wtorek, 14 czerwca 2016

Rozdział 40: Jesteś bezpieczna

Kathe POV’

Siedziałam właśnie w domu chłopaków a konkretnie w ich kuchni popijając ciepłą herbatę i słuchając przy tym krzyków Justina dobiegających z salonu.
Nie wiedziałam co się dzieje, oprócz tego że chłopak który zaczepił mnie na parkingu, wcale nie tak dawno temu, znów pojawił się w mieście. Podejrzewałam, że znalazłabym kilka odpowiedzi na kłębiące się w mojej głowie pytania w liście który niedawno został dostarczony do tego domu, ale bardzo dobrze wiedziałam że żaden z przebywających w tym domu mężczyzn, nie da mi go przeczytać, a nie miałam zamiaru podkradać się i ukradkiem szukać listu, ponieważ nie chce sprowadzać na siebie kłopotów. Każdy w tym domu ma oczy dookoła głowy i zapewne zostałabym przyłapana już przy pierwszej okazji.
Skrzywiłam się kiedy do moich uszu któryś raz z kolei dotarło przeklinanie całego Świata przez nikogo innego jak Justina.
Dopiłam herbatę, umyłam po sobie kubek a następnie szybko przemknęłam przez salon podążając w kierunku holu. Najwyraźniej nikt nie miał zamiaru mnie powstrzymać, ponieważ wszyscy wysłuchiwali spokojniejszego już głosu Biebera, lecz w dalszym ciągu podenerwowanego. Chłopak z zaciśniętą szczęką zawzięcie coś tłumaczył, stojąc do mnie plecami, więc spokojnie mogłam iść po swoją torebkę. Podniosłam czarą torbę z książkami którą zostawiłam niedaleko drzwi frontowych, kiedy przyjechałam tutaj z Justinem.
Chciałam zawrócić do salonu i pożegnać się ze wszystkimi ale sama nie wiedziałam czy powinnam. Wzruszyłam ramionami po chwili postanawiając w niczym im nie przeszkadzać. Napiszę później Sms Justinowi, aby się nie martwił. Miałam wielką nadzieje że po wyjściu uda mi się złapać jakąś taksówkę ponieważ nie miałam czym wrócić do domu. Ewentualnie ściągnę z domu moją przyjaciółkę, która „wyjechała z rodzicami” a tak naprawdę na pewno wyleguje się w domu.
Nacisnęłam klamkę i wyszłam na zewnątrz zamykając za sobą po cichu drzwi. Ruszyłam w kierunku ulicy i nawet nie zdążyłam przejść całej długości ich podjazdu, kiedy drzwi z hukiem ponownie się otworzyły a w nich stanęła cała sześciu osobowa grupa. Przełknęłam ślinę kiedy zobaczyłam broń w ręce Justina, Chaza oraz Luka wycelowaną prosto we mnie. Moje nogi zaczęły niebezpiecznie drzeć, jak większość mojego ciała.
Kiedy chłopcy w końcu zauważali do kogo mierzą, opuścili broń, a jako pierwszy na zewnątrz wysunął się Justin.
-Co ty do kurwy nędzy wprawiasz, Kate?- wysyczał idąc w moją stronę.
Oblizałam usta, które nagle stały się niesamowicie suche.
-Chciałam wrócić do domu.- mruknęłam opuszczając głowę na dół.
-Nie mogłaś mi do cholery powiedzieć, że chcesz abym cię odwiózł?! Tak po prostu sobie wyszłaś, wiedząc do cholery że ten sukinsyn może kryć się w każdym pierdolonym miejscu czekając na każdą pieprzoną okazje!- krzyknął a ja mimowolnie się skrzywiłam.
Naprawdę nie pomyślałam o tym, że ten cały Walker, może czekać gdzieś w pobliżu. Powinnam pomyśleć o tym wcześniej, skoro na własne oczy widziałam swoje zdjęcie oraz chłopców, zrobione przez tego świra.
-Przepraszam.- westchnęłam i zagryzłam dolną wargę w dalszym ciągu wpatrując się w swoje buty.
Usłyszałam jakiś szmer, przez co lekko podniosłam głowę do góry. Justin schował broń za pasek swoich spodni i podszedł do mnie szybkim krokiem. Powinnam być przerażona widząc go z bronią, jak i resztę ale o dziwo nie bałam się, ponieważ duża cześć mnie wiedziała, że nie zrobią mi krzywdy.
-Chodź. Musimy pogadać.-złapał mnie za ramię i zaczął ciągnąć w kierunku domu.
Jęknęłam z powodu bólu, ponieważ jego ręka owinęła ciasno moje ramie, zbyt ciasno.
-To boli.-skrzywiłam się.
Justin momentalnie zatrzymał się, zabrał rękę i obrócił się w moją stronę. Westchnął głośno, a następnie złapał delikatnie moją dłoń i pociągnął za nią lekko, dając mi tym znać, abym ruszyła za nim.
Gdy tylko ponownie znaleźliśmy się wewnątrz domu, Justin zamknął za nami drzwi na dwie zasuwki które były zamocowane w drzwiach i przekręcił zamki kluczem, który wyciągnął z kieszeni.
-Żebyś znowu mi nie uciekła.-wyjaśnił i zaprowadził mnie do salonu, gdzie czekali już na nas chłopcy.
Usiadłam na jedynej wolnej kanapie, a raczej zostałam na niej posadzona siłą przez Biebera, który zajął swoje miejsce zaraz obok mnie. Puścił moją dłoń, oparł łokcie na kolanach i na kilka sekund schował swoją twarz w dłoniach a następnie przeczesał swoje włosy, prostując się.
-Zacznijmy od tego…-zaczął Chris. –Że lepiej będzie jeśli dzisiejszą noc spędzisz tutaj.
Podniosłam do góry brwi, zaskoczona.
-Ale ja muszę wrócić do domu. Rodzice będą się martwić, a poza tym jutro mam zajęcia.
-W porządku, jeśli tak bardzo chcesz znaleźć się jutro w szkole odwiozę cię rano do domu, abyś mogła zabrać co chcesz. Rodzicom możesz wcisnąć jakiś kit o zapomnianym projekcie.- wtrącił Justin a następnie oparł plecy o oparcie kanapy.
-To konieczne?- zapytałam przeskakują wzrokiem po każdej twarzy w pomieszczeniu.
-Tak byłoby najlepiej.-wzruszył ramionami Luke i uśmiechnął się do mnie lekko.
Popatrzyłam na szklany stolik przede mną i kiedy zauważyłam prawie wszystkie telefony leżące na stoliku, zrozumiałam dlaczego wszyscy tak nagle znaleźli się na zewnątrz, kiedy wyszłam z domu. Całkowicie zapomniałam o tych całych czujnikach ruchu.
-Powiecie mi co się dzieje?- zapytałam niepewnie podnosząc w górę głowę.
-Kathe, naprawdę będzie dla wszystkich łatwiej, jeśli nie będziesz próbowała czegokolwiek się dowiadywać. My się wszystkim zajmiemy, dlatego proszę abyś tą jedną noc została tutaj, okay?- Chaz spojrzał dość dziwnym wzrokiem na Justina i dopiero wtedy przeniósł swoje spojrzenie na mnie.
Westchnęłam niezadowolona z tonu chłopaka. Nie chciałam aby mówili do mnie jak do małej dziewczynki, która jest za młoda aby zrozumieć problemy dorosłych, ponieważ nie ukrywajmy byli ode mnie starsi tylko o kilka lat i to nawet nie wszyscy. Próbowałam po prostu dowiedzieć się czegoś konkretnego, no ale jeśli nie chcą niczego mówić, nie mam zamiaru ich zmuszać.
- W porządku.- pokiwałam głową, zgadzając się.
Nawet gdybym próbowała upierać się zawzięcie o mój powrót do domu prawdopodobnie i tak wymyśliliby coś, co przekonałoby mnie wystarczająco mocno, abym tutaj jednak została.
-Świetnie. Jeśli chcesz możesz iść już na górę do mojego pokoju, zaraz do Ciebie przyjdę, tylko pogadam jeszcze chwilę z chłopakami.
Kiwnęłam głową na słowa Justina i  podniosłam się z kanapy. Pożegnałam się zwykłym „Dobranoc” z chłopcami i ruszyłam na górę. Miałam już serdecznie dość dzisiejszego dnia, więc jak najbardziej odpowiadało mi położę się do łóżka.
Dotarłam pod drzwi pokoju Biebera, więc weszłam do środka i zapaliłam światło. Usiadłam na łóżku szatyna i wyciągnęłam z kieszeni telefon. Odszukałam w kontaktach numer mamy i przez chwilę zastanawiałam się co mam napisać, aż w końcu zdecydowałam się na to co zaproponował mój chłopak kilka minut wcześniej.

Do: Mama
Kompletnie zapomniałam o Projekcie z Literatury, który robię z koleżanką.
Zostało nam jeszcze trochę pracy, więc nie wrócę już dzisiaj do domu.
Nie martw się pojawię się jutro w szkole na czas. :)
Kocham Was.

Kliknęłam „Wyślij” i opadłam na łóżko za mną. Nigdy nie lubiłam kogoś okłamywać, a już zwłaszcza moich rodziców, ponieważ zawsze potem mam wyrzuty sumienia, ale nie mogłam napisać :
„Cześć Mamuś, muszę zostać u mojego chłopaka i jego kolegów na noc, ponieważ chłopcy najprawdopodobniej boją się, że coś może mi się stać. Jak na razie nie martw się, jest w porządku. Zadbają o mnie ponieważ tak naprawdę są gangsterami i najprawdopodobniej mają mnóstwo broni w domu, więc zabiją wszystkich, którzy nas zaatakują.”

Nie, zdecydowanie nie. Chce aby moi rodzice pożyli jeszcze dobrych kilka lat w zdrowiu, a nie wylądowali w szpitalu z powodu zawału serca.
Kątem oka widziałam jak do pokoju wszedł Justin a kilka sekund później położył się obok mnie.
Telefon obok mnie zawibrował, więc sięgnęłam po niego i odczytałam wiadomość.

Od: Mama
Dobrze. Do zobaczenia jutro.
My też Cię kochamy.

Uśmiechnęłam się lekko i zablokowałam telefon odkładając go na szafkę nocną chłopaka.
-Wiem, że nie chcesz tu zostać z nami… ze mną, ale uwierz to dla twojego bezpieczeństwa. Nie chce żeby ten skurwiel, coś ci zrobił.-ostatnie zdanie wyszło z ust chłopaka niczym warknięcie.
-Jest okay, Justin. Tu nie chodzi o to, że nie chce z wami zostać. Bardzo chce, zwłaszcza z tobą, ale dziwnie się czuje wiedząc że gdzieś tam…na zewnątrz ten facet naprawdę może się ukrywać i czekać tylko na okazje, aby zaatakować kogoś z nas. No i poza tym, dziwnie się czuje kiedy nocuje poza domem, ale myślę że razem z tobą będzie inaczej. –obróciłam twarz w jego stronę i uśmiechnęłam się.
-Ze mną jesteś bezpieczna, Shawty.- objął mnie ramieniem i przyciągnął bliżej siebie.
Leżeliśmy tak kilka minut aż z jęknięciem w końcu wstałam.
-Dobra, myślę że powinnam wziąć prysznic.
Justin pokiwał głową rozumiejąc i sam lekko się poniósł, siadając na łóżku.
-Chcesz moją koszulkę?
-Jakbyś mógł.
Chłopak podszedł do swojej szafy i wyciągnął z niej szarą koszulkę na krótki rękaw a następnie mi ją podał.
-Dziękuje.-pocałowałam go w policzek i zniknęłam za drzwiami łazienki. Zapaliłam światło i na wszelki wypadek, gdyby nagle Justinowi zachciało się wejść do pomieszczenia, przekręciłam drzwi na klucz. Odkręciłam wodę w kabinie i zdjęłam z siebie ubrania. Umyłam się żelem chłopaka i z łatwością mogę stwierdzić że naprawdę uwielbiam zapach, którym pachnę. Wytarłam ciało w biały ręcznik, założyłam bieliznę i koszulkę Justina, która sięgała mi do kolan. Tak to jest, kiedy jest się niskim.
Wytarłam spod oczu rozmazany makijaż, poprawiłam włosy, złożyłam swoje ubrania w kostkę i pozostawiłam je obok szafki i dopiero wtedy opuściłam łazienkę.
Od razu po wejściu do pokoju moje jeszcze gorące po prysznicu ciało owiało zimne powietrze. Gęsia skórka od razu wkroczyła na moją skórę, a ja zatrzęsłam się z zimna. Na bosaka podbiegłam do łóżka i szybko wskoczyłam pod kołdrę aby się ogrzać. Justin najwyraźniej musiał usłyszeć tupot moich stóp odbijających się o panele na podłodze, ponieważ pojawił od razu w progu otwartych drzwi balkonowych z papierosem w ustach. Zaśmiał się kiedy zobaczył mnie obtuloną kołdrą pod samą brodę.
Zgniótł papierosa pomiędzy dwoma palcami, wyrzucił niedopałem za siebie i zamknął za sobą drzwi. Podszedł do łóżka, cmoknął mnie w czoło, przez co od razu na moich policzkach wykwitł czerwony rumieniec. Zabrał z szafy świeże bokserki i tak jak ja kilka minut temu zniknął w łazience.

Już prawie zasypiałam kiedy usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Podniosłam ciężkie powieki do góry i obróciłam głowę w stronę łazienki. Chłopak w samych bokserkach szedł w moją stronę z uśmiechem na ustach.  Zgasił światło i wsunął się na wolne miejsce obok mnie a następnie objął mnie w tali i przyciągnął blisko siebie. Westchnęłam zadowolona kiedy poczułam zapach jego żelu pod prysznic i wtuliłam głowę w jego jeszcze wilgotną klatkę piersiową.
-Dobranoc Mała.

-Dobranoc Duży.- mruknęłam cicho. Ostatnie co usłyszałam to jego cichy śmiech, ponieważ chwilę później odpłynęłam.


__________________________________

  Wiem, że prawdopodobnie spodziewaliście się dużo więcej w tym rozdziale, no ale niestety, to jeszcze nie to. Rozdział 41 będzie tym w którym zdecydowanie, więcej będzie się działo.

Po drugie chciała bym przeprosić za moją nieobecność ale od początku Czerwca jestem tak zabiegana, że chyba bardziej się nie da. Sami wiecie... poprawy w szkolę, próby do balu gimnazjalnego aż w końcu sam bal. W każdym razie obiecuje poprawę i mam nadzieje, że zrozumiecie moją nieobecność. :)

5 komentarzy:

  1. Nie moge sie doczekac nastepnego :****

    OdpowiedzUsuń
  2. Chce następny ;** ale poczekam cierpliwie na niego ;) życzę weny, a co do rozdziału to super ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Spokojnie, każdy ma swoje życie , nie musisz przepraszać :) Każdy rozdział który piszesz jest świetny, bez względu czy jest w nim dużo akcji. Nudniejsze rozdziały tez są potrzebne, bo akcja w pewnym momencie robi sie mecząca :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dobrze, że nic jej nie jest. Powinna na siebie uważać.

    OdpowiedzUsuń