Kathe POV'
Wysiadłam z samochodu i
westchnęłam rozglądając się.
Zaczęłam odnosić dziwne
wrażenie, że naprawdę ktoś może mnie obserwować ponieważ przez
całą drogę do szkoły jechał za mną czarny Bentley.
Nie mam pojęcia czy
zaczynam wariować przez Justina, czy może faktycznie jest coś na
rzeczy i Justin nie powiedział mi prawdy.
Ale niby dlaczego miałby
kłamać?
Może naprawdę
przesadzam.
Zamknęłam samochód i
ruszyłam w kierunku szkoły.
Na dworze zaczynało robić
się coraz zimniej, ale czego ja się spodziewam, mamy w końcu
końcówkę Października, prawda?
Przekroczyłam próg
szkoły i skręciłam w kierunku mojej szafki.
Wyjęłam z niej kilka
książek które były mi potrzebne na dzisiejszy dzień.
Zatrzasnęłam szafkę i
ruszyłam w kierunku klasy.
Normalnie zaczekałabym na
Emilly, albo chociaż zainteresowała się gdzie jest moja
przyjaciółka, ale nie miałam dzisiaj na nic ochoty.
Bolała mnie głowa,
ponieważ w nocy nie spałam prawie wcale. Przewracałam się z boku
na bok i rozmyślałam o co konkretnie chodziło Justinowi.
Weszłam do klasy i
zajęłam ławkę, w której zawsze siadam z Em.
Byłam jedyną osoba w
pomieszczeniu więc mogłam sobie pozwolić aby oprzeć głowę o
ławkę, co dokładnie zrobiłam.
Odetchnęłam z ulgą kiedy
poczułam zimne drewno na moim czole, co przez sekundę zmniejszyło
ból.
Dzień dopiero co się
zaczął a ja już chciałam jak najszybciej opuścić teren szkoły
i wrócić do domu.
Na całe szczęście
dzisiaj jest już piątek.
Przymknęłam na chwilę
oczy i otworzyłam je kiedy usłyszałam dźwięk syren.
Automatycznie przypomniałam sobie wczorajsze zamieszanie jakie
powstało na mojej ulicy, a ja zupełnie nie miałam pojęcia o co w
tym chodziło.
Nie chciałam wychodzić z
domu i wypytywać się co się stało, ponieważ nie ciekawiło mnie
to aż tak bardzo.
Poczułam wibracje w
kieszeni i powoli wyciągnęłam telefon z kieszeni.
Przesunęłam palcem po
ekranie na którym sekundę później pojawiła się wiadomość.
Od: EM :*
Będziesz dzisiaj?
Do: EM :*
Właściwie...to już
czekam w klasie.
Odpowiedz dostałam
natychmiastowo.
Od: EM :*
W porządku. Zaraz będę.
:)
Schowałam telefon i
wróciłam do mojej wcześniejszej pozycji – z głową na ławce.
Drzwi zaskrzypiały lekko
ale ja nie podniosłam głowy, bo wiedziałam że to Emilly.
-Coś się stało?-chwilę
później usłyszałam jej zaniepokojony głos.
Podniosłam lekko głowę
do góry i wymusiłam lekki uśmiech.
-Nie, po prostu boli mnie
głowa.
-W takim razie mogłaś
nie przychodzić do szkoły.
-Rano nie było tak źle,
a teraz jest o wiele gorzej.
-Może w takim razie jedź
do domu. Lekcje jeszcze się nie zaczęły, a w razie czego powiem że
źle się poczułaś i pojechałaś do domu.-położyła dłoń na
moim ramieniu i uśmiechnęła się.
-Myślisz?-zapytałam
Pokiwała głową i
podniosła się z krzesła.
-Odprowadzę cię do
samochodu.
Skinęłam głowa, wstałam
zabierając torbę i wyszłyśmy z klasy.
Podeszłam do mojej szafki
na korytarzu i wrzuciłam do niej książki.
Wyszłyśmy ze szkoły
kierując się w stronę parkingu gdzie znajdował się mój
samochód.
Usłyszałam donośny
głos, który wołam imię mojej przyjaciółki.
Skrzywiłam się lekko
odczuwając mocniejszy ból w skroni i z małym grymasem na ustach
obróciłam się do tyłu.
W naszą stronę szedł
Ryan a obok niego Justin.
Westchnęłam i obróciłam
się do przyjaciółki.
-Dzięki, dalej poradzę
sobie sama.-mruknęłam
-Daj spokój, chce mieć
pewność że bezpiecznie dotrzesz do samochodu i nie zemdlejesz po
drodze. Chociaż... może powinnam poprosić któregoś z chłopaków,
żeby podwiózł cię do domu.-położyła palec na podbródku i
zmrużyła lekko oczy jakby się mocno nad tym zastanawiała.
-Poradzę sobie, jestem
dużą dziewczynką, ale dzięki.
-Zrywacie się?-zapytał
Ryan kiedy już znalazł się obok nas.
-Nie po prostu odprowadzam
Kathe do samochodu. Źle się czuje i chce jechać do
domu.-odpowiedziała i uśmiechnęła się do niego.
Kiwnęłam głową na
potwierdzenie jej słów, ale od razu jęknęłam, żałując tego
ruchu.
Przymknęłam na chwilę
oczy i przyłożyłam dłoń do czoła.
-Tak faktycznie, chyba nie
jest najlepiej.-skomentował Ryan.
Ruszyłam powoli w stronę
mojego samochodu, a wszyscy za mną.
Emilly wyrównała ze mną
kroku i złapała mnie pod ramie.
Wyjęłam kluczyki z
torebki kiedy znaleźliśmy się obok mojego auta.
Kliknęłam na mały
guziczek a samochód odblokował się.
Podniosłam głowę do
góry aby rozejrzeć się.
Mój wzrok zawiesił się
na takim samym Bentleyu który jechał za mną do szkoły.
Szyba od strony kierowcy
była odsunięta odsłaniając tym samym chłopaka z papierosem w
ustach, uśmiechającego się złośliwie w naszą stronę.
Obróciłam się w stronę
przyjaciółki i zauważyłam że Justin patrzy w tę samą stronę
gdzie ja sekundę wcześniej. Jego szczęka zacisnęła się a oczy
pociemniały, jak zawsze kiedy jest zdenerwowany lub wściekły.
-Może lepiej będzie
jeśli Kathe nie pojedzie do domu.-stwierdził Ryan drapiąc się po
karku i spoglądając na Justina.
-Co? Dlaczego?-zapytałam
zdziwiona.
-Pojedziesz za
mną.-warknął Justin nie spuszczając wzroku z Bentleya.
-Wiecie kto to
jest?-zapytałam zmieszana
-Wytłumaczymy ci to
później, okay? To trochę skomplikowane.-odpowiedział Ryan
-Chce wiedzieć teraz.
Wiesz... nie codziennie mnie śledzą w drodze do szkoły. Mam prawo
wiedzieć co się dzieje.
-Co?!-warknął Justin
obracając się w moją stronę.-Nie mów mi że widziałaś tego
kutasa wcześniej!-krzyknął a ja podskoczyłam.
-Noo... widziałam taki
sam samochód który jechał za mną cały czas od domu do
szkoły.-powiedziałam cicho.
-Dlaczego do kurwy mi
nie powiedziałaś?-wysyczał Justin robiąc krok w moją stronę a ja
automatycznie cofnęłam się do tyłu.
Bałam się go takiego i
to cholernie mocno.
-Bo nie wiedziałam, że
powinnam. Poza tym nie jesteś dla mnie nikim ważnym, więc dlaczego
mam ci cokolwiek mówić?-zagryzłam wargę.
-Od dzisiaj już wiesz.
Wsiadasz do tego samochodu i grzecznie jedziesz za mną,
rozumiesz?-zapytał trochę łagodniej kiedy zauważył że
praktycznie przykleiłam się plecami do drzwi mojego samochodu.
Pokiwałam lekko głową,
bojąc się zapytać o cokolwiek. Mam nadzieje, że naprawdę
wyjaśnią mi później chodzi.
Przytuliłam szybko
przyjaciółkę, która przyglądała się wszystkiemu z podniesionymi
brwiami i zgaduje że nie wiedziała jak ma się zachować oraz co
powiedzieć, jak ja.
Wsiadłam do samochodu i
przyglądałam się Justinowi który przeszedł na drugą stronę do
niedaleko zaparkowanego Ferrari.
Spojrzałam w miejsce
gdzie jeszcze chwilę temu stał Bentley, ale w tej chwili już go
tam nie było.
Zamrugałam zaskoczona
powiekami. Nawet nie widziałam kiedy tej samochód odjechał.
Odpaliłam silnik i
czekałam na Justina, który chwilę później wycofał swój
samochód i wyjechał a ja zaraz za nim.
Justin jechał dużo
przede mną ponieważ przekraczał prędkość o kilkanaście km/h.
Ja wolałam nieryzykowań,
że spowoduje jakiś wypadek lub dostanę mandat, więc starałam się
jechać z przyzwoitą prędkością.
Nie obchodziło mnie czy
zgubie Justina czy nie. To on chciał żebym za nim jechała, więc
to jemu powinno zależeć żeby mnie nie zgubić, a jak na razie widzę
że jego to nie za bardzo obchodziło.
Telefon zawibrował w
mojej kieszeni, postanowiłam to zignorować myśląc że to sms,
ale kiedy poczułam wibracje ponownie wiedziałam, że to połączenie.
Nie spuszczając wzroku z
jezdni wyjęłam telefon. Jęknęłam kiedy zobaczyłam, że dzwoni
Justin, ale wolałam odebrać.
Przejechałam palcem po
wyświetlaczu, włączyłam tryb głośno mówiący i położyłam
telefon obok, na siedzenie pasażera a sekundę później w
samochodzie rozbrzmiał jego głos.
-Nie możesz trochę
przyśpieszyć?-przewróciłam oczami.
-Nie, mam zamiar jeszcze
trochę pożyć.
-Daj spokój. Nie zabijesz
się od razu.-po jego głosie mogłam stwierdzić, że jest
rozbawiony a mi naprawdę do śmiechu nie było.
-Gdzie my tak w ogóle
jedziemy?- wiem, że powinnam zapytać o to zanim wsiadłam do
samochodu, ale tak jakby... wyleciało mi to z głowy.
Głupia Ja.
-Do mnie.- burknął.
-Co? Po co? Nie mogę po
prostu jechać do własnego domu?-zmarszczyłam brwi
-Chcesz mieć na karku
psychicznego skurwiela? Nie ma sprawy. Możesz zawrócić.-syknął.
Przełknęłam ślinę.
Miałam ochotę zasłonić
twarz dłońmi i krzyknąć, ale wiedziałam że nie mogę tego
zrobić, ponieważ prowadzę.
-Nie.-odpowiedziałam.
-Super, w takim razie zamknij się i jedź.-syknął i rozłączył się.
Zły Justin powrócił, a
przecież nie powiedziałam nic takiego.
Samochód Justina zaczął
oddalać się jeszcze bardziej, co oznaczało że przyśpieszył
jeszcze bardzie.
Westchnęłam. Dobrze, że
chociaż wiem gdzie mam jechać.
Po jakichś 10 minutach
znalazłam się pod domem chłopaków i zaparkowałam samochód.
Bieber opierał się o
swoje auto, dopalając papierosa.
Oczywiście musiałam go
zgubić po drodze, nie było innej opcji.
Zgasiłam sinik i wysiałam
z Audi zabierając ze sobą kluczyki oraz telefon i zablokowałam
drzwi.
Justin rzucił papierosa
na ziemie i przydepnął go butem a następnie ruszył w kierunku
drzwi frontowych, nie odzywając się ani słowem.
Weszłam do środka i
zamknęłam drzwi.
Zagryzłam wargę
zastanawiając się czy iść na górę za wchodzącym po schodach
Justinem czy udać się do salonu skąd dochodziły śmiechy.
Jak na zawołanie szatyn
obrócił się w moją stronę.
-Idziesz?-zapytał a ja
tylko kiwnęłam lekko głową i ruszyłam za nim.
Kiedy znaleźliśmy się
na piętrze Justin podszedł do drzwi na końcu korytarza i otworzył
je czekając aż wejdę do środka.
Zrobiłam co chciał i
znalazłam się w dużym pokoju.
Przekręciłam głowę w
bok i rozejrzałam się po pokoju.
Wszystkie ściany były
pomalowane na ciemny kolor, na środku pokoju niedaleko balkonu stało
ogromne łóżko. Po jego prawej stronie znajdowała się mała szafka
nocna z małą lampką i zegarkiem, a nad nim duża panorama
ukazująca Los Angeles nocą.
Po drugiej stronie pokoju
znajdowały się czarne meble z dopełnieniami z bieli oraz takiego
samego koloru duża szafa. Wszystko razem wyglądało naprawdę
ładnie.
Na tej samej ścianie
były jeszcze drzwi, które pewnie prowadziły do łazienki.
Spojrzałam na Justina,
który przyglądał mi się od początku kiedy znalazłam się w
środku.
-Ładnie.-skomentowałam
posyłając mu lekki uśmiech.
-Dzięki-mruknął.-
Możesz się tutaj przespać, jeśli tak bardzo boli cię głowa.
Dobranoc.-dodał i tak po prostu wyszedł, zamykając za sobą drzwi.
Nie mam pojęcia co jest z
tym chłopakiem nie tak. Raz jest naprawdę miłym chłopakiem a raz
zachowuje się jak totalny dupek.
Ale czego ja się
spodziewam?
Przecież to gangster.
Postanowiłam skorzystać
z propozycji, bo sen naprawdę dobrze mi zrobi.
Ustawiłam w telefonie
budzik, który miał zadzwonić za dwie godziny.
Muszę pamiętać, aby
zjawić się w domu w godzinach w których zazwyczaj kończę szkołę,
bo inaczej będę miała przechlapane.
Odłożyłam telefon na
szafkę nocną i zdjęłam buty.
Położyłam się na łóżku
i przykryłam kołdrą, która pachniała męskim zapachem.
To łóżko było tak
bardzo wygodne, że mogłabym przespać tutaj resztę mojego życia.
Wtuliłam się w poduszkę
i przymknęłam oczy.
___________________________
DO NASTĘPNEGO X
KONTAKT:
ASK.FM: @allyoursbabyx
TWITTER: @allyoursbabyx
CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ ! :)
Uwielbiam to jak piszesz. Zawsze nie mogę aie doczekac następnego rozdziału
OdpowiedzUsuńCudowny
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny! ;*
OdpowiedzUsuńBardzo fajny ^^ :)
OdpowiedzUsuńYaaaas
OdpowiedzUsuńŚwietny czekam na kolejny <3 Julia
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział 😊
OdpowiedzUsuńJustin mógłby się w końcu zdecydować, a nie zmieniać zdanie co chwila... Gorzej niż kobieta w ciąży :p
OdpowiedzUsuń