niedziela, 19 lutego 2017

Rozdział 78: Pamiętaj.



5 DNI PÓŹNIEJ

Kathe POV’

Justin bez problemu opuścił szpital poniedziałkowego ranka i oboje darowaliśmy sobie kolejny dzień szkoły. Przez kolejne cztery dni pojawialiśmy się w budynku szkoły razem. Wtorkowego wieczoru wróciłam do mojego rodzinnego domu.


Aktualnie był Piątkowy wieczór, a ja leżałam w swoim pokoju, oglądając na laptopie „Legion Samobójców”. Starałam się nie myśleć o jutrzejszej kolacji, lecz naprawdę kiepsko mi to wychodziło, ponieważ co chwilę moją zaprzątały okropne myśli, przedstawiające wszystkie możliwe scenariusze zakończenia jutrzejszego wieczoru i prawie żaden z nich nie zakończył się szczęśliwie.
Wyłączyłam film, a następnie laptopa którego zatrzasnęłam z hukiem i odstawiłam go na biurko. Zabrałam piżamę oraz świeżą bieliznę i zamknęłam się w łazience, aby wziąć otrzeźwiający prysznic, który chodź przez chwilę zrelaksuje moje ciało.

Po prysznicu, ubrałam się, wykonałam resztę niezbędnych czynności i wskoczyłam do łóżka. Westchnieniem zadowolona i ułożyłam głowę na poduszce, nie musiałam czekać długo aż moje ciało i umysł poddały się całkowicie snu.


- Kate, wstawaj! Pojedziesz ze mną do sklepu!- wzdrygnęłam się i jęknęłam, nakrywając głowę kołdrą, kiedy do mojego pokoju wparowała mama, krzycząc jak dla mnie o wiele za głośno, niż było potrzeba. – Wstawaj, jest prawie południe!
Mruknęłam coś niezrozumiałego pod nosem, ponieważ jej argument, zdecydowanie mnie nie przekonał.
- Jeśli chcesz aby kolacja wypadła dobrze, to nie denerwuj mnie i wstań. To tobie powinno na tym najbardziej zależeć, nie mnie.- niechętnie odkryłam głowę i spojrzałam zaspanym wzrokiem na rodzicielkę która stała w drzwiach, podpierając się po bokach.
- W porządku. Daj mi kilka minut.- wymamrotałam i zsunęłam nogi z łóżka, kilka sekund później stając na zimnych panelach.
Mama wyszła z pokoju, zatrzaskując za sobą drzwi, przez co zacisnęłam wargi.
Powędrowałam do garderoby, skąd wyciągnęłam spodnie w kolorze zgniłej zieleni, biały T-shirt, a do tego czarną ramoneskę. Ubrałam się w wybrane ubrania, założyłam na stopy białe, krótkie skarpetki oraz czarne Nike.
W łazience związałam włosy w kucyk, zrobiłam lekki makijaż, spryskałam szyję perfumami i w drodze na dół zabrałam z mojego pokoju telefon, chowając urządzenie do kieszeni jeansów.
- Jestem gotowa.- oznajmiłam, opierając się o wyspę kuchenną, za którą paradowała mama.
- Weź kluczyki, pojedziemy twoim samochodem.- oznajmiła, obracając głowę w moją stronę przez ramię.
Westchnęłam już z lekka zirytowana i wróciłam do pokoju, zabierając moją czarną torebkę w której znajdowały się najpotrzebniejsze dokumenty oraz kluczyki, a następnie wróciłam na dół.
- Teraz możemy już jechać?- zapytałam, oblizując dolną wargę i przechylając głowę na bok.
- Tak.- rodzicielka obróciła się w moją stronę, a następnie ominęła mnie, zabierając z krzesełka przy wyspie kuchennej swoją torebkę i ruszyła w stronę wyjścia, co również uczyniłam.


- Zwolnij.- zacisnęłam ręce na kierownicy i zmniejszyłam nacisk na pedał gazu, kiedy po raz kolejny w ciągu kilkunastu minut z ust mojej rodzicielki wydobyło się to samo słowo.
- Mamo jedziemy 80 km/h, to naprawdę nie jest prędkość wyścigowa. Jeździsz tak codziennie z tatą.- wyjaśniłam, starając się nie krzyknąć kiedy usłyszałam za sobą trąbienie, a następnie obok mnie przemknął czerwony mustang.
Spojrzałam na licznik prędkości i sama miałam ochotę się wytrąbić kiedy dostrzegłam zaledwie 60 km/h.
Kto normalny jeździ 60 km/h w Los Angeles Audi R8?
- Wiem, ale mam wrażenie jakby ten samochód jechał jakoś o wiele szybciej.- przewróciłam oczami, słysząc wytłumaczenie rodzicielki.
- Cóż, myślę że będziesz musiała to jakoś przeżyć, bo ludzie zaczynają mnie wyśmiewać.- wzruszyłam ramionami i przyśpieszyłam do 90 km/h, kątem oka spoglądając na mamę, która złapała się drzwi.
Chciałabym zobaczyć jej reakcje, kiedy to Justin siedziałby za kierownicą.


Po naprawdę ciężkich 3 godzinach zakupów w końcu wróciłyśmy do domu.
- Myślę, że rozsądnym posunięciem będzie, jeśli kolejnym razem pojedziemy waszym autem.- oznajmiłam, a następnie wbiegłam na górę aby odłożyć do pokoju moje rzeczy.
Skorzystałam jeszcze z toalety a następnie wróciłam do rodzicielki aby jej pomóc.
- O której wraca tata?- zapytałam.
- Około 16 powinien być. Godzina 18 na pewno odpowiada Justin’owi?
- Tak, nie musisz się tym martwić. – uśmiechnęłam się lekko i zabrałam się za krojenie papryki.


Kiedy zegarek wybił godzinę 17 przełożyłam mięso do naczynia żaroodpornego, które po chwili wstawiłam do piekarnika, ustawiając odpowiedni czas.
- Idę wziąć prysznic.- powiedziałam i nie czekać na reakcje rodzicielki, która właśnie doprawiała surówkę, uciekłam na górę.
Skrzywiłam się kiedy wbiegając na korytarz znajdujący się na piętrze, zderzyłam się z tatą.
- Przepraszam.- wymamrotałam, rozmasowując moje bolące czoło.
- Mam zamiar dogadać się z Justin’em, więc nie musisz próbować mnie zabić.- zażartował. Zaśmiałam się krótko i ominęłam go, kierując się do pokoju.

Po kilku minutach bezsensownego stania w garderobie i przyglądaniu się ubraniom, w końcu zdecydowałam się na czarne rurki oraz kremową koszulę. Wygodnie i w miarę elegancko.
Z komody zabrałam świeżą bieliznę i zamknęłam się w łazience. Wyjęłam z kieszeni telefon i odłożyłam go na szafkę. Zdjęłam z siebie ubrania, a następnie wskoczyłam pod prysznic. Umyłam szybko głowę oraz ciało i opuściłam kabinę, uprzednio zakręcając wodę. Wytarłam ciało w miękki ręcznik, a następnie owinęłam się nim w tali. Rozczesałam włosy i wysuszyłam je. Po kilku sekundach zamyślenia, postanowiłam zrobić lekkie loki, lecz najpierw ubrałam się. Zrobiłam lekki makijaż, popsikałam szyję perfumami, wrzuciłam niepotrzebne ubrania do kosza i zabrałam telefon odkładając go w pokoju na szafkę nocną. Założyłam jeszcze na nogi czarne balerinki i wyszłam z pokoju.
Zatrzymałam się w połowie schodów kiedy do moich uszu dotarł dźwięk rozmowy i nie byłoby w tym nic dziwnego, gdybym nie rozpoznała głosu Justin’a.
Wciągnęłam powietrze do płuc a następnie wypuściłam je, powoli schodząc na dół.
Przełknęłam ślinę, kiedy stanęłam na kafelkach w korytarzu a potem wkroczyłam do salonu, gdzie przy stole siedzieli już moi rodzice wraz z moim chłopakiem.
- Cześć.- przywitałam się zwracając tym uwagę szatyna.
Chłopak obrócił głowę w moją stronę, uśmiechnął się szeroko a następnie wstał od stołu, podchodząc do mnie, aby mnie przytulić.
- Cześć, kochanie.- wymruczał prosto do mojego ucha, a następnie przygryzł je lekko, korzystając z okazji, że stoi plecami do moich rodziców.
Odsunęłam się od Justin’a, ponieważ nagle stało mi się naprawdę gorąco. Chwyciłam dużą dłoń chłopaka i razem zajęliśmy miejsca przy stole.
- Dogadujecie się.- stwierdziłam, spoglądając raz na tatę, raz na mamę.
- Obiecaliśmy, że spróbujemy to wszystko zaakceptować, więc staramy się dotrzymać obietnicy. Pomijając te wszystkie sytuacje, Justin’a wydaje się być miłym chłopakiem.- podniosłam lekko do góry lewą brew, lecz nie skomentowałam tego.
- Cieszę się.- oblizałam dolną wargę, nie wiedząc co innego mogłabym powiedzieć.
- Więc skoro już dołączyłaś to zjedźmy, a potem porozmawiamy.- powiedziała mama i jako pierwsza sięgnęła po jedną z głównych potraw.



- Więc Justin…- zaczął tata, spoglądając przez chwilę na moją mamę. Odruchowo złapałam dłoń Justin’a pod stołem i ścisnęłam ją. Widziałam, że moi rodzice również są zdenerwowani, a tata o wiele bardziej próbuje się pilnować aby nie powiedzieć niczego nieodpowiedniego. Z jednej strony było to dość zabawne, ponieważ przy pierwszym spotkaniu Justin’a był strasznie wścibski, a teraz wiedząc kim tak naprawdę jest mój chłopak starał się hamować najbardziej jak tylko mógł i myślę, że mogło to być spowodowane jakimś rodzajem strachu.- Nie masz już żadnych problemów z policją?- Justin ścisnął lekko moją dłoń i oblizał dolną wargę.
- Wszystko się wyjaśniło.
- To wspaniale. Wiem, że to nie moja sprawa, ale ze względu że spotykasz się z moim jedynym dzieckiem… zamierzasz znaleźć sobie pracę? Taką normalną.- tata przeniósł spojrzenie najpierw na mnie a następnie na Justin’a.
Szatyn uśmiechnął się lekko i westchnął, opierając się wygodnie o krzesło.
- Jak na tą chwilę mam wystarczająco pieniędzy i nie muszę szukać pracy. Może kiedyś, ale nie teraz.
- Więc dalej masz zamiar zabijać ludzi?
- Tato…- skarciłam go i przełknęłam nerwowo ślinę, kiedy zauważyłam że ciało Justin’a spięło się.
- Zadałem tylko pytanie, Kathe i chce poznać odpowiedź, jeśli to nie problem. Obiecałem że spróbuje was zaakceptować, więc to zrobię, mimo wszystko. Żadnych tajemnic. - Tata uśmiechnął się do mnie lekko i oparł łokieć na stole.
- Nie zabijam ludzi dobrych, lecz tych którzy na to zasłużyli. Nic nie dzieje się bez powodu.-wyjaśnił Bieber ignorując poprzednie słowa mojego ojca.
- Możemy o tym nie rozmawiać?- posłałam mamie błagające spojrzenie, milcząco prosząc ją aby mnie poparła.
- To pytanie powinien zadać mój mąż, lecz może ja to zrobię.- mama uśmiechnęła się lekko. – Traktujesz związek z Kathe poważnie? To nie jest żadna przygoda?
- Nie, nie jest.- Justin odpowiedział od razu, bez chwili zawahania. – Kocham ją.
Na moich policzkach pojawiły się lekkie rumieńce oraz uśmiech, więc spuściłam głowę w dół aby nikt w pomieszczeniu tego nie zauważył.
- Pamiętaj chłopcze, że jeśli ją skrzywdzisz to ja skrzywdzę Ciebie, twoją własną bronią i nic mnie nie powstrzyma.- oznajmił nagle tata. – Moją najważniejszą kwestię mamy za sobą, ale na poważnie… ja nie żartuje.
- Więc chyba mogę spać spokojnie.- Głowa szatyna obróciła się w moją stronę, a następnie chłopak nachylił się w moją stronę cmokając moje czoło.
Ponownie spłonęłam czerwienią, lecz tym razem spojrzałam na rodziców. Oboje uśmiechali się, lecz przechylona w bok głowa rodzicielki uświadamiała mnie, że to ona jest bardziej zachwycona.
- Jest jeszcze jedna sprawa…- zaczął ponownie tata. Justin odsunął się ode mnie i zajął swoją wcześniejszą pozycje. – Kathe opowiedziała nam trochę o tym dlaczego to robisz, lecz nie ukrywam oboje z żoną chcielibyśmy abyś lepiej nam to wyjaśnił. Grając w otwarte karty, lubię Cię Justin i naprawdę wolałbym abyśmy się dogadali, więc będzie lepiej jeśli będziemy wobec siebie szczerzy.
- Co chcielibyście wiedzieć?- wiedziałam że Justin’owi nie najłatwiej było o tym mówić i naprawdę doceniałam fakt, że jest w stanie zrobić to dla mnie.
- Może zacznijmy od początku. To prawda, że rodzice wyrzucili Cię z domu?
Justin przetarł wolną dłonią usta a następnie zacisnął lekko wargi.
- Prawda. Byłem problemowych dzieciakiem i pewnego razu brat mojego najlepszego przyjaciela doniósł na nas policji. Mój ojciec wyrzucił mnie od razu po wizycie policji. Tak naprawdę od tego wszystko się zaczęło. Musiałem sobie jakoś radzić, więc poszedłem najprostszą drogą, która doprowadziła mnie do tego miejsca w którym jestem.- oznajmił szatyn.
Zaczęłam gładzić kciukiem dłoń Justin’a, próbując pokazać mu tym gestem że cały czas jestem obok niego.
- Co do kwestii waszego poznania? Opowiedzieliście nam prawdziwą wersje?- tym razem głos zabrała mama.
Zaśmiałam się cicho.
- Może teraz to ja odpowiem.- oznajmiłam i uśmiechnęłam się do mamy. – Część ze szkołą jest prawdziwa. Wpadłam na niego podczas wychodzenia z sali gimnastycznej i trochę się posprzeczaliśmy. Potem mieliśmy jeszcze kilka nie miłych spotkań i sama nie wiem kiedy, ale znaleźliśmy wspólny język, chodź Justin trochę się opierał.- zaśmiałam się i spojrzałam na szatyna, który spojrzał na mnie z podniesioną w górę lewą brwią. – No co?
- Przecież nic nie mówię.



Nasza rozmowa trwała jeszcze prawie 4 godziny i zdecydowanie nie było niekomfortowo.
Justin wstał od stołu kiedy nadeszła pora aby wrócił do domu i wyciągnął dłoń w stronę mojego ojca, aby się pożegnać.
- Jest późno, jeśli chcesz możesz tutaj zostać.- oznajmiła nagle mama i spojrzała na ojca, który nie wydawał się aby miał coś przeciwko.
Uśmiechnęłam się szeroko, ponieważ to był definitywny fakt, że moi rodzice lubią Justin’a i mimo że jest niebezpiecznym człowiekiem, mają do niego zaufanie. Miałam ochotę skakać ze szczęścia jak mała dziewczynka.
Justin również wydawał się być zaskoczony propozycją moich rodziców, przez co spojrzał w moim kierunku z podniesionymi w gorę brwiami. Kiwnęłam lekko głową, więc chłopak ponownie przeniósł wzrok na moich rodziców.
- Jeśli to nie problem.
- Oczywiście, że nie. Domyślam się również, że to nie będzie pierwszy raz kiedy będziecie spać razem w jednym łóżku, więc nie będę was rozdzielać do innych pokoi.
- Drzwi mają zostać otwarte i jeśli usłyszę jakikolwiek podejrzany dźwięk, obiecuje wam, że wparuje wam do pokoju.- oznajmił nagle tata, przerywając mamie.
Zaśmiałam się i kiwnęłam głową.
- Jasne, tato. – przewróciłam oczami, nie przestając się śmiać.
-Możecie iść do siebie. Przyniosę Ci zaraz ręcznik, Justin.
- Dziękuje.- chłopak kiwnął głową i złapał moją dłoń, wycofując się z salonu w kierunku schodów.
Od razu po wejściu do pokoju chłopak położył się na moim łóżku a ja zamknęłam za nami drzwi, podbiegłam następnie do chłopaka i rzuciłam się na niego.
- Cholera.- jęknął szatyn, lecz chwycił dłońmi moje biodra abym nie spadła.
- Kocham Cię.- oznajmiłam, uśmiechając się szeroko.
- Ja też Cię kocham, mała.- Justin złożył pocałunek na mojej szyj i przygryzł lekko pocałowaną wcześniej skórę.
Odchyliłam na bok głowę, nie przestając się uśmiechać, a następnie przysunęłam swoją twarz do twarzy chłopaka. Zagryzłam lekko dolną wargę i nie musiałam czekać długa aż usta Justin’a złączyły się z moimi. Odwzajemniłam pocałunek, delikatnie przygryzając dolną wargę chłopaka. Jęknęłam cicho, kiedy poczułam język Justin’a we wnętrzu swoich ust, więc dołączyłam i swój. Jedna dłoń szatyna wsunęła się pod moją koszulę, delikatnie masując moje plecy. Usiadłam wygodnie na biodrach chłopaka, nawet na chwilę nie rozłączając naszych ust. Druga dłoń Justin’a zsunęła się na moje udo i ścisnęła je lekko. Poruszyłam się delikatnie na biodrach chłopaka, przez co ten nagle sapnął. Odsunęłam się na chwilę od Bieber’a aby napełnić nasze płuca nową dawką powietrza a następnie ponownie połączyłam nasze usta.
-Kathe…- wymamrotał chłopak odsuwając się na kilka milimetrów, przez co jego wargi w dalszym ciągu dotykały moich. Mruknęłam pod nosem, dając mu tym znać, aby kontynuował. – Wyjedźmy stąd.



6 komentarzy:

  1. Wow genialny. Rozmowa Justina z rodzicami Kate genialny. Czekam na kolejny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  2. Mega czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  3. Rewelacja ! Przez chwile myślałam ze serio to spotkanie się nie uda .. Wyjazd?

    OdpowiedzUsuń
  4. Genialny! ! Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń