Kathe POV'
Po skończonych lekcjach,
zadowolona zaczęłam przepychać się przez tłum dzieciaków,
stojących na środku korytarzu.
Drugi Dzień Szkoły
Dobiegł Końca i na moje szczęście nie wydarzyło się nic
niedobrego.
Złapałam Emilly za
łokieć, nie chcąc jej zgubić.
Od drzwi łączących mnie
ze światem po drugiej stronie dzieliły mnie zaledwie 3 może 4
kroki.
-Shawty, czekaj!-czyjś głos rozniósł się po korytarzu.
Zatrzymałam się
marszcząc brwi.
Shawty...Shawty... gdzieś
już to słyszałam.
Wyjęłam szybko telefon
chcąc upewnić się czy mój mózg nie podsuwa mi złego
wytłumaczenia.
Kliknęłam na "Nieznany"
a na wyświetlaczu pojawiły się wszystkie wiadomości, jakie
wysłałam i otrzymałam.
"Od: Nieznany
Niezłe ruchy, Shawty"
Czyli jednak!
Druga wiadomość.
"Od:Nieznany
To nie żart, to życie,
Shawty.
"Kochaj Życie",
no nie?
Bo może być naprawdę
krótkie, dla kogoś z taką pyskatą buźką."
-Wszystko okay? Zbladłaś.
Podniosłam wzrok na
Emilly, która stała obok mnie z zmarszczonymi brwiami.
-Jest okay, chce po prostu
coś sprawdzić. Poczekasz na parkingu?-zapytałam.
-Jasne.-odpowiedziała i wyminęła mnie wychodząc przez drzwi.
Cofnęłam się na środek
korytarza, chcąc znaleźć osobę która krzyczała. Miałam nadzieje, że nadal tutaj jest i nie wyszła ze szkoły drugim wyjściem, bo przecież lekcje już się skończyły.
Pierwszy raz w życiu spotkałam osobę która mówi "Shawty" i z pewnością nie
mogę poznać drugiej w tym samym czasie. To musi być ten sam człowiek!
Przygryzłam wargę i
zmarszczyłam brwi, chcąc znaleźć poszukiwaną osobę, ale nikt
szczególny nie zwrócił mojej uwagi.
Westchnęłam i wciągnęłam
wargi do środka.
Spojrzałam jeszcze raz na
ekran telefonu, chcą upewnić się czy to wszystko mi się nie
przewidziało.
Ale nie, wyraźnie pisało
"Shawty".
A może mi się
przesłyszało?
Może ten ktoś wcale nie
krzyczał tego, tylko coś zupełnie innego?
Wzruszyłam ramionami i ostatni raz spojrzałam wzdłuż prawie już opustoszałego korytarza
zanim miałam zamiar wrócić do mojej przyjaciółki.
Obróciłam się na pięcie
i zatrzymałam się natychmiast, kiedy dosłownie kilka centymetrów
przed moją twarzą wyrosła klatka piersiowa ubrana w czarny męski
T-shirt.
Mój wzrok automatycznie spoczął na rękach przyozdobionych tatuażami.
Przełknęłam głośno
ślinę, domyślając się co mogę zobaczyć jeśli podniosę głowę
do góry.
Przygryzłam dolną wargę
i powoli zaczęłam podnosić głowę.
-Czegoś szukasz,
kochanie?-przechylił głowę, uśmiechając się cwaniacko.
-N-nie.-odpowiedziałam
Jego uśmiech się
poszerzył.
Cholera! Że też musiałam
się zająkać!
-Na pewno, Shawty?
Moje zęby puściły dolną
wargę, po to aby usta mogły otworzyć się z powodu szoku.
Zamrugałam kilka razy
powiekami, nie dowierzając w to co widzę i słyszę.
Cholera!
"Pyskata buźka"!
Że też się nie domyśliłam!
To on miał jako jedyny z
tej szkoły problem że mu odpyskowałam.
-Zamknij buzie, bo ci coś
tam wpadnie.-zaśmiał się
-Czego ode mnie
chcesz?-jakiś cudem zdołałam wydusić z siebie kilka wyrazów.
-Nic. Tylko gadamy,
nie?-podniósł do góry lewą brew i zrobił mały krok do przodu,
tak że moja broda o mało co nie dotknęła jego torsu.
Mój wzrok powędrował
najpierw w stronę jego włosów i grzywki postawionej na żel potem
do oczu koloru roztopionego karmelu, następnie na prosty nos i
pełne, malinowe wargi.
Byłam z pewnością za
blisko, ale z łatwością mogłam stwierdzić, że jest przystojny.
Nie wincie mnie, przecież
nie jestem lesbijką.
-Wiesz dobrze o czym mówię. To ty wysyłałeś mi te wiadomości.-zmrużyłam oczy.
Złapał mnie za łokieć i
zostałam popchnięta w bok na zamknięte drzwi, które po chwili
otworzyły się a ja mało co upadła bym na tyłek, gdyby nie
stalowy uścisk na moim łokciu.
-Myślałem, że zajmie
Ci to dłużej.-syknął
I po w miarę miłym
człowieku, na które natknęłam się na korytarzu nie było śladu.
Rozejrzałam się po
pomieszczeniu w którym się znalazłam.
Szczotki, jakieś płyny,
wiadra.
Świetnie znajduję się w
składziku z jakimś psycholem, który jest zdolny do wszystkiego.
-A teraz może powierz mi
co tak bardzo rozbawiło Cię wczoraj?-przechylił głowę na bok
popychając mnie na ścianę i stając przede mną.
Zmarszczyłam brwi, nie
wiedząc o co mu chodzi aż w końcu przypomniał mi się mój
wczorajszy napad śmiechu na korytarzu.
-Nic co miałoby coś
wspólnego z tobą.-odpowiedziałam
-Kłamiesz.-warknął
-Dlaczego niby tak
myślisz?-zapytałam i próbowałam go odepchnąć ale nawet nie drgnął, lecz złapał moje nadgarstki i przycisnął je do ściany
obok mojej głowy.-Puść, to boli.-syknęłam z bólu.
-To nic w porównaniu z tym co
jestem w stanie ci zrobić.-warknął prosto do mojego ucha.
Kiedy poczułam jego
oddech na moim policzku, przez moje ciało przeszedł dreszcz, ale
nie dałam po sobie nic poznać.
Naprawdę wariuję!
Chłopak przyciska mnie do ściany, grożąc mi a mi podoba się jego oddech na moim policzku!
Co też znajduje się w
mojej głowie?
-Chcesz mnie zabić,
ponieważ Ci odpyskowałam?-zapytałam, krzywiąc się z powodu bólu
na nadgarstkach.
-Może.-odpowiedział i
odsunął się trochę z cwaniackim uśmiechem.
Ten człowiek jest z
pewnością Bipolarny, nie mam co do tego żadnych wątpliwości!
-Możesz mnie
wypuścić?-zapytałam
-Jeśli przeprosić, za to
co zrobiłaś dwa dni wcześniej.
-Żartujesz?!-prychnęłam.-Mam
przepraszać za coś, co było moją jak i twoją winą? Czy może za
to że wyraziłam swoje zdanie? Jeśli dobrze pamiętam żyje w
wolnym kraju i mam prawo do własnego zdania!-zmrużyłam oczy i przeklęłam się od razu kiedy zobaczyłam gwałtowną zmianę w
jego zachowaniu.
Jego oczy pociemniały a
szczęka napięła się ukazując grubą żyłę na szyj.
Uścisk na moich
nadgarstkach powiększył się jeszcze bardziej a ja syknęłam i zacisnęłam mocno powieki z bólu nie chcąc się rozpłakać.
-Przestań, to
boli.-zapiszczałam
-Po pierwsze nie podnoś
na mnie głosu! Po drugie, jeśli życie Ci miłe, radze Ci zamknij
mordę! Po trzecie, nie rozkazuj mi do kurwy nędzy!-wysyczał nie
spuszczając wzroku z mojej twarzy.
Przełknęłam z trudem
gulę, znajdującą się w moim gardle.
-Prze-przepraszam.-zająkałam
się.
-Myślisz, że to wystarczy?-zaśmiał się, ale ja nie usłyszałam w tym śmiechu ani
odrobiny rozbawienia.
To był bardziej śmiech dorównujący czarnych charakterom w bajkach.
-Naprawdę
przepraszam.-powtórzyłam, nie wiedząc co mam jeszcze zrobić, abym
została wypuszczona.
Przygryzłam wargę i przymknęłam oczy.
Złapałam gwałtownie
powietrze, kiedy poczułam jego oddech na policzku.
Było czuć w nim mięte i
zapach nikotyny.
-Nie przygryzaj wargi,
skarbie.-mruknął a ja otworzyłam oczy zaskoczona ponowną zmianą
nastroju.
Chłopak nachylił się
nad moją szyją a ja przełknęłam ślinę.
-Podoba Ci się
to.-stwierdził
Pokręciłam głową
przecząco.
Chłopak zaśmiał się
głośno, ale ten śmiech był zupełnie inny niż ten który
słyszałam chwilę temu.
O wiele bardziej
melodyjny.
Wciągnęłam gwałtownie powietrze do płuc kiedy jego
nos dotknął skóry na mojej szyj.
-Puść mnie.
Ku mojemu zaskoczeniu,
chłopak odsunął się i puścił moje nadgarstki.
Naprawdę tego człowieka,
nie da się przewidzieć!
-Do zobaczenia!-mruknął i
uśmiechnął się szeroko a ja zatrzymałam się w momencie kiedy
chciałam zrobić krok do przodu.
Można powiedzieć, że
jego uśmiech mnie oślepił. Jak kolwiek głupio to zabrzmi.
Nigdy nie widziałam
takiego uśmiechu i gdyby nie był psychiczny, mogłabym powiedzieć,
że to jeden z tych uśmiechów, który powala z nóg i w którym
można się zakochać.
Chłopak wyszedł ze schowka uśmiechając się od ucha do ucha.
Wyszłam zaraz za nim
chcąc znaleźć się jak najszybciej w domu.
Co to właściwie miało
być?
Zmarszczyłam brwi i
wyszłam ze szkoły.
Wyprostowałam się i
przykleiłam na twarz lekki uśmiech kiedy zobaczyłam przyjaciółkę
czekającą obok mojego auta.
-Co tak długo?-zapytała
Chrząknęłam.
-Musiałam iść jeszcze
do łazienki.-odpowiedziałam
-Zastanawiałam się już,
czy mam jechać do domu czy iść cię szukać.-uśmiechneła
się.-Dobra, to do jutra?-zapytała
-Tak.-odpowiedziałam.
Przytuliłam ją na
pożegnanie i wyjęłam z torby kluczyki.
Odblokowałam samochód i
wsiadłam do środka.
Oparłam głowę o oparcie
za mną i wzięłam duży wdech a następnie odłożyłam torbę na
miejsce pasażera, zapięłam pasy i włączyłam silnik.
Wyjechałam na ulicę
marząc tylko o gorącym prysznicu i cieplutkim łóżku.
W domu jak zwykle nie było
nikogo.
Rzuciłam się na kanapę w
salonie i wpatrywałam się przez chwilę w sufit, aż w końcu
postanowiłam się ponieść i zrobić sobie coś do picia, ponieważ
przez wydarzenia w ciągu ostatniej godziny, zaschło mi w buzi.
Włączyłam Ipoda,
znajdującego się w salonie, torbę położyłam na kanapie i
weszłam do kuchni.
Do szklanki nalałam sok i pociągnęłam pierwszy łyk.
Przymknęłam oczy i
oparłam się o blat za mną.
Wsłuchiwałam się w
muzykę, poruszając do rytmu biodrami i głową.
Po upływie jakiś 10
minut ruszyłam się z miejsca.
Wyłączyłam muzykę,
zabrałam torbę z salonu i wbiegłam po schodach do swojego pokoju.
Odłożyłam torbę na
fotel i weszłam do garderoby.
Wybrałam leginsy i luźny
T-shirt na ramiączkach.
Z komody zabrałam
bieliznę i weszłam do łazienki.
Zmyłam z twarzy makijaż, zdjęłam ubrania, bieliznę i buty.
Włączyłam wodę w
kabinie i wskoczyłam pod strumień.
Chwyciłam gąbkę i brzoskwiniowy żel pod prysznic.
Umyłam dokładnie ciało,
spłukałam pianę i wyszłam z kabiny zakręcając za sobą wodę.
Wytarłam ciało w ręcznik
i założyłam bieliznę i ubrania.
Wróciłam do pokoju. Z
fotela zabrałam swoją torbę i rozsiadłam się na łóżku
zabierając się za pierwsze w tym roku szkolnym prace domowe.
Po 30 minutach, spakowałam
ponownie książki do torby i zeszłam na dół.
Pomyślałam że zrobię
sobie na kolacje płatki.
Otworzyłam szafkę gdzie
w zwyczaju miały leżeć moje ulubione płatki czekoladowe.
Wydęłam wargi, kiedy okazało się, że szafka jest pusta.
Postanowiłam iść do
sklepu.
Wróciłam do pokoju.
Zabrałam telefon,
słuchawki, kluczę od domu i pieniądze.
Zeszłam na dół i
założyłam na nogi białe Air Forcy, które leżały w przedpokoju
nie daleko drzwi.
Do sklepu nie miałam daleko, więc wybrałam opcje: Spacer.
Z wieszaka zabrałam
bordową bluzę i założyłam ją.
Wyszłam z domu i zamknęłam drzwi.
Na dworze nie było
jeszcze tak ciemno, z czego się cieszyłam.
Do kieszeni schowałam
klucze i pieniądze.
Do telefonu podłączyłam
słuchawki i włączyłam piosenkę Rihanny-Bitch Better Have My
Money i wyszłam na chodnik.
Po 15 minutach spacerku
dotarłam do supermarketu.
Wyjęłam z uszu słuchawki
i wyłączyłam piosenkę Arianny Grande.
Zabrałam jeden z
koszyków, czekających za drzwiami i weszłam pomiędzy regały.
Kupiłam płatki i
zdecydowałam się też na ciastka Oreo.
Podeszłam do kasy
zapłaciłam za zakupy i wyszłam na zewnątrz.
Słońce było już prawie
całkowicie schowane, przez co na dworze nie było już tak jasno.
Złapałam torbę z zakupy i ruszyłam w drogę powrotną.
Z kieszeni wyjęłam
poplątane słuchawki.
Jęknęłam i zabrałam się
za ich rozplątywanie.
-Nie wygłupiajcie się
chłopaki.-usłyszałam męski głos.
Obróciłam się, ale
nikogo nie zauważyłam.
-Pozwólcie mi
przynajmniej się wytłumaczyć.
Zdałam sobie sprawę, że
głos dochodzi z zaułka kilka kroków przede mną.
Podeszłam bliżej i
zatrzymałam się kiedy zobaczyłam kilku chłopaków stojących na
przeciwko jakiegoś faceta a jeden z nich przyciskał go do ściany wcelowując w jego głowę bronią.
Założyłam na głowę
kaptur, chcą być nie zauważoną.
Mogłabym tak po prostu przejść, ale mogliby mnie zauważyć.
-Tu nie ma co się
tłumaczyć. Spieprzyłeś, na całej lini. Nie taka była
umowa.-odpowiedział chłopak i zaśmiał się bez humoru.
Znałam ten głos.
Zmrużyłam oczy, chcą
zobaczyć więcej a wtedy broń wystrzeliła.
Chłopak przyciskany do
ściany, upadł bezwładnie na ziemię.
Podskoczyłam do góry,
uderzając o ścianę obok mnie.
-Trzeba posprzątać ten
syf.-powiedział chłopak a ja przełknęłam ślinę, wiedząc już
do kogo należy głos.
To dopiero nazywa się w
nieodpowiednim miejscu o niewłaściwej porze.
_________________________
I mamy już 4 rozdział ONE LIFE! :)
Komentujcie rozdziały! :)
Zapraszam, również na moje drugie ff: ALL YOURS BABY
Tutaj możecie się ze mną skontaktować w razie jakiś pytań. :)
TWITTER: @allyoursbabyx
ASK.FM: @allyoursbabyx
CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ ! :)
_________________________
I mamy już 4 rozdział ONE LIFE! :)
Komentujcie rozdziały! :)
Zapraszam, również na moje drugie ff: ALL YOURS BABY
Tutaj możecie się ze mną skontaktować w razie jakiś pytań. :)
TWITTER: @allyoursbabyx
ASK.FM: @allyoursbabyx
CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ ! :)
*-* I love this! Dawaj nexta :****
OdpowiedzUsuńŚwietne <3 !!
OdpowiedzUsuńO boże co tu się stalo ?? Świetny do następnego
OdpowiedzUsuńGenialnee! Dawaj szybko nexta! :)
OdpowiedzUsuńMatko, co to było?! Do następnego!
OdpowiedzUsuńSuper! Dawaj szybko następny! x
OdpowiedzUsuńWitaj,
OdpowiedzUsuńJeśli chcesz szczerą recenzję swojego bloga, zgłoś się do nas
http://recenzowisko-blogow.blogspot.com/
kochanie, zapraszam na #365daysff http://see-you-again-365days-fanfiction.blogspot.com/ zostaw nawet negatywny ślad♥
Rozdział cudowny ♥ czekam na następny ! Już nie mogę się doczekać . Kiedy sie pojawi? Twoja czytelniczka:*
OdpowiedzUsuńOmg
OdpowiedzUsuńKate to ma szczęście ;| Justin jest cholernie bipolarny. Coś czuję, że Kate nie będzie miała z nim lekko i mam nadzieję, że chłopak jej nie skrzywdzi.
OdpowiedzUsuń