ROZDZIAŁ ZAWIERA TREŚCI +18! CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ! :)
Kathe POV’
Od rana chodziłam z
uśmiechem przyklejonym do ust, ponieważ cały czas w głowie miałam wczorajszą
kolacje i nie byłam w stanie opisać jak bardzo cieszę się, że wszystko dobrze
poszło.
Dochodziła właśnie
godzina 16 a
ja już którąś godzinę z kolei siedzę na moim laptopie, przeglądając różne
strony internetowe.
W pewnej chwili usłyszałam
ciche pukanie dochodzące od strony drzwi balkonowych.
Uśmiechnęłam się
szerzej, doskonale wiedząc kto stoi po ich drugiej stronie.
Zeskoczyłam z
wygodnego łóżka i pognałam w stronę szklanej powłoki, otwierając drzwi
balkonowe i ukazując mi tym samym przystojnego szatyna.
Chłopak najwyraźniej
nie żartował kiedy mówił, że w dalszym ciągu będzie używał mojego balkonu aby
się ze mną spotkać.
Justin przyciągnął
mnie do siebie za moją białą koszulkę, którą miałam na sobie i objął mnie w
tali swoimi dużymi, muskularnymi ramionami.
- Cześć kochanie. –
mruknął, uśmiechając się łobuzersko.
Poczułam przyjemne
uczucie w brzuchu na określenie którym mnie nazwał. Myślę, że właśnie
doświadczam tak zwanych „motyli w brzuchu”.
- Hej.-
odpowiedziałam, odwzajemniając uśmiech. – Co Cię do mnie sprowadza?
- Nie mieliśmy z
chłopakami nic do roboty, więc pomyślałem że wpadnę. – pochylił głowę aby mógł
dosięgnąć mojej szyi, ponieważ niestety należeliśmy do tej pary, kiedy to
dziewczyna czuje się przy swoim chłopaku jak krasnal, ale uważam że czasami ta
różnica wzrostu jest słodka.
Bieber przejechał
swoim nosem po mojej odsłoniętej szyi a po chwili zaczął składać na niej lekkie
pocałunki. Odchyliłam głowę na prawą stronę, aby chłopak miał większy dostęp do
mojej skóry, ponieważ to co robił było przyjemne. Jego miękkie wargi zaczęły
przesuwać się na moją szczękę a następnie w kierunku ust. Mruknęłam zadowolona
kiedy jego malinowe wargi zetknęły się z moimi. Justin od razu przejechał swoim
językiem po mojej dolnej wardze prosząc o dostęp, który od razu mu dałam. Nasze
języki ocierały się o siebie do momentu, kiedy nie zaczęło brakować nam
powietrza. Szatyn uśmiechnął się zadowolony i zjechał swoimi dłońmi na mój
tyłek ukryty pod czarnymi legginsami. Ścisnął moje pośladki przez co jęknęłam a
on wymruczał pod nosem jakieś niezrozumiałe dla mnie słowo.
- Kurwa kochanie,
masz taki cudowny tyłeczek.- oznajmił przez co zachichotałam.
- Tak zdążyłam zauważyć,
że Ci się podoba. Przez ostatnie 48 godzin dość często go dotykałeś. –
przewróciłam oczami lekko się uśmiechając.
Justin zaśmiał się
cicho i nie zabierając rąk z mojego tyłka, podniósł mnie do góry.
Pisnęłam zaskoczona i
od razu oplotłam nogami, biodra chłopaka.
- Ciii, kochanie, nie
chcemy aby twoi rodzice mnie tutaj przyłapali. Będą szczęśliwsi kiedy nie będą
mieli pojęcia, że chłopak ich córki przebywa nad ich głowami, a my nie musimy
się przejmować, że co chwilę będą zaglądać nam do pokoju.
Kiwnęłam głową,
przytakując mu. Chłopak nie puszczając mnie nawet na sekundę, wszedł do środka
mojego pokoju i kopnął lekko drzwi balkonowe aby się przymknęły. Następnie ze
mną przyczepioną do mojego ciała ruszył w kierunku drzwi od pokoju.
-Zamknij je na klucz,
kochanie. – przygryzłam wargę na określenie którym po raz kolejny mnie nazwał i
zignorowałam to przyjemne uczucie w brzuchu. Puściłam jedną ręką jego ramie,
które trzymałam i pochyliłam się lekko na dół aby przekręcić klucz w drzwiach.
Justin podszedł do
łóżka i położył mnie delikatnie na nim a następnie wyprostował się, wyłączył
mojego laptopa i odniósł go na biurko.
Położył się obok mnie
na łóżku, oplótł swoimi ramionami moją talię i przyciągnął na swoją klatkę
piersiową. Nie miałam zamiaru się stawiać, więc położyłam głowę na jego torsie
i westchnęłam zadowolona.
Uwielbiałam leżeć w
jego ramionach i powiem szczerze, że jeśli by się dało, chciałabym spędzić w
nich resztę życia.
Jęknęłam kiedy w
pokoju rozbrzmiał dźwięk przychodzącej wiadomości i nie był to mój telefon.
Niezadowolona pozwoliłam wyjąć chłopakowi telefon z kieszeni. Justin odczytał
wiadomość i schował urządzenie na jego wcześniejsze miejsce, z powrotem
obejmując mnie swoimi ramionami.
-Chłopcy chcą iść na
imprezę i pytają czy chcemy iść z nimi. – oznajmił
Zmarszczyłam lekko
brwi.
- Przecież dzisiaj
Niedziela. Jutro mamy szkołę.
- Daj spokój,
skarbie. Nic się niestanie jeśli raz nie pojawisz się na zajęciach, albo się
spóźnisz, nawet najlepszym się zdarza. Żyjemy w Los Angeles, tutaj codziennie
są imprezy.
- I co powiem
rodzicom? Nie wyjdę stąd balkonem jak ty, a głównymi drzwiami na pewno mnie
zauważą. Przecież nie powiem im, że idę na imprezę, bo siłą zatrzymają mnie w
domu.
- Powiedz, że
wychodzisz do Emilly czy też do mnie, jak wolisz i że wrócisz koło północy.
Chyba nie będą na ciebie czekać, co?
- Nie, raczej nie.
–pokręciłam głową.
- Okay… więc mam
rozumieć, że się zgadzasz?
- Tak, możemy iść.-
przytaknęłam.
- Dzięki, skarbie.
–cmoknął mnie w czoło i zdjął z mojego ciała jedną rękę aby wyjąć telefon i
odpisać chłopakom.
- O której niby ta
impreza?- zapytałam, przesuwając się w górę i kładąc głowę na jego ramieniu.
- Koło 21 stąd
wyjedziemy i pojedziemy od razu pod klub. Chris zaraz napisze mi adres.
Zeskanowałam wzrokiem
jego ubiór. Czarna rozpięta bluza, biała koszulka, czarne jeansy i białe Vansy.
Tak, zdecydowanie nie potrzebuje aby się przebierać na imprezę.
Justin otrzymał
wiadomość jak się domyślam od Chris’a, odczytał wiadomość i po raz kolejny
schował telefon do kieszeni.
- Masz dokładnie 4
godziny i 40 minut aby się przygotować, wystarczy Ci?- zapytał obracając głowę
w moją stronę.
Podniosłam do góry
brwi, zdziwiona jego pytaniem.
- Czy ty coś
sugerujesz, Justin?
- Nie porostu… laski
zazwyczaj potrzebują w chuj czasu, aby zrobić się na bóstwo. – zmrużyłam oczy
przyglądając mu się.
- Myślałam że
zauważyłeś, że spotykasz się z dziewczyną, którą nie gustuje w kilku
kilogramowej szpachli na twarzy a raczej w delikatnym makijażu. Wystarczy mi
godzina aby się całkowicie przygotować wliczając w to prysznic, jeśli o to Ci
chodzi. – przewróciłam oczami i obróciłam głowę wpatrując się w sufit.
- Racja, ty nie
potrzebujesz tego typu rzeczy. Jesteś zawsze śliczna, nawet bez makijażu. –
powiedział na co zachichotałam.
-Daj spokój Justin,
teraz nie musisz mi się podlizywać.
- Nie podlizuje. –
zaprzeczył gwałtownie.
- Nie, wcale.
Leżeliśmy,
rozmawialiśmy i śmialiśmy się aż do momentu kiedy zegarek zaczął wskazywać
godzinę 19:55. Wtedy wydostałam się z ramion chłopaka i wstałam dreptając do
mojej garderoby. Wyjęłam czarną sukienkę z odkrytymi plecami, lekkim wycięciem
powyżej piersi, kończącą się kilka centymetrów przed kolano. Do tego dobrałam
czarne szpilki i wróciłam do pokoju, gdzie na łóżku w dalszym ciągu leżał
chłopak. Z wybranymi rzeczami ruszyłam w stronę komody i otworzyłam pierwszą
szufladę, starając się zakryć swoim ciałem jej zawartość. Schowałam wybrane
rzeczy pod materiał sukienki i zamknęłam szufladę. Pochyliłam się aby odłożyć
szpilki na podłogę, ponieważ na razie nie będą mi potrzebne. Podskoczyłam
zaskoczona, upuszczając na ziemie trzymane w rękach rzeczy, kiedy otarłam się
tyłkiem o coś stojącego za mną a to coś wydało z siebie stłumiony jęk. Obróciłam
się zaskoczona napotykając łobuzersko uśmiechającego się chłopaka, z ręką na
swoim kroczu i wzrokiem śledzącym każdą leżącą rzecz na podłodze.
Zaczerwieniłam się zdając sobie sprawę co sekundę temu dotykało mojego tyłka.
- Kurwa, skarbie,
chyba mi stanął.- jęknął i podniósł gwałtownie swoją głowę do góry, aby na mnie
spojrzeć.
Pokonał dzielącą nas
przestrzeń i popchnął mnie lekko w bok a następnie przyszpilił moje ciało do
ściany znajdującej się za mną.
- Musisz mnie puścić,
jeśli nie chcesz żebyśmy się spóźnili.- oznajmiłam z szybko bijącym sercem.
Mój wzrok zjechał lekko
na jego spodnie oraz na spore wybrzuszenie znajdujące się w nich.
- Pieprzony Świat nie
runie, kiedy się spóźnimy. – wymamrotał składając lekkie pocałunki na mojej szyi.
Przymknęłam oczy z
przyjemności i westchnęłam cicho.
Przez moją głowę
nagle zaczęło przewijać się mnóstwo myśli.
A co jeśli Justin
zostawi mnie, ponieważ nie zaspokajam jego fizycznych potrzeb? Jestem pewna, że
bez problemu mógłby sobie znaleźć dziewczynę, która by go całkowicie
zaspokajała. No bo przecież nie zrobię nagle z niego całkowitego abstynenta,
kiedy wiem, że przed związaniem ze mną był dość bardzo aktywny seksualnie.
- Tak kurewsko dobrze pachniesz.- mruknął, zwracając tym
moją uwagę. Zaciągnął się moim zapachem a następnie zaczął całować moją
szczękę, a swoje dłonie oparł na moich biodrach.
Uśmiechnęłam się
lekko i zdałam sobie sprawę, że mój chłopak nie jest typem, który kiedykolwiek
coś na mnie wymuszał. Jasne, zdarzają mu się jakieś dzikie napady na mnie, ale
taka już natura faceta i jak każdy normalny mężczyzna ma swoje zachcianki.
Przecież nie stanie
się nic, jeśli spróbujemy czegoś nowego a tym bardziej, że Justin cały czas
czeka aż będę gotowa na jakiś głębszy krok do przodu.
Pieprzyć to! Raz się
żyje!
Odepchnęłam Szatyna
od siebie na co wydał z siebie niezadowolony jęk, ale nie spróbował przybliżyć
się ponownie, ponieważ odczytał mój ruch jako niechęć do jego dalszych działań.
Uśmiechnęłam się lekko, ponieważ to jeszcze bardziej utwierdziło mnie w
przekonaniu, że może naprawdę powinnam zrobić to o czym właśnie myślę.
Przygryzłam wargę i
zrobiłam jeden mały krok do przodu a następnie uklęknęłam przed nim.
- Co ty robi… kurwa.
– przeklną kiedy moja dłoń zetknęła się z jego kroczem.
Przełknęłam ślinę i przymknęłam
na sekundę oczy zastanawiając się nad moim następnym ruchem.
Nigdy przedtem nie
robiłam czegoś takiego, dlatego nie mam pojęcia co mam robić. Postanowiłam
improwizować i miałam nadzieję, że nie popełnię żadnej gafy.
Podciągnęłam do góry
bluzę oraz koszulkę chłopaka a drugą dłonią odpięłam pasek przy jego spodniach.
- Kathe kochanie, nie
musisz niczego robić. Poradzę sobie sam, wystarczy, że dasz mi kilka minut w
łazience. Nie chce do niczego Cię zmuszać.- cofnął się do tyłu uciekając swoim
ciałem przed moimi rękoma.
- Chce to zrobić.-
kiwnęłam głową na potwierdzenie moich słów. – Nie zmuszasz mnie do niczego,
chce zrobić coś z własnej inicjatywy, abyś się odprężył na kilka minut.
Bieber ukucnął przede
mną i pocałował mnie mocno w usta a następnie w czoło.
- Jesteś przekonana,
że chcesz to zrobić?
-Tak.- uśmiechnęłam
się lekko, tak abym wyglądała na pewniejszą swoich słów.
- Okay.
- Wiesz umm… będziesz
musiał mi trochę pomóc, bo…ja…robię to pierwszy raz.- wyjąkałam i spłonęłam
czerwienią na policzkach.
- W porządku,
skarbie. Dla mnie to nie problem, bo byłbym szczerze mówiąc kurewsko wkurwiony
na myśl, że obciągałaś kiedyś jakiemuś frajerowi, tymi swoimi cudownymi
usteczkami. Chce być twoim pierwszym… we wszystkim, jeśli tylko mi na to
pozwolisz.- kolejny raz pocałował moje usta i podniósł się na równe nogi, stając
przede mną.
Odpięłam jego spodnie
i zsunęłam je na podłogę. Moja twarz znajdowała się centralnie na wprost jego
krocza.
Okay… dam radę.
Chwyciłam gumkę
czarnych bokserek od Calvina Kleina i ściągnęłam je na dół, tak jak spodnie.
Moje policzki zaczęły
gwałtownie płonąć a usta lekko się rozszerzyły.
Cóż…to trochę
niekomfortowe i fakt że nigdy wcześniej nie widziałam na żywo przyrodzenia
dorosłego mężczyzny mógł mieć z tym dość sporo wspólnego.
Może i byłam z
zerowym doświadczeniem, ale domyślam się, że nie każdy facet jest
obdarzony…takim sprzętem.
Chwyciłam moją małą
rączką jego penisa i zaczęłam poruszać nią w górę i w dół. Z ust chłopaka
wydobyło się syknięcie, więc spojrzałam na niego, aby zobaczyć iż chłopak stoi
z otwartymi ustami wpatrując się we mnie. Nachyliłam się do przodu i oplątałam
wargami jego przyjaciela, ssąc jego główkę.
- Ja pierdole. –
warknął chłopak i przymknął na chwilę swoje oczy.
Zaczęłam poruszać
głową w górę i w dół, starając się obserwować swoje ruchy aby nie popełnić
jakiegoś błędu.
Przyśpieszyłam
jeszcze bardziej wykonywaną czynność, czując jak jego przyrodzenie uderza w tył
mojego gardła. Nie możliwe było aby jego
całkowity wymiar zmieścił się w mojej buzi, ale za każdym razem kiedy starałam
się wziąć jak najwięcej w odpowiedzi słyszałam jego jęki, które starał się
stłumić, przygryzając swoją dolną wargę.
- Chce cię, kurwa,
widzieć. Patrz, mhm…na mnie.- tak jak szatyn prosił, podniosłam głowę do góry i
spojrzałam w jego ciemne tęczówki.
Ręka Justin’a wplotła
się w moje włosy i lekko za nie pociągnęła.
Zassałam jego
przyjaciela na co chłopak cicho warknął.
Po kilku minutach,
poczułam słoną ciecz w moim gardle i z lekkim grymasem połknęłam ją.
Odsunęłam się od Bieber’a
i wytarłam usta wierzchem ręki.
Justin podciągnął
swoje bokserki oraz spodnie do góry i podniósł mnie za ramiona do góry. Nie
zdążyłam się odezwać ponieważ usta chłopaka mocno wpiły się w moje.
Jęknęłam zaskoczona,
ale oddałam pocałunek. Odsunęłam się jako pierwsza ponieważ moje płuca, zaczęły
mnie palić z powodu braku powietrza.
Bieber oparł swoje
czoło o moje i westchnął cicho.
- Cholera, dziewczyno
to było niesamowite. Aż nie mogę uwierzyć, że robiłaś to po raz pierwszy. I
cholera, czy ty masz w ogóle odruch wymiotny?
Zaczerwieniłam się
lekko.
- Nie mam. –
odpowiedziałam wpatrując się w błyszczące oczy chłopaka.
Cóż… niedużo
potrzeba, aby uszczęśliwić faceta.
- Jezuu… uh, to było
najlepsze obciąganie w moim życiu. No dobrze Shawty, leć się szykować.- klepnął
mnie w tyłek i obserwował jak zbieram z podłogi upuszczone wcześniej rzeczy i
uciekam w stronę łazienki, po chwili zamykając się w jej wnętrzu.
Wzięłam szybki
prysznic, założyłam czarną koronkową bieliznę oraz czarne pończochy.
Zrobiłam lekki makijaż,
składający się z podkładu, tuszu do rzęs, eylaynera i błyszczyka. Założyłam
sukienkę i wyszłam z łazienki.
Justin podniósł głowę
z nad swojego telefonu, kiedy usłyszał dźwięk otwieranych drzwi i uśmiechnął
się szeroko na mój widok. Zeskanował mnie od dołu do góry i zeskoczył z łóżka,
idąc w moim kierunku.
- Wyglądasz gorąco,
kochanie. – wyszczerzył się i obszedł mnie dookoła.
Oczywiście nie zabrakło
uderzenia w pośladek na co wywróciłam oczami. Spojrzałam na zegarek znajdujący
się na szafce nocnej: 21:15.
- To co, jedziemy?
Chłopcy już pewnie czekają.- ominęłam go i założyłam na stopy szpilki. Obcas
nie był jakoś specjalnie wysoki, no bo po co miałam zakładać 12 centymetrowe
szpilki? Żeby potknąć się o jakiś schodek i złamać kark? Nie, dzięki.
-Widzimy się na
dole.- Justin podszedł do drzwi balkonowych i puścił mi oczko kiedy przez nie
przechodził. Zamknęłam za nim drzwi, wyjęłam jeszcze z garderoby czarny płaszcz
i zarzuciłam go na swoje ramiona, ponieważ noc była chłodna i nie chcę aby
rodzice dopytywali gdzie idę tak odstrojona. Zabrałam telefon z szafki nocnej
oraz kluczę od drzwi frontowych, które również się tam znajdowały i wyszłam z
pokoju.
Na korytarzu
postanowiłam jednak zdjąć szpilki, aby nie przyciągnąć uwagi rodziców, kiedy
będę schodzić po schodach na dół.
Na całe szczęście
niezauważona dotarła na niższe piętro,w przedpokoju zostawiłam szpilki i
weszłam do salonu, gdzie siedzieli moi rodzice.
- Wychodzę.-
oznajmiłam i jak na zawołanie, obie głowy obróciły się w moją stronę.
- Gdzie? Przecież
jest już późno, a jutro masz szkołę.- odezwał się jako pierwszy tata.
- Spokojnie, wrócę
koło północy. Nie musicie się martwić, nie śluźnie się na zajęcia.
- Więc gdzie się
wybierasz?- zapytała mama
- Do Emilly.-
odpowiedziałam uśmiechając się lekko.
- W porządku, ale nie
wracaj późno.
- Jasne.- kiwnęłam
głową i z cichym westchnieniem, wyszłam z domu uprzednio zakładając buty.
Ruszyłam w kierunku
miejsca gdzie zazwyczaj Justin parkował swój samochód i też tam go znalazłam.
Wsiadłam na miejsce
pasażera i zapięłam pas bezpieczeństwa.
- Jakieś problemy?-
zapytał odpalając silnik.
- Nie.- pokręciłam
głową, zaprzeczając.
Bieber wyjechał na
ulicę, dociskając pedał gazu, trochę bardziej niż powinien.
O 21:32
zaparkowaliśmy, a raczej Justin zaparkował samochód na jednym z kilku miejsc
parkingowych i wyłączył silnik.
- Wiesz, że nie
uwolnisz się tutaj ode mnie nawet na krok?- zapytał nagle szatyn.
- Co? Do toalety też
ze mną pójdziesz?- zmarszczyłam brwi.
- Jeśli trzeba
będzie. Jesteś tutaj ze mną, a ja nie pozwolę aby ktoś znowu ukradł mi Cię z
przed nosa. – oznajmił ostrzejszym głosem.
- W porządku.-
kiwnęłam głową, zgadzając się. Nie chciałam kłócić się z nim na ten temat,
ponieważ dobrze wiem jak wtedy walczył aby mnie odnaleźć. A poza tym nie chcę
powtórki z rozrywki, wiec naprawdę będę czuła się lepiej, kiedy Justin będzie
cały czas obok mnie.
- Idziemy, bo tamci już
pewnie zwariowali, czekając na nas.- wysiadł z samochodu zabierając ze sobą
klucze od auta.
Również opuściłam
pojazd i podeszłam do chłopaka, stojącego przed maską samochodu. Bieber objął
mnie ramieniem i zamknął samochód, przyciskiem znajdującym się na pilocie.
- Mógłbyś to dla mnie
przechować?- wysunęłam w jego stronę dłoń z telefonem i kluczami.
- Nie ma sprawy.-
odebrał ode mnie wcześniej wspomniane rzeczy i schował je do jednej ze swoich
kieszeni.
Cała piątka stała
przed salą, paląc papierosy. Po ich minach, było widać że są zdenerwowani i to
zapewne z naszego powodu.
- No nareszcie.
Kurwa, stary, ile można na was czekać?- zapytał zirytowany Luke, który jako
pierwszy nas zauważył.
- Sorry, coś mnie
zatrzymało.- zaśmiał się cicho a ja spłonęłam rumieńcem. Spuściłam głowę na
dół, wpatrując się w moje buty.
- Dobra nie wnikam, w
wasze sprawy seksualne. Wchodzimy do środka, czy będziemy tutaj tak stać jak te
cipy z ulicy, czekające na klienta?- pokręciłam głową z uśmiechem, na słowa
Chrisa.
- Wchodzimy.
Bez problemu
dostaliśmy się do środka i od razu skierowaliśmy się na piętro klubu, aby zająć
jakieś wolne fotele. Po odnalezieniu odpowiedniego miejsca, usiedliśmy
wpatrując się w tańczących ludzi na dole. Chaz poszedł do baru, aby coś zamówić
i wrócił po 10 minutach z tacą wypełnioną 12 kieliszkami oraz colą z wódką,
którą chciałam.
- No to co panowie i
Kathe, pijemy za dobry początek imprezy.- stwierdził Max i sięgnął jako
pierwszy po kieliszek a cała reszta powtórzyła jego ruch i wszyscy zgodnie
opróżnili kieliszki. Ja delektowałam się swoją colą z dodatkiem specjalnym i
jak na razie niemiałam ochoty pić nic mocniejszego.
Posiedzieliśmy chwilę
żartując, aż w końcu każdy z panów po opróżnieniu kolejnej kolejki wyruszyli na
„polowanie” jak to określili, oprócz Justin’a oczywiście. W ich ślady poszedł
również Ryan, co mnie lekko zdziwiło, ponieważ myślałam że kręci coś z moją
najlepszą przyjaciółką - Emilly.
Wzruszyłam ramionami
i pociągnęłam Justin’a na parkiet. Chłopak nie zaprzeczył, więc wybrałam dla
nas jakieś miejsce na parkiecie, gdzie mieliśmy trochę miejsca i zaczęliśmy
tańczyć.
Justin wtulał się w
moje plecy a twarz w moją szyję, obejmując mnie dookoła swoimi wytatuowanymi
ramionami. Poruszaliśmy się w rytm piosenki Chrisa Browna „Zero” i w porównaniu
do innych znajdujących się tutaj par, nasz taniec był normalny. Poruszaliśmy
biodrami i staraliśmy się nie ocierać się o siebie, no przynajmniej Ja.
Piosenka zwolniła i
zmieniła się na inną a wraz z nią przemówił DJ.
- Teraz coś wolnego,
aby każdy mógł trochę odpocząć.
Uśmiechnęłam się na
pierwsze słowa piosenki Rachel Platten „Stand By You”.
Obróciłam się przodem
do Justin’a i zarzuciłam mu ręce na szyję. Wtuliłam twarz w jego szyję i zaczęłam
śpiewać słowa piosenki.
Chłopak ścisnął mnie
mocniej swoimi ramionami, przez co byłam przyciśnięta do jego klatki
piersiowej. Bujaliśmy się powoli, a ja starałam się aby słyszał każde
wyśpiewane przeze mnie słowo.
- I’m Gonna Stand By
You.- zakończyłam piosenkę ostatnimi jej słowami i odsunęłam się lekko od
chłopaka, aby spojrzeć na jego twarz.
Nabrałam powietrza do
płuc, kiedy jego duże karmelowe oczy złapały kontakt z moimi.
- Ja…- chciał coś
powiedzieć, ale nagle przy naszym boku znaleźli się Chris z Max’em.
- Chodźcie się napić!
Wódka nie może czekać!- krzyknął Max i wydawało mi się, że musiał wypić już
trochę więcej niż dwa kieliszki wódki.
- W porządku, już
idziemy!- odkrzyknęłam, aby mnie usłyszeli.
Chłopcy obrócili się
na pięcie i zniknęli w tłumie tańczących ludzi.
- Jesteś idealna.- Justin
wymruczał mi do ucha i złapał za dłoń ciągnąc za sobą.
Na górze wszyscy już
na nas czekali z jeszcze bardziej wypełnioną alkoholem tacą.
Zajęłam swoje wcześniejsze
miejsce i spojrzałam na Justin’a który stanął obok mnie.
-Zaraz wracam, muszę
się odlać.- przewróciłam oczami na jego wypowiedź, ale pokiwałam głową. –
Pilnujcie jej.- zwrócił się do chłopców i zniknął mi z przed oczu.
- Więc… Kathe.-
zaczął Chaz. – Jak układa się mojej ulubionej parze?- zapytał uśmiechając się
ciepło.
- Jest w porządku. –
odwzajemniłam jego uśmiech.
- To świetnie, serio
cieszę się, ponieważ Bieber w końcu zmądrzał i wydoroślał. Dobrze, że trafił na
Ciebie, ponieważ on naprawdę Cię potrzebuje, jesteś dla niego bardzo ważna. Być
może nie okazuje Ci tego, ale uwierz tak właśnie jest. Znamy go kilka dobrych
lat i wiemy że temu dzieciakowi zależy na tobie jak nikomu innemu.-
uśmiechnęłam się
- Tak, wiem. Dla mnie
też jest ważny.
- No dobra, nie mówmy
o związkach, bo zaczynam robić się smutny. Napijmy się!- krzyknął lekko już
podpity Max.
Zaśmiałam się i nie chcąc
im przeszkadzać, podeszłam do szklanej barierki, obserwując z góry tańczących
ludzi. Wyszukałam wzrokiem wejście do toalety i wpatrywałam się tam, czekając
aż mój chłopak opuści tamto pomieszczenie. Uśmiechnęłam się lekko pod nosem,
kiedy zauważyłam go idącego wyluzowanego z powrotem w naszą stronę, ale
zmarszczyłam brwi kiedy nagle przy jego boku pojawiła się jakaś blond dziewczyna.
Zmrużyłam oczy,
starając się zobaczyć więcej, ale niestety to nic nie dało.
Justin ominął ją, ale
ta dogoniła go i stanęła przed nim, przez co zmuszona byłam oglądać jej tyłek i
plecy. Justin zaplótł ramiona na klatce piersiowej mówiąc coś.
Dziewczyna zaczęła
przestępować z nogi na nogę, aż w końcu oparła lewą dłoń na swoim biodrze a
prawą dłonią zakręciła na palcu kosmyk włosów.
Czy ona do cholery z
nim flirtuje?!
Justin przechylił
głowę na lewą stronę i oblizał górną wargę a następnie zmrużył swoje oczy i
powiedział coś do dziewczyny na co ta lekko przybliżyła się w jego stronę i
oparła dłoń na jego klatce piersiowej.
Obserwowałam wszystko
z góry, mając ochotę wyskoczyć przez te barierki, nie przejmując się wysokością
i podbiec do dziewczyny wyrywając jej te blond kłaki.
Szatyn cofnął się do
tyłu przez dotyk dziewczyny, ale ta uparta zdzira i tak się do niego
przybliżyła. Jej kolejny krok zdziwił mnie na tyle, że otworzyłam usta ze
zdziwienia a następnie zmrużyłam oczy.
Czy ta suka właśnie
go pocałowała?!
____________________________
Mogę wam obiecać, że to jeden z dwóch nudnych rozdziałów, a potem akcja lekko się rozkręci. :D Mam nadzieję, że przeżyje ten miesiąc! :D Buźka! :*
❤️
OdpowiedzUsuńNudny to on na pewno nie był wręcz przeciwnie był cudowny. Czekam niecierpliwie na next 😍😍😍
OdpowiedzUsuńSuper tylko błagam pisz częściej
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział i wgl ff cudowny i czekam na next :D
OdpowiedzUsuńCudo ����
OdpowiedzUsuńTen rodzial nie jest nudny! Zajebisty! Więcej +18 prosze!
OdpowiedzUsuń