Kathe POV'
-Nie skurwielu. Tym razem
cie zabije!
Moje oczy rozszerzyły się
a ja zaczęłam rozglądać się po parkingu. Nikt z kilku uczniów
nie przejmował się że na parkingu stoi chłopak z bronią.
Nikt nawet nie spojrzał w
naszym kierunku nawet na sekundę.
No tak w końcu Justin
jest w gangu, jeszcze ich mógłby zastrzelić.
Spojrzałam na blondyna,
którego pewność siebie opadła o klika stopni w dół. Stał tam
nie wiedząc co ze sobą zrobić.
-Kate jedź do
domu.-usłyszałam głos Justina.
Spojrzałam na bruneta,
ale chłopak wpatrywał się przez cały czas w Walkera, czy jak mu
tam.
-Ale...
-Nie ma żadnego ALE! Po
prostu idź do tego jebanego samochodu i odjedź stąd!-przerwał mi
krzycząc.
Kiedy nie poruszyłam się
nawet o milimetr, Justin spojrzał na mnie a ja przełknęłam ślinę,
kiedy zobaczyłam jego nienaturalnie czarne tęczówki i jego
wściekły wyraz twarzy.
-JUŻ!-krzyknął.
Podskoczyłam do góry i
obróciłam się na pięcie, szybko podchodząc do swojego samochodu.
Nacisnęłam przycisk i
wsiadłam od razu do samochodu kiedy tylko ten zapikał sygnalizując
w ten sposób otwarcie wszystkich zamków.
Rzuciłam torbę na miejsce
pasażera i trzęsącymi się rękoma włożyłam kluczyk do
stacyjki.
Spojrzałam w miejsce
gdzie jeszcze minute temu stałam i zauważyłam że Bieber tym razem
trzyma broń przy samej głowie blondyna.
Sama postura Justina,
wskazywała na to że był bardzo wkurzony i w każdej chwili był
gotowy rzucić się na chłopaka który stał na przeciwko niego, lub
go zabić.
Wypuściłam powietrze z
płuc i przekręciłam kluczyk w stacyjce.
Nie chce mieć dodatkowych
problemów, więc posłuchałam się Justina i grzecznie wyjechałam
z parkingu, kierując się w stronę domu.
O 15:30 zaparkowałam
samochód pod domem i wysiadłam zabierając ze sobą kluczyki i
torbę z siedzenia obok.
Otworzyłam drzwi kluczem
i weszłam do domu.
Podążyłam w kierunku
kuchni i wyjęłam z lodówki sok pomarańczowy a z szafki szklankę.
Przez wydarzenia
dzisiejszego dnia zaschło mi w gardle.
Nalałam soku do szklanki
a resztę schowałam do lodówki.
Jednym duszkiem wypiłam
płyn a szklankę umyłam i odłożyłam na suszarkę.
Wbiegłam po schodach do
pokoju, położyłam torbę z książkami na podłodze i rzuciłam
się na łóżko.
Przetarłam rękoma twarz
i westchnęłam.
A co jeśli Justin zrobił
coś temu chłopakowi? Albo to jemu coś się stało?
Podniosłam się z łóżka
i usiadłam na nim spuszczając głowę w dół.
Kiedy poczułam wibracje w
kieszeni, szybko wyciągnęłam telefon i spojrzałam na wyświetlacz,
na którym pojawiło się imię mojej przyjaciółki.
Od: EM :*
Czeeeść laska! Co tam?
Wystukałam szybko
odpowiedz.
Do: EM :*
Właśnie wróciłam do
domu. A co u cb? Nadal z rodzicami? :)
Usłyszałam dzwonek do
drzwi i zmarszczyłam brwi. Nie spodziewałam się żadnych gości,
więc naprawdę nie miałam pojęcia kto może stać po drugiej
stronie drzwi.
Stanęłam na nogi i powoli
wyszłam z pokoju. W tej samej chwili telefon w mojej dłoni
zawibrował.
Spojrzałam na odblokowany
wyświetlacz i przeczytałam wiadomość.
Od: EM :*
Czekam właśnie na nich w
samochodzie. Tak bardzo mi się nudzi. :(
Postanowiłam odpisać jej
za chwilę.
Ktoś próbował za
wszelką cenę dostać się do mojego domu, ponieważ dzwonek do
drzwi i walenie w nie nie ustawało.
Przełknęłam nerwowo
ślinę, ponieważ zaczęłam się już trochę bać.
Co jeśli za drzwiami stoi
jakiś morderca z nożem w ręku lub czymś gorszym?
Od razu przypomniałam
sobie tego blondyna z parkingu i jeszcze bardziej zaczęłam się
denerwować.
A jeśli to on właśnie
stoi za drzwiami?
Miałam wrażenie że
pieść nieznajomego zaczyna coraz mocniej uderzać w drewnianą
powłokę drzwi.
Postanowiłam znaleźć
coś do obrony. Lepiej dmuchać na zimno, sami wiecie.
Zabrałam nóż z szuflady
w kuchni i powoli podeszłam do drzwi.
Czuje się jakbym grała w
jakimś chorym horrorze.
Schowałam telefon do
kieszeni i wolną dłoń położyłam na klamce, powoli ją
przekręcając.
Wysunęłam lekko nóż do
przodu i otworzyłam drzwi.
Moje oczy rozszerzyły się
lekko ze zdziwienia kiedy zobaczyłam kto stoi przede mną.
-Justin? Co ty tutaj
robisz?-zapytałam, ale w duchu odetchnęłam z ulgą, że to on a nie
ktoś obcy.
Spojrzał na mnie swoimi
ciemnymi tęczówkami a po chwili jego wzrok przesunął się na nóż
trzymany w mojej dłoni.
Oblizałam nerwowo wargi i
schowałam narzędzie za moje plecy.
-Spodziewałaś się kogoś
szczególnego?-zapytał z kamiennym wyrazem twarzy.
-umm...Nie, po prostu
kroiłam warzywa i tak jakoś...-przerwałam kiedy zobaczyłam jego
podniesioną brew do góry.
Oczywiste było to, że mi
nie uwierzył.
-Po co przyszedłeś? I
czemu do cholery waliłeś tak w moje drzwi?
-Miałem czekać tu do
jutra aż w końcu łaskawie ruszysz tyłek i otworzysz mi
drzwi?-prychnął a ja zmrużyłam lekko oczy.
Przejechałam po nim
wzrokiem i dopiero teraz zauważyłam jak zaciskał pięści i
szczękę.
-Słuchaj, wiem że jesteś
zdenerwowany, ale jeśli przyszedłeś tu tylko po to żeby się na
mnie powyżywać, to możesz sobie iść.-stwierdziłam i spróbowałam
zamknąć drzwi, ale przeszkodziła mi w tym jego noga.
Spojrzałam na niego raz
jeszcze i zauważyłam jak wzdycha.
-Mogę wejść? Chce
pogadać.-zwilżył językiem usta i rozluźnił lekko szczękę.
-Okay.-kiwnęłam głową i
otworzył szerzej drzwi przepuszczając go w nich.
Kiedy szłam do kuchni aby
odłożyć na miejsce nóż zauważyłam, że siedział już w
salonie na kanapie.
Przewróciłam oczami,
odłożyłam nóż, wróciłam do salonu i usiadłam na fotelu
niedaleko.
Nie miałam zamiaru
zaproponować mu niczego do picia, ponieważ nie podobało mi się
jego zachowanie.
Najpierw walił w moje
drzwi w taki sposób, że prawie dostałam zawału, był niemiły i
to nie pierwszy raz i najwyraźniej czuł się jak u siebie.
Zignorowałam cichutki
głosik w mojej głowie który powtarzał w kółko: Uratował Ci
dzisiaj życie idiotko.
-Więc o czym chciałeś
pogadać?
Oparł prawą kostkę o
kolano lewej nogi a plecy o oparcie kanapy.
-Masz nikomu nie mówić o
tym co wydarzyło się dzisiaj przed szkołą.-powiedział prosto z
mostu a zamrugał oczami i rozchyliłam lekko usta.
-S-słucham?-zapytałam
nie mogąc uwierzyć, że właśnie to powiedział.-Tam była cała
masa innych nastolatków, którzy mogą to powiedzieć komu kolwiek
tylko zechcą, a ty przychodzisz z tym do mnie?
Przeczesał dłonią swoje
włosy roztrzepując je lekko na boki i spojrzał na mnie. Przez
dosłownie parę sekund patrzył prosto w moje oczy aż w końcu
pokręcił lekko głową.
-Nie musisz się martwić
innymi. Jestem pewien, że nie pisnął nawet słówka jeśli wiedzą
co dla nich dobre.
-Rozumiem. Przyszedłeś
pozbyć się kolejnego źródła które mogło by sprawić Ci
problemy. Nikomu nic nie powiem, już raz obiecałam to i dotrzymałam
słowa.-westchnęłam opierając łokcie na kolanach a głowę na
rękach i spojrzałam na podłogę.
-Nie rozumiesz.-mruknął.
Podniosłam powoli głowę
do góry i po raz kolejny na niego spojrzałam.
-Jak to "Nie
rozumiem"? Wydaje mi się że właściwie dokładnie wiem o co
ci chodzi.
-Nikt nie będzie mówił
o dzisiejszym dniu a jeśli ty rozpoczniesz temat inni też zaczną
to robić. W ten sposób sama na siebie sprowadzisz
niebezpieczeństwo.-spojrzał na ścianę za mną i zacisnął
szczękę jakby właśnie przypomniało mu się coś nie dobrego.
-Niebezpieczeństwo?-
rozszerzyłam oczy, zagryzając dolną wargę.-Możesz mi wytłumaczyć
o co dokładnie chodzi?
-Nie mogę.-pokręcił
głową.-Po prostu uważaj z kim rozmawiasz, co mówisz i w jakim
towarzystwie przebywasz. Nawet nie zdajesz sobie sprawy że możesz
być ścigana oczami w każdej najmniejszej chwili.- zdjął nogę z
kolana i przechylił lekko głowę na bok przyglądając się mojej
reakcji.
Ścigać oczami? Co? O co
znowu chodzi?
Przetwarzałam każde
słowo Justina, próbując zrozumieć czy naprawdę chodzi tu o to o
czym myślę. Czy on próbuje mi przekazać, że ktoś może mnie
obserwować?
Wpatrywałam się w moje
stopy i wróciłam do teraźniejszości w chwili kiedy poczułam
metaliczny posmak krwi w moich ustach.
Cholera. Nawet nie
poczułam kiedy zaczęłam gryźć wargę.
-Ktoś mnie
obserwuje?-zapytałam cicho nadal wpatrując się w moje stopy i
oblizałam lekko usta pozbywając się krwi z warg.
-Nie. Po prostu uważaj.
Wiele popieprzonych sukinsynów takich jak Walker może kręcić się
po okolicy.-odpowiedział szybko.
Podniosłam głowę kiedy
kątem oka zauważyłam jakiś ruch i zanim zdążyłam zareagować
drzwi zamknęły się a ja zostałam sama po raz kolejny w dużym
domu z całą masą różnych myśli.
Oparłam się o oparcie
fotela i przetarłam dłońmi twarz.
___________________________________________
KONTAKT:
ASK.FM : @allyoursbabyx
TWITTER: @allyoursbabyx
HASHTAG : #onelifeff
CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ !
Super :-)
OdpowiedzUsuńTylko czekam na więcej akcji :-) Julia
Boski
OdpowiedzUsuńŚwietny :)
OdpowiedzUsuńŚwietny! Czekam nn i zapraszam do siebie na rozdział 2 http://friends-jbff.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńGenialny, jak zawsze! Do nn<3
OdpowiedzUsuńŚwięty rozdział.
OdpowiedzUsuńNie wiem dlaczego, ale ja bym trochę skłóciła Justina i Kate. Na pewno zrobiłoby się przez to ciekawiej.
Pozdrawiam i życzę DUŻO weny ;)
Dodalabys trochę dłuższe rozdziały i troszkę nudno dziś ale rozumiem ze nie w każdym musi się coś dziać i weny życzę
OdpowiedzUsuńNiby mu ni zależy a jednak ją obronił 💜
OdpowiedzUsuńMartwi się o nią! ;D
OdpowiedzUsuń