sobota, 28 listopada 2015

Rozdział 17: Nie zbliżaj się


Kathe POV'

Irytujący dźwięk budzika wyrwał mnie ze snu.
Wcisnęłam twarz w poduszkę i starałam się w jakiś sposób zagłuszyć dźwięk, ale mimo moich prób dźwięk ten był ciągle tak samo słyszalny.
Poddałam się i podniosłam głowę do góry, aby zlokalizować urządzenie.
Przycisnęłam guzik znajdujący się na zegarku i odetchnęłam z ulgą, rzucając się ponownie na łóżko kiedy dźwięk ucichł.
Przeciągnęłam się uderzając lekko ręką w szafkę nocną.
Zsunęłam nogi z łóżka aż w końcu wstałam.
Podeszłam powolnym krokiem do okna aby sprawdzić pogodę i skrzywiłam się lekko kiedy zauważyłam że na zewnątrz pada.
Weszłam do garderoby i rozejrzałam się w poszukiwaniu ubrania.
Wybrałam czarne rurki, białą bokserkę oraz biały sweterek. Z wieszaka zabrałam czarną skórzaną kurtkę i wyszłam z garderoby.
Z komody zabrałam bieliznę i weszłam do łazienki.
Odłożyłam wybrane przeze mnie rzeczy na szafkę obok umywalki i rozebrałam się.

Po odświeżeniu się, ubraniu i zrobieniu lekkiego makijażu opuściłam łazienkę.
Podeszłam do komody. Z dolnej szafki wyjęłam parę białych stopek i założyłam je na nogi. Następnie z garderoby zabrałam biało-czarne Air Forcy. Z pokoju wzięłam torbę z książkami, wpakowałam do niej strój na w-f, chwyciłam jeszcze telefon i zeszłam na dół.
Mama siedziała w kuchni przeglądając jakieś czasopismo i pijąc kawę. W salonie na kanapie siedział tata i słuchał porannych wiadomości.
-Dzień Dobry!- przywitałam się i uśmiechnęłam lekko do rodziców kiedy spojrzeli na mnie.
-Dzień Dobry.-odpowiedział tata odwzajemniając uśmiech i wrócił do oglądania telewizji.
Usiadłam na krześle przy wyspie kuchennej a minutę później pod mój nos został podsunięty talerz z kanakami i kubek herbaty.
-Smacznego.-odezwała się mama i uśmiechnęła lekko.
Podziękowałam i zabrałam się za jedzenie.

Po skończonym śniadaniu chwyciłam torbę, z szafki w przedpokoju zabrałam kluczyki, które rzuciłam tam wczoraj po powrocie do domu. Pożegnałam się z rodzicami i wyszłam z domu.
Biegiem pokonałam odległość od drzwi domu do drzwi samochodu w między czasie klikając przy kluczykach guzik odblokowujący samochód.
Szybko wsiadłam do auta aby nie zmoknąć i odłożyłam torbę z książkami na miejsce pasażera.
Włożyłam kluczyk do stacyjki i uruchomiłam silnik, włączyłam wycieraczki a następnie wyjechałam z podjazdu skręcając w kierunku szkoły.

Po jakichś 20 minutach jazdy zaparkowałam samochód pod budynkiem i zgasiłam silnik.
Na dworze na szczęście nie padało już tak mocno. Od czasu do czasu gdzieś spadnie jeszcze parę kropel deszczu i to tyle. Zabrałam torbę, kluczyki i wysiadłam z auta. Zamknęłam samochód i ruszyłam w kierunku szkoły.
Gdy tylko przekroczyłam próg szkoły prawie zostałam staranowana. Każdemu gdzieś się śpieszyło i nie miałam pojęcia dlaczego. Dzisiaj był normalny dzień szkolny, nie było żadnego zebrania lub apelu, więc nie rozumiałam gdzie wszystkim się tak śpieszy.
Przesunęłam się z przejścia i stanęłam w bezpiecznym miejscu abym w spokoju mogła rozejrzeć się w poszukiwaniu Emilly, ale nigdzie nie było jej widać.
Powędrowałam do mojej szafki. Zabrałam książki potrzebne mi na dzisiejszy dzień i trzasnęłam szafką zamykając ją.
Postanowiłam iść pod sale gimnastyczną, ponieważ tam zaczynały się moje dwie pierwsze lekcje i może przy okazji gdzieś po drodze spotkam Emilly.
Uderzyłam się lekko dłonią w czoło kiedy przypomniałam sobie, że żyjemy w XXI wieku i istnieje coś takiego jak Telefon.
Wyjęłam urządzenie z torebki i nie zatrzymując się kliknęłam na kopertę.

Do: EM :*
Gdzie jesteś?

Wysłałam wiadomość i zabrałam się za przeglądanie kilku powiadomień z portali społecznościowych.
Uderzyłam w coś twardego a sekundę później leżałam na podłodze rozmasowując bolącą głowę.
Telefon upadł obok mnie, ale na całe szczęście nic mu się nie stało.
Zadarłam lekko głowę do góry i westchnęłam kiedy zobaczyłam nad sobą Justina.
No tak, mogłam się tego spodziewać z moim szczęściem.
-Proszę, proszę. Kogo my tu mamy?-uśmiechnął się złośliwie a kilku chłopaków stojących za nim zaczęło się śmiać.
Nie rozumiem z czego się cieszą. Nie usłyszałam nic śmiesznego, ani nic takiego nie widzę.
Chwyciłam telefon leżący obok mnie i podniosłam się z podłogi kiedy wokół nas zaczęło się robić małe zbiorowisko.
Mówiłam już kiedyś, że nie lubię być w centrum uwagi?
-A ty wciąż się nie nauczyłaś, że lepiej patrzeć jak się chodzi.-pokręcił lekko głową, chcąc pokazać tym gestem swoje niezadowolenie.
Nie wiedziałam czy mam po prostu odejść czy wysłuchać jego paplaniny a następnie odejść. Nie chciałam zrobić nic, czym mogłabym go zdenerwować, co z kolej mogłoby doprowadzić do przedstawienia na środku korytarza.
Nigdy nie wiadomo co wpadnie temu człowiekowi do głowy.
Ehh... nienawidzę Bibolarnych ludzi.
Rozejrzałam się po korytarzu oblizując usta.
Po chwili spojrzałam na niego ponownie i z zaskoczeniem odkryłam że chłopak stoi centralnie przede mną. Nawet nie zauważyłam kiedy się poruszył.
Zeskanował mnie wzrokiem od góry do dołu i odszedł... tak po prostu.
Stałam na środku korytarza jak jakaś idiotka aż w końcu poczułam wibracje w ręce i potrząsnęłam głową wracając myślami do tu i teraz.
Odblokowałam telefon i przeczytałam wiadomość.

Od: EM :*
Czekam w szatni ;)

Zablokowałam telefon i schowałam go do torebki. Ruszyłam się z miejsca i tym razem dotarłam bezpiecznie do szatni.
Przywitałam się z przyjaciółką buziakiem w policzek i zaczęłam się przebierać.


Na w-f nie działo się nic specjalnego, mimo że te lekcje miałam razem z klasą Justina, na całe szczęście nigdzie nie natknęłam się na chłopaka.
Teraz siedziałam na Fizyce czyli na mojej ostatniej lekcji dzisiejszego dnia.
Siedziałam sama w ławce, ponieważ Emilly zwolniła się bo musiała jechać załatwić coś z rodzicami.
Ja też chciałam jak najszybciej znaleźć się poza murami tego budynku, ale niestety musiałam wytrzymać tu jeszcze 6 minut.
Nauczyciel tłumaczył coś, gestykując rękami a ja w ogóle go nie słuchałam.
Byłam w swoim własnym świecie, i było mi w nim wspaniale.
Spojrzałam któryś już raz na zegarek i miałam ochotę jęknąć kiedy zorientowałam się że minęła dopiero minuta.
Zawsze kiedy chcesz aby wyznaczony czas minął jak najszybciej on dłuższy się jak może a ty musisz to wytrzymać. Natomiast gdy chcemy aby zatrzymał się, aby jakieś wydarzenie potrwało dłużej wtedy dzieje się na odwrót. Wszystko dzieje się i kończy tak szybko że nie masz pojęcia jak to możliwe.
Oparłam głowę o lewą rękę i wpatrywałam się znudzona w nauczyciela, udając że niby go słucham.
Kiedy dzwonek w końcu zadzwonił, spakowałam się szybko i w tym samym tempie wyszłam z klasy wraz z innymi uczniami.
Odnalazłam moją szafkę wrzuciłam do niej niepotrzebne książki i skierowałam się w kierunku drzwi wyjściowych.
Kiedy znalazłam się już na parkingu, odpięłam torbę i zaczęłam szukać kluczy od auta.
Za każdym razem to samo. Wrzucę je gdzieś i nigdy nie wiem gdzie.
Odpięłam małą kieszonkę i odetchnęłam z ulgą kiedy zauważyłam w niej kluczyki.
Wyjęłam je i zapięłam torebkę.
Skrzywiłam się kiedy uderzyłam w coś twardego.
Nie...tylko nie znowu.
Podniosłam powoli głowę do góry i odetchnęłam z ulgą kiedy okazało się że przede mną nie stoi Justin, lecz dość wysoki blondyn z niebieskimi oczami, którego widzę tutaj po raz pierwszy. Mimo że miał na sobie bluzę dało się zauważyć, że był umięśniony. Mógł mieć 19, 20 lat, nie więcej.
-Przepraszam, nie zauważyłem Cię.- powiedział i przechylił na bok głowę a na jego twarz wpłynął dziwny uśmiech.
-Umm... w porządku.-odsunęłam się.
Chciałam odejść, ale poczułam dłoń nieznajomego na ramieniu. Przełknęłam nerwowo ślinę i ścisnęłam kluczyki w ręce.
Odwróciłam się powoli w jego stronę, zrzucając tym samym jego rękę z mojego ramienia.
-Coś jeszcze?-zapytałam oblizując nerwowo usta.
-Może Cię podwieźć? W geście przeprosin? No wiesz w końcu na ciebie wpadłem. Musiało boleć.
Zamrugałam zaskoczona powiekami i zaczęłam cofać się coraz bardziej do tyłu.
Dlaczego przyczepił się do mnie? Jest tu tylu innych nastolatków, a to mi nie pozwala w spokoju odejść i pojechać do domu. A poza tym, kto proponuje odwózkę za to że wpadł przez przypadek na drugiego człowieka?
-Nie, dzięki. Mam swój samochód.-wymusiłam lekki uśmiech i postawiłam duży krok do tyłu, nadal stojąc przodem do chłopaka.
Może po prostu próbuje być miły.-pomyślałam ale od razu odepchnęłam od siebie tę myśl kiedy chłopak zrobił krok do przodu i zaczął podchodzić coraz bliżej.
Zrobiłam parę kolejnych kroków do tyłu, chcąc uciec stąd jak najszybciej aż w końcu na coś wpadłam. Poczułam wysportowaną klatkę piersiową za moimi plecami i miałam ochotę płakać.
Już wyobraziłam sobie Nagłówki w jutrzejszych gazetach i telewizji: "Młoda dziewczyna została zabita przez dwóch mężczyzn przed szkołą do której uczęszczała."

Wzrok chłopaka przede mną padł na osobę za mną i uśmiechnął się złośliwie.
-Co za miłe spotkanie.-mruknął blondyn i wyprostował się.
Chciałam się odwrócić, ale powstrzymałam się kiedy poczułam jak czyjeś ramiona obejmują mnie w tali.
Spojrzałam w dół i zmarszczyłam brwi kiedy zauważyłam tatuaże, należące do nie kogo innego jak Justina Biebera.
Co tu się dzieje?
Zostałam przesunięta na bok.
Justin puścił mnie i stanął przede mną.
-Czego tu szukasz?-wysyczał Justin i podszedł do blondyna, stając z nim twarzą w twarz.
-Rozmawiałem z koleżanką, a ty nam w bardzo nie ładny sposób przerwałeś.-spojrzał na mnie i wyszczerzył się.
Chłopak próbował ominąć Justina i podejść do mnie ale brunet za każdym razem zagradzam mu drogę swoim ciałem.
-Nie zbliżaj się do niej Walker.-wysyczał Justin.
-Bo co, Bieber? Znowu rozjebiesz coś co należy do mojego szefa?
Zmarszczyłam brwi, nie mając bladego pojęcia o co chodzi w tym wszystkim? Kim jest ten chłopak? Skąd zna Justina? I jaki znowu szef?
Justin wyjął broń z pod koszulki i wycelował nią w blondyna.
-Nie skurwielu. Tym razem cie zabije!


______________________________________________

KONTAKT:
ASK.FM: @allyoursbabyx
TWITTER: @allyoursbabyx

Hashtag na twitterze: #onelifeff

CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ! 

9 komentarzy:

  1. Okay!! Szok w ostatnich sekundach :D Ale suuper rozdział jak zwykle z reztą <3 Czekam na następny z niecierpliwością <3 :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow ale bd się działo w następnym rozdziale !!! Świetny

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział!
    Myślę, że Justin i ten koleś to mega wrogowie, i on będzie chciał jej coś zrobić!
    Czekam na kolejny rozdział, a tymczasem zapraszam do siebie na http://friends-jbff.blogspot.com/ jest już prolog! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny ❤ ❤ ❤

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdział

    OdpowiedzUsuń
  6. Ooooo akcja 🎬 akcja 🎬

    OdpowiedzUsuń
  7. Oho ale ją broni! ;D

    OdpowiedzUsuń