyna naprawdę nic by dla ciebie nie znaczyła zostawił byś ją tam na pastwę losu, nawet byś się nie przejął że ktokolwiek został porwany, ponieważ tłumaczyłbyś się że to nie twój problem a nawet gdybyś mógł pozbyłbyś się jej własnoręcznie. Dobra, jesteś skryty i nieprzewidywalny i bardzo często nie wiadomo co ci wpadnie do głowy ale stary znamy cię długo, nie uważasz? Sam fakt że ją tutaj przyprowadziłeś, był znakiem że coś się dzieje, mimo że zarzekałeś się tak bardzo, że jej nienawidzisz! Tyle razy powtarzałeś że nie warto dopuszczać do siebie kogoś tak blisko, ale może w końcu czas to zmienić, co?! Przemyśl to sobie Justin i zastanów się czego ty tak naprawdę chcesz, i daj jej znać bo myślę że ta dziewczyna powinna wiedzieć na czym stoi. Ja na jej miejscu chciałbym wiedzieć czy ktoś traktuje mnie mnie jak kobietę czy jak zabawkę.
Wpatrywałem się w Chrisa a on we mnie. Oblizałem wargi i rozejrzałem się, każdy wpatrywał się we mnie nic nie mówiąc, tak jakby dokładnie zgadzali się ze słowami Maxa i Chrisa.
Przeniosłem wzrok na korytarz i zamarłem kiedy zobaczyłem smutną Kathe stojącą w mojej kurtce.


10 komentarzy: