Kathe POV'
Irytujący dźwięk budzika
wyrwał mnie ze snu.
Wcisnęłam twarz w
poduszkę i starałam się w jakiś sposób zagłuszyć dźwięk, ale
mimo moich prób dźwięk ten był ciągle tak samo słyszalny.
Poddałam się i
podniosłam głowę do góry, aby zlokalizować urządzenie.
Przycisnęłam guzik
znajdujący się na zegarku i odetchnęłam z ulgą, rzucając się
ponownie na łóżko kiedy dźwięk ucichł.
Przeciągnęłam się
uderzając lekko ręką w szafkę nocną.
Zsunęłam nogi z łóżka
aż w końcu wstałam.
Podeszłam powolnym
krokiem do okna aby sprawdzić pogodę i skrzywiłam się lekko kiedy
zauważyłam że na zewnątrz pada.
Weszłam do garderoby i
rozejrzałam się w poszukiwaniu ubrania.
Wybrałam czarne rurki,
białą bokserkę oraz biały sweterek. Z wieszaka zabrałam czarną
skórzaną kurtkę i wyszłam z garderoby.
Z komody zabrałam
bieliznę i weszłam do łazienki.
Odłożyłam wybrane
przeze mnie rzeczy na szafkę obok umywalki i rozebrałam się.
Po odświeżeniu się,
ubraniu i zrobieniu lekkiego makijażu opuściłam łazienkę.
Podeszłam do komody. Z
dolnej szafki wyjęłam parę białych stopek i założyłam je na
nogi. Następnie z garderoby zabrałam biało-czarne Air Forcy. Z
pokoju wzięłam torbę z książkami, wpakowałam do niej strój na
w-f, chwyciłam jeszcze telefon i zeszłam na dół.
Mama siedziała w kuchni
przeglądając jakieś czasopismo i pijąc kawę. W salonie na
kanapie siedział tata i słuchał porannych wiadomości.
-Dzień Dobry!-
przywitałam się i uśmiechnęłam lekko do rodziców kiedy spojrzeli
na mnie.
-Dzień
Dobry.-odpowiedział tata odwzajemniając uśmiech i wrócił do
oglądania telewizji.
Usiadłam na krześle przy
wyspie kuchennej a minutę później pod mój nos został podsunięty
talerz z kanakami i kubek herbaty.
-Smacznego.-odezwała się
mama i uśmiechnęła lekko.
Podziękowałam i zabrałam
się za jedzenie.
Po skończonym śniadaniu
chwyciłam torbę, z szafki w przedpokoju zabrałam kluczyki, które
rzuciłam tam wczoraj po powrocie do domu. Pożegnałam się z
rodzicami i wyszłam z domu.
Biegiem pokonałam
odległość od drzwi domu do drzwi samochodu w między czasie
klikając przy kluczykach guzik odblokowujący samochód.
Szybko wsiadłam do auta
aby nie zmoknąć i odłożyłam torbę z książkami na miejsce
pasażera.
Włożyłam kluczyk do
stacyjki i uruchomiłam silnik, włączyłam wycieraczki a następnie
wyjechałam z podjazdu skręcając w kierunku szkoły.
Po jakichś 20 minutach
jazdy zaparkowałam samochód pod budynkiem i zgasiłam silnik.
Na dworze na szczęście
nie padało już tak mocno. Od czasu do czasu gdzieś spadnie jeszcze
parę kropel deszczu i to tyle. Zabrałam torbę, kluczyki i
wysiadłam z auta. Zamknęłam samochód i ruszyłam w kierunku
szkoły.
Gdy tylko przekroczyłam
próg szkoły prawie zostałam staranowana. Każdemu gdzieś się
śpieszyło i nie miałam pojęcia dlaczego. Dzisiaj był normalny
dzień szkolny, nie było żadnego zebrania lub apelu, więc nie
rozumiałam gdzie wszystkim się tak śpieszy.
Przesunęłam się z
przejścia i stanęłam w bezpiecznym miejscu abym w spokoju mogła
rozejrzeć się w poszukiwaniu Emilly, ale nigdzie nie było jej
widać.
Powędrowałam do mojej
szafki. Zabrałam książki potrzebne mi na dzisiejszy dzień i
trzasnęłam szafką zamykając ją.
Postanowiłam iść pod
sale gimnastyczną, ponieważ tam zaczynały się moje dwie pierwsze
lekcje i może przy okazji gdzieś po drodze spotkam Emilly.
Uderzyłam się lekko
dłonią w czoło kiedy przypomniałam sobie, że żyjemy w XXI wieku
i istnieje coś takiego jak Telefon.
Wyjęłam urządzenie z
torebki i nie zatrzymując się kliknęłam na kopertę.
Do: EM :*
Gdzie jesteś?
Wysłałam wiadomość i
zabrałam się za przeglądanie kilku powiadomień z portali
społecznościowych.
Uderzyłam w coś twardego
a sekundę później leżałam na podłodze rozmasowując bolącą
głowę.
Telefon upadł obok mnie,
ale na całe szczęście nic mu się nie stało.
Zadarłam lekko głowę do
góry i westchnęłam kiedy zobaczyłam nad sobą Justina.
No tak, mogłam się tego
spodziewać z moim szczęściem.
-Proszę, proszę. Kogo my
tu mamy?-uśmiechnął się złośliwie a kilku chłopaków stojących
za nim zaczęło się śmiać.
Nie rozumiem z czego się
cieszą. Nie usłyszałam nic śmiesznego, ani nic takiego nie widzę.
Chwyciłam telefon leżący
obok mnie i podniosłam się z podłogi kiedy wokół nas zaczęło
się robić małe zbiorowisko.
Mówiłam już kiedyś, że
nie lubię być w centrum uwagi?
-A ty wciąż się
nie nauczyłaś, że lepiej patrzeć jak się chodzi.-pokręcił lekko
głową, chcąc pokazać tym gestem swoje niezadowolenie.
Nie wiedziałam czy mam po
prostu odejść czy wysłuchać jego paplaniny a następnie odejść.
Nie chciałam zrobić nic, czym mogłabym go zdenerwować, co z
kolej mogłoby doprowadzić do przedstawienia na środku korytarza.
Nigdy nie wiadomo co
wpadnie temu człowiekowi do głowy.
Ehh... nienawidzę
Bibolarnych ludzi.
Rozejrzałam się po
korytarzu oblizując usta.
Po chwili spojrzałam na
niego ponownie i z zaskoczeniem odkryłam że chłopak stoi
centralnie przede mną. Nawet nie zauważyłam kiedy się poruszył.
Zeskanował mnie wzrokiem
od góry do dołu i odszedł... tak po prostu.
Stałam na środku
korytarza jak jakaś idiotka aż w końcu poczułam wibracje w ręce i
potrząsnęłam głową wracając myślami do tu i teraz.
Odblokowałam telefon i
przeczytałam wiadomość.
Od: EM :*
Czekam w szatni ;)
Zablokowałam telefon i
schowałam go do torebki. Ruszyłam się z miejsca i tym razem
dotarłam bezpiecznie do szatni.
Przywitałam się z
przyjaciółką buziakiem w policzek i zaczęłam się przebierać.
Na w-f nie działo się
nic specjalnego, mimo że te lekcje miałam razem z klasą Justina,
na całe szczęście nigdzie nie natknęłam się na chłopaka.
Teraz siedziałam na
Fizyce czyli na mojej ostatniej lekcji dzisiejszego dnia.
Siedziałam sama w ławce,
ponieważ Emilly zwolniła się bo musiała jechać załatwić coś z
rodzicami.
Ja też chciałam jak
najszybciej znaleźć się poza murami tego budynku, ale niestety
musiałam wytrzymać tu jeszcze 6 minut.
Nauczyciel tłumaczył
coś, gestykując rękami a ja w ogóle go nie słuchałam.
Byłam w swoim własnym
świecie, i było mi w nim wspaniale.
Spojrzałam któryś już
raz na zegarek i miałam ochotę jęknąć kiedy zorientowałam się
że minęła dopiero minuta.
Zawsze kiedy chcesz aby
wyznaczony czas minął jak najszybciej on dłuższy się jak może a
ty musisz to wytrzymać. Natomiast gdy chcemy aby zatrzymał się,
aby jakieś wydarzenie potrwało dłużej wtedy dzieje się na
odwrót. Wszystko dzieje się i kończy tak szybko że nie masz
pojęcia jak to możliwe.
Oparłam głowę o lewą
rękę i wpatrywałam się znudzona w nauczyciela, udając że niby go
słucham.
Kiedy dzwonek w końcu
zadzwonił, spakowałam się szybko i w tym samym tempie wyszłam z
klasy wraz z innymi uczniami.
Odnalazłam moją szafkę
wrzuciłam do niej niepotrzebne książki i skierowałam się w
kierunku drzwi wyjściowych.
Kiedy znalazłam się już
na parkingu, odpięłam torbę i zaczęłam szukać kluczy od auta.
Za każdym razem to samo.
Wrzucę je gdzieś i nigdy nie wiem gdzie.
Odpięłam małą kieszonkę
i odetchnęłam z ulgą kiedy zauważyłam w niej kluczyki.
Wyjęłam je i zapięłam
torebkę.
Skrzywiłam się kiedy
uderzyłam w coś twardego.
Nie...tylko nie znowu.
Podniosłam powoli głowę
do góry i odetchnęłam z ulgą kiedy okazało się że przede mną
nie stoi Justin, lecz dość wysoki blondyn z niebieskimi oczami,
którego widzę tutaj po raz pierwszy. Mimo że miał na sobie bluzę
dało się zauważyć, że był umięśniony. Mógł mieć 19, 20
lat, nie więcej.
-Przepraszam, nie
zauważyłem Cię.- powiedział i przechylił na bok głowę a na
jego twarz wpłynął dziwny uśmiech.
-Umm... w
porządku.-odsunęłam się.
Chciałam odejść, ale
poczułam dłoń nieznajomego na ramieniu. Przełknęłam nerwowo
ślinę i ścisnęłam kluczyki w ręce.
Odwróciłam się powoli w
jego stronę, zrzucając tym samym jego rękę z mojego ramienia.
-Coś jeszcze?-zapytałam
oblizując nerwowo usta.
-Może Cię podwieźć? W
geście przeprosin? No wiesz w końcu na ciebie wpadłem. Musiało
boleć.
Zamrugałam zaskoczona
powiekami i zaczęłam cofać się coraz bardziej do tyłu.
Dlaczego przyczepił się
do mnie? Jest tu tylu innych nastolatków, a to mi nie pozwala w
spokoju odejść i pojechać do domu. A poza tym, kto proponuje
odwózkę za to że wpadł przez przypadek na drugiego człowieka?
-Nie, dzięki. Mam swój
samochód.-wymusiłam lekki uśmiech i postawiłam duży krok do
tyłu, nadal stojąc przodem do chłopaka.
Może po prostu próbuje
być miły.-pomyślałam ale od razu odepchnęłam od siebie tę myśl
kiedy chłopak zrobił krok do przodu i zaczął podchodzić coraz
bliżej.
Zrobiłam parę kolejnych
kroków do tyłu, chcąc uciec stąd jak najszybciej aż w końcu na
coś wpadłam. Poczułam wysportowaną klatkę piersiową za moimi
plecami i miałam ochotę płakać.
Już wyobraziłam sobie
Nagłówki w jutrzejszych gazetach i telewizji: "Młoda
dziewczyna została zabita przez dwóch mężczyzn przed szkołą do
której uczęszczała."
Wzrok chłopaka przede mną
padł na osobę za mną i uśmiechnął się złośliwie.
-Co za miłe
spotkanie.-mruknął blondyn i wyprostował się.
Chciałam się odwrócić,
ale powstrzymałam się kiedy poczułam jak czyjeś ramiona
obejmują mnie w tali.
Spojrzałam w dół i
zmarszczyłam brwi kiedy zauważyłam tatuaże, należące do nie
kogo innego jak Justina Biebera.
Co tu się dzieje?
Zostałam przesunięta na
bok.
Justin puścił mnie i
stanął przede mną.
-Czego tu
szukasz?-wysyczał Justin i podszedł do blondyna, stając z nim
twarzą w twarz.
-Rozmawiałem z koleżanką,
a ty nam w bardzo nie ładny sposób przerwałeś.-spojrzał na mnie
i wyszczerzył się.
Chłopak próbował ominąć
Justina i podejść do mnie ale brunet za każdym razem zagradzam mu
drogę swoim ciałem.
-Nie zbliżaj się do niej
Walker.-wysyczał Justin.
-Bo co, Bieber? Znowu
rozjebiesz coś co należy do mojego szefa?
Zmarszczyłam brwi, nie
mając bladego pojęcia o co chodzi w tym wszystkim? Kim jest ten
chłopak? Skąd zna Justina? I jaki znowu szef?
Justin wyjął broń z pod
koszulki i wycelował nią w blondyna.
-Nie skurwielu. Tym razem
cie zabije!
______________________________________________
KONTAKT:
ASK.FM: @allyoursbabyx
TWITTER: @allyoursbabyx
Hashtag na twitterze: #onelifeff
CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ!