niedziela, 20 grudnia 2015

Rozdział 20: Możesz zawrócić

Kathe POV'

Wysiadłam z samochodu i westchnęłam rozglądając się.
Zaczęłam odnosić dziwne wrażenie, że naprawdę ktoś może mnie obserwować ponieważ przez całą drogę do szkoły jechał za mną czarny Bentley.
Nie mam pojęcia czy zaczynam wariować przez Justina, czy może faktycznie jest coś na rzeczy i Justin nie powiedział mi prawdy.
Ale niby dlaczego miałby kłamać?
Może naprawdę przesadzam.
Zamknęłam samochód i ruszyłam w kierunku szkoły.
Na dworze zaczynało robić się coraz zimniej, ale czego ja się spodziewam, mamy w końcu końcówkę Października, prawda?
Przekroczyłam próg szkoły i skręciłam w kierunku mojej szafki.
Wyjęłam z niej kilka książek które były mi potrzebne na dzisiejszy dzień.
Zatrzasnęłam szafkę i ruszyłam w kierunku klasy.
Normalnie zaczekałabym na Emilly, albo chociaż zainteresowała się gdzie jest moja przyjaciółka, ale nie miałam dzisiaj na nic ochoty.
Bolała mnie głowa, ponieważ w nocy nie spałam prawie wcale. Przewracałam się z boku na bok i rozmyślałam o co konkretnie chodziło Justinowi.
Weszłam do klasy i zajęłam ławkę, w której zawsze siadam z Em.
Byłam jedyną osoba w pomieszczeniu więc mogłam sobie pozwolić aby oprzeć głowę o ławkę, co dokładnie zrobiłam.
Odetchnęłam z ulgą kiedy poczułam zimne drewno na moim czole, co przez sekundę zmniejszyło ból.
Dzień dopiero co się zaczął a ja już chciałam jak najszybciej opuścić teren szkoły i wrócić do domu.
Na całe szczęście dzisiaj jest już piątek.
Przymknęłam na chwilę oczy i otworzyłam je kiedy usłyszałam dźwięk syren. Automatycznie przypomniałam sobie wczorajsze zamieszanie jakie powstało na mojej ulicy, a ja zupełnie nie miałam pojęcia o co w tym chodziło.
Nie chciałam wychodzić z domu i wypytywać się co się stało, ponieważ nie ciekawiło mnie to aż tak bardzo.
Poczułam wibracje w kieszeni i powoli wyciągnęłam telefon z kieszeni.
Przesunęłam palcem po ekranie na którym sekundę później pojawiła się wiadomość.

Od: EM :*
Będziesz dzisiaj?

Do: EM :*
Właściwie...to już czekam w klasie.

Odpowiedz dostałam natychmiastowo.

Od: EM :*
W porządku. Zaraz będę. :)

Schowałam telefon i wróciłam do mojej wcześniejszej pozycji – z głową na ławce.
Drzwi zaskrzypiały lekko ale ja nie podniosłam głowy, bo wiedziałam że to Emilly.
-Coś się stało?-chwilę później usłyszałam jej zaniepokojony głos.
Podniosłam lekko głowę do góry i wymusiłam lekki uśmiech.
-Nie, po prostu boli mnie głowa.
-W takim razie mogłaś nie przychodzić do szkoły.
-Rano nie było tak źle, a teraz jest o wiele gorzej.
-Może w takim razie jedź do domu. Lekcje jeszcze się nie zaczęły, a w razie czego powiem że źle się poczułaś i pojechałaś do domu.-położyła dłoń na moim ramieniu i uśmiechnęła się.
-Myślisz?-zapytałam
Pokiwała głową i podniosła się z krzesła.
-Odprowadzę cię do samochodu.
Skinęłam głowa, wstałam zabierając torbę i wyszłyśmy z klasy.
Podeszłam do mojej szafki na korytarzu i wrzuciłam do niej książki.
Wyszłyśmy ze szkoły kierując się w stronę parkingu gdzie znajdował się mój samochód.
Usłyszałam donośny głos, który wołam imię mojej przyjaciółki.
Skrzywiłam się lekko odczuwając mocniejszy ból w skroni i z małym grymasem na ustach obróciłam się do tyłu.
W naszą stronę szedł Ryan a obok niego Justin.
Westchnęłam i obróciłam się do przyjaciółki.
-Dzięki, dalej poradzę sobie sama.-mruknęłam
-Daj spokój, chce mieć pewność że bezpiecznie dotrzesz do samochodu i nie zemdlejesz po drodze. Chociaż... może powinnam poprosić któregoś z chłopaków, żeby podwiózł cię do domu.-położyła palec na podbródku i zmrużyła lekko oczy jakby się mocno nad tym zastanawiała.
-Poradzę sobie, jestem dużą dziewczynką, ale dzięki.
-Zrywacie się?-zapytał Ryan kiedy już znalazł się obok nas.
-Nie po prostu odprowadzam Kathe do samochodu. Źle się czuje i chce jechać do domu.-odpowiedziała i uśmiechnęła się do niego.
Kiwnęłam głową na potwierdzenie jej słów, ale od razu jęknęłam, żałując tego ruchu.
Przymknęłam na chwilę oczy i przyłożyłam dłoń do czoła.
-Tak faktycznie, chyba nie jest najlepiej.-skomentował Ryan.
Ruszyłam powoli w stronę mojego samochodu, a wszyscy za mną.
Emilly wyrównała ze mną kroku i złapała mnie pod ramie.
Wyjęłam kluczyki z torebki kiedy znaleźliśmy się obok mojego auta.
Kliknęłam na mały guziczek a samochód odblokował się.
Podniosłam głowę do góry aby rozejrzeć się.
Mój wzrok zawiesił się na takim samym Bentleyu który jechał za mną do szkoły.
Szyba od strony kierowcy była odsunięta odsłaniając tym samym chłopaka z papierosem w ustach, uśmiechającego się złośliwie w naszą stronę.
Obróciłam się w stronę przyjaciółki i zauważyłam że Justin patrzy w tę samą stronę gdzie ja sekundę wcześniej. Jego szczęka zacisnęła się a oczy pociemniały, jak zawsze kiedy jest zdenerwowany lub wściekły.
-Może lepiej będzie jeśli Kathe nie pojedzie do domu.-stwierdził Ryan drapiąc się po karku i spoglądając na Justina.
-Co? Dlaczego?-zapytałam zdziwiona.
-Pojedziesz za mną.-warknął Justin nie spuszczając wzroku z Bentleya.
-Wiecie kto to jest?-zapytałam zmieszana
-Wytłumaczymy ci to później, okay? To trochę skomplikowane.-odpowiedział Ryan
-Chce wiedzieć teraz. Wiesz... nie codziennie mnie śledzą w drodze do szkoły. Mam prawo wiedzieć co się dzieje.
-Co?!-warknął Justin obracając się w moją stronę.-Nie mów mi że widziałaś tego kutasa wcześniej!-krzyknął a ja podskoczyłam.
-Noo... widziałam taki sam samochód który jechał za mną cały czas od domu do szkoły.-powiedziałam cicho.
-Dlaczego do kurwy mi nie powiedziałaś?-wysyczał Justin robiąc krok w moją stronę a ja automatycznie cofnęłam się do tyłu.
Bałam się go takiego i to cholernie mocno.
-Bo nie wiedziałam, że powinnam. Poza tym nie jesteś dla mnie nikim ważnym, więc dlaczego mam ci cokolwiek mówić?-zagryzłam wargę.
-Od dzisiaj już wiesz. Wsiadasz do tego samochodu i grzecznie jedziesz za mną, rozumiesz?-zapytał trochę łagodniej kiedy zauważył że praktycznie przykleiłam się plecami do drzwi mojego samochodu.
Pokiwałam lekko głową, bojąc się zapytać o cokolwiek. Mam nadzieje, że naprawdę wyjaśnią mi później chodzi.
Przytuliłam szybko przyjaciółkę, która przyglądała się wszystkiemu z podniesionymi brwiami i zgaduje że nie wiedziała jak ma się zachować oraz co powiedzieć, jak ja.
Wsiadłam do samochodu i przyglądałam się Justinowi który przeszedł na drugą stronę do niedaleko zaparkowanego Ferrari.
Spojrzałam w miejsce gdzie jeszcze chwilę temu stał Bentley, ale w tej chwili już go tam nie było.
Zamrugałam zaskoczona powiekami. Nawet nie widziałam kiedy tej samochód odjechał.
Odpaliłam silnik i czekałam na Justina, który chwilę później wycofał swój samochód i wyjechał a ja zaraz za nim.


Justin jechał dużo przede mną ponieważ przekraczał prędkość o kilkanaście km/h.
Ja wolałam nieryzykowań, że spowoduje jakiś wypadek lub dostanę mandat, więc starałam się jechać z przyzwoitą prędkością.
Nie obchodziło mnie czy zgubie Justina czy nie. To on chciał żebym za nim jechała, więc to jemu powinno zależeć żeby mnie nie zgubić, a jak na razie widzę że jego to nie za bardzo obchodziło.
Telefon zawibrował w mojej kieszeni, postanowiłam to zignorować myśląc że to sms, ale kiedy poczułam wibracje ponownie wiedziałam, że to połączenie.
Nie spuszczając wzroku z jezdni wyjęłam telefon. Jęknęłam kiedy zobaczyłam, że dzwoni Justin, ale wolałam odebrać.
Przejechałam palcem po wyświetlaczu, włączyłam tryb głośno mówiący i położyłam telefon obok, na siedzenie pasażera a sekundę później w samochodzie rozbrzmiał jego głos.
-Nie możesz trochę przyśpieszyć?-przewróciłam oczami.
-Nie, mam zamiar jeszcze trochę pożyć.
-Daj spokój. Nie zabijesz się od razu.-po jego głosie mogłam stwierdzić, że jest rozbawiony a mi naprawdę do śmiechu nie było.
-Gdzie my tak w ogóle jedziemy?- wiem, że powinnam zapytać o to zanim wsiadłam do samochodu, ale tak jakby... wyleciało mi to z głowy.
Głupia Ja.
-Do mnie.- burknął.
-Co? Po co? Nie mogę po prostu jechać do własnego domu?-zmarszczyłam brwi
-Chcesz mieć na karku psychicznego skurwiela? Nie ma sprawy. Możesz zawrócić.-syknął.
Przełknęłam ślinę.
Miałam ochotę zasłonić twarz dłońmi i krzyknąć, ale wiedziałam że nie mogę tego zrobić, ponieważ prowadzę.
-Nie.-odpowiedziałam.
-Super, w takim razie zamknij się i jedź.-syknął i rozłączył się.
Zły Justin powrócił, a przecież nie powiedziałam nic takiego.
Samochód Justina zaczął oddalać się jeszcze bardziej, co oznaczało że przyśpieszył jeszcze bardzie.
Westchnęłam. Dobrze, że chociaż wiem gdzie mam jechać.

Po jakichś 10 minutach znalazłam się pod domem chłopaków i zaparkowałam samochód.
Bieber opierał się o swoje auto, dopalając papierosa.
Oczywiście musiałam go zgubić po drodze, nie było innej opcji.
Zgasiłam sinik i wysiałam z Audi zabierając ze sobą kluczyki oraz telefon i zablokowałam drzwi.
Justin rzucił papierosa na ziemie i przydepnął go butem a następnie ruszył w kierunku drzwi frontowych, nie odzywając się ani słowem.
Weszłam do środka i zamknęłam drzwi.
Zagryzłam wargę zastanawiając się czy iść na górę za wchodzącym po schodach Justinem czy udać się do salonu skąd dochodziły śmiechy.
Jak na zawołanie szatyn obrócił się w moją stronę.
-Idziesz?-zapytał a ja tylko kiwnęłam lekko głową i ruszyłam za nim.
Kiedy znaleźliśmy się na piętrze Justin podszedł do drzwi na końcu korytarza i otworzył je czekając aż wejdę do środka.
Zrobiłam co chciał i znalazłam się w dużym pokoju.
Przekręciłam głowę w bok i rozejrzałam się po pokoju.
Wszystkie ściany były pomalowane na ciemny kolor, na środku pokoju niedaleko balkonu stało ogromne łóżko. Po jego prawej stronie znajdowała się mała szafka nocna z małą lampką i zegarkiem, a nad nim duża panorama ukazująca Los Angeles nocą.
Po drugiej stronie pokoju znajdowały się czarne meble z dopełnieniami z bieli oraz takiego samego koloru duża szafa. Wszystko razem wyglądało naprawdę ładnie.
Na tej samej ścianie były jeszcze drzwi, które pewnie prowadziły do łazienki.
Spojrzałam na Justina, który przyglądał mi się od początku kiedy znalazłam się w środku.
-Ładnie.-skomentowałam posyłając mu lekki uśmiech.
-Dzięki-mruknął.- Możesz się tutaj przespać, jeśli tak bardzo boli cię głowa. Dobranoc.-dodał i tak po prostu wyszedł, zamykając za sobą drzwi.
Nie mam pojęcia co jest z tym chłopakiem nie tak. Raz jest naprawdę miłym chłopakiem a raz zachowuje się jak totalny dupek.
Ale czego ja się spodziewam?
Przecież to gangster.
Postanowiłam skorzystać z propozycji, bo sen naprawdę dobrze mi zrobi.
Ustawiłam w telefonie budzik, który miał zadzwonić za dwie godziny.
Muszę pamiętać, aby zjawić się w domu w godzinach w których zazwyczaj kończę szkołę, bo inaczej będę miała przechlapane.
Odłożyłam telefon na szafkę nocną i zdjęłam buty.
Położyłam się na łóżku i przykryłam kołdrą, która pachniała męskim zapachem.
To łóżko było tak bardzo wygodne, że mogłabym przespać tutaj resztę mojego życia.
Wtuliłam się w poduszkę i przymknęłam oczy.


___________________________

DO NASTĘPNEGO X

KONTAKT: 
ASK.FM: @allyoursbabyx
TWITTER: @allyoursbabyx

CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ ! :)








8 komentarzy: