niedziela, 22 maja 2016

Rozdział 38: Jeszcze raz

Kathe POV’

Z uśmiechem od ucha do ucha wkroczyłam do szkoły. Justin został jeszcze przy swoim samochodzie aby pogadać z Ryan’em, który pojawił się obok szarego Ferrari od razu kiedy tylko Bieber zaparkował swój samochód na parkingu szkolnym.
Zdawałam sobie sprawę z tego iż większość uczniów posyła mi dziwne spojrzenia, ale mimo to nic nie było w stanie popsuć mojego cudownego humoru. Przecież to że przyjechałam z szatynem nie było czymś co już wcześniej by się nie wydarzyło.
Wpisałam kod do swojej szafki i wyciągnęłam potrzebne książki, które od razu spakowałam do swojej torby.
Środę zaczynałam od Literatury Angielskiej dlatego właśnie ruszyłam pod klasę Pani Wood.
Nigdzie jak dotychczas nie zauważyłam swojej przyjaciółki, więc postanowiłam poczekać na nią w klasie, skoro do rozpoczęcia lekcji pozostały tylko dwie minuty.
Zajęłam swoje stałe miejsce w ławce przy oknie na końcu klasy i wyjęłam potrzebną książkę oraz zeszyt.
Oparłam głowę na dłoni i z uśmiechem wpatrywałam się w zieloną tablicę umieszczoną na drugim końcu klasy.
Zastanawiałam się jak to wszystko będzie teraz wyglądać, kiedy jestem w związku ze znanym na całym świecie gangsterem. Miałam nadzieje że od tej pory szatyn będzie bardziej skory aby dzielić się ze mną swoimi problemami lub jakimiś szczegółami które są dla niego istotne. Mimo że miał chłopaków wiedziałam że był samotny i od czasu do czasu jak każdy człowiek potrzebował się komuś wygadać i tym kimś nie był przyjaciel a ktoś do kogo może się przytulić i skraść buziaka jeśli tego właśnie będzie potrzebował w danej chwili.
Nie zauważyłam nawet że obok mnie ktoś usiadł dopóki nie poczułam szturchnięcia w ramię.
-Co z tobą?- zapytała moja przyjaciółka nie spuszczaj ze mnie wzroku a równocześnie wyjmując swoje książki z czarnej torby. Dzwonek oznajmujący rozpoczęcie lekcji zadzwonił w tej samej chwili, a reszta brakujących uczniów zaczęła wypełniać klasę.
-Ze mną jest jak najbardziej okay, a co?- podniosłam do góry lewą brew.
-Nic, po prostu wpatrujesz się w tą tablicę taka zamyślona z dość dziwnym uśmiechem.-wyjaśniła wzruszając ramionami.
-Tak faktycznie się zamyśliłam.-oblizałam usta i przytaknęłam głową.
Drzwi otworzyły się po raz któryś z kolej a do klasy pewnym krokiem wkroczyła pulchna kobieta około pięćdziesiątki z ciemnymi blond włosami, ubrana w czarne spodnie i granatową bluzkę na długi rękaw.
-Dzień Dobry klaso!- uśmiechnęła się lekko kiedy tylko zajęła swoje stałe miejsce za biurkiem.
Pani Wood była naprawdę fajną kobietą, dlatego wiedziałam że lekcja z nią nie będzie czymś strasznym.



Podczas Lunchu tak jak zwykle usiadłam razem z Emilly przy swoim stoliku zajadając się sałatką z kurczakiem.
-Tak w ogóle jak się czujesz?- wymamrotała Em do plastikowego kubeczka w którym znajdowała się jakaś herbata.
Przełknęłam jedzenie i zmarszczyłam brwi zastanawiając się przez chwilę o co chodzi przyjaciółce.
-Twoja noga. Upadek. Głowa. Vanessa. Coś ci to mówi?- podpowiedziała kiedy zauważyła moją dziwną minę.
-Aaaa. Jest w porządku. Noga jeszcze trochę boli, ale nie jest tak źle.- uśmiechnęłam się i kontynuowałam jedzenie swojego lunchu.
Zerknęłam na przyjaciółkę i podniosłam do góry brwi kiedy zauważyłam jej uśmiech. Postanowiłam nie zadawać pytań tylko skupiłam całą swoją uwagę na zapełnieniu mojego żołądka sałatką, która swoją drogą była całkiem dobra.
Podskoczyłam wystraszona na krześle kiedy czyjeś ręce spoczęły na moich barkach. Obróciłam szybko głowę do tyłu aby zobaczyć kto spowodował szybsze oraz mocniejsze bicie mojego serca i z zaskoczeniem stwierdziłam, że jest to Justin. Uśmiechnęłam się lekko i odłożyłam plastikowy widelec który trzymałam w ręce do pojemniczka z sałatką.
-Shawty wydaje mi się że twój słodki tyłeczek powinien siedzieć w innym miejscu.-oznajmił oblizując usta.
Emilly zaśmiała się cicho pod nosem, więc nasze głowy obróciły się w jej stronę.
-Myślę że twój słaby tekst Justin, nie spowoduje że jakimś magicznym sposobem jej tyłek nagle znajdzie się na twoich kolanach.-pokręciła rozbawiona głową i chwyciła w dłoń jabłko po to aby sekundę później wbić w nie swoje białe zęby.
Przygryzłam wargę dosyć mocno, ponieważ chwilę później poczułam metaliczny posmak krwi w ustach. Skrzywiłam się lekko i oblizałam dolną wargę, starając się złagodzić ból.
W tej właśnie chwili miałam ochotę się uderzyć, ponieważ nie miałam pojęcia jakim cudem zapomniałam powiedzieć swojej najlepszej przyjaciółce że nie jestem już singielką.
Wiedziałam że Emilly się wkurzy i szczerze mówiąc wcale jej się nie dziwię, bo pewnie zareagowała bym tak samo.
Wymusiłam sztuczny śmiech i spojrzałam ponownie na Justina, który przypatrywał mi się z podniesionymi brwiami i zaciśniętymi ustami. Nie rozumiałam dlaczego jest zły, ponieważ jeszcze sam wcale nie tak dawno temu sam mówił, że lepiej ukrywać naszą znajomość dla mojego bezpieczeństwa. I co, tak nagle zmienił zdanie?
Westchnęłam i pochyliłam się bardziej w stronę przyjaciółki. Justin zdjął ze mnie swoje ręce i stanął obok stolika.
Przełknęłam ślinę i zastukałam swoimi paznokciami o drewnianą powierzchnie stolika.
-Wiesz Emilly…wydaje mi się że nie o to mu chodziło. –dziewczyna popatrzyła na mnie krzywiąc się lekko.
-A więc o co?
-Bo wiesz…-odchrząknęłam szukając szybko w głowie odpowiednich słów.-Tak właściwie zapomniałam Ci o czymś powiedzieć. Jestem z Justin’em.- ostatnie zdanie wypowiedziałam tak szybko, że aż lekko się oplułam. Wytarłam mokre usta w rękaw koszuli i zacisnęłam je czekając na reakcje Em.
Dziewczyna zamrugała powiekami przyswajając moje słowa a już sekundę później na jej twarzy pojawił się grymas niezadowolenia. Wiedziałam że tak będzie.
-Czemu mi nic nie powiedziałaś?- zmarszczyła czoło, spoglądając raz na mnie a raz na mojego chłopaka.
-Mówiłam już, zapomniałam. Przepraszam Em. Od rana myślę prawie tylko o tym, dlatego nie mam pojęcia dlaczego Ci o tym powiedzieć. Przepraszam.- westchnęłam spuszczając głowę na dół.
-Już daj spokój. Wybaczam ci.-zachichotała cicho.-Za to żądam wszystkich szczegółów  oraz żebyś już w końcu przestała nosić głowę w chmurach i wróciła do mnie, na ziemie.-pokiwałam głową i uśmiechnęłam się szeroko. Szczerze mówiąc myślałam że będzie o wiele ciężej, ale cieszę się że jest jak jest.
-Dobra, skoro już sobie wszystko wyjaśniliście, przyszedłem tutaj po to aby was stąd zabrać. Wydaje mi się że moja dziewczyna powinna siedzieć przy moim boku a nie gdzieś po kątach, a skoro ty Emilly się z nią przyjaźnisz, chyba niestety muszę Cię zabrać z nami.-zaśmiałam się kiedy Justin przewrócił oczami i skrzywił się udając niezadowolonego.
Emilly mruknęła coś pod nosem i uderzyła go w ramię.
Dobrze wiedziałam że ta dwójka udaje i Justin tak naprawdę nie ma żadnego problemu z moją przyjaciółką. Podniosłam się z krzesełka, zarzuciłam swoją torbę na ramię i zabrałam w dłonie swój niedokończony jeszcze lunch. We trójkę ruszyliśmy w stronę największego stolika znajdującego się na środku pomieszczenia pod ścianą z oknami. Każdy odprowadzał nas wzrokiem a kiedy zajęliśmy swoje miejsca wszyscy zaczęli szeptać. Justin położył swoją dłoń na moim kolanie i ścisnął je lekko. Popatrzyłam w jego stronę ale chłopak był już zajęty rozmową z Ryan’em który również siedział przy tym stoliku co jak najwyraźniej odpowiadało Emilly co można było stwierdzić po jej szerokim uśmiechu i wpatrzonym w chłopaka spojrzeniu.
Uśmiechnęłam się i w ciszy dokończyłam swoją sałatkę.


Czekałam na Justin’a przy jego samochodzie, a że chłopaka nie było już dość długo postanowiłam zminimalizować chodź w małym stopniu poziom mojego znudzenia grając przez ten czas w gry które znalazłam na moim iPhonie. Chciałam jak najszybciej znaleźć się w domu, ale najwidoczniej mój chłopak miał inne plany. Szczerze mówiąc nie wiedziałam nawet gdzie jest i co robi, oprócz tego że jest z nim Ryan, tego byłam pewna.
Po zakończeniu ostatniej lekcji razem z Emilly ruszyłyśmy w kierunku wyjścia po drodze spotkałyśmy Justin’a z Ryan’em. Bieber oznajmił że mam na niego poczekać przy samochodzie a następnie zniknął gdzieś razem z Butler’em. Emilly chwilę potem pojechała do domu i mi pozostało czekać na szatyna. Podrapałam wskazującym palcem policzek kiedy na ekranie mojego telefonu pojawił się duży napis „GAME OVER!”. Zablokowałam telefon i wcisnęłam go do kieszeni moich spodni a następnie zaczęłam chodzić dookoła samochodu aby nie stać bezczynnie.
Po kilku minutach kiedy miałam już wrażenie że zaraz wydeptam dziurę w betonie usłyszałam trzask drzwi dochodzący od strony szkoły, więc postanowiłam w końcu się zatrzymać i podnieść głowę do góry. Zmarszczyłam brwi kiedy zobaczyłam wkurzoną Vanessę idącą w moją stronę szybkim krokiem na swoich różowych szpilkach. Zacisnęłam zęby kiedy zauważyłam idących za nią chłopaków. Jak do tej pory rozsypane puzzle w mojej głowie zaczęły się układać, tworząc spójną całość.
-Waż się ją tknąć jeszcze raz a Cię zastrzelę!- krzyknął Justin.
Parking był już zupełnie pusty, nie licząc oczywiście dwóch samochodów należących do Ryan’a i Justina no i oczywiście byłam jeszcze Ja, dlatego nie martwiłam się zbytnio tym, że ktokolwiek może go usłyszeć
Dziewczyna zatrzymała się mniej więcej jakieś dwa metry przede mną i obróciła się w stronę zbliżających się chłopaków.
-Ta dziwka ukradła mi chłopaka i tego pożałuje!- odkrzyknęła i obróciła się ponownie w moją stronę.
-Nazwij ją tak jeszcze raz a upierdolę Ci nogi i będziesz się snuła niczym pierdolony wąż.-wysyczał i ominął ją stając przede mną.- Powtórzę to ostatni raz nigdy nie byłem twój i nigdy nie będę więc sobie kurwa odpuść. Spróbuj zbliżyć się do niej jeszcze jeden raz a odwiedzę cię z nożem i potnę twoją pierdoloną twarz, jasne?!
Dziewczyna cofnęła się o krok do tyłu i zarzuciła swoje blond włosy a następnie odeszła w tylko jej znanym kierunku.
-Przysięgam na Boga ta laska jest jakaś psychiczna.-burknął Ryan stając obok nas.
Pokiwałam głową zgadzając się z nim.
-Dobra, dzięki stary. Spotkamy się w domu.-mruknął Justin i poklepał jedną ręką swojego przyjaciela po plecach.
-Wiesz dobrze, że zawsze Ci pomogę.- Bieber kiwnął głową i nacisnął na guzik przy kluczykach które trzymał w dłoni.
-Część Ry!- krzyknęłam do oddalającego się chłopaka. Butler odwrócił się w moją stronę i uśmiechnął się szeroko.
Justin popatrzył na mnie marszcząc brwi i otworzył mi drzwi od strony pasażera. Bez problemu wsiadłam do środka i zapięłam pas. Justin zamknął za mną drzwi, okrążył auto i zajął miejsce kierowcy. Odpalił silnik i wyjechał z miejsca parkingowego.
-O co znowu chodziło z Vanessą?- obróciłam głowę w kierunku chłopaka czekając na jego odpowiedź.
-Musieliśmy wyjaśnić sobie kilka spraw.
-Między innymi?- Szatyn na sekundę obrócił głowę w moją stronę i westchnął.
-To co zrobiła wczoraj oraz kwestie należenia do niej. Nigdy nie byłem i nigdy nie będę jej, tyle tylko że do jej głowy ciężko wepchnąć jakiekolwiek informacje.
-Skąd wiedziała że czekam na parkingu?- Justin wzruszył ramionami i sięgnął jedną dłonią do swojej kieszeni. Wcale nie musiałam się domyślać co zaraz wyciągnie, bo wiedziałam że będą to papierosy i wcale się nie pomyliłam.
-Chcesz żebym cię odwiózł do domu czy jedziesz ze mną do mnie? -zapytał kiedy odpalony papieros znalazł się już w jego ustach.
Pomyślałam przez chwilę aż w końcu mu odpowiedziałam:
-Do Ciebie, potem mnie odwieziesz.-zauważyłam jak kąciki jego ust podniosły się lekko do góry ale nie odezwał się nic tylko zaciągnął papierosem.


_______________________________________________

Przepraszam za taką długą nieobecność, ale miałam do załatwienia kilka spraw, przez co zaniedbałam ONE LIFE. Obiecuje poprawę, więc myślę że w Sobotę pojawi się kolejny rozdział z lepszą akcją, bo już sama zdążyłam zauważyć że przez kilka ostatnich rozdziałów powiewa nudą i nie dzieje się nic ciekawego. On następnego rozdziału zmieni się kilka rzeczy i być może dla kilku osób w końcu zacznie się coś dziać. 
Miłego :) 



6 komentarzy:

  1. Jejku, cieszę się że jest już rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też przepraszam za moją nieobecność. Nadrabiam rozdziały i wow ile się zmieniło :) świetny do następnego

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny! Do następnego! :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Super, tylko brakuje mi trochę Emily i Rayna.

    OdpowiedzUsuń