Kathe POV'
Około 22 wróciliśmy do
miasta. Pożegnałam się z Justinem buziakiem w policzek, zabrałam
moją torbę zza siedzenia i wysiadłam z samochodu. W domu było
całkowicie ciemno co oznaczało, że rodziców jeszcze nie ma, z
czego ogromnie się cieszyłam, ponieważ tak jakby zapomniałam o
swoim nadal trwającym szlabanie.
Justin odjechał z piskiem
opon a ja podeszłam do drzwi i otworzyłam je, wcześniej wyciągając
z torebki klucz.
Zapaliłam światło w
salonie i pobiegłam na górę.
Weszłam do swojego
pokoju, rzuciłam na fotel torbę a następnie położyłam się na
łóżku. Uśmiechnęłam się szeroko, zadowolona z zakończenia
dzisiejszego dnia. Wkroczyłam z Justinem na wyższy poziom naszej
znajomości z czego byłam niesamowicie zadowolona.
Podniosłam się
niechętnie z łóżka kiedy uświadomiłam sobie, że muszę wziąć
prysznic, mimo że nic mi się nie chciało i miałam ochotę zakopać
się w moim kochanym łóżeczku. Weszłam do garderoby, zabrałam
stamtąd szare spodenki oraz białą bluzkę na ramiączkach a z
komody świeżą bieliznę i zamknęłam się w łazience.
Justin POV'
Zaparkowałem samochód
przed domem i zgasiłem silnik. Przeczesałem dłonią włosy i
wysiadłem z samochodu, zamykając go.
Wszedłem do domu
trzaskając drzwiami. Wszyscy siedzieli w salonie, oglądając jakiś
film.
-Witamy
księżniczkę.-warknął Chris nawet na mnie nie spoglądając.
Przechyliłem na bok głowę
i zmrużyłem oczy wpatrując się w plecy chłopaka.
-O co ci kurwa
chodzi?-wysyczałem zaciskając pięści.
-Domyśl się. Przecież
to ty tutaj rządzisz, więc nie powinieneś mieć problemów z używaniem mózgu.
Nabrałem powietrza do
płuc, czując jak adrenalina zaczyna podsycać mój gniew.
-Odwróć się i powiedz
mi to w twarz, śmieciu.-warknąłem podchodząc do kanapy na której
siedział. Chłopcy nic się nie odzywali, ponieważ doskonale
wiedzieli że Chris zbliża się do cholernie cienkiej granicy,
której przekroczenie może skończyć się źle dla każdego w tym
pokoju.
Chłopak podniósł się i
stanął naprzeciwko mnie. No prawie, ponieważ dzieliła nas kanapa.
-Pora abyś zaczął
myśleć mózgiem a nie pieprzonym chujem, Bieber!-krzyknął
Poczułem niesamowite
gorąco rozchodzące się po mojej twarzy i klatce piersiowej.
Zacisnąłem szczękę i szybkim krokiem ominąłem kanapę.
Popchnąłem chłopaka na
ścianę obok telewizora i złapałem dłonią szyje bruneta,
dociskając go bardziej do ściany.
Mimo pulsowania jakie
słyszałem w uszach udało mi się usłyszeć skrzypienie kanap, co
oznaczało, że chłopcy wstali.
-O co ci kurwa
chodzi?-wysyczałem w jego twarz, powtarzając pytanie.
-Tak cholernie bardzo
podoba ci się mieszanie w cudzej głowie?-zapytał wkurzony.
Wszyscy w tym pokoju
wiedzieli, że najmniejsza rzecz może posłużyć jako mój
zapalnik, a ten frajer umyślnie mnie prowokował, chociaż zapewne
sam wiedział, że nie wyjdzie stąd nie tknięty.
-Nie bawimy się w jebane
domysły, skurwielu.-przysunąłem swoją twarz bliżej jego i
zacisnąłem mocnej dłoń na jego szyi.
Chris poczerwieniał lekko
na twarzy i spróbował mnie odepchnął, co poskutkowało
mocniejszym chwytem mojej dłoni.
Czułem jak ktoś próbuje
mnie od niego odciągnąć, ale niestety nie udało mu się to.
Sam grzecznie się
odsunąłem puszczając jego szyje. Chłopak nabrał powietrza do
płuc i zaczął kaszleć. Spojrzał na mnie z byka, a ja zaśmiałem
się głośno, strzelając palcami moich dłoni.
-Zacząłeś coś więc to
skończ. Mój czas na użeranie się z twoją żałosną dupą,
właśnie się kończy.-oblizałem wargi, nie spuszczając z niego
wzroku.
-To nie ja robię
pieprzoną nadzieje lasce, a potem pieprzę się z jakimiś dziwkami!
Satysfakcjonuje cię to co robisz? Dodaje ci to jakiś pieprzonych
skrzydeł?!-krzyknął
-Masz coś konkretnego na
myśli?-uśmiechnąłem się złośliwie.
Bardzo dobrze wiedziałem
co ten frajer wymyślił w swojej pieprzonej główce, ale chciałem
to usłyszeć. Chciałem usłyszeć jak oskarża mnie o rżnięcie
jakiś dziwek, w czasie kiedy tak naprawdę spędzałem czas z Kate.
-Miałeś jej kurwa
wszystko wytłumaczyć! Miałeś z nią pogadać, a ty tymczasem
zachowujesz się jak pieprzony debil i unikasz ją, po tym wszystkim
co przeszła. Spojrzy prawdzie w oczy, to wszystko twoja wina stary,
to przez ciebie została porwana i przez ciebie przeżywa piekło.
Powinna wyrzucić cię ze swojego życia już dawno, powinna pozbyć się Ciebie jak twoja pieprzona rodzina, ponieważ
niszczysz wszystko i wszystkich których napotkasz na swojej drodze.
Tylko twoi rodzice byli wystarczająco mądrzy, aby zorientować się z jakim cholernym potworem mają do czynienia i się go pozbyć!
W salonie zapanowała
cisza, a moje mięśnie napięły się na całym ciele. Zrobiłem
jeden krok w jego stronę i uderzyłem lewą pięścią prosto w jego
szczękę a następnie nos. Chris spluną krwią na podłogę, ale
nie zwróciłem na to żadnej uwagi i biłem go dalej. Wiedział jak
kurwa bardzo nienawidziłem swojej rodziny, wiedział jak
nienawidziłem o niej mówić i o niej słyszeć ale ten sukinsyn
odważył się to zrobić.
Chłopcy odciągnęli mnie
od niego, przez co wylądowałem na podłodze. Podniosłem się
szybko i wyszedłem na zewnątrz. Wsiadłem do samochodu i z piskie
opon wyjechałem na ulice. Przez pierwsze kilka minut miałem zamiar
jeździć bez konkretnego celu, później pomyślałem o wyścigach,
ponieważ ostatnio dawno nie brałem w nich udziału, ale ostatecznie
postanowiłem jechać do Kate. Było już kilka minut po 23, ale
miałem nadzieje, że mnie nie wywali. Byłem zbyt wściekły, żeby
brać udział w wyścigach, co mogłoby skończyć się dla mnie nie
zbyt fajnie, a jej towarzystwo działa na mnie jak pieprzony
paracetamol. Wyciągnąłem z kurtki papierosy i odpaliłem jednego.
Otworzyłem szybę i nacisnąłem bardziej na pedał tak, że licznik
wskazywał 210km/h.
Kathe POV'
Wtuliłam twarz w poduszkę
kiedy usłyszałam dziwne odgłosy. Byłam pewna, że rodzice wrócili
do domu, ale kiedy poczułam lekki wiatr, otworzyłam oczy, ale nie
miałam odwagi się podnieść. Okna w pokoju były na sto procent
zamknięte, więc nie miałam pojęcia skąd ten powiew. Usłyszałam
kroki, a łóżko po drugiej stronie zagięło się. Rozszerzyłam
oczy i przełknęłam wystraszona ślinę. Moje ręce zaczęły drżeć.
Pociągnęłam nosem i zmarszczyłam brwi, kiedy poczułam znajomy
zapach perfum. Przez chwilę nie mogłam ich zidentyfikować, aż
w końcu mi się udało. Odetchnęłam lekko i zrelaksowałam się.
Obróciłam się przodem
do Justina i spojrzałam na chłopaka, który uparcie mi się
przypatrywał.
-Wystraszyłeś
mnie.-mruknęłam
Chłopak nie odpowiedział
tylko dalej na mnie patrzył.
Przez światło księżyca,
mogłam zauważyć jego zaciśniętą szczękę i surowy wyraz twarzy,
oczy były ciemne, co oznaczało że musiało stać się coś, co
wyprowadziło go z równowagi.
Podniosłam się do
pozycji siedzącej.
-Co się stało?-złapałam
jego dłoń zaciśniętą w pięść i rozprostowałam palce. To samo
zrobiłam z drugą ręką i przysunęłam się do niego bliżej.
-Heej, co jest?-chwyciłam
obie jego dłonie.
-Miałem małą...
sprzeczkę z Chrisem.-warknął
-Chcesz mi powiedzieć, co
się stało?-zapytałam niepewnie.
Chłopak westchnął i
obrócił głowę w kierunku balkonu, przez który wszedł. Muszę
pamiętać, aby zapytać się go kiedyś, jak to zrobił.
Podeszłam na kolanach
bliżej do niego i oparłam głowę na jego klatce piersiowej. Był
cały spięty, a ja nie wiedziałam jak mogę mu pomóc.
-Jestem pewna, że
wszystko sobie wyjaśnicie i będzie okay.-mruknęłam
Justin wyrwał ręce i
odsunął się.
Zrobiło mi się przykro,
ale zignorowałam to.
-Nie rozumiesz Kate. Tym
razem przesadził. Oskarżył mnie o coś czego nie zrobiłem, co w
sumie mnie najmniej obchodzi, ale zaczynanie tematu mojej cholernej
rodziny to już przegięcie.-wysyczał
-Przepraszam.-zagryzłam
wargę i podrapałam się po szyi.
Chłopak westchnął i
spojrzał na mnie.
-Nie masz za co
przepraszać, nic nie zrobiłaś. Kładź się.
-Ale...
-Nie ma żadnego ale. Po
prostu to zrób.-rozkazał.
Położyłam się tak jak
kazał i obserwowałam jego ruchy. Szatyn wstał i ruszył w stronę
drzwi balkonowych, chciałam już go zatrzymać, aby nie wychodził,
kiedy chłopak zamknął drzwi balkonowe i to samo zrobił z tymi od
pokoju. Stanął ponownie koło łóżka i zdjął z siebie kurtkę.
To samo zrobił z koszulką, butami, spodniami i skarpetkami aż w
końcu został w bokserkach. Zaczerwieniłam się i obróciłam głowę
w stronę drzwi.
Justin wślizgnął się
na wolne miejsce obok mnie i objął mnie ramionami. Z jednej strony
byłam zakłopotana, ponieważ chłopak leżał obok mnie w samych
bokserkach a z drugiej byłam szczęśliwa, ponieważ cieszyłam się
jego obecnością. Szczęście zdecydowanie przeważało nad
zakłopotaniem, więc przestałam przejmować się nagością
chłopaka.
Obróciłam się twarzą
do szatyna i leżeliśmy tak chwilę w ciszy.
-Dlaczego tu
przyszedłeś?-odezwałam się w końcu, ale zmarszczyłam brwi
ponieważ zabrzmiało to tak jakbym go tu nie chciało, co byłoby
ogromnym kłamstwem.
-Przeszkadza ci
to?-spojrzał na mnie
Pokręciłam głową
zaprzeczając.
-Wolałem być tu, niż
kompletnie wkurwiony na wyścigach.
-Ścigasz się?-zapytałam
zaskoczona.
-Zdarza się.-mruknął
Nie byłam zbytnio tym
zadowolona, ponieważ jest to niebezpieczne, ale jego życie również
było niebezpieczne i podejrzewam że w pracy którą wykonuje
większym zagrożeniem jest jego własne życie niż wyścigi,
dlatego nic się nie odezwałam, ale to nie oznaczało, że to
popierałam.
-Więc co się stało
kiedy wróciłeś do domu?-nie chciałam na niego naciskać, ale
wiedziałam że poczuje się lepiej kiedy wyrzuci z siebie wszystko.
-Na wstępie zostałem
oskarżony, że nie było mnie tak długo ponieważ pieprzyłem się z
jakąś laską, kompletnie nie przejmując się twoimi
uczuciami.-odpowiedział z nutką złości w głosie.
Z jednej strony to było
miłe ze strony Chrisa, że stanął po mojej stronie, ale z drugiej
oskarżył Justina tak naprawdę o niczym nie wiedząc.
Mruknęłam krótkie "mhm"
dając mu znać, że go słucham.
-Zaczęliśmy się obrażać,
zirytowałem się i trochę go poddusiłem.-wzruszył ramionami jakby
to było zupełnie normalne zachowanie.
-Potem poruszył temat
twój i mojej rodziny. Oskarżył mnie że to całkowicie moja wina,
że zostałaś porwana i moi rodzice wykonali kawał dobrej roboty pozbywając się cholernego potwora z pod swojego dachu!.-warknął i przytulił mnie mocniej.
Położyłam jedną rękę
nad jego głową i zaczęłam bawić się jego włosami.
-Nie obwiniam cię o to co
stało się tamtego wieczoru na imprezie Justin i nigdy nie
obwiniałam. Tak jak mówiłam, gdyby nie ty prawdopodobnie by mnie
tutaj, teraz nie było, za co jestem ci wdzięczna. Nie wiem co stało
się między tobą a twoją rodziną, ale wiem jedno. Nie jesteś
potworem, jesteś człowiekiem który może trochę się pogubił,
człowiekiem który wie czego chce i robi to co robi, ponieważ
zmusiło go do tego życie. -przygładziłam lekko jego włosy a
następnie ponownie wtopiłam w nie dłoń.
Spojrzałam na chłopaka i
zaczerwieniłam się kiedy zdałam sobie sprawę, że mi się
przygląda.
Skanował moją twarz, aż
w końcu zatrzymał się na moich ustach.
Przybliżył swoją twarz
do mojej a moje serce zaczęło bić mocniej i szybciej niż do tej
pory.
Przymknęłam oczy i
mruknęłam zadowolona kiedy jego usta zetknęły się z moimi. Justin
uśmiechnął się nie przestając mnie całować. Zjechał dłońmi
na dół moich pleców a następnie poczułam jego dłonie na moich
pośladkach.
Pisnęłam cicho kiedy
przekręcił mnie tak, że siedziałam okrakiem na jego udach.
Odsunął się kiedy zaczęło brakować nam powietrza i zaczął
całować moja szyję. Jęknęłam cicho kiedy jego usta spotkały się
z moim czułym punktem niedaleko ucha. Justin zaczął ssać,
przygryzać i lizać tamto miejsce a z moich ust wydobywały się
westchnięcia zadowolenia.
Odsunął się i
wyszczerzył w moją stronę. Oparł głowę na poduszce a swoje
dłonie przeniósł na moje biodra.
-Chyba pora iść spać.
Masz jutro szkołę.-mruknął uśmiechając się.
Wiedziałam, że nie
chciał rozmawiać o swojej rodzinie a to był jego sposób na
uniknięcie tematu. Ale nie chciałam na niego naciskać.
Kiwnęłam głową ale
szybko zmarszczyłam brwi, kiedy przemyślałam słowa chłopaka.
-A ty? Chodzimy przecież
do tej samej szkoły.
-Wiem. Po prostu, jutro
mnie nie będzie. Mam coś do załatwienia.-wyjaśnił
Kiwnęłam głową i
zeszłam z niego. Położyłam się na wolnym miejscu, a chłopak
objął mnie ponownie w tali i przysunął do swojej klatki
piersiowej.
Sięgnęłam po kołdrę i
okryłam nas nią.
-Dobranoc.-mruknęłam
-Dobranoc Shawty.
Cudowny 💕 Uwielbiam to ff i czekam na więcej 😘💕
OdpowiedzUsuńO jejku jakie to słodkie 😍😍 uwielbiam to opowiadanie, jest z jednej strony ff a z drugiej strony prawdziwe 😊 czekam na kolejny i Pozdrawiam 😘
OdpowiedzUsuńKocham <3
OdpowiedzUsuńZdecydowanie mól ulubiony rozdział! REWELACJA MIŚ ������
OdpowiedzUsuńNajlepsza!
OdpowiedzUsuńKoffam to ❤️ Uwielbiam wyrażenie Shawty .. Możesz częściej używać XD
OdpowiedzUsuńCudeńko 💜
OdpowiedzUsuńKocham twoje opowiadania dziewczyno, nie wiem co ty masz w sobie ale twoje opowiadania czyta mi się najlepiej ze wszystkich,które do tej pory przeczytałam a było ich bardzo dużo. Nie mam pojęcia co zrobię jak skończy się już historia Justina i Kathe, zapewne będę ciągle o nich myśleć.Twoje opowiadania są naprawdę wspaniałe i bardzo wciągają. Pozdrawiam cieplutko <3
OdpowiedzUsuńYeah! Shawty, czy tylko ja uwielbiam jak Justin to mówi? ;P
OdpowiedzUsuń