wtorek, 3 maja 2016

Rozdział 36: Pożałuje

Justin POV’

Parę minut przed 16 zaparkowałem samochód na podjeździe przed domem i wysiadłem z pojazdu od razu kierując się w stronę bagażnika w którym znajdowała się torba z pieniędzmi. Byłem zadowolony z faktu, że musieliśmy jechać tylko do sąsiedniego miasta a nie do innego stanu, aby bez problemu sprzedać narkotyki z fabryki jakiemuś zdesperowanemu dilerowi, który zapłacił całkiem niezłą sumkę za ich posiadanie. Wyjąłem torbę z auta i skierowałem się w stronę otwartych drzwi frontowych, za którymi zdążył już zniknąć Chaz, który tak bardzo nudził się przez całą drogę powrotną, że nie mógł ze spokojem usiedzieć w jednej pozycji.
Zatrzasnąłem za sobą drzwi i skierowałem się do salonu gdzie siedzieli wszyscy, oprócz Ryana.
Zignorowałem obitą mordę Chrisa i rzuciłem torbę z pieniędzmi na szklany stolik a następnie usiadłem pomiędzy Chazem a Lukiem.
Dwie pary oczu należące do Luka i Maxa od razu skierowały się w moją stronę a następnie w stronę torby.
-Ile?- zapytał Luke prostując się i pocierając swoje dłonie.
-340-odparłem zadowolony
-Żartujesz?!- wstał i podszedł do torby a następnie zagwizdał, kiedy otworzył zamek.
-Myślę że moglibyśmy mieć więcej takich klientów, z którymi nie ma problemu. Bo nie było, prawda?
Pokręciłem głową i podniosłem się z kanapy kierując się w stronę kuchni.
-Ktoś chce piwo?- krzyknąłem opierając się o opartą lodówkę.
Odpowiedziały mi okrzyki zadowolenia, więc przewracając oczami chwyciłem 5 puszek i wróciłem do chłopaków.
Piąte piwo rzuciłem w kierunku Chrisa, nie za bardzo interesując się gdzie konkretnie wyląduje, ale kiedy usłyszałem jęk bólu, kąciki moich ust drgnęły do góry.
Zająłem swoje wcześniejsze miejsce i otworzyłem puszkę wydobywając z niej syknięcie gazu.
Upiłem kilka pierwszych łyków i zmarszczyłem brwi kiedy usłyszałem trzask drzwi frontowych. Wcale nie musiałem się obracać aby wiedzieć kto pojawił się w domu. Minutę później Ryan opadł na drugą kanapę, zajmując wolne miejsce obok Maxa. Z jego ust wydobyło się zadowolone sapnięcie.
-Jak w szkole?- zapytał Max patrząc na kumpla.
-To jest kurwa jakaś porażka.-mruknął Ryan zasłaniając na sekundę twarz swoimi dłońmi.
-Trochę jaśniej?
-Pieprzona Vanessa straciła resztki swojego małego mózgu.-odpowiedział prostując się.
Max przewrócił oczami ponieważ nadal wszystko co powiedział Ryan, było dla nas niezrozumiałe.
-Stary powiedz po prostu co się stało i nie rób z tego gównianej zgadywanki.-powiedziałem pociągając kolejny łyk zimnego piwa.
-W porządku, ale dajmy temu chwilę, okay? Myślę że najpierw powinniśmy sobie wyjaśnić pewną sprawę, a raczej Ty i Chris.
Zacisnąłem wargi, ściskając trochę bardziej puszkę w mojej ręce.
-Nie denerwuj się Justin. Powinniście pogadać. Znacie się sporo czasu i myślę że powinieneś przestać patrzeć na niego jak na wroga. Wiem, że Chris się pomylił i nic z rzeczy o które cię oskarżył się nie wydarzyło.
Prychnięcie Chrisa spowodowało, że moje mięśnie mimowolnie się napięły a moja głowa obróciła się w jego stronę.
-Mam ci kurwa poprawić i obić drugą stronę mordy?!- warknąłem
-Wyluzujcie chłopcy! Chris musisz przestać, ponieważ to naprawdę zaczyna robić się denerwujące. Nikt nie wiedział co tak naprawdę robił Justin wczorajszej nocy oprócz jego samego, aż do dzisiaj. Tak naprawdę opierdoliłeś go za to, że spędził cały dzień z Kate i wyciągnąłeś karty, których nigdy nie powinieneś używać, co jest kurewsko nie fajne i wszyscy o tym wiemy.-przewróciłem oczami, ponieważ chłopak nie powiedział do tej pory niczego, czego sam bym nie wiedział.
-Jak to był z Kate?- zapytał zaskoczony Chris a następnie zmarszczył brwi patrząc na mnie.
-Normalnie, kutasie. Tak naprawdę gówno powinno cię obchodzić co robię całymi dniami, ale tym razem kurewsko się pomyliłeś. Skoro tak bardzo cię interesuje moje życie to powinieneś wiedzieć że wczorajszy dzień i noc spędziłem z Kate.- pociągnąłem kilka kolejnych łyków alkoholu z puszki.
-Kurwa, stary. Nie wiem co powiedzieć. Cholera nie mam pojęcia co mi odbiło. Całkowicie sobie zasłużyłem na wszystko co mi zrobiłeś i nie mam do ciebie o to pretensji, ponieważ jedynym winnym jestem ja.
-To co buzi na zgodę? -zaśmiał się Luke robiąc Dziubek z ust. Zignorowałem go i skupiłem swoje spojrzenie na Chrisie.
-Dobra, ale pamiętaj, że jeszcze jedna taka sytuacja, a gówno będzie mnie obchodzić że się kumplujemy, jasne?- Brunet od razu przytaknął, zgadzając się ze mną.
-No więc skoro sobie wszystko wyjaśniliście, wytłumacz nam Ryan o co chodzi z tą całą Vanessą.- zaczął Chaz patrząc na przyjaciela.
-Ta dziewczyna praktycznie rzuciła się na Kathe, tylko dlatego aby powiedzieć jej że Justin należy do niej. Zaczęła pieprzyć jakieś bzdury, że jest ważną osobą w twoim życiu, Justin i że gdyby Ci na niej nie zależało nie spotykałbyś się z nią wczorajszego wieczora, co jest wielkim gównem, ponieważ byłeś z Kathe. Według mnie ta laska jest naprawdę jakaś pieprznięte, no bo kto normalny kopie i bije niczemu winną dziewczynę, ponieważ jest zazdrosna o faceta.- zmarszczyłem brwi analizując słowa przyjaciela.
-Co dokładnie zrobiła?- warknąłem podnosząc się z kanapy.
Ryan westchnął, ale odpowiedział.
-Pociągnęła Kate za włosy, przez co upadła i uderzyła głową o ścianę, ale na szczęście nic poważnego się nie stało, a potem kopnęła ją w nogę.
-Co kurwa?! Pieprzona suka!- krzyknąłem i rzuciłem pustą już puszkę na stół i skierowałem się w kierunku drzwi.
Wsiadłem do samochodu i z piskiem opon wyjechałem na ulicę.



Kathe POV’

Leżałam w swoim łóżku oglądając jakiś mało ciekawy film, akurat lecący w telewizji. Podniosłam się lekko na rękach do góry i jęknęłam z powodu dość mocnego bólu głowy i ciała. Z tego co stwierdziła pielęgniarka nic poważnego nie powinno się stać, ale aby się upewnić powinnam jechać do szpitala, czego nie zrobiłam. Wiedziałem że ból głowy w takiej sytuacji jest normalny i jeśli nie przejdzie mi przez kilka następnych dni lub się nasili dopiero wtedy pojadę to sprawdzić. Moje ciało było obolałe z powodu upadu na twardą posadzkę i nawet leżenie sprawiało mi jakiś ból.
Podskoczyłam lekko na łóżku kiedy usłyszałam trzask drzwi na dole, przez co od razu się skrzywiłam. Moje serce przyśpieszyło swój rytm kiedy usłyszałam szybkie wbieganie po schodach.
Moje drzwi otworzyły się  tak szybko, że nie miałam nawet chwili aby pomyśleć nad jakimś konkretnym schronieniem.
Pisnęłam ale uspokoiłam się kiedy zauważyłam, że w drzwiach stoi Justin. Jego wzrok skanował mnie od góry do dołu, aż w końcu podszedł do łóżka siadając obok mnie.
-Jak się czujesz?
-To znaczy?- zapytałam zagryzając wargę.
-Nie udawaj, wiem co się stało.-mruknął niezadowolony.
Westchnęłam i pokiwałam lekko głową.
-Boli mnie trochę głowa i ciało.
Justin podniósł moje nogi do góry i położył je na swoich kolanach przez co z moich ust wydobył się syk.
Bieber spojrzał na mnie a następnie na moje kończyny.
Podwinął jedną nogawkę dresów, w które jakoś udało mi się przebrać po powrocie do domu, a kiedy nic nie zauważył podwinął drugą. Zacisnął szczękę wpatrując się w zielono-bordowy ślad po kapnięciu przez Vanessę.
-Cholernie tego pożałuje.-mruknął bardziej do siebie niż do mnie, ale mimo wszystko i tak go usłyszałam.
-Daj spokój Justin. Myślę, że nie warto.
-Posłuchaj mnie uważnie. Nie ma jebanego prawa wtrącaj się w moje życie. Nigdy nic jej nie obiecałem a położenie na tobie chociażby palca było jej największym błędem.-wysyczał powoli zdejmując moje nogi ze swoich kolan i kładąc się obok mnie.
Wiedziałam, że nie mam co próbować go przekonywać, ponieważ nie zmieniłby zdania i być może jakaś cześć mnie nie chciała tego robić, ponieważ w jakimś stopniu chciałam aby Vanessa pożałowała wszystkiego co dzisiaj zrobiła i powiedziała.
Justin objął mnie ramieniem i delikatnie przytulił. Miałam ochotę krzyczeć ze szczęścia, ale powstrzymałam się nie chcąc aby Justin pomyślał sobie że jestem jakaś nienormalna, więc uśmiechnęłam się tylko delikatnie wtulając twarz w jego klatkę piersiową.

Byłam pewna, że moje uczucia względem chłopaka leżącego obok mnie uległy gwałtownej zmianie, od naszego pierwszego spotkania. Teraz był dla mnie zdecydowanie kimś ważnym, a przytulając się do niego miałam wrażenie jakbym znajdowała się w odpowiednim miejscu, w miejscu w którym jeśliby się dało zostałabym już na zawsze.


________________________________

Przepraszam, że dzisiaj taki krótki, ale nie miałam tak naprawdę czasu aby dopracować rozdział do końca, a tak dużo osób domagało się nowego rozdziału. 
Nowy rozdział powinien pojawić się w Sobotę lub w Niedziele.

6 komentarzy: