Kathe POV'
Moje ciało trzęsło się
i sama nie wiedziałam dokładnie dlaczego. Możliwe że przez to iż
moje ubrania były kompletnie przemoczone i było mi zimno lub po prostu mój strach osiągnął wyższy poziom, co było o wiele
bardziej prawdopodobne.
Oddychałam nierówno
czując zimne ostrze na swojej szyj, a ciężar ciała który na mnie
spoczywał w niczym nie pomagał.
-Jeśli będziesz grzeczną
dziewczynką i nie będziesz się stawiać, nic się nie
stanie.-syknął wpatrując się w moje piersi osłonięte tylko
stanikiem a następnie oblizał dolną wargę.
Przełknęłam powoli
ślinę, bojąc się że mój najmniejszy ruch, może spowodować
przecięcie skóry. Po moich policzkach uparcie płynęły łzy i nie
mogłam ich w żaden sposób powstrzymać.
Położył dłoń na moim
brzuchu a w moim gardle pojawił się nieprzyjemny smak. Drzwi od
pokoju otworzyły się. Nie mogłam spojrzeć kto wszedł do pokoju,
ponieważ groziłoby to dociśnięciem noża do mojej tętnicy.
-Czego?-warknął
Hamilton.
-Umm...szefie...można cię
na chwilę prosić? Mamy problem z Sid'em.-rozpoznałam głos i w tym
momencie mimo że nienawidziłam Watsona za to że mnie porwał byłam
mu wdzięczna że przyszedł tutaj i przerwał zamiary Hamiltona.
-Ja pierdole...-mruknął
David i zszedł ze mnie zabierając ze sobą nóż.
Odetchnęłam z ulgą i przymknęłam na sekundę oczy.
Kiedy je otworzył
zobaczyłam okropny uśmiech na twarzy Hamiltona.
-Wrócimy do tego szybciej
niż myślisz, więc radzę ci się przygotować. Kiedy tu wrócę,
nic mnie nie zatrzyma przed wzięciem tego co zechce.-mruknął a
następnie wyszedł z pokoju razem z Watsonem zamykając za sobą
drzwi.
Zaczęłam się szarpać
mając nadzieje, że któreś z wiązań poluzuje się.
Syknęłam kiedy sznury
wbiły i otarły się o moje nadgarstki powodując na tyle mocne przetarcia, że krew zaczęła farbować włókna sznura.
Z mojego gardła wydostał
się szloch i opadłam na poduszkę wpatrując się w krople krwi
spływającą po mojej ręce w dół.
Nigdy nie pomyślałam o
tym że umrę w wieku 18 lat i prawdopodobnie stracę to co dla mnie
niesamowicie ważne z jakimś obcym, okropnym facetem który również
mnie zabije.
Skupiłam wzrok na
suficie, poddając się. Cokolwiek spróbowałabym zrobić w niczym
mi to nie pomoże.
Leżałam tak
zastanawiając się nad moim krótkim życiem. Myślałam o Mamie,
Tacie, Emilly oraz o Cody'm. Pomyślałam nawet o Justinie i jego
przyjaciołach. Przypomniały mi się wszystkie nasze starcia w
szkole i po za nią. Było to nawet zabawne, bo mimo że był wrednym aroganckim dupkiem, lubiłam go. Lubiłam go całkiem bardzo.
Zmarszczyłam brwi kiedy to sobie uświadomiłam. Sam początek
naszej znajomości był dość dziwny. Bo kto by pomyślał że
człowiek który widział morderstwo oraz jego sprawdzę, po
wszystkim będzie jeszcze spędzał czas w jego towarzystwie?
Mieliśmy swoje okropne momenty ale pojawiały się również te
które były w porządku. W mojej głowie mimowolnie pojawił się
obraz z dnia kiedy Justin przyszedł zraniony do mojego domu w środku
nocy. Jego sposób podziękowania był dość dziwny ale nie ma co
kłamać, podobał mi się. Kiedy jego miękkie usta spotykały się
z moimi, wariowałam. Nigdy, przenigdy nie pozwoliłam zbliżyć się
do siebie chłopakowi w takim stopniu, a jemu to się udało.
Prawdopodobnie teraz pozostały mi tylko wspomnienia, ponieważ jutro
będę już martwa.
Pociągnęłam nosem i wciągnęłam powietrze do płuc.
Nie mam pojęcia ile tak
leżałam, ale z zamyślenia wyrwał mnie dźwięk kroków. Przełknęłam ślinę i zacisnęłam powieki, przygotowując się do
tego co miało nadejść. Po moim policzku ponownie spłynęło kilka
łez.
Drzwi otworzyły się a
moje ciało mimowolnie zadrżało z przerażenia.
-A więc...na czym to
skończyliśmy?-zaśmiał się podchodząc do mnie.
Otworzyłam oczy, aby
zobaczyć tą twarz której tak nienawidziłam.
Hamilton oparł prawe
kolano po lewej stronie mojego ciała i pochylił się nade mną.
Przechylił głowę na
prawą stronę i zlustrował moje ciało aż do jeansów, które miałam na sobie.
-Myślę, że powinniśmy
się tego pozbyć.-wydął wargi niezadowolony i wyprostował się
siadając na moich nogach.
Krzyknęłam szarpiąc się
kiedy sięgnął do guzika moich spodni i zaczął go rozpinać.
Pociągnął za jeansy i zsunął je do moich kolan.
Zaczęłam krzyczeć i
płakać.
Zachłysnęłam się
powietrzem które wdychałam kiedy po pokoju rozniósł się głośny
plask a mój policzek zaczął piec jeszcze mocniej niż wcześniej.
-Ciężko cię czegokolwiek
nauczyć mało dziwko, ale to nic co jest w stanie mnie powstrzymać,
więc zamknij kurwa mordę.-warknął ściskając jedną ręką mój
podbródek.
Zamknęłam oczy kiedy
kątem oka zauważyłam jak wyjmuje składany nożyk z kieszeni.
Otworzyłam ponownie oczy
na dźwięk pstryknięcia. Ostrze noża było rozłożone i przesuwało
się wraz z jego dłonią w moim kierunku.
-Może jednak nauczyć się
co ci wolno, a czego nie.-mruknął i zanim zdążyłam zauważyć co
zamierza zrobić ostrze przesunęło się po moim ramieniu.
Krzyknęłam czując
ogromny ból w lewej ręce.Spojrzałam w tamtym kierunku przez łzy
które rozmazywały mój obraz. Zauważyłam ranę na około 6 cm z
której płynęła krew kapiąc na materac pode mną.
Hamilton ponownie zaczął
zsuwać moje spodnie aż dotarły do końca, moich nóg. Liny na
moich kostkach nie pozwalały na całkowicie zdjęcie spodni, więc
zostawił je tam.
Położył jedną dłoń
na mojej piersi i zaczął ją mocno ugniatać. Nóż który jeszcze sekundę temu trzymał w ręce teraz spoczywał na materacu obok mnie.
Drugą wolną rękę oparł na moim biodrze i zacisnął ją mocno
kiedy zaczęłam się szarpać. Syknęłam kiedy jego paznokcie wbiły
się w moją skórę.
Głośny huk na dole
spowodował że Hamilton poluzował na chwilę uścisk, ale po chwili
ponownie ścisnął moje biodro.
Strzał pistoletu
spowodował że głowa Davida podniosła się do góry.
-Co do cholery oni
odpieprzają.-mruknął i podniósł się kierując się w stronę
drzwi.
Odetchnęłam ponownie,
cicho szlochając.
Chłopak otworzył drzwi i
zatrzymał się gwałtownie. Spojrzałam w tamtym kierunku i
zauważyłam wycelowaną broń w stronę Hamiltona. Mój wzrok
przesunął się na jej właściciela i przysięgam że miałam
ochotę krzyczeć ze szczęścia.
Wzrok Justina skrzyżował
się z moim. Szatyn przejechał wzrokiem po moim ciele a następnie
skierował spojrzenie na Hamiltona, zaciskając mocno szczękę.
Rysy miał tak wyostrzone,
że skóra na kościach policzkowych i na szczęce wydawała się aż
napięta. Pomimo odległości jaka nas dzieliła mogłam zobaczyć
jego powiększone i pociemniałe źrenice, które sprawiały wrażenia
czarnych.
Sama jego postura wskazywała na to, że był niesamowicie wściekły. Przez moją
głowę przebiegła myśl czy aby na pewno nie mam się już czego
bać. Justin był w swoim żywiole a jego wygląd przerażał
mnie.-Witaj skurwielu.-warknął Justin przyciskając broń do jego
czoła.
Hamilton prawdopodobnie
nie miał ze sobą żadnego narzędzia którym mógłby się obronić,
oprócz noża, który spoczywał obok mnie na łóżku.
-Skąd ty tu...-mruknął
David marszcząc brwi.
-Jak widać nie zrobiłeś
tego wystarczająco idealnie abym cię nie znalazł. Jeśli myślałeś że zabierając ją tutaj nie będę mógł jej odnaleźć to jak
widać kurewsko się myliłeś.-każde słowo Justina przesiąknięte
było jadem.
-Spierdalaj
Bieber.-wysyczał Brunet
Pisnęłam kiedy pistolet
wystrzelił.
Przymknęłam na chwilę
oczy a kiedy je otworzyłam Hamilton stał oparty o ścianę
przeklinając pod nosem i trzymając się za ranę na ramieniu.
Justin przesunął się w
jego stronę.
-Zła odpowiedź.-mruknął.
Oczy Biebera były szeroko
otwarte i ciężko było zauważyć, żeby mrugał. Zauważyłam
kątem oka jakiś ruch, więc obróciłam się w tamtą stronę.
Chłopak który
wyprowadził mnie z imprezy kierował się z bronią w kierunku
Justina. Zanim zdążyłam zamrugać Justin stał już obrócony w
jego stronę wycelowując bronią w jego klatkę piersiową, a po
chwili w jego drugiej ręce pojawiła się kolejna broń, wycelowana
w Hamiltona.
-Strzelaj...-mruknął
David
Pistolet wystrzelił a ja obróciłam szybko głowę, bojąc się tego co mogę zobaczyć.
Usłyszałam głośne
plaśnięcie a po chwili dziwne dźwięki.
Przełknęłam ślinę i
powoli obróciłam głowę. Odetchnęłam z ulgą kiedy zobaczyłam
chłopaka z bronią leżącego bez ruchu na podłodze. Może było to
z mojej strony okropne, ale wolałam żeby to on zginął niż
Bieber. Z Justinem miałam jakieś szansy na przeżycie. Pewna
cząstka mnie cholernie mocno cieszyła się że mnie odnalazł.
Przeniosłam wzrok na
dwójkę chłopaków, bijących się przez chwilę i z przerażeniem
stwierdziłam że to David siedzi na Justinie wycelowując w niego
jego klatkę piersiową bronią.
-Nie masz pojęcia jak
długo czekałem na tą okazje. Jakieś ostatnie słowo?-zaśmiał
się Hamilton.
Na moim ciele pojawiła
się gęsia skórka, podskoczyłam lekko na łóżku kiedy usłyszałam
strzał. Dopiero po chwili uświadomiłam sobie że dźwięk
pochodził z jakiegoś innego pomieszczenia. Jeśli nie umrę z rąk
któryś z tych potworów, to stanie się to przez zawał serca.
Dobijało mnie to, że leżałam na tym łóżku i w żaden sposób
nie mogłam pomóc Justinowi.
Spojrzałam na chłopaka
leżącego na podłodze. Miał przechyloną głowę na prawą stronę
uśmiechając się kpiącą, tak jakby on wiedział coś czego nie
wiedział nikt
-Bolesnej śmierci,
śmieciu.-mruknął Justin nie przestając się uśmiechać.
Co jest z nim nie tak?!
-Justin!-krzyknęłam ale
chłopak nie zwrócił na mnie uwagi, cały czas wpatrywał się w
Davida górującego nad jego ciałem.
Ręce Justina leżały po
bokach jego ciała. Widziałam jak powoli sięga ręką do broni
oddalonej od niego o kilka centymetrów.
Zacisnęłam palce, modląc
się aby zdążył.
-Z przyjemnością to dla
ciebie zrobię.-odpowiedział Hamilton oblizując usta i ściskając
pistolet.
Zanim chłopak zdążył
nacisnąć spust, ręka Justina zacisnęła się na pistolecie i skierowała się w kierunku Davida.
Justin nacisnął spust, a
chłopak jęcząc opuścił broń wprost na podłogę. Szatyn
zepchnął z siebie jeszcze żywego Hamiltona, a ja przyglądałam
się wszystkiemu z rozszerzonymi powiekami.
Bieber sięgnął ręką do
broni leżącej na ziemi i schował ją za pasek spodni. Podniósł
się z podłogi i skierował się w moim kierunku z ręką
zaciskającą się na czarnej broni.
Przełknęłam ślinę,
wpatrując się w jego czerwoną twarz a następnie w ciemne oczy i
zmarszczone czoło.
Wciągnął powietrze
wpatrując się w spodnie na moim kostkach. Sięgnął po nie i
wciągnął je na moje biodra. Następnie zabrał nóż z materaca obok
mnie i jedną ręką przeciął liny unieruchamiające moje nogi i
ręce.
Podniosłam się szybko z
łóżka i zakryłam rękoma moją klatkę piersiową. Nie zdawałam
sobie sprawy że się trzęsę puki nie poczułam na sobie rąk
Justina. Wzdrygnęłam się i spuściłam głowę.
-Już w porządku. Jesteś
bezpieczna.-mruknął i podszedł do mnie przytulając mnie.
Wtuliłam głowę w jego
szyje i rozpłakałam się jak małe dziecko.
Justin odsunął się na
chwilę i zdjął z siebie czarną skórzaną kurtkę i założył ją
na moje ramiona a następnie zapiął.-Ciii...nie płacz.-mruknął
Schował broń za pasek spodni gdzie miejsce zajmowała już jeden czarny pistolet.
Pochylił się lekko w
moim kierunku i cmoknął mnie w czoło. Zaszlochałam wpatrując się
w niego. Wcisnął jedną rękę pod moje kolana a drugą oplótł
mnie w tali. Podniósł mnie i stanął prosto a następnie ruszył w
kierunku drzwi.
Wtuliłam się w niego a
moje łzy moczyły jego koszulkę. Słyszałam czyjeś głosy, przez
co wtuliłam się jeszcze mocniej w chłopaka i oplotłam go rękoma za szyje. Justin odpowiedział coś komuś, ale ja zbytnio się tym
nie interesowałam. Z zamkniętymi oczyma przyciskałam głowę do
jego szyj. Nie mam pojęcia dlaczego, ale przy nim czułam się
bezpieczna. Zadrżałam kiedy poczułam zimne powietrze i nie musiałam
otwierać oczu aby wiedzieć że jesteśmy na dworze. Wciągnęłam powietrze do płuc a następnie wypuściłam je, ciesząc się że
jest już po wszystkim.
Poczułam jak moje nogi
dotykają ziemi, co zmusiło mnie do otwarcia oczu i puszczenia jego
szyj.
Justin wyjął coś z
kieszeni i rzucił tym na drugą stronę samochodu przy którym
staliśmy.
-Prowadzisz.-mruknął do
kogoś stojącego po drugiej stronie.
Obróciłam głowę i
zobaczyłam Chrisa.
Uśmiechnął się lekko i
odblokował samochód wsiadając na miejsce kierowcy. Dopiero teraz
zauważyłam że przy nas stała reszta chłopaków. Popatrzyłam na
każdego. Chaz wraz z Maxem wpatrywał się we mnie z zmarszczonymi
brwiami a Luke z Ryanem uśmiechali się lekko, podobnie jak Chris.
Justin objął mnie
ponownie w tali i otworzył tylne drzwi. Odsunął fotel czekając
aż wsiądę na dwa ostatnie miejsca na samym tyle. Wsiadłam zajmując
swoje miejsce a obok mnie od razu pojawił się szatyn. Przyciągnął
mnie do siebie, tak że siedziałam opierając się o jego klatkę
piersiową a jego ramie obejmowało mnie w tali. Zamknęłam oczy, przełykając ślinę.
-Już po wszystkim.
Prześpi się jeśli chcesz. Wracamy do domu.-wyszeptał do mojego
ucha.
Pokiwałam lekko głową,
zgadzając się i przycisnęłam głowę jeszcze bardziej do jego
klatki piersiowej.
Wow .. Dobra akcja :) Tak dobrze ze Justin zdążył
OdpowiedzUsuńcudowny rozdział :) i to jak szybko :) dziękuję :*
OdpowiedzUsuńDobrze że Justin zdążył. Końcówka podbiła moje serce. Nie mogę się doczekać następnego! 💕
OdpowiedzUsuńJezu jak dobrze ze zdazyl! To z nim straci dziewictwo hehee 😄
OdpowiedzUsuńTo takie slodkie jak ja niosl na rekach...
Ale akcja niezla wow😊❤
Zajebista akcja super że zdążył 😊
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że Justin zdążył no i ta końcówka cholernie mnie rozczuliła! ;D
OdpowiedzUsuń