Kathe POV’
Siedziałam właśnie w
domu chłopaków a konkretnie w ich kuchni popijając ciepłą herbatę i słuchając
przy tym krzyków Justina dobiegających z salonu.
Nie wiedziałam co się
dzieje, oprócz tego że chłopak który zaczepił mnie na parkingu, wcale nie tak
dawno temu, znów pojawił się w mieście. Podejrzewałam, że znalazłabym kilka
odpowiedzi na kłębiące się w mojej głowie pytania w liście który niedawno
został dostarczony do tego domu, ale bardzo dobrze wiedziałam że żaden z
przebywających w tym domu mężczyzn, nie da mi go przeczytać, a nie miałam
zamiaru podkradać się i ukradkiem szukać listu, ponieważ nie chce sprowadzać na
siebie kłopotów. Każdy w tym domu ma oczy dookoła głowy i zapewne zostałabym
przyłapana już przy pierwszej okazji.
Skrzywiłam się kiedy
do moich uszu któryś raz z kolei dotarło przeklinanie całego Świata przez
nikogo innego jak Justina.
Dopiłam herbatę,
umyłam po sobie kubek a następnie szybko przemknęłam przez salon podążając w
kierunku holu. Najwyraźniej nikt nie miał zamiaru mnie powstrzymać, ponieważ
wszyscy wysłuchiwali spokojniejszego już głosu Biebera, lecz w dalszym ciągu
podenerwowanego. Chłopak z zaciśniętą szczęką zawzięcie coś tłumaczył, stojąc
do mnie plecami, więc spokojnie mogłam iść po swoją torebkę. Podniosłam czarą torbę
z książkami którą zostawiłam niedaleko drzwi frontowych, kiedy przyjechałam
tutaj z Justinem.
Chciałam zawrócić do
salonu i pożegnać się ze wszystkimi ale sama nie wiedziałam czy powinnam.
Wzruszyłam ramionami po chwili postanawiając w niczym im nie przeszkadzać. Napiszę
później Sms Justinowi, aby się nie martwił. Miałam wielką nadzieje że po
wyjściu uda mi się złapać jakąś taksówkę ponieważ nie miałam czym wrócić do
domu. Ewentualnie ściągnę z domu moją przyjaciółkę, która „wyjechała z
rodzicami” a tak naprawdę na pewno wyleguje się w domu.
Nacisnęłam klamkę i
wyszłam na zewnątrz zamykając za sobą po cichu drzwi. Ruszyłam w kierunku ulicy
i nawet nie zdążyłam przejść całej długości ich podjazdu, kiedy drzwi z hukiem ponownie
się otworzyły a w nich stanęła cała sześciu osobowa grupa. Przełknęłam ślinę
kiedy zobaczyłam broń w ręce Justina, Chaza oraz Luka wycelowaną prosto we
mnie. Moje nogi zaczęły niebezpiecznie drzeć, jak większość mojego ciała.
Kiedy chłopcy w końcu
zauważali do kogo mierzą, opuścili broń, a jako pierwszy na zewnątrz wysunął
się Justin.
-Co ty do kurwy nędzy
wprawiasz, Kate?- wysyczał idąc w moją stronę.
Oblizałam usta, które
nagle stały się niesamowicie suche.
-Chciałam wrócić do
domu.- mruknęłam opuszczając głowę na dół.
-Nie mogłaś mi do
cholery powiedzieć, że chcesz abym cię odwiózł?! Tak po prostu sobie wyszłaś,
wiedząc do cholery że ten sukinsyn może kryć się w każdym pierdolonym miejscu
czekając na każdą pieprzoną okazje!- krzyknął a ja mimowolnie się skrzywiłam.
Naprawdę nie pomyślałam
o tym, że ten cały Walker, może czekać gdzieś w pobliżu. Powinnam pomyśleć o
tym wcześniej, skoro na własne oczy widziałam swoje zdjęcie oraz chłopców,
zrobione przez tego świra.
-Przepraszam.-
westchnęłam i zagryzłam dolną wargę w dalszym ciągu wpatrując się w swoje buty.
Usłyszałam jakiś
szmer, przez co lekko podniosłam głowę do góry. Justin schował broń za pasek
swoich spodni i podszedł do mnie szybkim krokiem. Powinnam być przerażona
widząc go z bronią, jak i resztę ale o dziwo nie bałam się, ponieważ duża cześć
mnie wiedziała, że nie zrobią mi krzywdy.
-Chodź. Musimy
pogadać.-złapał mnie za ramię i zaczął ciągnąć w kierunku domu.
Jęknęłam z powodu
bólu, ponieważ jego ręka owinęła ciasno moje ramie, zbyt ciasno.
-To boli.-skrzywiłam
się.
Justin momentalnie
zatrzymał się, zabrał rękę i obrócił się w moją stronę. Westchnął głośno, a
następnie złapał delikatnie moją dłoń i pociągnął za nią lekko, dając mi tym
znać, abym ruszyła za nim.
Gdy tylko ponownie
znaleźliśmy się wewnątrz domu, Justin zamknął za nami drzwi na dwie zasuwki
które były zamocowane w drzwiach i przekręcił zamki kluczem, który wyciągnął z
kieszeni.
-Żebyś znowu mi nie
uciekła.-wyjaśnił i zaprowadził mnie do salonu, gdzie czekali już na nas
chłopcy.
Usiadłam na jedynej
wolnej kanapie, a raczej zostałam na niej posadzona siłą przez Biebera, który
zajął swoje miejsce zaraz obok mnie. Puścił moją dłoń, oparł łokcie na kolanach
i na kilka sekund schował swoją twarz w dłoniach a następnie przeczesał swoje
włosy, prostując się.
-Zacznijmy od
tego…-zaczął Chris. –Że lepiej będzie jeśli dzisiejszą noc spędzisz tutaj.
Podniosłam do góry
brwi, zaskoczona.
-Ale ja muszę wrócić
do domu. Rodzice będą się martwić, a poza tym jutro mam zajęcia.
-W porządku, jeśli
tak bardzo chcesz znaleźć się jutro w szkole odwiozę cię rano do domu, abyś
mogła zabrać co chcesz. Rodzicom możesz wcisnąć jakiś kit o zapomnianym
projekcie.- wtrącił Justin a następnie oparł plecy o oparcie kanapy.
-To konieczne?-
zapytałam przeskakują wzrokiem po każdej twarzy w pomieszczeniu.
-Tak byłoby
najlepiej.-wzruszył ramionami Luke i uśmiechnął się do mnie lekko.
Popatrzyłam na
szklany stolik przede mną i kiedy zauważyłam prawie wszystkie telefony leżące
na stoliku, zrozumiałam dlaczego wszyscy tak nagle znaleźli się na zewnątrz, kiedy
wyszłam z domu. Całkowicie zapomniałam o tych całych czujnikach ruchu.
-Powiecie mi co się
dzieje?- zapytałam niepewnie podnosząc w górę głowę.
-Kathe, naprawdę
będzie dla wszystkich łatwiej, jeśli nie będziesz próbowała czegokolwiek się
dowiadywać. My się wszystkim zajmiemy, dlatego proszę abyś tą jedną noc została
tutaj, okay?- Chaz spojrzał dość dziwnym wzrokiem na Justina i dopiero wtedy
przeniósł swoje spojrzenie na mnie.
Westchnęłam
niezadowolona z tonu chłopaka. Nie chciałam aby mówili do mnie jak do małej
dziewczynki, która jest za młoda aby zrozumieć problemy dorosłych, ponieważ nie
ukrywajmy byli ode mnie starsi tylko o kilka lat i to nawet nie wszyscy.
Próbowałam po prostu dowiedzieć się czegoś konkretnego, no ale jeśli nie chcą
niczego mówić, nie mam zamiaru ich zmuszać.
- W porządku.- pokiwałam
głową, zgadzając się.
Nawet gdybym
próbowała upierać się zawzięcie o mój powrót do domu prawdopodobnie i tak
wymyśliliby coś, co przekonałoby mnie wystarczająco mocno, abym tutaj jednak
została.
-Świetnie. Jeśli
chcesz możesz iść już na górę do mojego pokoju, zaraz do Ciebie przyjdę, tylko
pogadam jeszcze chwilę z chłopakami.
Kiwnęłam głową na
słowa Justina i podniosłam się z kanapy.
Pożegnałam się zwykłym „Dobranoc” z chłopcami i ruszyłam na górę. Miałam już
serdecznie dość dzisiejszego dnia, więc jak najbardziej odpowiadało mi położę
się do łóżka.
Dotarłam pod drzwi
pokoju Biebera, więc weszłam do środka i zapaliłam światło. Usiadłam na łóżku
szatyna i wyciągnęłam z kieszeni telefon. Odszukałam w kontaktach numer mamy i
przez chwilę zastanawiałam się co mam napisać, aż w końcu zdecydowałam się na
to co zaproponował mój chłopak kilka minut wcześniej.
Do: Mama
Kompletnie
zapomniałam o Projekcie z Literatury, który robię z koleżanką.
Zostało nam jeszcze
trochę pracy, więc nie wrócę już dzisiaj do domu.
Nie martw się pojawię
się jutro w szkole na czas. :)
Kocham Was.
Kliknęłam „Wyślij” i
opadłam na łóżko za mną. Nigdy nie lubiłam kogoś okłamywać, a już zwłaszcza
moich rodziców, ponieważ zawsze potem mam wyrzuty sumienia, ale nie mogłam
napisać :
„Cześć Mamuś, muszę
zostać u mojego chłopaka i jego kolegów na noc, ponieważ chłopcy
najprawdopodobniej boją się, że coś może mi się stać. Jak na razie nie martw
się, jest w porządku. Zadbają o mnie ponieważ tak naprawdę są gangsterami i
najprawdopodobniej mają mnóstwo broni w domu, więc zabiją wszystkich, którzy
nas zaatakują.”
Nie, zdecydowanie
nie. Chce aby moi rodzice pożyli jeszcze dobrych kilka lat w zdrowiu, a nie
wylądowali w szpitalu z powodu zawału serca.
Kątem oka widziałam
jak do pokoju wszedł Justin a kilka sekund później położył się obok mnie.
Telefon obok mnie
zawibrował, więc sięgnęłam po niego i odczytałam wiadomość.
Od: Mama
Dobrze. Do zobaczenia
jutro.
My też Cię kochamy.
Uśmiechnęłam się
lekko i zablokowałam telefon odkładając go na szafkę nocną chłopaka.
-Wiem, że nie chcesz
tu zostać z nami… ze mną, ale uwierz to dla twojego bezpieczeństwa. Nie chce
żeby ten skurwiel, coś ci zrobił.-ostatnie zdanie wyszło z ust chłopaka niczym
warknięcie.
-Jest okay, Justin.
Tu nie chodzi o to, że nie chce z wami zostać. Bardzo chce, zwłaszcza z tobą,
ale dziwnie się czuje wiedząc że gdzieś tam…na zewnątrz ten facet naprawdę może
się ukrywać i czekać tylko na okazje, aby zaatakować kogoś z nas. No i poza
tym, dziwnie się czuje kiedy nocuje poza domem, ale myślę że razem z tobą
będzie inaczej. –obróciłam twarz w jego stronę i uśmiechnęłam się.
-Ze mną jesteś
bezpieczna, Shawty.- objął mnie ramieniem i przyciągnął bliżej siebie.
Leżeliśmy tak kilka
minut aż z jęknięciem w końcu wstałam.
-Dobra, myślę że
powinnam wziąć prysznic.
Justin pokiwał głową
rozumiejąc i sam lekko się poniósł, siadając na łóżku.
-Chcesz moją
koszulkę?
-Jakbyś mógł.
Chłopak podszedł do
swojej szafy i wyciągnął z niej szarą koszulkę na krótki rękaw a następnie mi
ją podał.
-Dziękuje.-pocałowałam
go w policzek i zniknęłam za drzwiami łazienki. Zapaliłam światło i na wszelki
wypadek, gdyby nagle Justinowi zachciało się wejść do pomieszczenia,
przekręciłam drzwi na klucz. Odkręciłam wodę w kabinie i zdjęłam z siebie
ubrania. Umyłam się żelem chłopaka i z łatwością mogę stwierdzić że naprawdę
uwielbiam zapach, którym pachnę. Wytarłam ciało w biały ręcznik, założyłam
bieliznę i koszulkę Justina, która sięgała mi do kolan. Tak to jest, kiedy jest
się niskim.
Wytarłam spod oczu
rozmazany makijaż, poprawiłam włosy, złożyłam swoje ubrania w kostkę i
pozostawiłam je obok szafki i dopiero wtedy opuściłam łazienkę.
Od razu po wejściu do
pokoju moje jeszcze gorące po prysznicu ciało owiało zimne powietrze. Gęsia
skórka od razu wkroczyła na moją skórę, a ja zatrzęsłam się z zimna. Na bosaka
podbiegłam do łóżka i szybko wskoczyłam pod kołdrę aby się ogrzać. Justin
najwyraźniej musiał usłyszeć tupot moich stóp odbijających się o panele na
podłodze, ponieważ pojawił od razu w progu otwartych drzwi balkonowych z
papierosem w ustach. Zaśmiał się kiedy zobaczył mnie obtuloną kołdrą pod samą
brodę.
Zgniótł papierosa
pomiędzy dwoma palcami, wyrzucił niedopałem za siebie i zamknął za sobą drzwi.
Podszedł do łóżka, cmoknął mnie w czoło, przez co od razu na moich policzkach
wykwitł czerwony rumieniec. Zabrał z szafy świeże bokserki i tak jak ja kilka
minut temu zniknął w łazience.
Już prawie zasypiałam
kiedy usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Podniosłam ciężkie powieki do góry i
obróciłam głowę w stronę łazienki. Chłopak w samych bokserkach szedł w moją
stronę z uśmiechem na ustach. Zgasił
światło i wsunął się na wolne miejsce obok mnie a następnie objął mnie w tali i
przyciągnął blisko siebie. Westchnęłam zadowolona kiedy poczułam zapach jego
żelu pod prysznic i wtuliłam głowę w jego jeszcze wilgotną klatkę piersiową.
-Dobranoc Mała.
-Dobranoc Duży.-
mruknęłam cicho. Ostatnie co usłyszałam to jego cichy śmiech, ponieważ chwilę
później odpłynęłam.
__________________________________
Wiem, że prawdopodobnie spodziewaliście się dużo więcej w tym rozdziale, no ale niestety, to jeszcze nie to. Rozdział 41 będzie tym w którym zdecydowanie, więcej będzie się działo.
Po drugie chciała bym przeprosić za moją nieobecność ale od początku Czerwca jestem tak zabiegana, że chyba bardziej się nie da. Sami wiecie... poprawy w szkolę, próby do balu gimnazjalnego aż w końcu sam bal. W każdym razie obiecuje poprawę i mam nadzieje, że zrozumiecie moją nieobecność. :)
Nie moge sie doczekac nastepnego :****
OdpowiedzUsuńChce następny ;** ale poczekam cierpliwie na niego ;) życzę weny, a co do rozdziału to super ;D
OdpowiedzUsuńSpokojnie, każdy ma swoje życie , nie musisz przepraszać :) Każdy rozdział który piszesz jest świetny, bez względu czy jest w nim dużo akcji. Nudniejsze rozdziały tez są potrzebne, bo akcja w pewnym momencie robi sie mecząca :)
OdpowiedzUsuńKocham 💜
OdpowiedzUsuńDobrze, że nic jej nie jest. Powinna na siebie uważać.
OdpowiedzUsuń