poniedziałek, 14 grudnia 2015

Rozdział 19: Boisz się?

Justin POV'

Wyszedłem z domu Kathe i wsiadłem do mojego Ferrari. Wyjąłem jednego papierosa z paczki włożyłem go do ust a następnie podpaliłem zapalniczką.
Zaciągnąłem się dymem i uchyliłem lekko okno, aby dym mógł opuścić samochód.
Byłem cholernie zdenerwowany chociaż przy Kate, próbowałem w jakiś sposób się uspokoić.
Wiem że to co jej powiedziałem mogło zabrzmieć tak jakbym martwił się tylko i wyłącznie o swój cholerny tyłek, ale kurwa tak nie jest!
Przysięgam że jeśli pieprzony Jack Walker zbliży się do niej ponownie urwę temu małemu chujowi jaja.
Dobra może i faktycznie nie powiedziałem Kate całej prawdy a być może powinienem, ale cholera wiem że jeśli dowiedziałaby się nie wiedziałaby co ma robić, wiecznie obracała by się za siebie i w ten sposób sprowadziłaby na siebie jeszcze większe kłopoty.
Za każdym razem kiedy przypominam sobie rozmowę z tym kutasem mam ochotę znaleźć go i strzelić mu w łeb.


FLASHBACK
-Nie skurwielu. Tym razem cie zabije!-wysyczałem i zacisnąłem palce na broni.
Zauważyłem jak blondyn co chwilę spogląda do tyłu i wtedy przypomniałem sobie, że dziewczyna stoi za mną.
-Kate jedź do domu.-rozkazałem.
Miałem nadzieje, że grzecznie mnie posłucha i po prostu stąd pójdzie, jak oczywiście się nie stało.
-Ale...-zaczęła, lecz szybko jej przerwałem coraz bardziej się wkurwiając.
-Nie ma żadnego ALE! Po prostu idź do tego jebanego samochodu i odjedź stąd!-przerwałem jej krzycząc.
Nadal wyczuwałem że stoi za mną a kiedy nie zauważyłem żadnego ruchu byłem przekonany, że mam racje.
Obróciłem się w jej kierunku nie opuszczając broni wycelowanej w blondyna. Kątem oka nadal obserwowałem chłopaka, w razie gdyby spróbował uciec.
Zacisnąłem szczękę kiedy popatrzyłem na dziewczynę.
Czy naprawdę aż tak dużo oczekuje?! Tak trudno jest stąd odejść?!
-JUŻ!-krzyknąłem ponownie.
Podskoczyła lekko do góry i szybko obróciła się na pięcie i poszła w kierunku auta.
Nareszcie kurwa!
Z powrotem obróciłem się całym ciałem w kierunku Walkera i przysunąłem się bliżej niego przyciskając broń do jego głowy.
Zauważyłem jak przełyka nerwowo ślinę i miałem ochotę się zaśmiać. Niby taki odważny gangster, a kiedy sytuacja obraca się przeciwko niemu staje się zwykłą ciotą.
Myślałem że Hamilton wybiera lepszych ludzi do swojego pieprzonego gangu.
Zacisnąłem dłoń zwisającą swobodnie wzdłuż mojego ciała, w pieść.
-I co kutasie? Gdzie podziała się twoja odwaga?-wysyczałem
-P-pieprz się Bieber.-mruknął.
Zaśmiałem się z faktu że chłopak się zająkał i wybuchnąłem jeszcze głośniejszym śmiechem kiedy zauważyłem gęsią skórkę na jego odkrytych ramionach.
-Co? Boisz się?- zapytałem oschle.
Kiedy nie uzyskałem żadnej odpowiedzi przycisnąłem jeszcze mocniej broń do jego głowy.
Strasznie mnie wkurwia jak ktoś mnie lekceważy.
-ODPOWIEDZ!
-Szef cie zabije.-mruknął
Zachichotałem.
-Wiesz co może mi zrobić twój szef? Possać mi.-odpowiedziałem zanim miałby jakąkolwiek szanse by się odezwać. - Jeśli jeszcze raz zobaczę cię gdzieś w okolicy, dorwę cię skurwielu i wtedy twój pieprzony szef nie będzie miał z ciebie żadnego pożytku, chyba że zechce zostawić sobie twoje martwe ciało na pamiątkę. Rozumiemy się?
Blondyn pokiwał głową.
-Świetnie a teraz spierdalaj.-zabrałem broń i popchnąłem go lekko do tyłu.
Zakołysał się ale szybko odzyskał równowagę, obrócił się na pięcie i odszedł jak myślę, w stronę swojego auta.
Kiedy znalazł się już przy drzwiach swojego samochodu odbezpieczył go i obrócił się w moją stronę.
Podniosłem do góry brwi czekając na jego kolejny ruch.
-Jeszcze jedno Bieber! Twoja dziewczynka ma całkiem niezłe ciałko, nawet nie masz pojęcia kto aktualnie może mieć na nią oko!-krzyknął, szybko wsiadł do auta i odjechał.
Pieprzony kutas!
Dlaczego do cholery go nie zabiłem?
Może dlatego że jesteś na publicznym terenie durniu.- odezwał się głos w mojej głowie.
Przewróciłem oczami i szybkim krokiem udałem się do mojego samochodu.
Odblokowałem auto i wsiadłem do niego zatrzaskując za sobą drzwi.
Włożyłem kluczyk do stacyjki i odpaliłem silnik wyjeżdżając z piskiem opon z parkingu i kierując się w stronę domu dziewczyny.

FLASHBACK 



Miałem właśnie odpalić silnik i wreszcie wyjechać z pod domu Kate kiedy moją uwagę przykuła czarna terenówka zaparkowana parę domów dalej po drugiej stronie ulicy.
Oparłem plecy o siedzenie i wyrzuciłem peta za okno a następnie zamknąłem je.
Przypatrywałem się autu parę minut, ponieważ coś mi w nim nie pasowało a mianowicie to że auto miało blachy z zupełnie innego kraju.
Może i pomyślałbym że do kogoś z sąsiadów Kate przyjechał ktoś z zagranicy gdyby nie to że auto miało przyciemniane szyby.
Takimi autami nie jeżdżą dobrzy obywatele Ameryki.
Wybrałem na moim Iphonie numer starego znajomego i przystawiłem telefon do ucha, czekając aż odbierze.
-Halo.-usłyszałem zaspany głos po drugiej stronie słuchawki i przewróciłem oczami.
-Nie śpi. Jesteś mi potrzebny.-powiedziałem prosto z mostu.
-Justin?-zapytał zdziwiony a ton jego głosu nabrał normalnego dźwięku.
-Dokładnie. Pomożesz mi Kevin czy muszę załatwić to po swojemu?-zapytałem niecierpliwiąc się.
-Jasne. Co mogę dla ciebie zrobić?- usłyszałem lekkie skrzypienie, więc wywnioskowałem że podniósł właśnie swój tyłek.
-Sprawdź mi pewne tablice.
-Już się robi szefie. Poczekaj chwile.
Nie odpowiedziałem tylko zacząłem stukać wolną ręką o kierownice.
Wyobraziłem sobie jak włącza główny komputer w tym swoim królestwie elektroniki i siada na fotelu czekając aż wszystko się załaduje.
Chłopak naprawdę ma talent i potrafi włamać się gdzie tylko zechce a jego dom jest zabezpieczony w taki sposób, że nikt nie potrafiłby się tam dostać, bez włączenia co najmniej jednego czujnika lub alarmu.
-Dobra. Jestem gotowy.
Podyktowałem mu numery i czekałem na jakiś rezultat.
-Blachy są fałszywe. Żadne auto na świecie nie jest zarejestrowane na takie numery.-odpowiedział a ja pokiwałem sam do siebie głową.
-Dzięki stary. Teraz możesz iść spać, nie będziesz mi już potrzeby.-uśmiechnąłem się lekko.
-Nie ma sprawy. Cześć.
Rozłączyłem się i schowałem telefon do kieszeni a następnie odpaliłem samochód i powoli ruszyłem.
Miałem nadzieje że za kierownicą terenówki siedzi jakiś gówniarz i nie zdąży mi spierdolić.
Kiedy moje auto przejeżdżało dokładnie obok czarnego Bentleya z piskiem opon zatrzymałem samochód i wyskoczyłem z auta chwytając za klamkę drugiego samochodu. W tej samej chwili kierowca odpalił silnik ale zanim zdążył wrzucić bieg wyciągnąłem go na jezdnie i usiadłem na nim okrakiem.
Wyciągnąłem broń zza koszulki, przeładowałem ją i przystawiłem lufę do jego skroni.
Miałem nadzieje, że samochody zasłaniają nas wystarczająco, aby nie było widać tego co dokładnie się dzieje.
W razie czegoś zarzuciłem na głowę kaptur, aby ludzie nie mogli mnie rozpoznać.
-Kim jesteś?-zapytałem i przyjrzałem się chłopakowi.
Mógł mieć około 19 lat nie więcej.
Miał małą bliznę pod prawym okiem, którą mógł otrzymać podczas jakiejś bójki.
Chłopak zaczął się szarpać i spróbował zrzucić mnie w jakiś sposób ze swojego ciała ale kiedy zauważył że nie da rady zaczął kierować rękę za swoje plecy.
Pokręciłem niezadowolony głową i odepchnąłem szybko jego dłoń i zabrałem niedużą broń zza paska jego spodni. Przeładowałem magazynek i przyłożyłem broń po drugiej stronie jego głowy.
-Drgnij a cię zastrzelę.-warknąłem
Szatyn przymknął na chwile oczy i spojrzał na mnie nie szarpiąc się już.
-Powtórzę pytanie. Kim jesteś?-syknąłem
Westchnąłem kiedy nie uzyskałem odpowiedzi.
-Skoro nie chcesz po dobroci.-przewróciłem oczami i spojrzałem na sekundę gdzieś w bok a już po chwili mój pistolet zderzył się z jego okiem.
Krzyknął i spróbował dotknąć bolącego miejsca ręką ale przycisnąłem jego dłoń kolanem.
-Byłem miły, do czasu. A teraz zapytam ostatni raz. KIM JESTEŚ?!-zagryzłem wargę powstrzymując się przed naciśnięciem spustu.
-Ashton Edwards.-mruknął chłopak
-Co tu robisz?-zsunąłem jedną broń i przycisnąłem ją pod jego brodę.
-Wypełniam zadanie.
-Jaśniej albo wydłubie ci oczy kutasie.-warknąłem.
Nie miałem całego dnia, żeby użerać się z jakimiś pieprzonymi skurwielami, a ten zaczął irytować mnie wyjątkowo bardzo.
-Hamilton wysłał mnie abym obserwował nie jaką Katherin Jonhson.-odpowiedział szybko
Zacisnąłem szczękę.
-Przekażesz swojemu szefowi, że jeśli spotkam na swojej drodze jeszcze kogokolwiek z jego ludzi tam gdzie nie powinno ich być, osobiście go odwiedzę. -wysyczałem prosto w jego twarz.
Podniosłem do góry głowę kiedy usłyszałem dźwięk syren.
Co do kurwy?
Dźwięk wydawał się zbliżać coraz bardziej. Naprawdę, ktoś kurwa wezwał pieprzone gliny.
Cóż... pora się zbierać.
Podniosłem się z chłopaka i stanąłem nad nim.
-Radze ci spierdalaj stąd i więcej się tu nie pokazuj.-odwróciłem się i już chciałem wsiąść do samochodu kiedy przypomniałem sobie coś.
Obróciłem się ponownie w stronę chłopaka który leżał na ulicy trzymając się za bolące oko.
Kopnąłem go w brzuch a chłopak podwinął nogi, jęcząc z bólu.
-To za to, że w ogóle przyjąłeś to zadanie i że tak długo musiałem się z tobą pieprzyć. Jeśli nie pozbierasz się do przyjazdu glin, twoja sprawa, ale mnie w to nie mieszaj. Mnie tu nie widziałeś, jasne?-oczekiwałem odpowiedzi ale jej nie otrzymałem.
Czy ten chłopak czegokolwiek się nauczył?
Kopnąłem go ponownie.
-Pytałem czy JASNE?!-uniosłem głos.
Pokiwał głową i złapał się za brzuch.
-Świetnie. Mam nadzieje, że nie do zobaczenia i pamiętaj nie było mnie tu.
Wsiadłem do auta i położyłem bronie na siedzeniu pasażera.
Wrzuciłem bieg i ruszyłem.
Kiedy zauważyłem czerwono-niebieskie światła spiąłem się, ale spokojnie minąłem się z radiowozem.
Nie musiałem się martwić, że zauważą moją twarz ponieważ każda szybka mojego Ferrari z zewnętrznej strony była zupełnie czarna.
Spojrzałem w lusterko wstecznie i nie zauważyłem w oddali żadnego samochodu na poboczu, co oznaczało że chłopak jako tako się pozbierał i odjechał.
Lepiej dla niego.
Skręciłem w inną ulice jadąc w kierunku domu.


_________________________________

Od następnego rozdziały zacznie się więcej dziać i obiecuje, że pojawi się więcej Justina i Kathe. :)
Do Następnego Ludzie :D

KONTAKT:
ASK.FM: @allyoursbabyx
TWITTER: @allyoursbabyx

CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ ! 



8 komentarzy:

  1. Kocham ������

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny...czekam na kolejny :) Julia

    OdpowiedzUsuń
  3. Justin taki baaad! - Ostatnio ulubione powiedzenie moje i mojej przyjaciółki. *-* Rozdział świetny!
    Czekam nn i pozdrawiam! :')

    OdpowiedzUsuń
  4. Hahah lubię złego Justina haha rozdział genialny jak zawsze i fajnie ze będzie więcej akcji z nimi <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam tego bloga :3 Cxekam na nexta!

    Mauraa

    OdpowiedzUsuń
  6. No, no takiego Justina to ja lubię! *.*

    OdpowiedzUsuń