niedziela, 13 listopada 2016

Rozdział 58: Czy ty oszalałeś?!



Kathe POV’

TYDZIEŃ PÓŹNIEJ

Dzisiaj w końcu nadszedł ten dzień, kiedy Justin opuścił szpital, lecz mimo to lekarz wciąż kazał mu odpoczywać w domu przez kilka dni. Od razu po przyjeździe do domu zaprowadziłam chłopaka do jego pokoju, gdzie w swojej łazience wziął szybki prysznic, do którego nie byłam przekonana, ponieważ trochę bałam się, że w tym czasie może coś mu się stać, ale pod tym względem musiałam ustąpić, ponieważ rozumiałam, że chłopak chce się odświeżyć. Po krótkiej kłótni kiedy Justin opuścił łazienkę, w końcu udało mi się zmusić go, aby położył się do łóżka.
Przygotowałam szatynowi kanapki oraz ciepłą herbatę i ruszyłam na górę. Łokciem otworzyłam sobie drzwi i zaśmiałam się cicho, kiedy zauważyłam znudzonego chłopaka, oglądającego telewizję. Wiedziałam, że chłopak najprawdopodobniej czekał tylko na ten moment, kiedy wyjdę z jego domu, aby mógł bez problemu poruszać się po swoim domu, bo wiedział, że chłopcy nie będą na tyle odważni, aby się z nim kłócić.
Już widzę, jego minę, kiedy dowie się, że zostaję na noc, ponieważ moi rodzice wyjechali wczoraj do sąsiedniego miasta i wracają dopiero jutro popołudniu.
Odstawiłam talerzyk oraz filiżankę na szafkę nocną obok łóżka chłopaka i cmoknęłam go w policzek.
- Przyniosłam Ci kanapki. Chyba nie gniewasz się na mnie za to, że kazałam Ci odpoczywać, prawda?- zmarszczyłam lekko brwi i wydęłam wargi.
Justin westchnął i przeniósł wzrok z telewizora na mnie.
- Nie. Wiem, że się o mnie martwisz, ale dziwnie się z tym czuje, bo jak do tej pory wszyscy mieli mnie w dupie.- odpowiedział i wzruszył lekko ramionami.
Uśmiechnęłam się smutno i obeszłam łóżko dookoła aby położyć się obok niego.
- To było kiedyś, teraz masz mnie i zawsze będzie martwił się o twój tyłek. A teraz bądź dobrym chłopcem i zjedz.- posłałam mu szeroki uśmiech i cmoknęłam jego policzek a następnie wstałam i podałam mu kanapki, uprzednio obchodząc dookoła łóżko.
- Jasne, mamo.- przewrócił oczami, akcentując ostatnie słowo i sięgając po pierwszą kanapkę.

Podczas oglądania telewizji Justin zasnął, dlatego wyłączyłam TV, zgasiłam światło w pokoju i wyszłam cicho z pomieszczenia, zamykając za sobą drzwi i zbiegając po schodach na dół.
Chłopcy siedzieli w salonie, popijali piwo z butelki i oglądali nieznany mi film. Usiadłam obok Ryan’a i westchnęłam cicho.
- Jak tam?- zapytał Chaz
- Śpi.- mruknęłam i oparłam głowę o oparcie kanapy.
- Chcesz zostać na noc? – zapytał Luke
Uchyliłam prawą powiekę i kiwnęłam głową.
- Miałam taką nadzieje.
- Wiesz, że traktujemy Cię jak członka tego domu? Zawsze możesz tu przyjść i nie musisz pytać nas o zgodę na nocowanie. Tak na przyszłość. – oznajmił Chaz a reszta mu przytaknęła.
- Dzięki.- uśmiechnęłam się lekko i ponownie oparłam głowę o kanapę i sama nie wiem kiedy usnęłam.

Wymruczałam coś niezrozumiałego, kiedy poczułam lekki dotyk na ramionach a następnie jak się unoszę. Otworzyłam gwałtownie oczy, lecz musiałam poczekać chwilę aż moje oczy przyzwyczają się do ciemnego pomieszczenia oświeconego jedynie dużą lampą stojącą w rogu pomieszczenia.
Przeniosłam wzrok na osobę, która mnie niosła.
- Czy ty oszalałeś?!- krzyknęłam i zaczęłam się wiercić.- Postaw mnie na ziemię, Justin. Cholera, jestem ciężka. Nie chce zrobić Ci krzywdy.
- Daj spokój skoro mnie wypuścili to znaczy, że nie jest ze mną tak źle. Przestań się przejmować, jest okay. – mruknął i zaczął wchodzić ze mną po schodach.
- Przestane, jeśli postawisz mnie na ziemi. Proszę, Justin.- zagryzłam wargę i wlepiłam spojrzenie w jego twarz, szukając jakichkolwiek oznak bólu.
- Nie ma mowy. Jestem w stanie zanieść moją dziewczynę do pokoju, aby spała ze mną w łóżku, a nie na niewygodnej kanapie w salonie.
Objęłam delikatnie ramionami jego szyję i wtuliłam głowę w zagłębienie jego szyi. Chłopak popchnął nogą, uchylone drzwi i wszedł ze mną do pokoju. Położył mnie na łóżku i uśmiechnął się szeroko a następnie nachylił się lekko i sięgnął do zapięcia moich jeansów.
Podniosłam do góry brwi i popatrzyłam na niego wyczekująco.
- Co robisz?
- Nic. Chce, aby mojej dziewczynce wygodnie się spało.- rozpiął guzik a następnie rozporek.
- Poradzę sobie sama.- zaczerwieniłam się i przeturlałam się na krawędź łóżka z zamiarem zejścia z niego, lecz Justin uprzedził mnie siadając na moich biodrach.
- Wiesz, że nie masz się czego wstydzić? Uwielbiam Cię całą i myślę, że niestanie się nic złego, jeśli tylko Cię rozbiorę.- uśmiechnął się.
- Biorąc pod uwagę ostatnie wydarzenia, to raczej ja powinnam się tobą opiekować.
- Nie miałbym nic przeciwko, żebyś mnie rozebrała, ale niestety nie dzisiaj.- kiwnęłam głową, ponieważ chłopak był już ubrany w szare dresy i białą podkoszulkę. – Więc, jak? Mogę Cię rozebrać?- wyszczerzył się.
Przewróciłam oczami, lecz mimo to kiwnęłam lekko głową.
Chłopak mruknął coś pod nosem i zszedł z moich bioder. Wsunął ręce pod materiał jeansów i zaczął zsuwać je na dół. Zaczerwieniłam się i zakryłam ramieniem twarz, kiedy chłopak zerknął na moje czerwone, koronkowe majtki.
Czułam jak chłopak zdejmuje ze mnie buty, skarpetki i całkowicie spodnie. Słyszałam jak ubranie ląduje na podłodze, lecz w dalszym ciągu leżałam zasłaniając ramieniem moją czerwoną twarz. Justin chwycił moje ramie i delikatnie odsunął je od mojej twarzy.
- Ktoś tu się rumieni.- nachylił się nad moim policzkiem i delikatnie go ukąsił na co pisnęłam. Bieber zaśmiał się i chwycił za skraj mojej bluzy.
- Ręce do góry, kochanie.- wykonałam jego polecenie a chłopak zdjął ze mnie ubranie, odsłaniając mój stanik dopasowany do dolnej części bielizny. Justin rzucił bluzę na ziemie i zsunął się na dół całując mój brzuch, a następnie wstał i podszedł do swojej szafy, wyciągając z niej czarne dresy z ściągaczami na kostce i biały T-shirt.
- Dobra, wystarczy. Dziękuje za rozebranie mnie, ale myślę, że ubiorę się już sama. Poza tym chciałabym wziąć jeszcze krótki prysznic, a ty w końcu połóż się do łóżka. – wstałam i odebrałam ubranie od chłopaka, całując go przy tym w usta i uciekłam do łazienki.
Zamknęłam za sobą drzwi na klucz i odkluczyłam je szybko kiedy coś mi się przypomniało.
Posłałam Justin’owi lekki uśmiech i podeszłam do komody naprzeciwko łóżka, na której stał telewizor. Otworzyłam pierwszą szufladę, znajdując od razu to czego szukałam. Zamknęłam szufladę i obróciłam się w stronę chłopaka, który przyglądał mi się siedząc na łóżku i zagryzając dolną wargę.
- Pożyczam.- uśmiechnęłam się, machając czarnymi bokserkami od Calvin’a Klein’a i ponownie wbiegłam do łazienki, zamykając za sobą drzwi na klucz.
Odłożyłam rzeczy Justin’a na szafkę i zdjęłam z siebie bieliznę. Odkręciłam wodę w kabinie, sprawdziłam jej temperaturę i weszłam pod ciepły natrysk, zamykając za sobą szklane drzwi. Sięgnęłam po męski żel z AXE’A i zaciągnęłam się jego zapachem. Wylałam trochę na rękę i zaczęłam się myć.
Po kilku minutach byłam już całkowicie czysta, więc zakręciłam wodę i wyszłam z kabiny wycierając się w szary ręcznik. Ubrałam na siebie rzeczy chłopaka, poprawiłam włosy i wyszłam z łazienki. Justin leżał na łóżku, przykryty do pasa kołdrą z rękoma pod głową i wpatrywał się w sufit. Kiedy usłyszał dźwięk zamykanych drzwi, spojrzał w moim kierunku i zeskanował mnie wzrokiem. Po drodze do łóżka zatrzymałam się przy moich jeansach, kiedy przypomniałam sobie o telefonie. Wyjęłam z kieszeni na całe szczęście nieuszkodzony telefon i odłożyłam go na szafkę nocną obok łóżka a następnie położyłam się obok Justin’a i przykryłam się kołdrą. Szatyn objął mnie ramieniem, więc przysunęłam się do niego bliżej i wtuliłam się w jego klatkę piersiową, uważając przy tym, aby nie dotknąć bandażu przykrywającego w dalszym ciągu jego ranę postrzałową.
- Dobranoc.- mruknęłam, przymykając oczy.
- Dobranoc, kochanie.- mruknął
Z minuty na minutę oddech chłopaka stawał się coraz spokojniejszy. Kątem oka spojrzałam w stronę okna, gdzie było już całkowicie ciemno. Byłam pewna że Justin śpi, więc pocałowałam delikatnie jego klatkę-- piersiową i mruknęłam ciche „Kocham Cię’.
Moje serce gwałtownie przyśpieszyło, kiedy poczułam jak uścisk chłopaka na mojej tali wzmacnia się. Zacisnęłam mocno powieki, modląc się w duchu, aby był to odruch podczas snu.
- Co powiedziałaś?- zachrypnięty głos chłopaka dotarł do moich uszu. Moje ręce zaczęły gwałtownie drżeć jak większość ciała a w oczach pojawiły się łzy. Odsunęłam się od chłopaka i spróbowałam wstać, lecz jego uścisk wzmocnił się jeszcze bardziej.
- Ja…ja…- zaszlochałam, kiedy uświadomiłam sobie, że wszystko popsułam.
- Hej… dlaczego płaczesz?- chłopak przysunął mnie jeszcze bliżej siebie. – Powtórz co powiedziałaś, dobrze?- objęłam ramionami jego szyję i wtuliłam się w jej zagłębienie, prawdopodobnie ostatni raz.
- Kocham Cię.- mruknęłam i rozpłakałam się jeszcze bardziej.
Poczułam jak chłopak lekko się spina, co dobiło mnie jeszcze bardziej.
- Przestań płakać, kochanie.- przytulił mnie mocno. – Ja też Cię kocham, cholernie bardzo.- wyszeptał do mojego ucha, na co wciągnęłam gwałtownie powietrze do płuc.
- C-co?
- Ja też Cię kocham. Niby dlaczego myślałaś, że jest inaczej? Przecież nie był bym w związku w którym się nudzę z dziewczyną która kompletnie mnie nie obchodzi. To wszystko zaczęło się w najgorszy sposób, ale zaprowadziło nas tutaj i przestań płakać. Co myślałaś, że wywalę Cię z domu i nie będę chciał Cię widzieć?- pokiwałam lekko głową na co Bieber w odpowiedzi cicho się zaśmiał.- Głupia.- skomentował i cmoknął mnie w czoło. – Porozmawiamy o tym jutro. Teraz się prześpi.- pokiwałam lekko głową i przetarłam jedną dłonią mokre policzki.
- Dobranoc.- mruknął chłopak.
- Mhm.- mruknęłam i pociągnęłam ostatni raz nosem.


Poczułam jak ktoś bawi się moimi włosami, więc niechętnie otworzyłam oczy. Spojrzałam na Justin’a, który leżał naprzeciwko mnie, wpatrując się we mnie.
- Dzień Dobry, panikaro.- wyszczerzył się.
Westchnęłam cicho i mruknęłam ciche „Dobry”.
- Jak tam?
- To bardziej ja powinnam o to zapytać, ale jest okay. A ty jak się czujesz?- podrapałam się po policzku.
- O wiele lepiej.- przysunął się i złączył swoje usta z moimi. Przejechał językiem po mojej dolnej wardze a następnie ugryzł ją lekko, prosząc o dostęp, który mu dałam. Wsunął swoją dłoń pod kołdrę i złapał moją prawą nogę, zarzucają ją na swoje ciało a następnie przysuną się bliżej. Wplotłam prawą dłoń we włosy chłopaka i lekko za nie pociągnęłam, otrzymując w zamian jęk zadowolenia. Lewa dłoń chłopaka zjechała na mój pośladek i ścisnęła go lekko przez co jęknęłam. Oderwaliśmy się od siebie, kiedy zaczęło brakować nam powietrza. Dłoń chłopaka w dalszym ciągu spoczywała na moim tyłku.
- Justin!- Chris krzyknął za drzwi, zapukał i od razu wszedł do środka.
Bieber obrócił się w jego stronę, zabierając tym swoją dłoń z mojego ciała i spiorunował go wzrokiem.
- Czy pozwoliłem Ci, kurwa wejść?- warknął
- Sorry stary, ale mam sprawę.- mruknął i posłał mi lekki uśmiech, który odwzajemniłam.
Wstałam z łóżka, zabierając po drodze moje spodnie oraz bluzę z podłogi i powędrowałam do łazienki, aby się ubrać. Założyłam na siebie wczorajszą bieliznę oraz ubrania a rzeczy Justin’a wrzuciłam do kosza znajdującego się w łazience. Poprawiłam włosy i wyszłam z toalety. W pokoju nie było ani Justin’a ani Chris’a, więc zabrałam telefon z szafki nocnej, schowałam go do kieszeni, założyłam skarpetki oraz buty i zeszłam na dół.
Cała szóstka siedziała już w salonie zawzięcie o czymś dyskutując. Odchrząknęłam zwracając tym na siebie uwagę.
- Będę się już zbierać.- uśmiechnęłam się lekko.
- To potrwa tylko chwilę. Ustalimy coś i oddajemy Ci Bieber’a.- oznajmił Max
- Nie, naprawdę muszę jechać. Rodzice niedługo wrócą, więc lepiej żebym była w domu.- Justin podniósł się ze swojego miejsca i podszedł do mnie. Złapał moją dłoń i wprowadził mnie na korytarz, uciekając przed zaciekawionymi spojrzeniami chłopców.
- Mieliśmy pogadać.- mruknął.
- Skoro jednak chcesz mnie oglądać, to myślę, że będziemy mieli jeszcze do tego okazje.- oblizałam suche wargi i uśmiechnęłam się.
Justin przejechał kciukiem po moim policzki i nachylił się całując lekko moje wargi.
- Do zobaczenia. – mruknął i odsunął się posyłając mi szeroki uśmiech a następnie zniknął w salonie.
-Cześć chłopcy!- krzyknęłam otrzymując w zamian krótkie pożegnania i wyszłam z domu mojego chłopaka.
Wsiadłam do mojego Audi, które stało zaparkowane przed domem chłopaków, odpaliłam silnik i wyjechałam na ulicę.


Przez resztę soboty, posprzątałam nieco dom, zrobiłam pranie, przywitałam się z rodzicami, którzy wrócili około godziny 16 a wieczorem spotkałam się z Emilly.

W Niedzielę praktycznie od samego rana, próbowałam skontaktować się z Justin’em, lecz niestety bez jakichkolwiek skutków, co doprowadzało mnie do szału.
- Skoro tak.- mruknęłam, kiedy po raz w telefonie odezwał się głos kobiety informującej mnie, iż numer w tym momencie jest nieosiągalny, lub
Zabrałam z garderoby czarną, skórzaną kurtkę, ponieważ na zewnątrz było o dziwo chłodno a nawet zdarzały się krople deszczu, co jest rzadkie dla Los Angeles. Schowałam telefon do kieszeni moich bordowych rurek i opuściłam pokój.
- Wychodzę!- krzyknęłam do rodziców, którzy zdecydowali wziąć sobie dzisiaj wolne w pracy.
- Okay, tylko nie wracaj późno!- odkrzyknęła mama.
Założyłam na nogi moje białe Nike, które zostawiłam w holu kilka dni temu, chwyciłam kluczyki od mojego auta i wyszłam z domu. Zanim wsiadłam do samochodu, wzięłam duży wdech, mając nadzieje że mój chłopak jest cały i zdrowy.

Zapukałam do drewnianych drzwi, przestępując z nogi na nogę i czekając aż ktoś mi otworzy. Zatrzymałam się i wyprostowałam, kiedy usłyszałam szczęk zamka a następnie w drzwiach pojawiła się sylwetka Max’a.
- Możesz wziąć mnie za psychopatkę, ale prawdopodobnie jestem już przewrażliwiona…do rzeczy. Gdzie jest do cholery Justin?- Max podrapał się w kark i skrzywił lekko, a ja już wiedziałam, że zdecydowanie jest coś nie tak.
- Wejdź.- mruknął i wpuścił mnie do środka. Powędrowałam do salonu i poczekałam aż chłopak do mnie dołączy.
- Posłuchaj mnie Max… nie chce, żebyście myśleli, że po ostatniej sytuacji, będę śledzić każdy krok Justin’a, ale od samego rana próbuje się z nim skontaktować i za każdym razem jego telefon nie odpowiada a oboje dobrze wiemy, że Justin nie rusza się nigdzie bez nieaktywnego telefonu.- usiadłam na kanapie i westchnęłam.
- Rozumiem Cię Kathe i cholera… ani ja ani żaden z chłopaków nie będzie potępiał Cię za to, że się o niego martwisz, to zrozumiałe zwłaszcza po tym co się stało.- Max zmrużył na chwilę oczy i podrapał się w głowę jakby zastanawiał się co ma jeszcze powiedzieć.- Niestety Justin jest trudnym człowiekiem i równie trudno mu coś wytłumaczyć.
- To znaczy?- zmarszczyłam brwi.
- To znaczy, że kiedy pojawiły się kłopoty Justin zebrał chłopaków i od razu pojechał je rozwiązywać. Jasne, próbowaliśmy wytłumaczyć mu, że powinien się jeszcze wstrzymać, aby odzyskać całkowicie siły, albo zebrać więcej energii, ale no…nie udało się.
- A ty? Czemu tu zostałeś?
- Szukałem… czegoś.- mruknął. Nie chciałam dopytywać się o szczegóły, ponieważ to niebyła moja sprawa. – Możesz tu na niego poczekać z przyjemnością posłucham, jak Ci się tłumaczy i może uda Ci się wlać mu trochę oleju do głowy, skoro my nie potrafimy.
- Nie, myślę, że nie będzie to potrzebne. Po prostu kiedy wrócą napisz mi wiadomość czy wszystko okay i przekaż mojemu chłopakowi, czy czasami niema ochoty borykać się z tym wszystkim sam, bo odnoszę takie wrażenie, jakby chciał przede mną wszystko ukryć.- westchnęłam zrezygnowana, wyszłam z domu i wsiadłam do samochodu z zamiarem wrócenia do siebie.

9 komentarzy: