poniedziałek, 5 września 2016

Rozdział 50: Raz się żyje!


ROZDZIAŁ ZAWIERA TREŚCI +18! CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ! :)

Kathe POV’

Od rana chodziłam z uśmiechem przyklejonym do ust, ponieważ cały czas w głowie miałam wczorajszą kolacje i nie byłam w stanie opisać jak bardzo cieszę się, że wszystko dobrze poszło.
Dochodziła właśnie godzina 16 a ja już którąś godzinę z kolei siedzę na moim laptopie, przeglądając różne strony internetowe.
W pewnej chwili usłyszałam ciche pukanie dochodzące od strony drzwi balkonowych.
Uśmiechnęłam się szerzej, doskonale wiedząc kto stoi po ich drugiej stronie.
Zeskoczyłam z wygodnego łóżka i pognałam w stronę szklanej powłoki, otwierając drzwi balkonowe i ukazując mi tym samym przystojnego szatyna.
Chłopak najwyraźniej nie żartował kiedy mówił, że w dalszym ciągu będzie używał mojego balkonu aby się ze mną spotkać.
Justin przyciągnął mnie do siebie za moją białą koszulkę, którą miałam na sobie i objął mnie w tali swoimi dużymi, muskularnymi ramionami.
- Cześć kochanie. – mruknął, uśmiechając się łobuzersko.
Poczułam przyjemne uczucie w brzuchu na określenie którym mnie nazwał. Myślę, że właśnie doświadczam tak zwanych „motyli w brzuchu”.
- Hej.- odpowiedziałam, odwzajemniając uśmiech. – Co Cię do mnie sprowadza?
- Nie mieliśmy z chłopakami nic do roboty, więc pomyślałem że wpadnę. – pochylił głowę aby mógł dosięgnąć mojej szyi, ponieważ niestety należeliśmy do tej pary, kiedy to dziewczyna czuje się przy swoim chłopaku jak krasnal, ale uważam że czasami ta różnica wzrostu jest słodka.
Bieber przejechał swoim nosem po mojej odsłoniętej szyi a po chwili zaczął składać na niej lekkie pocałunki. Odchyliłam głowę na prawą stronę, aby chłopak miał większy dostęp do mojej skóry, ponieważ to co robił było przyjemne. Jego miękkie wargi zaczęły przesuwać się na moją szczękę a następnie w kierunku ust. Mruknęłam zadowolona kiedy jego malinowe wargi zetknęły się z moimi. Justin od razu przejechał swoim językiem po mojej dolnej wardze prosząc o dostęp, który od razu mu dałam. Nasze języki ocierały się o siebie do momentu, kiedy nie zaczęło brakować nam powietrza. Szatyn uśmiechnął się zadowolony i zjechał swoimi dłońmi na mój tyłek ukryty pod czarnymi legginsami. Ścisnął moje pośladki przez co jęknęłam a on wymruczał pod nosem jakieś niezrozumiałe dla mnie słowo.
- Kurwa kochanie, masz taki cudowny tyłeczek.- oznajmił przez co zachichotałam.
- Tak zdążyłam zauważyć, że Ci się podoba. Przez ostatnie 48 godzin dość często go dotykałeś. – przewróciłam oczami lekko się uśmiechając.
Justin zaśmiał się cicho i nie zabierając rąk z mojego tyłka, podniósł mnie do góry.
Pisnęłam zaskoczona i od razu oplotłam nogami, biodra chłopaka.
- Ciii, kochanie, nie chcemy aby twoi rodzice mnie tutaj przyłapali. Będą szczęśliwsi kiedy nie będą mieli pojęcia, że chłopak ich córki przebywa nad ich głowami, a my nie musimy się przejmować, że co chwilę będą zaglądać nam do pokoju.
Kiwnęłam głową, przytakując mu. Chłopak nie puszczając mnie nawet na sekundę, wszedł do środka mojego pokoju i kopnął lekko drzwi balkonowe aby się przymknęły. Następnie ze mną przyczepioną do mojego ciała ruszył w kierunku drzwi od pokoju.
-Zamknij je na klucz, kochanie. – przygryzłam wargę na określenie którym po raz kolejny mnie nazwał i zignorowałam to przyjemne uczucie w brzuchu. Puściłam jedną ręką jego ramie, które trzymałam i pochyliłam się lekko na dół aby przekręcić klucz w drzwiach.
Justin podszedł do łóżka i położył mnie delikatnie na nim a następnie wyprostował się, wyłączył mojego laptopa i odniósł go na biurko.
Położył się obok mnie na łóżku, oplótł swoimi ramionami moją talię i przyciągnął na swoją klatkę piersiową. Nie miałam zamiaru się stawiać, więc położyłam głowę na jego torsie i westchnęłam zadowolona.
Uwielbiałam leżeć w jego ramionach i powiem szczerze, że jeśli by się dało, chciałabym spędzić w nich resztę życia.
Jęknęłam kiedy w pokoju rozbrzmiał dźwięk przychodzącej wiadomości i nie był to mój telefon. Niezadowolona pozwoliłam wyjąć chłopakowi telefon z kieszeni. Justin odczytał wiadomość i schował urządzenie na jego wcześniejsze miejsce, z powrotem obejmując mnie swoimi ramionami.
-Chłopcy chcą iść na imprezę i pytają czy chcemy iść z nimi. – oznajmił
Zmarszczyłam lekko brwi.
- Przecież dzisiaj Niedziela. Jutro mamy szkołę.
- Daj spokój, skarbie. Nic się niestanie jeśli raz nie pojawisz się na zajęciach, albo się spóźnisz, nawet najlepszym się zdarza. Żyjemy w Los Angeles, tutaj codziennie są imprezy.
- I co powiem rodzicom? Nie wyjdę stąd balkonem jak ty, a głównymi drzwiami na pewno mnie zauważą. Przecież nie powiem im, że idę na imprezę, bo siłą zatrzymają mnie w domu.
- Powiedz, że wychodzisz do Emilly czy też do mnie, jak wolisz i że wrócisz koło północy. Chyba nie będą na ciebie czekać, co?
- Nie, raczej nie. –pokręciłam głową.
- Okay… więc mam rozumieć, że się zgadzasz?
- Tak, możemy iść.- przytaknęłam.
- Dzięki, skarbie. –cmoknął mnie w czoło i zdjął z mojego ciała jedną rękę aby wyjąć telefon i odpisać chłopakom.
- O której niby ta impreza?- zapytałam, przesuwając się w górę i kładąc głowę na jego ramieniu.
- Koło 21 stąd wyjedziemy i pojedziemy od razu pod klub. Chris zaraz napisze mi adres.
Zeskanowałam wzrokiem jego ubiór. Czarna rozpięta bluza, biała koszulka, czarne jeansy i białe Vansy. Tak, zdecydowanie nie potrzebuje aby się przebierać na imprezę.
Justin otrzymał wiadomość jak się domyślam od Chris’a, odczytał wiadomość i po raz kolejny schował telefon do kieszeni.
- Masz dokładnie 4 godziny i 40 minut aby się przygotować, wystarczy Ci?- zapytał obracając głowę w moją stronę.
Podniosłam do góry brwi, zdziwiona jego pytaniem.
- Czy ty coś sugerujesz, Justin?
- Nie porostu… laski zazwyczaj potrzebują w chuj czasu, aby zrobić się na bóstwo. – zmrużyłam oczy przyglądając mu się.
- Myślałam że zauważyłeś, że spotykasz się z dziewczyną, którą nie gustuje w kilku kilogramowej szpachli na twarzy a raczej w delikatnym makijażu. Wystarczy mi godzina aby się całkowicie przygotować wliczając w to prysznic, jeśli o to Ci chodzi. – przewróciłam oczami i obróciłam głowę wpatrując się w sufit.
- Racja, ty nie potrzebujesz tego typu rzeczy. Jesteś zawsze śliczna, nawet bez makijażu. – powiedział na co zachichotałam.
-Daj spokój Justin, teraz nie musisz mi się podlizywać.
- Nie podlizuje. – zaprzeczył gwałtownie.
- Nie, wcale.


Leżeliśmy, rozmawialiśmy i śmialiśmy się aż do momentu kiedy zegarek zaczął wskazywać godzinę 19:55. Wtedy wydostałam się z ramion chłopaka i wstałam dreptając do mojej garderoby. Wyjęłam czarną sukienkę z odkrytymi plecami, lekkim wycięciem powyżej piersi, kończącą się kilka centymetrów przed kolano. Do tego dobrałam czarne szpilki i wróciłam do pokoju, gdzie na łóżku w dalszym ciągu leżał chłopak. Z wybranymi rzeczami ruszyłam w stronę komody i otworzyłam pierwszą szufladę, starając się zakryć swoim ciałem jej zawartość. Schowałam wybrane rzeczy pod materiał sukienki i zamknęłam szufladę. Pochyliłam się aby odłożyć szpilki na podłogę, ponieważ na razie nie będą mi potrzebne. Podskoczyłam zaskoczona, upuszczając na ziemie trzymane w rękach rzeczy, kiedy otarłam się tyłkiem o coś stojącego za mną a to coś wydało z siebie stłumiony jęk. Obróciłam się zaskoczona napotykając łobuzersko uśmiechającego się chłopaka, z ręką na swoim kroczu i wzrokiem śledzącym każdą leżącą rzecz na podłodze. Zaczerwieniłam się zdając sobie sprawę co sekundę temu dotykało mojego tyłka.
- Kurwa, skarbie, chyba mi stanął.- jęknął i podniósł gwałtownie swoją głowę do góry, aby na mnie spojrzeć.
Pokonał dzielącą nas przestrzeń i popchnął mnie lekko w bok a następnie przyszpilił moje ciało do ściany znajdującej się za mną.
- Musisz mnie puścić, jeśli nie chcesz żebyśmy się spóźnili.- oznajmiłam z szybko bijącym sercem.
Mój wzrok zjechał lekko na jego spodnie oraz na spore wybrzuszenie znajdujące się w nich.
- Pieprzony Świat nie runie, kiedy się spóźnimy. – wymamrotał składając lekkie pocałunki na mojej szyi.
Przymknęłam oczy z przyjemności i westchnęłam cicho.
Przez moją głowę nagle zaczęło przewijać się mnóstwo myśli.
A co jeśli Justin zostawi mnie, ponieważ nie zaspokajam jego fizycznych potrzeb? Jestem pewna, że bez problemu mógłby sobie znaleźć dziewczynę, która by go całkowicie zaspokajała. No bo przecież nie zrobię nagle z niego całkowitego abstynenta, kiedy wiem, że przed związaniem ze mną był dość bardzo aktywny seksualnie.
- Tak kurewsko dobrze pachniesz.- mruknął, zwracając tym moją uwagę. Zaciągnął się moim zapachem a następnie zaczął całować moją szczękę, a swoje dłonie oparł na moich biodrach.
Uśmiechnęłam się lekko i zdałam sobie sprawę, że mój chłopak nie jest typem, który kiedykolwiek coś na mnie wymuszał. Jasne, zdarzają mu się jakieś dzikie napady na mnie, ale taka już natura faceta i jak każdy normalny mężczyzna ma swoje zachcianki.
Przecież nie stanie się nic, jeśli spróbujemy czegoś nowego a tym bardziej, że Justin cały czas czeka aż będę gotowa na jakiś głębszy krok do przodu.
Pieprzyć to! Raz się żyje!
Odepchnęłam Szatyna od siebie na co wydał z siebie niezadowolony jęk, ale nie spróbował przybliżyć się ponownie, ponieważ odczytał mój ruch jako niechęć do jego dalszych działań. Uśmiechnęłam się lekko, ponieważ to jeszcze bardziej utwierdziło mnie w przekonaniu, że może naprawdę powinnam zrobić to o czym właśnie myślę.
Przygryzłam wargę i zrobiłam jeden mały krok do przodu a następnie uklęknęłam przed nim.
- Co ty robi… kurwa. – przeklną kiedy moja dłoń zetknęła się z jego kroczem.
Przełknęłam ślinę i przymknęłam na sekundę oczy zastanawiając się nad moim następnym ruchem.
Nigdy przedtem nie robiłam czegoś takiego, dlatego nie mam pojęcia co mam robić. Postanowiłam improwizować i miałam nadzieję, że nie popełnię żadnej gafy.
Podciągnęłam do góry bluzę oraz koszulkę chłopaka a drugą dłonią odpięłam pasek przy jego spodniach.
- Kathe kochanie, nie musisz niczego robić. Poradzę sobie sam, wystarczy, że dasz mi kilka minut w łazience. Nie chce do niczego Cię zmuszać.- cofnął się do tyłu uciekając swoim ciałem przed moimi rękoma.
- Chce to zrobić.- kiwnęłam głową na potwierdzenie moich słów. – Nie zmuszasz mnie do niczego, chce zrobić coś z własnej inicjatywy, abyś się odprężył na kilka minut.
Bieber ukucnął przede mną i pocałował mnie mocno w usta a następnie w czoło.
- Jesteś przekonana, że chcesz to zrobić?
-Tak.- uśmiechnęłam się lekko, tak abym wyglądała na pewniejszą swoich słów.
- Okay.
- Wiesz umm… będziesz musiał mi trochę pomóc, bo…ja…robię to pierwszy raz.- wyjąkałam i spłonęłam czerwienią na policzkach.
- W porządku, skarbie. Dla mnie to nie problem, bo byłbym szczerze mówiąc kurewsko wkurwiony na myśl, że obciągałaś kiedyś jakiemuś frajerowi, tymi swoimi cudownymi usteczkami. Chce być twoim pierwszym… we wszystkim, jeśli tylko mi na to pozwolisz.- kolejny raz pocałował moje usta i podniósł się na równe nogi, stając przede mną.
Odpięłam jego spodnie i zsunęłam je na podłogę. Moja twarz znajdowała się centralnie na wprost jego krocza.
Okay… dam radę.
Chwyciłam gumkę czarnych bokserek od Calvina Kleina i ściągnęłam je na dół, tak jak spodnie.
Moje policzki zaczęły gwałtownie płonąć a usta lekko się rozszerzyły.
Cóż…to trochę niekomfortowe i fakt że nigdy wcześniej nie widziałam na żywo przyrodzenia dorosłego mężczyzny mógł mieć z tym dość sporo wspólnego.
Może i byłam z zerowym doświadczeniem, ale domyślam się, że nie każdy facet jest obdarzony…takim sprzętem.
Chwyciłam moją małą rączką jego penisa i zaczęłam poruszać nią w górę i w dół. Z ust chłopaka wydobyło się syknięcie, więc spojrzałam na niego, aby zobaczyć iż chłopak stoi z otwartymi ustami wpatrując się we mnie. Nachyliłam się do przodu i oplątałam wargami jego przyjaciela, ssąc jego główkę.
- Ja pierdole. – warknął chłopak i przymknął na chwilę swoje oczy.
Zaczęłam poruszać głową w górę i w dół, starając się obserwować swoje ruchy aby nie popełnić jakiegoś błędu.
Przyśpieszyłam jeszcze bardziej wykonywaną czynność, czując jak jego przyrodzenie uderza w tył mojego gardła.  Nie możliwe było aby jego całkowity wymiar zmieścił się w mojej buzi, ale za każdym razem kiedy starałam się wziąć jak najwięcej w odpowiedzi słyszałam jego jęki, które starał się stłumić, przygryzając swoją dolną wargę.
- Chce cię, kurwa, widzieć. Patrz, mhm…na mnie.- tak jak szatyn prosił, podniosłam głowę do góry i spojrzałam w jego ciemne tęczówki.
Ręka Justin’a wplotła się w moje włosy i lekko za nie pociągnęła.
Zassałam jego przyjaciela na co chłopak cicho warknął.
Po kilku minutach, poczułam słoną ciecz w moim gardle i z lekkim grymasem połknęłam ją.
Odsunęłam się od Bieber’a i wytarłam usta wierzchem ręki.
Justin podciągnął swoje bokserki oraz spodnie do góry i podniósł mnie za ramiona do góry. Nie zdążyłam się odezwać ponieważ usta chłopaka mocno wpiły się w moje.
Jęknęłam zaskoczona, ale oddałam pocałunek. Odsunęłam się jako pierwsza ponieważ moje płuca, zaczęły mnie palić z powodu braku powietrza.
Bieber oparł swoje czoło o moje i westchnął cicho.
- Cholera, dziewczyno to było niesamowite. Aż nie mogę uwierzyć, że robiłaś to po raz pierwszy. I cholera, czy ty masz w ogóle odruch wymiotny?
Zaczerwieniłam się lekko.
- Nie mam. – odpowiedziałam wpatrując się w błyszczące oczy chłopaka.
Cóż… niedużo potrzeba, aby uszczęśliwić faceta.
- Jezuu… uh, to było najlepsze obciąganie w moim życiu. No dobrze Shawty, leć się szykować.- klepnął mnie w tyłek i obserwował jak zbieram z podłogi upuszczone wcześniej rzeczy i uciekam w stronę łazienki, po chwili zamykając się w jej wnętrzu.
Wzięłam szybki prysznic, założyłam czarną koronkową bieliznę oraz czarne pończochy.
Zrobiłam lekki makijaż, składający się z podkładu, tuszu do rzęs, eylaynera i błyszczyka. Założyłam sukienkę i wyszłam z łazienki.
Justin podniósł głowę z nad swojego telefonu, kiedy usłyszał dźwięk otwieranych drzwi i uśmiechnął się szeroko na mój widok. Zeskanował mnie od dołu do góry i zeskoczył z łóżka, idąc w moim kierunku.
- Wyglądasz gorąco, kochanie. – wyszczerzył się i obszedł mnie dookoła.
Oczywiście nie zabrakło uderzenia w pośladek na co wywróciłam oczami. Spojrzałam na zegarek znajdujący się na szafce nocnej: 21:15.
- To co, jedziemy? Chłopcy już pewnie czekają.- ominęłam go i założyłam na stopy szpilki. Obcas nie był jakoś specjalnie wysoki, no bo po co miałam zakładać 12 centymetrowe szpilki? Żeby potknąć się o jakiś schodek i złamać kark? Nie, dzięki.
-Widzimy się na dole.- Justin podszedł do drzwi balkonowych i puścił mi oczko kiedy przez nie przechodził. Zamknęłam za nim drzwi, wyjęłam jeszcze z garderoby czarny płaszcz i zarzuciłam go na swoje ramiona, ponieważ noc była chłodna i nie chcę aby rodzice dopytywali gdzie idę tak odstrojona. Zabrałam telefon z szafki nocnej oraz kluczę od drzwi frontowych, które również się tam znajdowały i wyszłam z pokoju.
Na korytarzu postanowiłam jednak zdjąć szpilki, aby nie przyciągnąć uwagi rodziców, kiedy będę schodzić po schodach na dół.
Na całe szczęście niezauważona dotarła na niższe piętro,w przedpokoju zostawiłam szpilki i weszłam do salonu, gdzie siedzieli moi rodzice.
- Wychodzę.- oznajmiłam i jak na zawołanie, obie głowy obróciły się w moją stronę.
- Gdzie? Przecież jest już późno, a jutro masz szkołę.- odezwał się jako pierwszy tata.
- Spokojnie, wrócę koło północy. Nie musicie się martwić, nie śluźnie się na zajęcia.
- Więc gdzie się wybierasz?- zapytała mama
- Do Emilly.- odpowiedziałam uśmiechając się lekko.
- W porządku, ale nie wracaj późno.
- Jasne.- kiwnęłam głową i z cichym westchnieniem, wyszłam z domu uprzednio zakładając buty.
Ruszyłam w kierunku miejsca gdzie zazwyczaj Justin parkował swój samochód i też tam go znalazłam.
Wsiadłam na miejsce pasażera i zapięłam pas bezpieczeństwa.
- Jakieś problemy?- zapytał odpalając silnik.
- Nie.- pokręciłam głową, zaprzeczając.
Bieber wyjechał na ulicę, dociskając pedał gazu, trochę bardziej niż powinien.


O 21:32 zaparkowaliśmy, a raczej Justin zaparkował samochód na jednym z kilku miejsc parkingowych i wyłączył silnik.
- Wiesz, że nie uwolnisz się tutaj ode mnie nawet na krok?- zapytał nagle szatyn.
- Co? Do toalety też ze mną pójdziesz?- zmarszczyłam brwi.
- Jeśli trzeba będzie. Jesteś tutaj ze mną, a ja nie pozwolę aby ktoś znowu ukradł mi Cię z przed nosa. – oznajmił ostrzejszym głosem.
- W porządku.- kiwnęłam głową, zgadzając się. Nie chciałam kłócić się z nim na ten temat, ponieważ dobrze wiem jak wtedy walczył aby mnie odnaleźć. A poza tym nie chcę powtórki z rozrywki, wiec naprawdę będę czuła się lepiej, kiedy Justin będzie cały czas obok mnie.
- Idziemy, bo tamci już pewnie zwariowali, czekając na nas.- wysiadł z samochodu zabierając ze sobą klucze od auta.
Również opuściłam pojazd i podeszłam do chłopaka, stojącego przed maską samochodu. Bieber objął mnie ramieniem i zamknął samochód, przyciskiem znajdującym się na pilocie.
- Mógłbyś to dla mnie przechować?- wysunęłam w jego stronę dłoń z telefonem i kluczami.
- Nie ma sprawy.- odebrał ode mnie wcześniej wspomniane rzeczy i schował je do jednej ze swoich kieszeni.

Cała piątka stała przed salą, paląc papierosy. Po ich minach, było widać że są zdenerwowani i to zapewne z naszego powodu.
- No nareszcie. Kurwa, stary, ile można na was czekać?- zapytał zirytowany Luke, który jako pierwszy nas zauważył.
- Sorry, coś mnie zatrzymało.- zaśmiał się cicho a ja spłonęłam rumieńcem. Spuściłam głowę na dół, wpatrując się w moje buty.
- Dobra nie wnikam, w wasze sprawy seksualne. Wchodzimy do środka, czy będziemy tutaj tak stać jak te cipy z ulicy, czekające na klienta?- pokręciłam głową z uśmiechem, na słowa Chrisa.
- Wchodzimy.


Bez problemu dostaliśmy się do środka i od razu skierowaliśmy się na piętro klubu, aby zająć jakieś wolne fotele. Po odnalezieniu odpowiedniego miejsca, usiedliśmy wpatrując się w tańczących ludzi na dole. Chaz poszedł do baru, aby coś zamówić i wrócił po 10 minutach z tacą wypełnioną 12 kieliszkami oraz colą z wódką, którą chciałam.
- No to co panowie i Kathe, pijemy za dobry początek imprezy.- stwierdził Max i sięgnął jako pierwszy po kieliszek a cała reszta powtórzyła jego ruch i wszyscy zgodnie opróżnili kieliszki. Ja delektowałam się swoją colą z dodatkiem specjalnym i jak na razie niemiałam ochoty pić nic mocniejszego.
Posiedzieliśmy chwilę żartując, aż w końcu każdy z panów po opróżnieniu kolejnej kolejki wyruszyli na „polowanie” jak to określili, oprócz Justin’a oczywiście. W ich ślady poszedł również Ryan, co mnie lekko zdziwiło, ponieważ myślałam że kręci coś z moją najlepszą przyjaciółką - Emilly.
Wzruszyłam ramionami i pociągnęłam Justin’a na parkiet. Chłopak nie zaprzeczył, więc wybrałam dla nas jakieś miejsce na parkiecie, gdzie mieliśmy trochę miejsca i zaczęliśmy tańczyć.
Justin wtulał się w moje plecy a twarz w moją szyję, obejmując mnie dookoła swoimi wytatuowanymi ramionami. Poruszaliśmy się w rytm piosenki Chrisa Browna „Zero” i w porównaniu do innych znajdujących się tutaj par, nasz taniec był normalny. Poruszaliśmy biodrami i staraliśmy się nie ocierać się o siebie, no przynajmniej Ja.
Piosenka zwolniła i zmieniła się na inną a wraz z nią przemówił DJ.
- Teraz coś wolnego, aby każdy mógł trochę odpocząć.
Uśmiechnęłam się na pierwsze słowa piosenki Rachel Platten „Stand By You”.
Obróciłam się przodem do Justin’a i zarzuciłam mu ręce na szyję. Wtuliłam twarz w jego szyję i zaczęłam śpiewać słowa piosenki.
Chłopak ścisnął mnie mocniej swoimi ramionami, przez co byłam przyciśnięta do jego klatki piersiowej. Bujaliśmy się powoli, a ja starałam się aby słyszał każde wyśpiewane przeze mnie słowo.
- I’m Gonna Stand By You.- zakończyłam piosenkę ostatnimi jej słowami i odsunęłam się lekko od chłopaka, aby spojrzeć na jego twarz.
Nabrałam powietrza do płuc, kiedy jego duże karmelowe oczy złapały kontakt z moimi.
- Ja…- chciał coś powiedzieć, ale nagle przy naszym boku znaleźli się Chris z Max’em.
- Chodźcie się napić! Wódka nie może czekać!- krzyknął Max i wydawało mi się, że musiał wypić już trochę więcej niż dwa kieliszki wódki.
- W porządku, już idziemy!- odkrzyknęłam, aby mnie usłyszeli.
Chłopcy obrócili się na pięcie i zniknęli w tłumie tańczących ludzi.
- Jesteś idealna.- Justin wymruczał mi do ucha i złapał za dłoń ciągnąc za sobą.
Na górze wszyscy już na nas czekali z jeszcze bardziej wypełnioną alkoholem tacą.
Zajęłam swoje wcześniejsze miejsce i spojrzałam na Justin’a który stanął obok mnie.
-Zaraz wracam, muszę się odlać.- przewróciłam oczami na jego wypowiedź, ale pokiwałam głową. – Pilnujcie jej.- zwrócił się do chłopców i zniknął mi z przed oczu.
- Więc… Kathe.- zaczął Chaz. – Jak układa się mojej ulubionej parze?- zapytał uśmiechając się ciepło.
- Jest w porządku. – odwzajemniłam jego uśmiech.
- To świetnie, serio cieszę się, ponieważ Bieber w końcu zmądrzał i wydoroślał. Dobrze, że trafił na Ciebie, ponieważ on naprawdę Cię potrzebuje, jesteś dla niego bardzo ważna. Być może nie okazuje Ci tego, ale uwierz tak właśnie jest. Znamy go kilka dobrych lat i wiemy że temu dzieciakowi zależy na tobie jak nikomu innemu.- uśmiechnęłam się
- Tak, wiem. Dla mnie też jest ważny.
- No dobra, nie mówmy o związkach, bo zaczynam robić się smutny. Napijmy się!- krzyknął lekko już podpity Max.
Zaśmiałam się i nie chcąc im przeszkadzać, podeszłam do szklanej barierki, obserwując z góry tańczących ludzi. Wyszukałam wzrokiem wejście do toalety i wpatrywałam się tam, czekając aż mój chłopak opuści tamto pomieszczenie. Uśmiechnęłam się lekko pod nosem, kiedy zauważyłam go idącego wyluzowanego z powrotem w naszą stronę, ale zmarszczyłam brwi kiedy nagle przy jego boku pojawiła się jakaś blond dziewczyna.
Zmrużyłam oczy, starając się zobaczyć więcej, ale niestety to nic nie dało.
Justin ominął ją, ale ta dogoniła go i stanęła przed nim, przez co zmuszona byłam oglądać jej tyłek i plecy. Justin zaplótł ramiona na klatce piersiowej mówiąc coś.
Dziewczyna zaczęła przestępować z nogi na nogę, aż w końcu oparła lewą dłoń na swoim biodrze a prawą dłonią zakręciła na palcu kosmyk włosów.
Czy ona do cholery z nim flirtuje?!
Justin przechylił głowę na lewą stronę i oblizał górną wargę a następnie zmrużył swoje oczy i powiedział coś do dziewczyny na co ta lekko przybliżyła się w jego stronę i oparła dłoń na jego klatce piersiowej.
Obserwowałam wszystko z góry, mając ochotę wyskoczyć przez te barierki, nie przejmując się wysokością i podbiec do dziewczyny wyrywając jej te blond kłaki.
Szatyn cofnął się do tyłu przez dotyk dziewczyny, ale ta uparta zdzira i tak się do niego przybliżyła. Jej kolejny krok zdziwił mnie na tyle, że otworzyłam usta ze zdziwienia a następnie zmrużyłam oczy.
Czy ta suka właśnie go pocałowała?!


____________________________

Mogę wam obiecać, że to jeden z dwóch nudnych rozdziałów, a potem akcja lekko się rozkręci. :D Mam nadzieję, że przeżyje ten miesiąc! :D Buźka! :*


6 komentarzy:

  1. Nudny to on na pewno nie był wręcz przeciwnie był cudowny. Czekam niecierpliwie na next 😍😍😍

    OdpowiedzUsuń
  2. Super tylko błagam pisz częściej

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział i wgl ff cudowny i czekam na next :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudo ����

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten rodzial nie jest nudny! Zajebisty! Więcej +18 prosze!

    OdpowiedzUsuń