ROZDZIAŁ ZAWIERA SCENY +18, CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ !
Kathe POV’
Wyglądało na to, że w
domu wszyscy już śpią, więc bez większego kłopotu, otworzyłam drzwi frontowe
kluczami, które zabrałam ze sobą i na palcach dostałam się do swojego pokoju.
Justin użył drogi przez balkon, nie chcąc sprawiać mi większych kłopotów, w
razie gdyby któryś z rodziców obudził się. Zamknęłam drzwi na klucz i zapaliłam
światło obracając się twarzą w stronę łóżka, po to aby zobaczyć siedzącego na
nim chłopaka.
-Będzie Ci
przeszkadzać, jeśli zostanę na noc? –zapytał bawiąc się kluczykami od
samochodu, który zaparkował kawałek dalej, aby nie wzbudzać podejrzeń moich
rodziców, dziś rano.
-Nie, możesz
zostać.-wzruszyłam ramionami, a następnie ruszyłam w kierunku garderoby, aby
zabrać stamtąd jakąś piżamę.
Zdjęłam kurtkę oraz
buty odkładając je na stałe miejsca.
Nie miałam zamiaru
odpuścić mu wyjaśnień, które z całą pewnością chciałam usłyszeć. Justin nie
należał do głupich chłopaków, więc wiedziałam że prawdopodobnie sam o tym wie.
-Wezmę szybki
prysznic i pogadamy.-oznajmiłam kiedy wyszłam z garderoby. Zabrałam z komody
bieliznę, chowając ją przed wzrokiem chłopaka, pośród szarych spodenek oraz białej koszulki.
Po drodze odłożyłam
na szafkę nocną telefon oraz klucze, które cały czas znajdowały się w jednej z
moich rąk a następnie weszłam do łazienki, zamykając się w niej.
Odłożyłam piżamę na
kosz, odkręciłam wodę w kabinie i zdjęłam z siebie ubrania. Wzięłam szybki
prysznic, tak jak obiecałam chłopakowi, wytarłam ciało w biały puchaty ręcznik
i ubrałam się. Zmyłam rozmazany makijaż i wróciłam do pokoju.
Justin leżał na
łóżku, przeglądając coś w swoim telefonie. Usiadłam obok niego, więc chłopak
zablokował telefon i schował go do kieszeni jeansów.
-Dlaczego to robisz?-
wpatrywałam się w jego twarz, czekając na odpowiedz.
Bieber westchnął i
przysunął się bliżej mnie, kładąc dłonie na moich odkrytych kolanach.
-To naprawdę nie jest
nic strasznego, oczywiście zdarzają się wpadki, takie jak dzisiaj, ale za
każdym razem udaje nam się uciec, wiec to nie jest problem. Ty postrzegasz to
nieco inaczej, ponieważ rodzice od
zawsze wpajali do twojej ślicznej główki, że jest to coś złego, coś co może
spowodować kłopoty, bo łamie się prawo. Jasne, zgadzam się to nie jest coś w
100 % bezpiecznego i legalnego ale ja lubię wyzwania, lubię czuć ten dreszczyk,
a branie udziału w wyścigach gwarantuje mi to. To cholernie dobre uczucie,
docisnął pedał gazu do podłogi i przez kilka minut, zapomnieć o całym
otaczającym cię świecie, o problemach, które towarzyszą Ci każdego dnia. Nie
zamierzam Cię do tego namawiać, broń Boże. Oszalał bym widząc Cię za kierownicą
auta, pędzącego kilka setek km/h. Możesz myśleć, że jestem pierdolonym idiotą, robiąc to, a nie pozwalając spróbować tobie, ale ty masz rodzinę,
przyjaciół, wspaniałą przyszłość przed sobą oraz mnie, pierdolniętego bandytę,
który szybciej rzuciłby się pod koła pędzącego auta, niż sam pchał cię w
kłopoty. –oblizał usta, a jego kciuk lewej ręki zaczął gładzić moje prawe
kolano.
-Ty też masz
przyjaciół i przyszłość przed sobą i mnie, martwiącą się za każdym razem kiedy
robisz coś nielegalnego, ale mimo wszystko nie mogę Cię powstrzymać. Masz
pojęcie jakie to cholerne dziwne uczucie, wiedzieć że w każdej chwili mogę
otrzymać telefon z informacją, że coś się stało, że zrobiłeś coś, co
spowodowało że nigdy więcej Cię nie zobaczę? –zagryzłam wargę, wzdychając i
starając się zatrzymać łzy cisnące się do moich oczu.
-Kochanie, jasne mam
chłopaków, mam Ciebie ale moja przyszłość jest już raczej oczywista. Biorąc pod
uwagę to czym się zajmuje, będę gnił w tym gównie do końca życia, a ty
decydując się na związek ze mną również pakujesz się w tarapaty, ale ty masz
jeszcze szanse. Wystarczy że powiesz kilka prostych słów i wydostaniesz się z
tego wszystkiego, wydostaniesz się ode mnie, znów będziesz wolna. Będziesz
mogła cieszyć się swoją młodością, bawić się a nie myśleć czy nikt znowu nie sprawi czy krzywdy. Będziesz mogła iść do przodu,
nie oglądając się za siebie.
Rzuciłam się na
niego, wywracając nas oboje na łóżko. Usiadłam okrakiem na jego brzuchu i
przybliżyłam swoją twarz do niego.
-Jeśli myślisz, że
twoje słowa zmienią moje zdanie i postanowię z tobą zerwać, jesteś w okropnym
będzie, ponieważ nigdzie się nie wybieram. Wiesz…ludzie mają wrodzony talent do
wybierania tego, co dla nich najgorsze, a ja nie mogę pozwolić na to, aby było
tak również w twoim przypadku. Żyjesz dla swojej przyszłości i tylko ty możesz
ją zmienić, jeśli poddasz się teraz, nigdy nie będziesz szczęśliwy, a ja chce
tylko tego. Chce żebyś wiedział, że masz przy sobie kogoś kto zawsze się o
Ciebie martwi i troszczy, kogoś kto będzie wpadał w szał za każdym razem kiedy
będziesz robił coś złego i uspakajał się dopiero kiedy będzie wiedział że
jesteś cały i zdrowy. Tym kimś chce być Ja, chce abyś był szczęśliwy i nie
pozwolę, abyś mnie od siebie odsuwał, rozumiesz?- otarłam lewą ręką pierwszą
łzę płynącą po moim policzku i wtuliłam twarz w szyję Justina, wdychając jego
niesamowity zapach.
Bieber objął dłońmi
moją talie i pociągnął mnie na dół, tak że leżałam całkowicie na jego torsie.
-Nie mam pojęcia, co
zrobiłem dobrego, że ktoś postanowił postawić Cię na mojej drodze.-wyszeptał w
moje włosy, wzmacniając uścisk na mojej tali.
-Może ten ktoś, po
prostu wiedział, że w twoim życiu było wystarczająco dużo zła i pora abyś dostał
swoje szczęście, i oto jestem ja.-podniosłam głowę i uśmiechnęłam się lekko.
-Chcesz mi
powiedzieć, że jesteś moim aniołkiem?- zapytał uśmiechając się.
Kiwnęłam głowa,
całując jego brodę.
Justin zrzucił mnie
ze swojego ciało i sekundę później znalazł się nade mną.
- Myślę, że nasza
teoria jest błędna, ponieważ bliżej Ci do diablicy.-oblizał wargi, a następnie
rozszerzył moje nogi, klękając pomiędzy nimi.
Zdecydowanie
porzuciliśmy smutne tematy a teraz pora na te o wiele weselsze.
- Niby dlaczego?-
uniosłam brwi, patrząc na niego.
- Anioł, nie mógłby
mieć takiego ciała.-zachichotał podpierając się na swoich rękach, znajdujących
się po obu stronach mojej głowy.
-To znaczy, jakiego?
-Gorącego,
seksownego.-mruknął do mojego ucha a następnie przycisnął swoje biodra do
mojego krocza.
Z mojego gardła mimowolnie
wydostał się jęk.
-Cicho księżniczko,
chyba nie chcesz obudzić swoich rodziców, racja?- pocałował moją szyje, a
następnie wykonał kolejny ruch bioder. Wbiłam zęby w dolną wargę, tłumiąc mój
jęk.
-Chcesz czegoś
spróbować, kochanie?- zapytał podnosząc do góry głowę i patrząc w moje oczy.
-Justin… ja jeszcze
nie…
-Spokojnie, nie mam
zamiaru uprawiać z tobą seksu… Jeszcze nie. Ufasz mi? -przerwał mi zanim
zdążyłam dokończyć zdanie.
Pokiwałam lekko
głową, ale chłopak zmarszczył brwi, pokazując mi tym, że chce usłyszeć moją
odpowiedz.
-Tak, ufam Ci Justin.
-Wspaniale.-mruknął
okiem i podniósł się na chwile, aby rozpiąć swoje spodnie i zsunąć je do kolan.
Zaczerwieniłam się kiedy zobaczyłam wyrażane wybrzuszenie w jego bokserkach,
więc wróciłam wzrokiem do jego twarzy.
-Aww…kochanie,
rumienisz się.
-Zamknij się.
-burknęłam jeszcze bardziej się czerwieniąc.
Justin zaśmiał się i
chwycił moje dłonie kładąc je po obu stronach mojej głowy, a następnie pochylił
się splatając ze sobą nasze palce.
-Staraj się nie
jęczeć zbyt głośno, kochanie. Nie chcemy mieć kłopotów.-ugryzł płatek mojego
ucha i po raz kolejny dzisiejszego wieczoru przycisnął swoje biodra do moich.
Zacisnęłam wargi,
hamując swój jęk.
Justin zaczął ocierać
się wolno o moje krocze, powodując dziwne ale przyjemne uczucie w dole brzucha.
-Jesteś tak cholernie
seksowna.-westchnął do mojego ucha, przyśpieszając ruchy swoich bioder.
Nie mogłam nic
poradzić, ale kilka jęków wydostało się z pomiędzy moich warg.
Justin przez cały
czas koncentrował się na moich oczach, nawet na sekundę nie odwracając od nich
swojego wzroku, dlatego kiedy zamknęłam na sekundę oczy z powodu odczuwalnej przyjemności,
od razu kazał mi je otworzyć.
-Chce widzieć każdy
centymetr twoje twarzy, kiedy będziesz dochodzić, skarbie.- wyszeptał w moje
usta a następnie złączył nasze wargi na kilka sekund.
Zwiększył jeszcze
bardziej tępo swoich bioder, dociskając się bardziej do mojego krocza.
Uczucie w dole
brzucha było coraz silniejsze, a ja miałam wrażenie jakbym w każdej sekundzie
miała wybuchnąć.
Westchnięcia oraz
jęki coraz częściej opuszczały moje gardło, więc Justin uciszył mnie, całując
mnie mocno.
Odsunął się po jakieś
minucie nawet na sekundę nie zwalniając.
-Czujesz to kochanie?
To jest takie dobre.-westchnął w moje usta.
Mogłam zauważyć małe
kropelki potu na jego czole i byłam pewna że nie dużo brakuje abym przeżyła
pierwszy w moim życiu orgazm.
-Dojdź dla mnie, shawty. No dalej…-mruknął, jeszcze mocniej dociskając swój twardy penis do
mojego krocza i to wystarczyło abym wybuchła. Przyjemne ciepło rozlało się w
dole mojego brzucha. Jęknęłam przeciągle, odchylając lekko głowę do tyłu.
Justin poruszył się
jeszcze kilka razy a następnie zamarł jęcząc pod nosem kilka przekleństw.
-Kurwa, kochanie to
było kurewsko dobre.- puścił moje dłonie i stoczył się z mojego ciała, a
następnie zaczął całować moją szyje.- Podobało Ci się?- zapytał odsuwając się i
spoglądając na moją twarz.
-To było… cudowne.-
westchnęłam odwracając głowę w jego stronę.
Justin wyszczerzył
się i cmoknął mnie w usta.
-Pójdę do łazienki,
uporządkować się…wiesz.-mruknął okiem i wstał, znikając za białymi drzwiami.
Zdecydowanie nie
żałowałam, tego co się stało a nawet w pewnym stopniu cieszyłam się, że mogłam
sprawić przyjemność Justinowi, chociaż w taki sposób.
Wiedziałam przecież,
że przed związkiem ze mną, był dość aktywny seksualnie, a wiążąc się ze mną tak
jakby… odebrałam mu to.
Usiadłam na łóżku i
spojrzałam na zegarek znajdujący się na mojej szafce nocnej.
Dochodziła godzina
pierwsza w nocy i nie byłam pewna czy będę w stanie podnieść swój tyłek na
jutrzejsze zajęcia.
Drzwi od łazienki
otworzyły się a w nich stanął szatyn. Uśmiechnął się a następnie zdjął bluzę
którą miał na sobie a następnie koszulkę.
Mój wzrok padł na
jego wysportowany brzuch, gdzie widniał wyraźny 8-pak.
Pokręciłam głową i
podniosłam się z łóżka, również zamierzając skorzystać z łazienki.
Doprowadziłam się do
porządku i wróciłam do pokoju gdzie w łóżku pod kołdrą, leżał już chłopak. Jego
prawie ramie spoczywało pod głową a chłopak wpatrywał się w sufit, póki nie
weszłam do pokoju.
Zgasiłam światło i
uważając aby nie wpaść na nic po drodze, zajęłam lewą stronę łóżka.
Przysunęłam się do
Justina i oparłam głowę o jego obojczyk. Chłopak objął mnie lewą ręką w tali i
cmoknął moje czoło.
-Kathe…-zaczął
-hmmm?
- Przyjdziesz na
kolejny wyścig?
Zmarszczyłam brwi i
podniosłam do góry głowę, mimo że nie widziałam dokładnie jego twarzy, tylko
kontury, oświetlane przez światło księżyca.
-Po co?- zapytałam
kładąc swoją dłoń na jego nagim brzuchu.
-Chciałbym żebyś tam
była, żebyś mogła zobaczyć jak to wszystko wygląda i oczywiście żebym mógł
usłyszeć twój krzyk, kiedy będziesz mnie dopingować.
Westchnęłam
zastanawiając się nad tym chwilę.
-Dobrze, jeśli
chcesz, przyjdę.
-Super. A teraz,
dobranoc diablico.-zaśmiał się
-Dobranoc.-odpowiedziałam
i ponownie się w niego wtuliłam.
Oooo super!❤❤ chce wiecej talis slodkich i goracych +18 rozdzialow 😃❤
OdpowiedzUsuńOoo gorący 😈😈😈
OdpowiedzUsuńMasz świetne FF�� ale mam kilka uwag, to nie hejt tylko moja opinia. Wiec tak świetną tematyka, dużo sie dzieje to dobrze, ale jednym jedynym minusem jest to ze każdy rozdział jest krotki ty jeden dzień opisujesz 2 czy 3 rozdziałach, to minusuje, mam nadzieje ze cie nie uraxilam i rozdział świetny czekam na next��
OdpowiedzUsuńSuper�� czekam z niecierpliwieniem na następny ❤
OdpowiedzUsuńSuuuupppeeerrr 😃
OdpowiedzUsuńSuper scena! ;D
OdpowiedzUsuń