niedziela, 17 kwietnia 2016

Rozdział 34: O co ci chodzi?

Kathe POV'

Około 22 wróciliśmy do miasta. Pożegnałam się z Justinem buziakiem w policzek, zabrałam moją torbę zza siedzenia i wysiadłam z samochodu. W domu było całkowicie ciemno co oznaczało, że rodziców jeszcze nie ma, z czego ogromnie się cieszyłam, ponieważ tak jakby zapomniałam o swoim nadal trwającym szlabanie.
Justin odjechał z piskiem opon a ja podeszłam do drzwi i otworzyłam je, wcześniej wyciągając z torebki klucz.
Zapaliłam światło w salonie i pobiegłam na górę.
Weszłam do swojego pokoju, rzuciłam na fotel torbę a następnie położyłam się na łóżku. Uśmiechnęłam się szeroko, zadowolona z zakończenia dzisiejszego dnia. Wkroczyłam z Justinem na wyższy poziom naszej znajomości z czego byłam niesamowicie zadowolona.
Podniosłam się niechętnie z łóżka kiedy uświadomiłam sobie, że muszę wziąć prysznic, mimo że nic mi się nie chciało i miałam ochotę zakopać się w moim kochanym łóżeczku. Weszłam do garderoby, zabrałam stamtąd szare spodenki oraz białą bluzkę na ramiączkach a z komody świeżą bieliznę i zamknęłam się w łazience.

Justin POV'

Zaparkowałem samochód przed domem i zgasiłem silnik. Przeczesałem dłonią włosy i wysiadłem z samochodu, zamykając go.
Wszedłem do domu trzaskając drzwiami. Wszyscy siedzieli w salonie, oglądając jakiś film.
-Witamy księżniczkę.-warknął Chris nawet na mnie nie spoglądając.
Przechyliłem na bok głowę i zmrużyłem oczy wpatrując się w plecy chłopaka.
-O co ci kurwa chodzi?-wysyczałem zaciskając pięści.
-Domyśl się. Przecież to ty tutaj rządzisz, więc nie powinieneś mieć problemów z używaniem mózgu.
Nabrałem powietrza do płuc, czując jak adrenalina zaczyna podsycać mój gniew.
-Odwróć się i powiedz mi to w twarz, śmieciu.-warknąłem podchodząc do kanapy na której siedział. Chłopcy nic się nie odzywali, ponieważ doskonale wiedzieli że Chris zbliża się do cholernie cienkiej granicy, której przekroczenie może skończyć się źle dla każdego w tym pokoju.
Chłopak podniósł się i stanął naprzeciwko mnie. No prawie, ponieważ dzieliła nas kanapa.
-Pora abyś zaczął myśleć mózgiem a nie pieprzonym chujem, Bieber!-krzyknął
Poczułem niesamowite gorąco rozchodzące się po mojej twarzy i klatce piersiowej. Zacisnąłem szczękę i szybkim krokiem ominąłem kanapę.
Popchnąłem chłopaka na ścianę obok telewizora i złapałem dłonią szyje bruneta, dociskając go bardziej do ściany.
Mimo pulsowania jakie słyszałem w uszach udało mi się usłyszeć skrzypienie kanap, co oznaczało, że chłopcy wstali.
-O co ci kurwa chodzi?-wysyczałem w jego twarz, powtarzając pytanie.
-Tak cholernie bardzo podoba ci się mieszanie w cudzej głowie?-zapytał wkurzony.
Wszyscy w tym pokoju wiedzieli, że najmniejsza rzecz może posłużyć jako mój zapalnik, a ten frajer umyślnie mnie prowokował, chociaż zapewne sam wiedział, że nie wyjdzie stąd nie tknięty.
-Nie bawimy się w jebane domysły, skurwielu.-przysunąłem swoją twarz bliżej jego i zacisnąłem mocnej dłoń na jego szyi.
Chris poczerwieniał lekko na twarzy i spróbował mnie odepchnął, co poskutkowało mocniejszym chwytem mojej dłoni.
Czułem jak ktoś próbuje mnie od niego odciągnąć, ale niestety nie udało mu się to.
Sam grzecznie się odsunąłem puszczając jego szyje. Chłopak nabrał powietrza do płuc i zaczął kaszleć. Spojrzał na mnie z byka, a ja zaśmiałem się głośno, strzelając palcami moich dłoni.
-Zacząłeś coś więc to skończ. Mój czas na użeranie się z twoją żałosną dupą, właśnie się kończy.-oblizałem wargi, nie spuszczając z niego wzroku.
-To nie ja robię pieprzoną nadzieje lasce, a potem pieprzę się z jakimiś dziwkami! Satysfakcjonuje cię to co robisz? Dodaje ci to jakiś pieprzonych skrzydeł?!-krzyknął
-Masz coś konkretnego na myśli?-uśmiechnąłem się złośliwie.
Bardzo dobrze wiedziałem co ten frajer wymyślił w swojej pieprzonej główce, ale chciałem to usłyszeć. Chciałem usłyszeć jak oskarża mnie o rżnięcie jakiś dziwek, w czasie kiedy tak naprawdę spędzałem czas z Kate.
-Miałeś jej kurwa wszystko wytłumaczyć! Miałeś z nią pogadać, a ty tymczasem zachowujesz się jak pieprzony debil i unikasz ją, po tym wszystkim co przeszła. Spojrzy prawdzie w oczy, to wszystko twoja wina stary, to przez ciebie została porwana i przez ciebie przeżywa piekło. Powinna wyrzucić cię ze swojego życia już dawno, powinna pozbyć się Ciebie jak twoja pieprzona rodzina, ponieważ niszczysz wszystko i wszystkich których napotkasz na swojej drodze. Tylko twoi rodzice byli wystarczająco mądrzy, aby zorientować się z jakim cholernym potworem mają do czynienia i się go pozbyć!
W salonie zapanowała cisza, a moje mięśnie napięły się na całym ciele. Zrobiłem jeden krok w jego stronę i uderzyłem lewą pięścią prosto w jego szczękę a następnie nos. Chris spluną krwią na podłogę, ale nie zwróciłem na to żadnej uwagi i biłem go dalej. Wiedział jak kurwa bardzo nienawidziłem swojej rodziny, wiedział jak nienawidziłem o niej mówić i o niej słyszeć ale ten sukinsyn odważył się to zrobić.
Chłopcy odciągnęli mnie od niego, przez co wylądowałem na podłodze. Podniosłem się szybko i wyszedłem na zewnątrz. Wsiadłem do samochodu i z piskie opon wyjechałem na ulice. Przez pierwsze kilka minut miałem zamiar jeździć bez konkretnego celu, później pomyślałem o wyścigach, ponieważ ostatnio dawno nie brałem w nich udziału, ale ostatecznie postanowiłem jechać do Kate. Było już kilka minut po 23, ale miałem nadzieje, że mnie nie wywali. Byłem zbyt wściekły, żeby brać udział w wyścigach, co mogłoby skończyć się dla mnie nie zbyt fajnie, a jej towarzystwo działa na mnie jak pieprzony paracetamol. Wyciągnąłem z kurtki papierosy i odpaliłem jednego. Otworzyłem szybę i nacisnąłem bardziej na pedał tak, że licznik wskazywał 210km/h.


Kathe POV'

Wtuliłam twarz w poduszkę kiedy usłyszałam dziwne odgłosy. Byłam pewna, że rodzice wrócili do domu, ale kiedy poczułam lekki wiatr, otworzyłam oczy, ale nie miałam odwagi się podnieść. Okna w pokoju były na sto procent zamknięte, więc nie miałam pojęcia skąd ten powiew. Usłyszałam kroki, a łóżko po drugiej stronie zagięło się. Rozszerzyłam oczy i przełknęłam wystraszona ślinę. Moje ręce zaczęły drżeć. Pociągnęłam nosem i zmarszczyłam brwi, kiedy poczułam znajomy zapach perfum. Przez chwilę nie mogłam ich zidentyfikować, aż w końcu mi się udało. Odetchnęłam lekko i zrelaksowałam się.
Obróciłam się przodem do Justina i spojrzałam na chłopaka, który uparcie mi się przypatrywał.
-Wystraszyłeś mnie.-mruknęłam
Chłopak nie odpowiedział tylko dalej na mnie patrzył.
Przez światło księżyca, mogłam zauważyć jego zaciśniętą szczękę i surowy wyraz twarzy, oczy były ciemne, co oznaczało że musiało stać się coś, co wyprowadziło go z równowagi.
Podniosłam się do pozycji siedzącej.
-Co się stało?-złapałam jego dłoń zaciśniętą w pięść i rozprostowałam palce. To samo zrobiłam z drugą ręką i przysunęłam się do niego bliżej.
-Heej, co jest?-chwyciłam obie jego dłonie.
-Miałem małą... sprzeczkę z Chrisem.-warknął
-Chcesz mi powiedzieć, co się stało?-zapytałam niepewnie.
Chłopak westchnął i obrócił głowę w kierunku balkonu, przez który wszedł. Muszę pamiętać, aby zapytać się go kiedyś, jak to zrobił.
Podeszłam na kolanach bliżej do niego i oparłam głowę na jego klatce piersiowej. Był cały spięty, a ja nie wiedziałam jak mogę mu pomóc.
-Jestem pewna, że wszystko sobie wyjaśnicie i będzie okay.-mruknęłam
Justin wyrwał ręce i odsunął się.
Zrobiło mi się przykro, ale zignorowałam to.
-Nie rozumiesz Kate. Tym razem przesadził. Oskarżył mnie o coś czego nie zrobiłem, co w sumie mnie najmniej obchodzi, ale zaczynanie tematu mojej cholernej rodziny to już przegięcie.-wysyczał
-Przepraszam.-zagryzłam wargę i podrapałam się po szyi.
Chłopak westchnął i spojrzał na mnie.
-Nie masz za co przepraszać, nic nie zrobiłaś. Kładź się.
-Ale...
-Nie ma żadnego ale. Po prostu to zrób.-rozkazał.
Położyłam się tak jak kazał i obserwowałam jego ruchy. Szatyn wstał i ruszył w stronę drzwi balkonowych, chciałam już go zatrzymać, aby nie wychodził, kiedy chłopak zamknął drzwi balkonowe i to samo zrobił z tymi od pokoju. Stanął ponownie koło łóżka i zdjął z siebie kurtkę. To samo zrobił z koszulką, butami, spodniami i skarpetkami aż w końcu został w bokserkach. Zaczerwieniłam się i obróciłam głowę w stronę drzwi.
Justin wślizgnął się na wolne miejsce obok mnie i objął mnie ramionami. Z jednej strony byłam zakłopotana, ponieważ chłopak leżał obok mnie w samych bokserkach a z drugiej byłam szczęśliwa, ponieważ cieszyłam się jego obecnością. Szczęście zdecydowanie przeważało nad zakłopotaniem, więc przestałam przejmować się nagością chłopaka.
Obróciłam się twarzą do szatyna i leżeliśmy tak chwilę w ciszy.
-Dlaczego tu przyszedłeś?-odezwałam się w końcu, ale zmarszczyłam brwi ponieważ zabrzmiało to tak jakbym go tu nie chciało, co byłoby ogromnym kłamstwem.
-Przeszkadza ci to?-spojrzał na mnie
Pokręciłam głową zaprzeczając.
-Wolałem być tu, niż kompletnie wkurwiony na wyścigach.
-Ścigasz się?-zapytałam zaskoczona.
-Zdarza się.-mruknął
Nie byłam zbytnio tym zadowolona, ponieważ jest to niebezpieczne, ale jego życie również było niebezpieczne i podejrzewam że w pracy którą wykonuje większym zagrożeniem jest jego własne życie niż wyścigi, dlatego nic się nie odezwałam, ale to nie oznaczało, że to popierałam.
-Więc co się stało kiedy wróciłeś do domu?-nie chciałam na niego naciskać, ale wiedziałam że poczuje się lepiej kiedy wyrzuci z siebie wszystko.
-Na wstępie zostałem oskarżony, że nie było mnie tak długo ponieważ pieprzyłem się z jakąś laską, kompletnie nie przejmując się twoimi uczuciami.-odpowiedział z nutką złości w głosie.
Z jednej strony to było miłe ze strony Chrisa, że stanął po mojej stronie, ale z drugiej oskarżył Justina tak naprawdę o niczym nie wiedząc.
Mruknęłam krótkie "mhm" dając mu znać, że go słucham.
-Zaczęliśmy się obrażać, zirytowałem się i trochę go poddusiłem.-wzruszył ramionami jakby to było zupełnie normalne zachowanie.
-Potem poruszył temat twój i mojej rodziny. Oskarżył mnie że to całkowicie moja wina, że zostałaś porwana i  moi rodzice wykonali kawał dobrej roboty pozbywając się cholernego potwora z pod swojego dachu!.-warknął i przytulił mnie mocniej.
Położyłam jedną rękę nad jego głową i zaczęłam bawić się jego włosami.
-Nie obwiniam cię o to co stało się tamtego wieczoru na imprezie Justin i nigdy nie obwiniałam. Tak jak mówiłam, gdyby nie ty prawdopodobnie by mnie tutaj, teraz nie było, za co jestem ci wdzięczna. Nie wiem co stało się między tobą a twoją rodziną, ale wiem jedno. Nie jesteś potworem, jesteś człowiekiem który może trochę się pogubił, człowiekiem który wie czego chce i robi to co robi, ponieważ zmusiło go do tego życie. -przygładziłam lekko jego włosy a następnie ponownie wtopiłam w nie dłoń.
Spojrzałam na chłopaka i zaczerwieniłam się kiedy zdałam sobie sprawę, że mi się przygląda.
Skanował moją twarz, aż w końcu zatrzymał się na moich ustach.
Przybliżył swoją twarz do mojej a moje serce zaczęło bić mocniej i szybciej niż do tej pory.
Przymknęłam oczy i mruknęłam zadowolona kiedy jego usta zetknęły się z moimi. Justin uśmiechnął się nie przestając mnie całować. Zjechał dłońmi na dół moich pleców a następnie poczułam jego dłonie na moich pośladkach.
Pisnęłam cicho kiedy przekręcił mnie tak, że siedziałam okrakiem na jego udach. Odsunął się kiedy zaczęło brakować nam powietrza i zaczął całować moja szyję. Jęknęłam cicho kiedy jego usta spotkały się z moim czułym punktem niedaleko ucha. Justin zaczął ssać, przygryzać i lizać tamto miejsce a z moich ust wydobywały się westchnięcia zadowolenia.
Odsunął się i wyszczerzył w moją stronę. Oparł głowę na poduszce a swoje dłonie przeniósł na moje biodra.
-Chyba pora iść spać. Masz jutro szkołę.-mruknął uśmiechając się.
Wiedziałam, że nie chciał rozmawiać o swojej rodzinie a to był jego sposób na uniknięcie tematu. Ale nie chciałam na niego naciskać.
Kiwnęłam głową ale szybko zmarszczyłam brwi, kiedy przemyślałam słowa chłopaka.
-A ty? Chodzimy przecież do tej samej szkoły.
-Wiem. Po prostu, jutro mnie nie będzie. Mam coś do załatwienia.-wyjaśnił
Kiwnęłam głową i zeszłam z niego. Położyłam się na wolnym miejscu, a chłopak objął mnie ponownie w tali i przysunął do swojej klatki piersiowej.
Sięgnęłam po kołdrę i okryłam nas nią.
-Dobranoc.-mruknęłam
-Dobranoc Shawty.


9 komentarzy:

  1. Cudowny 💕 Uwielbiam to ff i czekam na więcej 😘💕

    OdpowiedzUsuń
  2. O jejku jakie to słodkie 😍😍 uwielbiam to opowiadanie, jest z jednej strony ff a z drugiej strony prawdziwe 😊 czekam na kolejny i Pozdrawiam 😘

    OdpowiedzUsuń
  3. Zdecydowanie mól ulubiony rozdział! REWELACJA MIŚ ������

    OdpowiedzUsuń
  4. Koffam to ❤️ Uwielbiam wyrażenie Shawty .. Możesz częściej używać XD

    OdpowiedzUsuń
  5. Kocham twoje opowiadania dziewczyno, nie wiem co ty masz w sobie ale twoje opowiadania czyta mi się najlepiej ze wszystkich,które do tej pory przeczytałam a było ich bardzo dużo. Nie mam pojęcia co zrobię jak skończy się już historia Justina i Kathe, zapewne będę ciągle o nich myśleć.Twoje opowiadania są naprawdę wspaniałe i bardzo wciągają. Pozdrawiam cieplutko <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Yeah! Shawty, czy tylko ja uwielbiam jak Justin to mówi? ;P

    OdpowiedzUsuń