niedziela, 31 lipca 2016

Rozdział 45: Obsesja

Kathe POV’

Justin’owi nie śpieszyło się do szkoły, więc został jeszcze przy swoim samochodzie aby zapalić papierosa, natomiast ja jak najszybciej popędziłam na zajęcia. Wbiegłam do szkoły, szybkim krokiem podążając na drugie piętro do klasy Pani Lanter.
Zapukałam i przeprosiłam, tłumacząc się zaspaniem. Nauczycielka na moje szczęście nie postanowiła zastosować żadnej kary, ponieważ było to moje pierwsze spóźnienie. Zajęłam swoje miejsce obok Emilly i wypakowałam książkę od języka Hiszpańskiego.
Zajęcia z Panią Lanter były moją drugą lekcją co oznaczało, że nie pojawiłam się na pierwszej lekcji, jaką była Fizyka.
Byłam ciekawa czy Justin zrezygnuje z dzisiejszego dnia edukacji i postanowi wrócić do domu, czy też poświęci się i zostanie.
Pokręciłam głową starając się nie myśleć o chłopaku. Westchnęłam a następnie przeniosłam swoje spojrzenie na nauczycielkę, starając się udawać że naprawdę jej słucham.


Piątkowe zajęcia jak zwykle niesamowicie się dłużyły, więc już po piątej lekcji wszyscy wyglądali jakby spędzili tutaj conajmniej kilkanaście dobrych godzin.
Razem z Emilly skierowałyśmy się do stołówki, ponieważ była już pora lunchu. Po zejściu na pierwsze piętro można było usłyszeć przeróżne krzyki, dobiegające z końca korytarza. Popatrzyłam na przyjaciółkę pytającym wzrokiem, na co ta wzruszyła ramionami.
-Chodź, zobaczymy co się dzieje.- pociągnęła mnie za ramię w kierunku hałasu.
Po pokonaniu zakrętu zobaczyliśmy tłum uczniów, dopingujących jak się domyślam bójce.
W takich momentach zastanawiałam się, gdzie do cholery podziewają się nauczyciele. Nie dziwiłam się że kamery nie wychwytają bójki, ponieważ miejsce zostało wybrane tak, że żadna kamera nie docierała do tego zakątka i chyba było to jedyne takie miejsce w całej szkole.
Podeszłyśmy bliżej i przepchałyśmy się przez tłum, aby zobaczyć więcej.
Otworzyłam usta i zamrugałam powiekami zauważając dobrze znaną mi sylwetkę okładającą pięściami jakiegoś chłopaka. Rozejrzałam się w poszukiwaniu Ryana, ale nigdzie go nie zauważyłam. Przełknęłam ślinę i sama postanowiłam coś z tym zrobić zanim ktoś zauważy co się dzieje. Odepchnęłam lekko chłopaka stojącego obok mnie, abym mogła przejść i dostać się do Justina.
Stanęłam obok Biebera i pociągnęłam go za ramię starając się odciągnąć go od lezącego pod nim chłopaka.
-Justin uspokój się. Proszę Cię przestań, zrobisz mu krzywdę.- całą swoją siłą pociągnęłam za koszulkę chłopaka, ale mimo wszystko Justin nawet nie drgnął.
-Bieber do cholery! Przestań, zanim ktoś tu przyjdzie i będziesz miał kłopoty!- krzyknęłam starając się przekrzyczeć wrzeszczący tłum.
Zdawałam sobie sprawę, że za pewnie wyglądało to dość dziwnie, zwłaszcza kiedy nikt z tej szkoły nie wiedział iż ja i Bieber, jesteśmy w związku.
Justin uderzył ostatni raz w twarz chłopaka, a następnie wstał ocierając z krwi rozciętą wargę. Spojrzał wściekłym wzrokiem na chłopaka a następnie obrócił się w moją stronę.
-Przestań do cholery się wtrącać! Czy ty nie możesz dać mi pieprzonych pięciu minut spokoju?! –krzyknął
Nastała kompletna cisza, cała uwaga z zakrwawionego chłopaka przeniosła się na nas. Przełknęłam pojawiającą się kule w gardle i popatrzyłam na Justina, marszcząc brwi a następnie mrugając aby powstrzymać napływające do oczu łzy.
Popatrzyłam na swoje buty, starając się uspokoić. Nie mogę płakać, nie mogę do cholery!
Obróciłam się na pięcie i przepychając przez tłum gapiów szybkim krokiem skierowałam się do toalety. Zamknęłam się w kabinie i usiadłam na zamkniętym sedesie, pozwalając wypłynąć łzą.
Zacisnęłam na sekundę oczy kiedy drzwi od toalety otworzyły się. Do środka weszło kilka dziewczyn co mogłam stwierdzić po roześmianych damskich głosach.
-To było takie żałosne. -westchnęła jedna z nich, a ja mimowolnie zaczęłam przysłuchiwać się rozmówię, mając dziwne wrażenie że rozmowa tyczy się mnie.
-Od zawsze wiedziałam że ten chłopak ma niesamowite powodzenie, no ale co się dziwić jest niesamowicie seksowny, ale to już przesada. Ta dziewczyna musi mieć jakąś obsesje.- oznajmiła następna swoim wysokim głosem.
Starałam się dopasować głosy do twarzy, ale niestety nie udało mi się.
-Słyszałyście jak krzyknął. Musiał być naprawdę zdenerwowany jej osobą. Z resztą czy ta dziewczyna jest mądra? Wygląda na biedną, i naprawdę nie dziwiłabym się jeśli nie miałaby lustra w domu. Jej ciało, twarz i styl to jakaś porażka. Przecież to oczywiste, taki chłopak jak Justin nigdy nie spojrzy na taką dziewczynę jak ona. Najwidoczniej jest tak bardzo zawzięta, że go prześladuje, aż dziwne że niestała jej się jeszcze krzywda, patrząc na to z kim zadziera. Przecież nikt nie tęskniłby za jej żałosną osobą.- Zaśmiały się swoimi piskliwymi śmiechami i wyszły z toalety, zatrzaskując za sobą drzwi.
Wbiłam paznokcie w moje uda, nie starając się powstrzymać wypływających łez.
Popatrzyłam na swoje ubranie i skrzywiłam się. Co jeśli te dziewczyny miały racje? Istnieją o wiele piękniejsze dziewczyny ode mnie, a ja niestety nie należę do żadnej grupy modelek. Nie zdziwiłabym się jeśli po prostu znudziłabym mu się przez bycie przeciętną.
Ktoś ponownie wszedł do toalety, a następnie zaczął otwierać wszystkie kabiny po kolej, aż dotarł to tej, w której znajdowałam się ja.
Usłyszałam ciche pukanie, więc zacisnęłam wargi starając się uspokoić swój szloch.
-Kathe, kochanie wiem, że tam jesteś. Otwórz proszę drzwi.- Emilly ponownie zapukała.
Odkluczyłam zamek i rzuciłam się na dziewczynę, mocno się do niej przytulając.
-Shhh… nie płacz. Chodź, zerwiemy się i pojedziemy do domu, dobrze?- zapytała, pocierając lekko moje plecy w kojącym geście.
-Ja…chcia-chciałam do-dobrze, ma-martiłam się, nie-nie chciałam, że-żeby miał kło-kłopty. Je-jestem ża-żałosna. One…mia-miały rację.- szlochałam prosto w jej szyje.
-Myślę, że Justin, sam jeszcze nie jest świadomy, co takiego zrobił. Wiesz co się dzieje kiedy jest zdenerwowany. O kim mówisz skarbie? Jakie one?- odciągnęła mnie lekko od siebie i popatrzyła w moje oczy. – Zresztą teraz jest to nieważne. Porozmawiamy w domu. Chodź.-wytarła dłonią moje łzy, a następnie zarzuciła mi na głowę kaptur mojej bluzy i pociągnęła w kierunku wyjścia. To nic że trwała jeszcze przerwa, większość nastolatków zapewnie siedzi właśnie na stołówce i śmieją się z sytuacji z przed kilkunastu minut.
Wyszłyśmy ze szkoły, nie przejmując się kilkoma zaciekawionymi spojrzeniami.
Wsiadłam do samochodu przyjaciółki i zapiekłam pas, trzęsącymi się dłońmi. Minutę później byłyśmy już w drodze do mojego domu.


Rzuciłam torbę w kąt mojego pokoju, nie patrząc nawet gdzie konkretnie wyląduje a następnie rzuciłam się na łóżko zaczynając od nowa płakać. Przez całą drogę tutaj, wpatrywałam się tępo w szybę, starając się powstrzymać łzy, ale teraz kiedy byłam we własnym domu, we własnym pokoju, wiedziałam że mogę ryczeć ile tylko chce. Poczułam jak materac po mojej prawej stronie ugina się a następnie dłoń przyjaciółki zaczęła gładzić moje włosy.
-O kim wcześniej mówiłaś? Jakie one? Ktoś Ci coś powiedział?- pytała nie przestając pocierać moim pleców.
Pociągnęłam nosem i podniosłam się na łokciach lekko do góry. Przetarłam mokre policzki i obróciłam się w stronę Emilly.
Chciałam opowiedzieć na jej pytania nie szlochając co jeden wyraz, dlatego nabrałam powietrze do płuc i wypuściłam je po kilku sekundach wstrzymywania go.
-Po tym jak wbiegłam do toalety, zjawiło się tam kilka dziewczyn. Zaczęły mnie obrażać, no wiesz… że jestem żałosna i mam obsesje na punkcie Justina. Wyśmiewały się , że wyglądam na biedną i nie mam lustra w domu ponieważ chyba nie widzę swojego odbicia. Ktoś taki jak Justin nie mógł by być z kimś takim jak ja, kimś brzydkim, mającym okropne ciało i brak stylu. Dziwiły się że będąc tym kim jest jeszcze mnie nie zabił za naprzykrzanie się mu, bo przecież nikt nie jest w stanie tęsknić za kimś takim jak ja.-spuściłam głowę wzdychając i wydymając usta.
-I chyba nie myślisz, że to prawda, tak?
Wzruszyłam ramionami.
-Kathe kochanie, jestem pewna że jesteś jego oczkiem w głowie, tylko dzisiaj jego agresja przekroczyła pewny poziom i wyżył się na tobie. Jestem przekonana, że za kilka godzin pojawi się tutaj przepraszając. Obydwie wiemy, że Justin jest agresywnym chłopakiem, być może przez to czym się zajmuje, ale jestem pewna, że gdyby Cię stracił, byłoby z nim jeszcze gorzej.- objęła mnie ramieniem i przytuliła. – Nie pozwól dotrzeć słowom tych głupich zdzir do twojej głowy, jasne? Masz świetne ciało, którego jestem pewna, że po prostu Ci zazdroszczą. No bo spójrz… jesteś szczupła ale mimo to masz super zajebiste cycki i tyłek, czym one nie mogą się pochwalić. Jedyne co im zostaje to operacje plastyczne. Twoja twarz… cóż gustuje bardziej w męskim wyglądzie ale mimo to mogę z łatwością powiedzieć że gdybym nagle zmieniła orientacje z pewnością bym na ciebie poleciała. Jesteś śliczną dziewczyną, nie potrzebującą tony tapety, aby dobrze wyglądać. Twój styl jest jak najbardziej w porządku, ty się po prostu szanujesz i ubierasz to co lubisz a nie krótkie spódniczki, ledwo  zakrywające tyłek. One wolą te bardziej zdzirowate ubrania ty bardziej te typowe dla nastolatek w naszym wieku, które i ja noszę. Bzdurą kompletną jest to, że jesteś biedna, wszystko co usłyszałaś od nich jest kompletną bzdurą.- odsunęła się i posłała mi uśmiech.
-Dziękuje, Em.-przytuliłam ją mocno na kilka sekund a następnie puściłam, siadając wygodnie.
Poczułam wibracje w kieszeni, więc wyjęłam  telefon aby sprawdzić, kto próbuje się ze mną skontaktować. Westchnęłam kiedy zobaczyłam zdjęcie Justina na wyświetlaczu.
-A nie mówiłam? Chyba dzisiejszy dzień zaczął do niego docierać.-oznajmiła Emilly i usiadła wygodnie obok mnie.
Telefon zgasł tylko po to aby po kilku sekundach zaświecić się ponownie ukazując tą samą osobę, próbującą się ze mną skontaktować.
-Nie odbierzesz?- zapytała patrząc raz na mnie a raz na dzwoniący telefon.
- Jak na razie nie mam na to ochoty. Ośmieszył mnie przed połową szkoły, więc myślę że dobrze będzie jeśli przemyśli to jeszcze dogłębniej zanim z nim pogadam.-wzruszyłam ramionami i odrzuciłam trzecie nadchodzące połączenie. Wyłączyłam telefon i odłożyłam go na szafkę nocną.
- Mam nadzieję, że dogadacie się szybciej niż później, bo pomimo tych waszych kilku kłótni jesteście świetną para i jestem pewna, że jedno za drugim wskoczyło by w ogień, jeśli by musiało.- uśmiechnęła się
Skrzywiłam się kiedy w mojej głowie mimowolnie powstało kilka nieprzyjemnych myśli, w których Justin na poważne kłopoty. Potrząsnęłam głową, próbując w ten sposób odgonić złe wyobrażenia. Zgadzałam się całkowicie ze słowami Emilly, jeśli byłaby potrzeba ratowania Justina, zagrażając tym własnemu życiu, mimo wszystko i tak spróbowałabym i nie zawahała się mu pomóc.
Z jednej strony chciałam aby między nami wszystko było już w porządku, lecz z drugiej byłam zawiedziona jego zachodniej. Zraniło mnie to co powiedział. Nie chodziło tu już o to całe przedstawienie i ośmieszenie mnie na oczach innych, lecz o to że wyparł się mnie przy wszystkich. Tak jakby nigdy nie miał ze mną nic wspólnego, tak jakbyśmy się nieznani a ja byłam tylko dziewczyną która go prześladuje, będąc krok w krok za nim, nie dając mu w ten sposób nawet pięciu minut spokoju.
W pokoju rozbrzmiał telefon Emilly. Na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech, kiedy tylko zobaczyła kto dzwoni. Byłam pewna, że jest to Ryan.
Dziewczyna z ogromnym uśmiechem na ustach przesunęła palcem po wyświetlaczu i przyłożyła telefon do ucha.
-Cześć Ry.- przywitała się
Przez kilka minut rozmawiali, aż w końcu Emilly odsunęła telefon od ucha, włączając tryb głośnomówiący.
-Możesz mówić Ryan. Słyszy Cię.-oznajmiła wprost do telefonu.
Zmarszczyłam brwi patrząc na nią pytającym wzrokiem.
-Cześć Kathe. Słyszałem o tym co się dzisiaj wydarzyło i tak jakby…przepraszam, że mnie tak nie było i nie mogłem Ci pomóc.
-Jest w porządku Ryan. To nie twoja wina.-powiedziałam, krzyżując nogi i siadając po turecku.
-Okay, więc…wiem, że to nie moja sprawa, ale chce wam pomóc. Kathe, Justin próbował się z tobą skontaktować po tym wszystkim i naprawdę nie odebrałaś od niego?- jego głos nie wyrażał żadnego zdenerwowania czy też niezadowolenia, po prostu zapytał miłym tonem.
-Tak, nie odebrałam. Nie chce z nim gadać.
-Uhh…tak jakby…nie wiem mogłabyś to zrobić, bo naprawdę zaczynam się obawiać, że Justin za kilka chwil zniszczy nasz cały dom.-mruknął do słuchawki.
Podniosłam do góry brwi, nie mając pojęcia o czym mówi.
-Zniszczy? Co masz na myśli?- oblizałam usta i spojrzałam na przyjaciółkę, której wyraz twarzy wyrażał czyste zaciekawienie.
-Wrócić do domu i już na wejściu trzasną drzwiami… wiesz, jak to on kiedy jest zdenerwowany. Zapytaliśmy co się stało, więc odpowiedział, że się z tobą pokłócił oraz że jest idiotą, bo odtrącił Cię kiedy chciałaś tylko mu pomóc. Pogadaliśmy chwilę, a potem tak po prostu wstał i ruszył do kuchni. Zanim tam dotarł zdążył uderzyć wszystko po drodze i potłuc każdą możliwą szklaną rzecz. Wydłubał skądś butelkę wódki i teraz wydziera się na dole i tłucze wszystko, upijając się. Zresztą sama posłuchaj.-westchnął.
Można było usłyszeć szuranie a następnie kroki. Ryan jak się domyślam musiał wyjść na korytarz i zbliżać się w kierunku Justina, ponieważ jego krzyki były coraz wyraźniejsze.
-Jestem takim pierdolonym idiotą! Jeśli stracę ją przez własną pieprzoną głupotę, przysięgam że się zabije! Kurwa Mać!- wzdrygnęłam się kiedy usłyszałam głośny huk i dźwięk tłuczonego szkła.
-Więc jak sama słyszysz, potrzebujemy twojej pomocy Kathe, bo za chwilę nie będziemy mieli gdzie mieszkać.
-Z kim rozmawiasz?!- wrzasną Justin, najwyraźniej zauważając gdzieś w okolicy swojego przyjaciela.
- Nie ważne. Po prostu uspokój się zanim zrobić coś przez co wylądujesz w szpitalu i zostaw do cholery tą wódkę.-warknął na niego.
-Nie mów mi kutasie co mam robić! To nie ty spierdoliłeś sprawę ze swoją dziewczyną w taki sposób, że nie chce nawet z tobą gadać, więc mam pieprzone prawo być na siebie wkurwiony, jasne?- sam jego ton głosu był groźny.
-Więc jak sama słyszysz, twój pieprzony chłopak wpadł w pieprzony szał i wyżywa się za własne idiotyzmy na nas.-powiedział wprost do telefonu.
Zanim zdążyłam odpowiedzieć cokolwiek usłyszałam szmery i niewyraźny głos a następnie dyszenie wprost do słuchawki.
-Kate, kochanie to ty?- ton jego głosu wydawał się nagle o dziwo bardziej spokojniejszy.
Zagryzłam wargę nie wiedząc co odpowiedzieć.
-Proszę kochanie odezwij się, to mnie zabija.-mruknął
-Ona Cię słyszy Justin.- wtrąciła się Em przez co posłałam jej wkurzone spojrzenie, na co wzruszyła ramionami i uśmiechnęła się niewinnie.
-Dzięki Emilly. Skarbie wiem jestem kutasem, cholernym dupkiem. Tak cholernie przepraszam, nie wiem co mnie napadło, znaczy wiem… to przez tego pieprzonego dzieciaka, ale nie powinienem odreagowywać na tobie. Chce cię zobaczyć, więc przyjadę.
-Nie możesz, piłeś.-odezwałam się nie mogąc pozwolić aby wsiadł za kierownice pod wpływem alkoholu.
-To nic, nie jestem pijany. Chce cię zobaczyć i przeprosić tak jak powinienem.-jęknął niezadowolony do słuchawki.
-Nie dzisiaj, Justin.
-Kurwa kochanie, ale ja muszę Cię zobaczyć, rozumiesz? Jeśli tak bardzo Ci na tym zależy, nie wsiądę za kółko, ale nic nie zmieni faktu że za 15 minut jestem u Ciebie.- i tak po prostu się rozłączył.
Westchnęłam i opadłam na poduszki za mną.
-No cóż, będziesz musiała pogadać z nim o wiele szybciej niż tego chciałaś, tylko proszę nie rób żadnych głupot, których potem będziesz żałowała, okay?- ostrzegła mnie Emilly.
-To znaczy?- podniosłam się na jednym łokciu i popatrzyłam na nią.
-Po prostu nie staraj się ukarać za jego błąd całego waszego związku jak i was samych.


7 komentarzy:

  1. Jeejku jak słodko a jednocześnie ciekawie :) zajebisty rozdział czekam na kolejny ^^ ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. O jojojoj cudowny rozdział już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału proszę 🙇 dodaj szybko następny rozdział please 😍 😍 🙇 🙇 🙇

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeju �� Czytam to opowiadanie od jakiegoś czasu i muszę przyznać ,że jest świetne ����
    Czekam na nastepny rozdział ����

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeja ale mu głupio i jak zaluje...kathe musi mu wybaczyć a on musi pokazac w szkole ze jest z nią i ja kocha

    OdpowiedzUsuń
  5. Boże dziewczyno uwielbiam twoje opowiadanie!!!! Świetnie budujesz napięcie, ja odkąd zaczęłam czytać twojego bloga to po prostu nic nie mogę zrobić ani na niczym się skupić. Cały czas myślę co dalej co dalej. Aż tu nagle dotarłam do tej części i moja twarz posmutniała bo muszę poczekać aż dodasz następną:( ale nie żałuje tego że postanowiłam tutaj zostać i czytać Twoje dzieło:) pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
  6. Popracuj nad ortografią :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Eh.. biedna Kate ;(

    OdpowiedzUsuń