Kathe POV’
Z uśmiechem od ucha
do ucha wkroczyłam do szkoły. Justin został jeszcze przy swoim samochodzie aby
pogadać z Ryan’em, który pojawił się obok szarego Ferrari od razu kiedy tylko
Bieber zaparkował swój samochód na parkingu szkolnym.
Zdawałam sobie sprawę
z tego iż większość uczniów posyła mi dziwne spojrzenia, ale mimo to nic nie
było w stanie popsuć mojego cudownego humoru. Przecież to że przyjechałam z
szatynem nie było czymś co już wcześniej by się nie wydarzyło.
Wpisałam kod do
swojej szafki i wyciągnęłam potrzebne książki, które od razu spakowałam do
swojej torby.
Środę zaczynałam od
Literatury Angielskiej dlatego właśnie ruszyłam pod klasę Pani Wood.
Nigdzie jak
dotychczas nie zauważyłam swojej przyjaciółki, więc postanowiłam poczekać na
nią w klasie, skoro do rozpoczęcia lekcji pozostały tylko dwie minuty.
Zajęłam swoje stałe
miejsce w ławce przy oknie na końcu klasy i wyjęłam potrzebną książkę oraz
zeszyt.
Oparłam głowę na
dłoni i z uśmiechem wpatrywałam się w zieloną tablicę umieszczoną na drugim
końcu klasy.
Zastanawiałam się jak
to wszystko będzie teraz wyglądać, kiedy jestem w związku ze znanym na całym
świecie gangsterem. Miałam nadzieje że od tej pory szatyn będzie bardziej skory
aby dzielić się ze mną swoimi problemami lub jakimiś szczegółami które są dla
niego istotne. Mimo że miał chłopaków wiedziałam że był samotny i od czasu do
czasu jak każdy człowiek potrzebował się komuś wygadać i tym kimś nie był przyjaciel
a ktoś do kogo może się przytulić i skraść buziaka jeśli tego właśnie będzie
potrzebował w danej chwili.
Nie zauważyłam nawet
że obok mnie ktoś usiadł dopóki nie poczułam szturchnięcia w ramię.
-Co z tobą?- zapytała
moja przyjaciółka nie spuszczaj ze mnie wzroku a równocześnie wyjmując swoje
książki z czarnej torby. Dzwonek oznajmujący rozpoczęcie lekcji zadzwonił w tej
samej chwili, a reszta brakujących uczniów zaczęła wypełniać klasę.
-Ze mną jest jak
najbardziej okay, a co?- podniosłam do góry lewą brew.
-Nic, po prostu
wpatrujesz się w tą tablicę taka zamyślona z dość dziwnym uśmiechem.-wyjaśniła
wzruszając ramionami.
-Tak faktycznie się
zamyśliłam.-oblizałam usta i przytaknęłam głową.
Drzwi otworzyły się
po raz któryś z kolej a do klasy pewnym krokiem wkroczyła pulchna kobieta około pięćdziesiątki z ciemnymi blond włosami, ubrana w czarne spodnie i granatową
bluzkę na długi rękaw.
-Dzień Dobry klaso!-
uśmiechnęła się lekko kiedy tylko zajęła swoje stałe miejsce za biurkiem.
Pani Wood była
naprawdę fajną kobietą, dlatego wiedziałam że lekcja z nią nie będzie czymś
strasznym.
Podczas Lunchu tak
jak zwykle usiadłam razem z Emilly przy swoim stoliku zajadając się sałatką z
kurczakiem.
-Tak w ogóle jak się
czujesz?- wymamrotała Em do plastikowego kubeczka w którym znajdowała się jakaś
herbata.
Przełknęłam jedzenie
i zmarszczyłam brwi zastanawiając się przez chwilę o co chodzi przyjaciółce.
-Twoja noga. Upadek.
Głowa. Vanessa. Coś ci to mówi?- podpowiedziała kiedy zauważyła moją dziwną
minę.
-Aaaa. Jest w
porządku. Noga jeszcze trochę boli, ale nie jest tak źle.- uśmiechnęłam się i
kontynuowałam jedzenie swojego lunchu.
Zerknęłam na
przyjaciółkę i podniosłam do góry brwi kiedy zauważyłam jej uśmiech.
Postanowiłam nie zadawać pytań tylko skupiłam całą swoją uwagę na zapełnieniu
mojego żołądka sałatką, która swoją drogą była całkiem dobra.
Podskoczyłam
wystraszona na krześle kiedy czyjeś ręce spoczęły na moich barkach. Obróciłam
szybko głowę do tyłu aby zobaczyć kto spowodował szybsze oraz mocniejsze bicie
mojego serca i z zaskoczeniem stwierdziłam, że jest to Justin. Uśmiechnęłam się
lekko i odłożyłam plastikowy widelec który trzymałam w ręce do pojemniczka z
sałatką.
-Shawty wydaje mi się
że twój słodki tyłeczek powinien siedzieć w innym miejscu.-oznajmił oblizując
usta.
Emilly zaśmiała się
cicho pod nosem, więc nasze głowy obróciły się w jej stronę.
-Myślę że twój słaby
tekst Justin, nie spowoduje że jakimś magicznym sposobem jej tyłek nagle
znajdzie się na twoich kolanach.-pokręciła rozbawiona głową i chwyciła w dłoń
jabłko po to aby sekundę później wbić w nie swoje białe zęby.
Przygryzłam wargę
dosyć mocno, ponieważ chwilę później poczułam metaliczny posmak krwi w ustach.
Skrzywiłam się lekko i oblizałam dolną wargę, starając się złagodzić ból.
W tej właśnie chwili
miałam ochotę się uderzyć, ponieważ nie miałam pojęcia jakim cudem zapomniałam
powiedzieć swojej najlepszej przyjaciółce że nie jestem już singielką.
Wiedziałam że Emilly
się wkurzy i szczerze mówiąc wcale jej się nie dziwię, bo pewnie zareagowała
bym tak samo.
Wymusiłam sztuczny
śmiech i spojrzałam ponownie na Justina, który przypatrywał mi się z
podniesionymi brwiami i zaciśniętymi ustami. Nie rozumiałam dlaczego jest zły,
ponieważ jeszcze sam wcale nie tak dawno temu sam mówił, że lepiej ukrywać
naszą znajomość dla mojego bezpieczeństwa. I co, tak nagle zmienił zdanie?
Westchnęłam i
pochyliłam się bardziej w stronę przyjaciółki. Justin zdjął ze mnie swoje ręce
i stanął obok stolika.
Przełknęłam ślinę i
zastukałam swoimi paznokciami o drewnianą powierzchnie stolika.
-Wiesz Emilly…wydaje
mi się że nie o to mu chodziło. –dziewczyna popatrzyła na mnie krzywiąc się
lekko.
-A więc o co?
-Bo
wiesz…-odchrząknęłam szukając szybko w głowie odpowiednich słów.-Tak właściwie
zapomniałam Ci o czymś powiedzieć. Jestem z Justin’em.- ostatnie zdanie
wypowiedziałam tak szybko, że aż lekko się oplułam. Wytarłam mokre usta w rękaw
koszuli i zacisnęłam je czekając na reakcje Em.
Dziewczyna zamrugała
powiekami przyswajając moje słowa a już sekundę później na jej twarzy pojawił
się grymas niezadowolenia. Wiedziałam że tak będzie.
-Czemu mi nic nie
powiedziałaś?- zmarszczyła czoło, spoglądając raz na mnie a raz na mojego
chłopaka.
-Mówiłam już,
zapomniałam. Przepraszam Em. Od rana myślę prawie tylko o tym, dlatego nie mam
pojęcia dlaczego Ci o tym powiedzieć. Przepraszam.- westchnęłam spuszczając
głowę na dół.
-Już daj spokój.
Wybaczam ci.-zachichotała cicho.-Za to żądam wszystkich szczegółów oraz żebyś już w końcu przestała nosić głowę
w chmurach i wróciła do mnie, na ziemie.-pokiwałam głową i uśmiechnęłam się
szeroko. Szczerze mówiąc myślałam że będzie o wiele ciężej, ale cieszę się że
jest jak jest.
-Dobra, skoro już
sobie wszystko wyjaśniliście, przyszedłem tutaj po to aby was stąd zabrać.
Wydaje mi się że moja dziewczyna powinna siedzieć przy moim boku a nie gdzieś
po kątach, a skoro ty Emilly się z nią przyjaźnisz, chyba niestety muszę Cię
zabrać z nami.-zaśmiałam się kiedy Justin przewrócił oczami i skrzywił się
udając niezadowolonego.
Emilly mruknęła coś
pod nosem i uderzyła go w ramię.
Dobrze wiedziałam że
ta dwójka udaje i Justin tak naprawdę nie ma żadnego problemu z moją
przyjaciółką. Podniosłam się z krzesełka, zarzuciłam swoją torbę na ramię i
zabrałam w dłonie swój niedokończony jeszcze lunch. We trójkę ruszyliśmy w
stronę największego stolika znajdującego się na środku pomieszczenia pod ścianą
z oknami. Każdy odprowadzał nas wzrokiem a kiedy zajęliśmy swoje miejsca
wszyscy zaczęli szeptać. Justin położył swoją dłoń na moim kolanie i ścisnął je
lekko. Popatrzyłam w jego stronę ale chłopak był już zajęty rozmową z Ryan’em
który również siedział przy tym stoliku co jak najwyraźniej odpowiadało Emilly co
można było stwierdzić po jej szerokim uśmiechu i wpatrzonym w chłopaka
spojrzeniu.
Uśmiechnęłam się i w
ciszy dokończyłam swoją sałatkę.
Czekałam na Justin’a
przy jego samochodzie, a że chłopaka nie było już dość długo postanowiłam zminimalizować
chodź w małym stopniu poziom mojego znudzenia grając przez ten czas w gry które
znalazłam na moim iPhonie. Chciałam jak najszybciej znaleźć się w domu, ale
najwidoczniej mój chłopak miał inne plany. Szczerze mówiąc nie wiedziałam nawet
gdzie jest i co robi, oprócz tego że jest z nim Ryan, tego byłam pewna.
Po zakończeniu
ostatniej lekcji razem z Emilly ruszyłyśmy w kierunku wyjścia po drodze
spotkałyśmy Justin’a z Ryan’em. Bieber oznajmił że mam na niego poczekać przy
samochodzie a następnie zniknął gdzieś razem z Butler’em. Emilly chwilę potem
pojechała do domu i mi pozostało czekać na szatyna. Podrapałam wskazującym
palcem policzek kiedy na ekranie mojego telefonu pojawił się duży napis „GAME
OVER!”. Zablokowałam telefon i wcisnęłam go do kieszeni moich spodni a
następnie zaczęłam chodzić dookoła samochodu aby nie stać bezczynnie.
Po kilku minutach
kiedy miałam już wrażenie że zaraz wydeptam dziurę w betonie usłyszałam trzask
drzwi dochodzący od strony szkoły, więc postanowiłam w końcu się zatrzymać i
podnieść głowę do góry. Zmarszczyłam brwi kiedy zobaczyłam wkurzoną Vanessę
idącą w moją stronę szybkim krokiem na swoich różowych szpilkach. Zacisnęłam
zęby kiedy zauważyłam idących za nią chłopaków. Jak do tej pory rozsypane
puzzle w mojej głowie zaczęły się układać, tworząc spójną całość.
-Waż się ją tknąć
jeszcze raz a Cię zastrzelę!- krzyknął Justin.
Parking był już
zupełnie pusty, nie licząc oczywiście dwóch samochodów należących do Ryan’a i
Justina no i oczywiście byłam jeszcze Ja, dlatego nie martwiłam się zbytnio
tym, że ktokolwiek może go usłyszeć
Dziewczyna zatrzymała
się mniej więcej jakieś dwa metry przede mną i obróciła się w stronę
zbliżających się chłopaków.
-Ta dziwka ukradła mi
chłopaka i tego pożałuje!- odkrzyknęła i obróciła się ponownie w moją stronę.
-Nazwij ją tak
jeszcze raz a upierdolę Ci nogi i będziesz się snuła niczym pierdolony
wąż.-wysyczał i ominął ją stając przede mną.- Powtórzę to ostatni raz nigdy nie
byłem twój i nigdy nie będę więc sobie kurwa odpuść. Spróbuj zbliżyć się do
niej jeszcze jeden raz a odwiedzę cię z nożem i potnę twoją pierdoloną twarz,
jasne?!
Dziewczyna cofnęła
się o krok do tyłu i zarzuciła swoje blond włosy a następnie odeszła w tylko
jej znanym kierunku.
-Przysięgam na Boga
ta laska jest jakaś psychiczna.-burknął Ryan stając obok nas.
Pokiwałam głową
zgadzając się z nim.
-Dobra, dzięki stary.
Spotkamy się w domu.-mruknął Justin i poklepał jedną ręką swojego przyjaciela
po plecach.
-Wiesz dobrze, że
zawsze Ci pomogę.- Bieber kiwnął głową i nacisnął na guzik przy kluczykach
które trzymał w dłoni.
-Część Ry!-
krzyknęłam do oddalającego się chłopaka. Butler odwrócił się w moją stronę i
uśmiechnął się szeroko.
Justin popatrzył na
mnie marszcząc brwi i otworzył mi drzwi od strony pasażera. Bez problemu
wsiadłam do środka i zapięłam pas. Justin zamknął za mną drzwi, okrążył auto i
zajął miejsce kierowcy. Odpalił silnik i wyjechał z miejsca parkingowego.
-O co znowu chodziło
z Vanessą?- obróciłam głowę w kierunku chłopaka czekając na jego odpowiedź.
-Musieliśmy wyjaśnić
sobie kilka spraw.
-Między innymi?-
Szatyn na sekundę obrócił głowę w moją stronę i westchnął.
-To co zrobiła
wczoraj oraz kwestie należenia do niej. Nigdy nie byłem i nigdy nie będę jej, tyle
tylko że do jej głowy ciężko wepchnąć jakiekolwiek informacje.
-Skąd wiedziała że
czekam na parkingu?- Justin wzruszył ramionami i sięgnął jedną dłonią do swojej
kieszeni. Wcale nie musiałam się domyślać co zaraz wyciągnie, bo wiedziałam że
będą to papierosy i wcale się nie pomyliłam.
-Chcesz żebym cię
odwiózł do domu czy jedziesz ze mną do mnie? -zapytał kiedy odpalony papieros
znalazł się już w jego ustach.
Pomyślałam przez
chwilę aż w końcu mu odpowiedziałam:
-Do Ciebie, potem
mnie odwieziesz.-zauważyłam jak kąciki jego ust podniosły się lekko do góry ale
nie odezwał się nic tylko zaciągnął papierosem.
_______________________________________________
Przepraszam za taką długą nieobecność, ale miałam do załatwienia kilka spraw, przez co zaniedbałam ONE LIFE. Obiecuje poprawę, więc myślę że w Sobotę pojawi się kolejny rozdział z lepszą akcją, bo już sama zdążyłam zauważyć że przez kilka ostatnich rozdziałów powiewa nudą i nie dzieje się nic ciekawego. On następnego rozdziału zmieni się kilka rzeczy i być może dla kilku osób w końcu zacznie się coś dziać.
Miłego :)
Jejku, cieszę się że jest już rozdział :)
OdpowiedzUsuńJa też przepraszam za moją nieobecność. Nadrabiam rozdziały i wow ile się zmieniło :) świetny do następnego
OdpowiedzUsuńSuper :****
OdpowiedzUsuńCudowny! Do następnego! :*
OdpowiedzUsuńZAJEBISTY
OdpowiedzUsuńSuper, tylko brakuje mi trochę Emily i Rayna.
OdpowiedzUsuń