Kathe POV’
Przez cały wtorek
oraz połowę dzisiejszego dnia nie mogłam w żaden sposób skontaktować się z
żadnych z chłopców.
Justin oraz Ryan od poniedziałku nie pojawiają się na zajęciach w szkole ani nie odbierają
telefonów, co doprowadza mnie do szału.
Po minie mojej
najlepszej przyjaciółki, mogłam zauważyć, że również była zdenerwowana,
ponieważ jej sytuacja z Ryan’em nie różniła się w żaden sposób.
Podczas lunchu
zamiast skierować się na stołówkę wybrałyśmy boisko szkolne, aby pooddychać
świeżym powietrzem. Nie wiem jak Emilly, ale ja nie mogłabym niczego przełknąć,
ponieważ mój żołądek wykonywał dziwne akrobacie oraz skurcze, przez które
miałam wrażenie jakbym w każdej chwili miała zwymiotować.
Zajęłyśmy miejsce na
jednej z wolnych ławek znajdującej się przed budynkiem szkoły, wpatrując się
przez kilka minut w całkowitej ciszy w przestrzeń przed nami.
-Co robimy?- zapytała
Em
- Nie mam pojęcia.-
westchnęłam. -Myślałam aby jechać do nich i sprawdzić co się dzieje. –dodałam
-I chyba powinniśmy
tak zrobić. Skoro nie mogą odebrać od nas telefonu, to same sprawdzimy co jest
nie tak. - Emilly wstała gwałtownie i chwyciła swoją torbę.
-Teraz?- zapytałam
podnosząc do góry brwi.
-Tak, teraz Kathe.
Zrywamy się.- oznajmiła i chwyciła moją dłoń, ciągnąc mnie do góry.
W sumie i tak nie
mogłabym skupić się na żadnej z lekcji, więc myślę że niestanie się nic
poważnego jeśli opuścimy te dwie godziny.
Rozdzieliliśmy się na
parkingu, każda w stronę swojego auta, a kilka minut później byliśmy już w
drodze do domu Dragon Death.
Będąc na miejscu nie
zaparkowaliśmy samochodów na podjeździe, lecz przed nim w razie gdyby w domu
nie było żadnego z domowników i wjeżdżając na ich posesje włączyłybyśmy jakieś zabezpieczenia.
Wysiadłam z auta, zatrzasnęłam za sobą drzwi i obeszłam samochód przyjaciółki
aby stanąć obok niej.
- Wiesz, że nawet
jeśli postawimy jedną nogę na ich trawniku, dostaną powiadomienia na telefony?-
zapytałam oblizując usta.
-Może to i dobrze,
może tym sposobem ściągniemy ich tutaj, aby wyjaśnili co do cholery się dzieje.
Kiwnęłam głową i
ruszyłam pewnym krokiem w kierunku drzwi frontowych. Poczekałam aż przyjaciółka
dołączy do mnie i dopiero wtedy zapukałam, raz… drugi…trzeci. Nacisnęłam klamkę, ale drzwi były zamknięty.
- Chyba naprawdę ich
nie ma.- zmarszczyłam brwi.
Emilly westchnęła
zrezygnowana i podrapała się po policzku.
Obróciłam się w
kierunku samochodów i zagryzłam wargę myśląc chwile.
-Okay… poczekamy
jeszcze kilka minut, może tak jak mówiłaś te ich powiadomienia sprowadzą ich
tutaj, ale jeśli nie zjawią się w ciągu 30 minut… jedziemy stąd.
30 minut skończyło
się na godzinie bezsensownego czekania, aż w końcu zdecydowałyśmy się wrócić do
swoich domów.
Z jękiem upadłam na
swoje łóżko nie przejmując się torbą wciąż znajdującą się na moim ramieniu. Kilka
słonych łez spłynęło po moich policzkach i z całą pewnością były to łzy
bezsilności. Nie wiedziałam co dzieje się z moich chłopakiem oraz z moimi
przyjaciółmi, a niewiedza w tym momencie potrafiła być jednym z najgorszych
uczuć. Jasne, póki co wolałam jednak zadowolić się niewiedzą niż usłyszeć jakąś
tragiczną informacje.
Potrząsnęłam głową
starając się wyrzucić z niej nieprzyjemne widoki, które zaczęła podsuwać mi
moja podświadomość.
Zdjęłam z ramienia
torebkę i wstałam kierują się do salonu. Włączyłam telewizor aby posłuchać
wiadomości i sprawdzić czy gdzieś w okolicy nie wydarzyło się nic złego.
Na szczęście nic nie
przykuło mojej uwagi. Jakiś policjant wypowiadał się o poziomie przestępczości
w LA, potem pojawiło się kilka informacji o ostatnich kradzieżach oraz o
przybyciu jakichś ważnych gości do naszego kraju.
Podgłosiłam telewizor
tak abym mogła słyszeć go w kuchni i wyszłam z salonu, kierując się we
wcześniej wspomniane miejsce.
Przygotowałam dla
siebie kilka kanapek oraz ciepłą herbatę, a następnie wróciłam do salonu
zajmując miejsce na kanapie. Postawiłam talerz z kanapkami na szklanych stoliku, przysunęłam kolana do klatki piersiowej i ogrzewając swoje dłonie o ciepły kubek skupiłam się na telewizji. Przełknęłam kilka łyków
ciepłego napoju i sięgnęłam po jedną z przygotowanych kanapek.
Po kilku minutach
talerz został opróżniony wraz z kubkiem, dlatego odniosłam naczynia do kuchni i
umyłam je wkładając do suszarki.
Po raz kolejny
wróciłam do salonu i podeszłam do szafki w której znajdowała się nasza kolekcja
filmów. Wybrałam „Bitwa o Ziemię” ponieważ nic innego jak na tą chwilę nie
przyciągnęło mojej uwagi, cóż jakoś specjalnie nie miałam również ochoty
oglądać filmu o kosmitach czy o czymkolwiek to było, ale jak na tą chwilę
próbowałam chwycić się każdej rzeczy, która chociaż na kilka minut potrafiła
odciągnąć moja uwagę.
Włączyłam film i
usiadłam wygodnie na kanapie znajdującej się naprzeciwko plazmy.
Dwie godziny później
siedziałam w swoim pokoju ucząc się na piątkowy sprawdzian z Hiszpańskiego i prawdopodobnie
dalej bym to robiła gdybym nie usłyszała trzasku drzwi frontowych a następnie
krzyku mojej rodzicielki, abym zeszła na dół.
Westchnęłam i
spojrzałam na zegarek znajdujący się na szafce nocnej. 16:43.
Kiedyś uwielbiałam
fakt, że rodzice od czasu do czasu zwalniali się z pracy i byli szybciej w
domu, ale ostatnio kiedy zaczęłam spotykać się z Justin’em, jakoś nie za bardzo mi to pasowało, ponieważ kiedy ja byłam u szatyna oni mogli w każdej
chwili wrócić nie zastając mnie w domu.
Zostawiłam swoją
książkę i z ociąganiem zeszłam na dół.
Oboje moich rodziców
znalazłam w kuchni kiedy rozpakowywali zakupy, które najwidoczniej kupili w
drodze powrotnej.
-Cześć.-przywitałam
się zwracając tym na siebie uwagę.
-Cześć
słoneczko.-mruknął tata a mama w odpowiedzi uśmiechnęła się w moim kierunku.
Nie uważałam
moich rodziców za najgorszych na świecie, ponieważ niebyli aż tacy źli.
Oczywiście jak to rodzice, chcieli aby ich dziecko osiągało dobre wyniki w
nauce, ale ostatnio nie naciskali na mnie pod tym względem, więc cieszyłam się.
-Kathe, pokłóciłaś
się z Lilly?- szczerze mówiąc zdziwiło mnie pytanie mamy, dlatego spojrzałam na
nią w niezrozumieniu.
-Co masz na myśli?
- Spotkaliśmy ją z
tatą przed supermarketem i byłam niesamowicie zdziwiona jej niemiłym
zachowaniem.- oznajmiła.
Przełknęłam ślinę i
pokiwałam lekko głową.
- Tak miałyśmy
ostatnio kilka nieprzyjemnych sytuacji i cóż… to wystarczyło aby nasza
znajomość się zakończyła.- starałam się podać jak najmniej informacji i
modliłam się w duchu aby ta głupia dziewucha nie poskarżyła się im z NASZYCH
problemów.
- Dziewczyna
strasznie się zmieniła, kiedy ostatnio ją widziałam była taką miłą uroczą
dziewczyną, ale nieważne.- mama oparła się o blat kuchenny i popatrzyła na tatę
a następnie na mnie. – Lilly powiedziała nam kilka rzeczy, które nie brzmią zbyt
ciekawie, kochanie i chcielibyśmy z tobą o tym porozmawiać.
Pieprzona Suka!-
pomyślałam i zacisnęłam pięści za plecami.
- Chodźcie do
salonu.- oznajmił tata i ruszył jako pierwszy do wspomnianego pomieszczenia.
Posłusznie usiadłam
na jednym z foteli obok kanapy, gdzie usiedli moi rodzice.
-Więc o co chodzi?-
zaczęłam chcąc mieć to jak najszybciej za sobą.
- Lilly stwierdziła
że wpakowałaś się w paskudne towarzystwo i spotykasz się z kryminalistą, jak to
wyjaśnisz?- zapytał tata skupiając swój wzrok na mojej twarzy.
-Co?- zmarszczyłam
brwi i zaśmiałam się wymuszonym śmiechem. -To nieprawda.-oznajmiłam.
Wiedziałam, że kiedyś
musieli dowiedzieć się o Justin’ie ale nie miałam zamiaru przyznać się
absolutnie do wszystkiego i tym sposobem własnoręcznie pogrzebać mój związek.
NIE. MA. MOWY!
- A więc nie masz
chłopaka?- zapytała mama
-Tego nie
powiedziałam.- pokręciłam głową i szybko zaczęłam kontynuować kiedy zauważyłam
że oboje chcą się odezwać.- Od jakiegoś czasu spotykam się z pewnych chłopakiem
i z pewnością nie jest on żadnym kryminalistą, jest zwykłym nastolatkiem takim
jak ja. Nie dogadujemy się ostatnio z Lilly i dziewczyna od pewnego czasu
zachowuje się naprawdę dziwnie, jest niemiła i ostatnio dość brzydko mnie potraktowała.
Wiem, że robi to aby przypasować się nowym koleżanką i nawet w stosunku do
Emilly jest okropna a wiecie przecież że to jej kuzynka. Nie wiem co wymyśliła
tym razem ale nie powinniście absolutnie jej wierzyć. -podrapałam się po
policzku zastanawiając się co mogę jeszcze dodać.
- Od jak dawna
spotykasz się z tym chłopakiem?- zapytał tata.
- Od jakichś dwóch miesięcy.
- Dlaczego
nie zaprosiłaś go jeszcze do nas, abyśmy mogli go poznać?- zapytała mama,
marszczą brwi.
- Ostatnio nie macie
czasu, więc nie chciałam wam zawracać głowy, kiedyś na pewno byście się
poznali.- albo i nie, gdybyście o niczym nie mieli pojęcia.
- Może zaprosisz go
na obiad lub kolacje? Weźmiemy z ojcem jeden dzień wolnego.
Pokręciłam szybko
głową.
-Nie, nie musicie.
–uśmiechnęłam się sztucznie, jakoś nie mogąc sobie wyobrazić spotkania moich
rodziców z Justin’em.
-Daj spokój kochanie.
Chcemy poznać twojego pierwszego prawdziwego chłopaka. Jesteś naszym jedynym
dzieckiem, więc chcemy wiedzieć co dzieje się w twoim życiu, a skoro chłopak
jest normalny, nie ma przeciw temu żadnych przeciwwskazań. Zapytaj kiedy mu
odpowiada a ja przygotuje coś dobrego.
Przełknęłam ślinę
lekko kiwając głową.
-Okay, przekaże mu.-
kiedy tylko będę miała z nim jakikolwiek kontakt.
Nabrałam powietrza do
płuc i zagryzłam dolną wargę.
-Mogę już iść do
siebie?- zapytałam starając się ukryć moje zdenerwowanie.
-Jasne. –
odpowiedział tata.
Nie musieli powtarzać
mi dwa razy ponieważ niecałą minutę później byłam już w pokoju zamykając za
sobą drzwi.
Dwóch rzeczy byłam
pewna.
Pierwszej: że ta
kolacja, obiad czy cokolwiek to będzie, będą niesamowicie trudne dla Justina,
ponieważ będzie musiał udawać kogoś kim nie jest.
Druga: Lilly Mitchell
dzisiejszego dnia sama wydała na siebie wyrok.
Hmmm... nie mogę doczekać się kolejnego... wciągnęłam się
OdpowiedzUsuńUhuhuh się zaczyna dziaaaać ;p czekam na kolejny 😘
OdpowiedzUsuńCoś się dzieje... Cudownie!
OdpowiedzUsuńŚwietny :D
OdpowiedzUsuńHmm czyżby kłopoty. Super rozdział
OdpowiedzUsuń