środa, 30 grudnia 2015

Rozdział 22: Sprawdzę to.

Kathe POV'

Po tym jak porozmawiałam z Justinem, zeszliśmy na dół i obejrzeliśmy z chłopakami film.
Około 15 zebrałam się do domu i aktualnie siedzę właśnie przed telewizorem w salonie i oglądam powtórkę jakiegoś serialu, który nie powiem, trochę mnie zaciekawił.

Zmarszczyłam brwi kiedy usłyszałam dźwięk silnika. Sięgnęłam po pilota i wyciszyłam telewizor nasłuchując kolejnych dźwięków.
Przełknęłam nerwowo ślinę kiedy usłyszałam trzaśnięcie drzwi samochodowych.
Podniosłam się powoli z kanapy i po cichu ruszyłam do przedpokoju.
Stanęłam kilka kroków od drzwi frontowych i przyglądałam się klamce. Podskoczyłam kiedy klamka poruszyła się a moje serce przyśpieszyło rytm.
Usłyszałam dźwięk przekręcanego klucza w zamku i rozejrzałam się w poszukiwaniu czegoś do obrony. Zanim zdążyłam się ruszyć, drzwi otworzyły się ukazując w progu moich rodziców.
Odetchnęłam z ulgą i oparłam się o ścianę wzdychając.
-Co ty dziecko, taka wystraszona?-zapytała mama podchodząc do mnie bliżej.
-Po prostu, nie spodziewałam się was tutaj tak wcześnie.-odpowiedziałam i uśmiechnęłam się nerwowo.
-I co myślałaś, że ktoś wkrada się do domu?-zapytała kręcąc głową.
-A nawet jeśli byłaby to prawda, to stałaś tutaj aby powitać ich z otwartymi ramionami?-zapytał tata odkładając swój płaszcz na wieszak.
-Nie wiem.-odpowiedziałam zagryzając wnętrze policzka.

Jeśli zamiast moich rodziców weszliby tu, na przykład ci kolesie z pod mojej szkoły, raczej miałabym małe szanse na ucieczkę.
Zmarszczyłam brwi, sama zastanawiając się dlaczego nie zareagowałam wcześniej, tylko wpatrywałam się w drzwi?
Podkręciłam kłową, prychając w głąb siebie na moje głupie zachowanie.
Tata wszedł do salonu a mama poszła w stronę kuchni, ruszyłam za nią i usiadłam na drewnianym krzesełku i oparłam łokcie o blat.
-Jak tam w szkole?-zapytała mama obracając się w moją stronę i uśmiechając lekko.
-Właściwie wróciłam dzisiaj wcześniej, bo strasznie rozbolała mnie głowa.-odpowiedziałam.
-Rozumiem. Tylko pamiętaj nadrobić, materiał.
-Wiem, mamo.-jęknęłam.-Tak właściwie, dlaczego wróciliście tak wcześnie?
-Jutro rano przyjeżdża Ciocia Amy z Codym, więc chciałam przygotować coś dobrego.-uśmiechnęła się.
Ciocia Amy, jest siostrą mojej mamy i moją ulubioną ciocią. Ciocia nie odwiedza nas zbyt często,mimo że mieszkamy w tym samym mieście, ale jest to spowodowane jest pracą. Pracuje w szpitalu jako pielęgniarka, ale równocześnie jest ich przełożoną, dlatego jest tam potrzebna praktycznie cały czas.
Amy ma męża, którego również bardzo lubię i syna o 2 lata starszego ode mnie, i odkąd pamiętam, zawsze miałam z tym chłopakiem świetny kontakt.
-To świetnie.-odwzajemniłam uśmiech.-Pomóc Ci w czymś?
-Nie dziękuje, kochanie. Poradzę sobie.
Kiwnęłam głową i zeskoczyłam z krzesła.
Wbiegłam po schodach do mojego pokoju i od razu po przekroczeniu progu, rozejrzałam się.
Nie mam jakiegoś ogromnego bałaganu, ale jeśli trochę tutaj ogarnę, to nic się niestanie.
Zamknęłam drzwi i podeszłam do krzesełka przy biurku zabierając z niego czarną bluzę.

Po 10 minutach pokój był całkowicie czysty.
Podeszłam do mojej szafki, na której znajdowało się kilka książek i sięgnęłam po moją ulubioną.
Położyłam się na łóżku i zabrałam się za czytanie.

Ziewnęłam i odłożyłam książkę na szafkę nocną, ponieważ zaczynały boleć mnie już oczy.
Zsunęłam nogi z łóżka i postanowiłam zejść na dół, aby zobaczyć jak idzie mamie.
Wyszłam na korytarz i w tym samym momencie rozbrzmiał dźwięk mojego telefonu.
Wyjęłam urządzenie z kieszeni i spojrzałam na wyświetlacz na którym znajdowało się imię mojej przyjaciółki i jej zdjęcie.
Wróciłam do pokoju i odebrałam połączenie a następnie ponownie położyłam się na łóżku.
-Cześć.-przywitałam się.
-Hej. Jak się czujesz?
-Lepiej, dzięki. A co u Ciebie? Działo się coś ciekawego w szkole?
-Nie i może ty mi powiesz co tak właściwie stało się rano. Ryan nic mi nie chce powiedzieć.
Westchnęłam cicho.
-Sama nie wiem za wiele.
-Na pewno coś ci powiedzieli. Po prostu się o ciebie martwię. Nie chce żeby coś ci się stało.-mruknęła
Uśmiechnęłam się lekko i spojrzałam w sufit.
-Chłopcy mają jakieś problemy, ale spokojnie nic mi się niestanie.-oblizałam usta
Sama nie byłam w stu procentach pewna drugiej części zdania, ale miałam nadzieje że Justin coś z tym zrobi i naprawdę nic mi się niestanie.
-Oby.-odpowiedziała
-Mam do ciebie prośbę. Pożyczyłabyś mi zeszyty z dzisiaj?-zmieniłam temat.
-Jasne. Mogę Ci je podrzucić jutro jeśli chcesz.
-Okay, jesteś kochana. Dziękuje. Będziesz miała okazję przywitać się z Codym.-zaśmiałam się cicho.
Emilly oczywiście zna mojego kuzyna i to całkiem dobrze, ponieważ kilka lat temu spędzał u mnie wakacje, a że Em jest moją przyjaciółką widywali się dość często.
Dziewczyna nawet się w nim zakochała, ale niestety nic z tego nie wyszło, bo chłopak wrócił do domu.
-Codym? Jakim Cod... O Mój Boże! Tylko nie mów, że przyjeżdża Cody!-krzyknęła
Przewróciłam oczami
-A co właśnie powiedziałam?
Po drugiej stronie zapanowała cisza.
-Myślisz, że pamięta to jak próbowałam go pocałować?-zapytała
Zachichotałam
-Nie wiem. Przekonamy się jutro. Pa- pożegnałam się i rozłączyłam
Spojrzałam na zegarem na szafce nocnej. 21:20. Pora szykować się do snu.
Odłożyłam telefon na szafkę i podniosłam się z łóżka.
Z garderoby wyciągnęłam krótkie spodenki i koszulkę a z komody bieliznę i zamknęłam się w łazience.
Zdjęłam z siebie ubrania i wskoczyłam pod prysznic.
Umyłam ciało brzoskwiniowym żelem pod prysznic, włosy szamponem o tym samym zapachu i spłukałam pianę.
Wyszłam z kabiny, wytarłam ciało w ręcznik i założyłam na siebie bieliznę i ubrania, które służyły mi za moją piżamę.
Zmyłam z twarzy makijaż i wróciłam do pokoju.
Zgasiłam światło, wsunęłam się pod kołdrę i przytuliłam głowę do poduszki.



-Wstawaj Kathe, no dalej.-usłyszałam nad głową głos mamy.
Mruknęłam coś pod nosem i wtuliłam się jeszcze bardziej w poduszkę.
-Wstawaj, za godzinę przyjeżdża ciocia.
-Daj mi jeszcze 10 minut.-mruknęłam
-O nie, nie. To samo mówiłaś parę minut wcześniej.-zsunęła ze mnie okrycie a ja cała zadrżałam kiedy z moim ciałem zetknęło się zimne powietrze.
-No już.-westchnęłam i podniosłam się na łokciach do góry i powoli wstałam.
Mama widząc to uśmiechnęła się i rzuciła kołdrę na łóżko obok mnie i wyszła.
Oblizałam zaschnięte usta i podreptałam do łazienki.
Przemyłam twarz zimną wodą i wytarłam się w puchaty ręcznik.
Wyszłam z łazienki i podeszłam do okna, sprawdzając pogodę.
Wiatr i zachmurzone niebo.
Nie cierpię takiej pogodę. W takich dniach mam jeszcze większą ochotę zatopić się w ciepłym łóżeczku i nie wychodzić z niego przez cały dzień.
Weszłam do garderoby i wyjęłam z niej czarne rurki z lekkimi przetarciami na kolanach i koszulę w czerwoną-czarną kratę na długi rękaw.
Zsunęłam z siebie piżamę i założyłam ubrania i skarpetki.
Piżamę odłożyłam na bok i z powrotem wróciłam do łazienki.
Rozczesałam włosy i postanowiłam je wyprostować.
Po zakończonej czynności, zrobiłam na powiekach cienkie kreski eyelinerem, wytuszowałam rzęsy a na usta nałożyłam bezbarwną pomadkę o truskawkowym smaku i pryskałam szyje moimi ulubionymi perfumami.
Z pokoju zabrałam telefon i zeszłam na dół.
-Dzień Dobry.-przywitałam się
-Cześć.-odkrzyknął tata z salonu.
-No nareszcie.-powiedziała mama wychodząc z kuchni i niosąc coś na duży stół, który był już nakryty.
Przewróciłam oczami, ale nie skomentowałam tego.
-Pomóc ci w czymś?-zapytałam
-Tak. Pomóż mi to wszystko poprzynosić tutaj.
Weszłam do kuchni i chwyciłam szklany dzbanek z sokiem pomarańczowym i zaniosłam go na stół stawiając go na środku.

Jakieś 5 minut później wszystko było gotowe, brakuje tylko gości.
-Za ile będą?-zapytałam mamy.
Kobieta spojrzała na zegarek a potem na mnie.
-Za kilka minut.-odpowiedziała.-W tym czasie możesz wynieść śmieci.-wskazała na szafkę w której znajdował się kosz.
Podeszłam do wyznaczonego miejsca i wyjęłam ze środka napełniony worek.
W przedpokoju założyłam na nogi czarno-białe Nike i wyszłam na zewnątrz.
Otworzyłam niewielki kontener przed moim domem i wrzuciłam do niego śmieci.
Rozejrzałam się po ulicy, a moje nogi ugięły się kiedy zobaczyłam czarnego Bentleya, zaparkowanego niedaleko.
Zaczęłam oddychać szybciej i na trzęsących się nogach wróciłam do domu.
-Kathe, zobacz czy postawiłam na stole serwetki!-krzyknęła mama z kuchni.
-Muszę iść do łazienki, poczekaj chwilę!-odkrzyknęłam i wbiegłam po schodach do swojego pokoju.
Wyjęłam z kieszeni telefon i zmarszczyłam brwi kiedy zobaczyłam jedną nieprzeczytaną wiadomość.
Nawet nie słyszałam kiedy ją dostałam.
Kliknęłam na kopertę.

Od: EM :*
Będę około 11. Całusy x

Odpisałam zwykłe "OKAY" i spojrzałam na zegarek.
10:20
Nabrałam powietrza do płuc i podeszłam z telefonem w ręku do okna.
Spojrzałam jeszcze raz na ulicę upewniając się czy czarny samochód, na pewno tak jest. I był.
Mam dzwonić w dziwnych sytuacjach, tak? Ta chyba należy do dziwnych, skoro wiem że jakiś psychopata lub gangster, ktokolwiek to jest, mnie obserwuje.
Wyszukałam w kontaktach Justina i wybrałam numer.
Przystawiłam telefon do ucha i czekałam.
Jeden sygnał...Drugi...Trzeci...Czwarty.
Już myślałam że nie odbierze, aż w końcu usłyszałam szelest i jego zachrypnięty głos.
Zignorowałam gęsią skórkę na ramionach i spojrzałam ponownie na samochód.
-Hej. Mówiłeś że mam dzwonić jeśli coś się będzie działo.-zaczęłam
-Kathe? Um...tak, tak. Co jest?-zapytał i odchrząknął
-Ktoś znowu mnie obserwuje.-mruknęłam i oparłam się o ścianę.
-Jesteś pewna?
-Tak to ten sam Bentley, w którym widzieliśmy tego chłopaka wczoraj.
-Widziałaś go już wieczorem, czy dopiero teraz?
Usłyszałam jakieś hałasy, co chyba oznaczało że chłopak coś robi.
-Dopiero teraz.-odpowiedziałam
-Sprawdzę to. Nigdzie nie wychodź, okay?
-Okay.-przytaknęłam
-Super. Cześć.-rozłączył się
Zeszłam na dół i podeszłam sprawdzić czy na stole są te serwetki, o które pytała mama.
-Serwetki na stole!-krzyknęłam żeby mama mnie usłyszała.
-Wiem, zdążyłam sprawdzić sama.
Weszłam do salonu i usiadłam obok taty, który oglądał powtórkę meczu piłki nożnej.
Oparłam głowę o kanapę i westchnęłam.
Zapowiada się ciekawy dzień.


________________________________
Cześć!
Chciałabym życzyć wam szczęśliwego, nowego roku mimo że Sylwester mamy dopiero jutro, ale raczej nie będę miała już czasu aby tu zajrzeć.
Bardzo wam dziękuje za wszystkie wyświetlenia i komentarze. :)
Udanego Sylwestra kochani :)

KONTAKT:
ASK.FM: @allyoursbabyx
TWITTER: @allyoursbabyx
HASHTAG NA TT: #onelifeff

CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ! 

11 komentarzy:

  1. Tobie również Szczęśliwego Nowego Roku, Kotek, ale ten rodział jest cholernie nudny. Nie wiem co się z Tobą ostatnio dzieje, ale to aż zaczyna irytować, że czekasz tydzień na rozdział i dostajesz coś takiego. To był już 22 rozdział, a w ff nie dzieje się kompletnie nic, nawet fabyły nie pamiętam, a o jakiś relacjach damsko męskich z Justinem nie wspomnę, bo nie ma między nimi totalnie nic.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę , że akcja musi się jeszcze rozkręcić .. ;) Czekaj cierpliwie .. To tak jest że gdy się coś pisze to ten kulminacyjny moment odkłada sie na pózniej ;) Wiem bo sama próbowałam napisać ff i tak było .. Przecież nie w każdym ff musi być chemia między głównymi bohaterami .. My na to czekamy , ale przecież wcale miedzy nimi nie musi sie nic dziać , przynajmniej na razie .. Kto wie co bedzie potem ? ;)

      Usuń
  2. Tobie też wszystkiego dobrego .. Bardzo podoba mi sie twój styl pisania ... Ciekawe co dalej ?

    OdpowiedzUsuń
  3. Robi się coraz ciekawiej czekam z niecierpliwością na next. A i tobie życzę SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU.

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział chociaż mało momentów z Kathe i Jusem ale czekam cierpliwie do następnego :) Szczęśliwego nowego roku

    OdpowiedzUsuń
  5. Tobie również szczęśliwego nowego roku i weny na rozdziały. Do następnego! ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Szczesliwego!:*** super rozdizal, nie moge sie doczekac nasteonego:**

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny ❤ ❤ ❤ Czekam na next. Julia

    OdpowiedzUsuń
  8. No jestem ciekawa jaki będzie ten Cody?

    OdpowiedzUsuń