niedziela, 6 grudnia 2015

Rozdział 18: Po Prostu Uważaj

Kathe POV'

-Nie skurwielu. Tym razem cie zabije!
Moje oczy rozszerzyły się a ja zaczęłam rozglądać się po parkingu. Nikt z kilku uczniów nie przejmował się że na parkingu stoi chłopak z bronią.
Nikt nawet nie spojrzał w naszym kierunku nawet na sekundę.
No tak w końcu Justin jest w gangu, jeszcze ich mógłby zastrzelić.
Spojrzałam na blondyna, którego pewność siebie opadła o klika stopni w dół. Stał tam nie wiedząc co ze sobą zrobić.
-Kate jedź do domu.-usłyszałam głos Justina.
Spojrzałam na bruneta, ale chłopak wpatrywał się przez cały czas w Walkera, czy jak mu tam.
-Ale...
-Nie ma żadnego ALE! Po prostu idź do tego jebanego samochodu i odjedź stąd!-przerwał mi krzycząc.
Kiedy nie poruszyłam się nawet o milimetr, Justin spojrzał na mnie a ja przełknęłam ślinę, kiedy zobaczyłam jego nienaturalnie czarne tęczówki i jego wściekły wyraz twarzy.
-JUŻ!-krzyknął.
Podskoczyłam do góry i obróciłam się na pięcie, szybko podchodząc do swojego samochodu.
Nacisnęłam przycisk i wsiadłam od razu do samochodu kiedy tylko ten zapikał sygnalizując w ten sposób otwarcie wszystkich zamków.
Rzuciłam torbę na miejsce pasażera i trzęsącymi się rękoma włożyłam kluczyk do stacyjki.
Spojrzałam w miejsce gdzie jeszcze minute temu stałam i zauważyłam że Bieber tym razem trzyma broń przy samej głowie blondyna.
Sama postura Justina, wskazywała na to że był bardzo wkurzony i w każdej chwili był gotowy rzucić się na chłopaka który stał na przeciwko niego, lub go zabić.
Wypuściłam powietrze z płuc i przekręciłam kluczyk w stacyjce.
Nie chce mieć dodatkowych problemów, więc posłuchałam się Justina i grzecznie wyjechałam z parkingu, kierując się w stronę domu.


O 15:30 zaparkowałam samochód pod domem i wysiadłam zabierając ze sobą kluczyki i torbę z siedzenia obok.
Otworzyłam drzwi kluczem i weszłam do domu.
Podążyłam w kierunku kuchni i wyjęłam z lodówki sok pomarańczowy a z szafki szklankę.
Przez wydarzenia dzisiejszego dnia zaschło mi w gardle.
Nalałam soku do szklanki a resztę schowałam do lodówki.
Jednym duszkiem wypiłam płyn a szklankę umyłam i odłożyłam na suszarkę.
Wbiegłam po schodach do pokoju, położyłam torbę z książkami na podłodze i rzuciłam się na łóżko.
Przetarłam rękoma twarz i westchnęłam.
A co jeśli Justin zrobił coś temu chłopakowi? Albo to jemu coś się stało?
Podniosłam się z łóżka i usiadłam na nim spuszczając głowę w dół.
Kiedy poczułam wibracje w kieszeni, szybko wyciągnęłam telefon i spojrzałam na wyświetlacz, na którym pojawiło się imię mojej przyjaciółki.

Od: EM :*
Czeeeść laska! Co tam?

Wystukałam szybko odpowiedz.

Do: EM :*
Właśnie wróciłam do domu. A co u cb? Nadal z rodzicami? :)

Usłyszałam dzwonek do drzwi i zmarszczyłam brwi. Nie spodziewałam się żadnych gości, więc naprawdę nie miałam pojęcia kto może stać po drugiej stronie drzwi.
Stanęłam na nogi i powoli wyszłam z pokoju. W tej samej chwili telefon w mojej dłoni zawibrował.
Spojrzałam na odblokowany wyświetlacz i przeczytałam wiadomość.

Od: EM :*
Czekam właśnie na nich w samochodzie. Tak bardzo mi się nudzi. :(

Postanowiłam odpisać jej za chwilę.
Ktoś próbował za wszelką cenę dostać się do mojego domu, ponieważ dzwonek do drzwi i walenie w nie nie ustawało.
Przełknęłam nerwowo ślinę, ponieważ zaczęłam się już trochę bać.
Co jeśli za drzwiami stoi jakiś morderca z nożem w ręku lub czymś gorszym?
Od razu przypomniałam sobie tego blondyna z parkingu i jeszcze bardziej zaczęłam się denerwować.
A jeśli to on właśnie stoi za drzwiami?
Miałam wrażenie że pieść nieznajomego zaczyna coraz mocniej uderzać w drewnianą powłokę drzwi.
Postanowiłam znaleźć coś do obrony. Lepiej dmuchać na zimno, sami wiecie.
Zabrałam nóż z szuflady w kuchni i powoli podeszłam do drzwi.
Czuje się jakbym grała w jakimś chorym horrorze.
Schowałam telefon do kieszeni i wolną dłoń położyłam na klamce, powoli ją przekręcając.
Wysunęłam lekko nóż do przodu i otworzyłam drzwi.
Moje oczy rozszerzyły się lekko ze zdziwienia kiedy zobaczyłam kto stoi przede mną.
-Justin? Co ty tutaj robisz?-zapytałam, ale w duchu odetchnęłam z ulgą, że to on a nie ktoś obcy.
Spojrzał na mnie swoimi ciemnymi tęczówkami a po chwili jego wzrok przesunął się na nóż trzymany w mojej dłoni.
Oblizałam nerwowo wargi i schowałam narzędzie za moje plecy.
-Spodziewałaś się kogoś szczególnego?-zapytał z kamiennym wyrazem twarzy.
-umm...Nie, po prostu kroiłam warzywa i tak jakoś...-przerwałam kiedy zobaczyłam jego podniesioną brew do góry.
Oczywiste było to, że mi nie uwierzył.
-Po co przyszedłeś? I czemu do cholery waliłeś tak w moje drzwi?
-Miałem czekać tu do jutra aż w końcu łaskawie ruszysz tyłek i otworzysz mi drzwi?-prychnął a ja zmrużyłam lekko oczy.
Przejechałam po nim wzrokiem i dopiero teraz zauważyłam jak zaciskał pięści i szczękę.
-Słuchaj, wiem że jesteś zdenerwowany, ale jeśli przyszedłeś tu tylko po to żeby się na mnie powyżywać, to możesz sobie iść.-stwierdziłam i spróbowałam zamknąć drzwi, ale przeszkodziła mi w tym jego noga.
Spojrzałam na niego raz jeszcze i zauważyłam jak wzdycha.
-Mogę wejść? Chce pogadać.-zwilżył językiem usta i rozluźnił lekko szczękę.
-Okay.-kiwnęłam głową i otworzył szerzej drzwi przepuszczając go w nich.
Kiedy szłam do kuchni aby odłożyć na miejsce nóż zauważyłam, że siedział już w salonie na kanapie.
Przewróciłam oczami, odłożyłam nóż, wróciłam do salonu i usiadłam na fotelu niedaleko.
Nie miałam zamiaru zaproponować mu niczego do picia, ponieważ nie podobało mi się jego zachowanie.
Najpierw walił w moje drzwi w taki sposób, że prawie dostałam zawału, był niemiły i to nie pierwszy raz i najwyraźniej czuł się jak u siebie.
Zignorowałam cichutki głosik w mojej głowie który powtarzał w kółko: Uratował Ci dzisiaj życie idiotko.
-Więc o czym chciałeś pogadać?
Oparł prawą kostkę o kolano lewej nogi a plecy o oparcie kanapy.
-Masz nikomu nie mówić o tym co wydarzyło się dzisiaj przed szkołą.-powiedział prosto z mostu a zamrugał oczami i rozchyliłam lekko usta.
-S-słucham?-zapytałam nie mogąc uwierzyć, że właśnie to powiedział.-Tam była cała masa innych nastolatków, którzy mogą to powiedzieć komu kolwiek tylko zechcą, a ty przychodzisz z tym do mnie?
Przeczesał dłonią swoje włosy roztrzepując je lekko na boki i spojrzał na mnie. Przez dosłownie parę sekund patrzył prosto w moje oczy aż w końcu pokręcił lekko głową.
-Nie musisz się martwić innymi. Jestem pewien, że nie pisnął nawet słówka jeśli wiedzą co dla nich dobre.
-Rozumiem. Przyszedłeś pozbyć się kolejnego źródła które mogło by sprawić Ci problemy. Nikomu nic nie powiem, już raz obiecałam to i dotrzymałam słowa.-westchnęłam opierając łokcie na kolanach a głowę na rękach i spojrzałam na podłogę.
-Nie rozumiesz.-mruknął.
Podniosłam powoli głowę do góry i po raz kolejny na niego spojrzałam.
-Jak to "Nie rozumiem"? Wydaje mi się że właściwie dokładnie wiem o co ci chodzi.
-Nikt nie będzie mówił o dzisiejszym dniu a jeśli ty rozpoczniesz temat inni też zaczną to robić. W ten sposób sama na siebie sprowadzisz niebezpieczeństwo.-spojrzał na ścianę za mną i zacisnął szczękę jakby właśnie przypomniało mu się coś nie dobrego.
-Niebezpieczeństwo?- rozszerzyłam oczy, zagryzając dolną wargę.-Możesz mi wytłumaczyć o co dokładnie chodzi?
-Nie mogę.-pokręcił głową.-Po prostu uważaj z kim rozmawiasz, co mówisz i w jakim towarzystwie przebywasz. Nawet nie zdajesz sobie sprawy że możesz być ścigana oczami w każdej najmniejszej chwili.- zdjął nogę z kolana i przechylił lekko głowę na bok przyglądając się mojej reakcji.
Ścigać oczami? Co? O co znowu chodzi?
Przetwarzałam każde słowo Justina, próbując zrozumieć czy naprawdę chodzi tu o to o czym myślę. Czy on próbuje mi przekazać, że ktoś może mnie obserwować?
Wpatrywałam się w moje stopy i wróciłam do teraźniejszości w chwili kiedy poczułam metaliczny posmak krwi w moich ustach.
Cholera. Nawet nie poczułam kiedy zaczęłam gryźć wargę.
-Ktoś mnie obserwuje?-zapytałam cicho nadal wpatrując się w moje stopy i oblizałam lekko usta pozbywając się krwi z warg.
    -Nie. Po prostu uważaj. Wiele popieprzonych sukinsynów takich jak Walker może kręcić się po okolicy.-odpowiedział szybko.
    Podniosłam głowę kiedy kątem oka zauważyłam jakiś ruch i zanim zdążyłam zareagować drzwi zamknęły się a ja zostałam sama po raz kolejny w dużym domu z całą masą różnych myśli.
    Oparłam się o oparcie fotela i przetarłam dłońmi twarz.


    ___________________________________________

    KONTAKT:
    ASK.FM : @allyoursbabyx
    TWITTER:  @allyoursbabyx

    HASHTAG : #onelifeff

    CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ ! 

9 komentarzy:

  1. Super :-)
    Tylko czekam na więcej akcji :-) Julia

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny! Czekam nn i zapraszam do siebie na rozdział 2 http://friends-jbff.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialny, jak zawsze! Do nn<3

    OdpowiedzUsuń
  4. Święty rozdział.
    Nie wiem dlaczego, ale ja bym trochę skłóciła Justina i Kate. Na pewno zrobiłoby się przez to ciekawiej.
    Pozdrawiam i życzę DUŻO weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dodalabys trochę dłuższe rozdziały i troszkę nudno dziś ale rozumiem ze nie w każdym musi się coś dziać i weny życzę

    OdpowiedzUsuń
  6. Niby mu ni zależy a jednak ją obronił 💜

    OdpowiedzUsuń
  7. Martwi się o nią! ;D

    OdpowiedzUsuń