niedziela, 14 lutego 2016

Rozdział 25: Nie próbuj

Kathe POV'

Stałam właśnie przed dość sporych rozmiarów domem. A może powinnam nazwać to willą?
W każdym razie dom bym ogromny, muzyka strasznie głośnia, a tłumy nastolatków dało się zauważyć już z zewnątrz.
Nabrałam powietrza do płuc i spojrzałam na przyjaciółkę, która stała obok mnie z szerokim uśmiechem, również przyglądając się wszystkiemu.
-Tak właściwie...Jak wrócimy do domu?-zapytałam patrząc jak dwójka nastolatków wsiada do taksówki.
-Nie zamierzam pić.-odpowiedziała posyłając mi lekki uśmiech.
Kiwnęłam głową zadowolona i złapałam ją za dłoń, decydując się w końcu na wejście do budynku.
Weszliśmy przez otwarte drzwi do środka, a ja już po przekroczeniu progu skrzywiłam się kiedy do moich nozdrzy dotarł nieprzyjemny zapach.
Nie chciałam zagłębiać się w szczegóły, co to za okropna mieszanka, dlatego przepchnęłam się przez tłum tańczących i ocierających się o siebie nastolatków.
Nie miałam pojęcia gdzie mam iść dalej, ponieważ byłam tutaj pierwszy raz, dlatego obróciłam się w stronę przyjaciółki mając nadzieje że ona coś wymyśli.
Dziewczyna wzruszyła ramionami i rozejrzała się dookoła.
Wskazała palcem na jakieś nieduże przejście i zaczęła ciągnąc mnie w tamtym kierunku.
Jak się okazało dotarłyśmy do kuchni a ja odetchnęłam z ulgą kiedy podeszłam bliżej otwartego okna i wciągnęłam do płuc czyste powietrze.
-Kto tu mieszka?-krzyknęłam pochylając się lekko w stronę Emilly, aby lepiej mnie usłyszała.
-Nie wiem.-odkrzyknęła na co moje oczy lekko się powiększyły.
Czy ona właśnie próbuje mi powiedzieć, że zabrała mnie na jakąś ostrą domówkę, do jakiegoś człowieka którego kompletnie nie zna?
Z resztą nie widziałam tutaj jak do tej pory żadnej znajomej twarzy, co przeraża mnie jeszcze bardziej.
-Och, no przestań. Nic się niestanie. Chodź się bawić.-krzyknęła, dobrze odczytując wyraz mojej twarzy i pociągnęła mnie z powrotem w miejsce w którym wszyscy się bawili
Nie chciałam stać jak kołek na środku, dlatego zaczęłam tańczyć w rytm piosenki.
Kilka minut później zapomniałam całkowicie o moich wcześniejszych problemach i oddałam się muzyce.
Po kilku przetańczonych piosenkach zauważyłam zbliżającego się w naszą stronę Ryana. Podniosłam brwi zdziwiona, ale przypomniałam sobie wzmiankę Emilly o Justinie, kiedy nie chciałam się zgodzić na imprezę.
Pewnie Ryan ją tutaj zaprosił, dlatego nie powinnam dziwić się że chłopak też tutaj jest.
-Cześć!-krzyknął kiedy znalazł się obok nas.
Odpowiedziałyśmy mu lekkim uśmiechem i obróciłyśmy się całkowicie w jego stronę.
-Chodźcie na zewnątrz!-krzyknął i wykonał ruch ręką pokazując tym że mamy iść za nim.
Emilly bez zastanowienia ruszyła za nim, więc ja również.
Wychodząc na zewnątrz zobaczyłam resztę chłopaków opierających się o czarnego Bentleya i dopalających papierosy.
Zaczerwieniłam się lekko kiedy zobaczyłam Justina, ale postanowiłam zachowywać się jakby wcześniej nic się nie stało.
Przywitałam się ze wszystkimi i posłałam każdemu lekki uśmiech. Emilly jak zwykle w ich towarzystwie stała się spięta i mruknęła ciche "Cześć".
Pokręciłam mentalnie głową, nie rozumiejąc jej zachowania.
Chłopcy mimo że byli gangsterami, byli dla mnie mili.
Jestem pewna, że to kwestia czasu i w końcu i ona się do nich przekona.
-Jak impreza?-zapytał Max posyłają mi uśmiech i rzucając niedopałek papierosa na ziemie, który od razu przydepną podeszwą swojego buta.
-W porządku.-odpowiedziałam i spojrzałam kątem oka na Justina który wyjął telefon z kieszeni i zaczął wystukiwać coś na ekranie.
-Hej Bieber, czyżbyś pisał z osobą dla której tak nagle zniknąłeś rano po długiej, ciężkiej imprezie?-zaśmiał się Chaz uderzając go lekko ramieniem w bok.
-Odwal się.-odpowiedział Justin, nie odklejając swojego wzroku od telefonu, ale przez dosłownie kilka sekund mogłam zauważyć na jego ustach cień uśmiechu.
Zamrugałam powiekami przyswajając słowa Chaza.
Chwila...przecież to ja rano prosiłam Justina, żeby do mnie przyjechał i sprawdził o co chodzi z tym samochodem który stał niedaleko mojego domu.
-Laska musi być niezła, skoro o 10 rano zwlókł się z łóżka.-zaśmiał się tym razem Luke.
Zaczerwieniłam się lekko, ale cieszyłam się że na dworze jest ciemno i nikt nie zauważy moich czerwonych policzków.
-Chwila...Kathe czy przypadkiem Ju...-kopnęłam dziewczynę nie dając jej tym dokończyć zdania. Emilly syknęła cicho i spojrzała na mnie z wyrzutem.
Spiorunowałam ją wzrokiem, dając jej tym do zrozumienia, że ma niczego nie mówić.
Rozejrzałam się i odetchnęłam z ulgą widząc że nikt nie zauważył mojego małego kopniaka.

Po kilku minutach, wszyscy byliśmy we wnętrzu domu. Emilly tańczyła z Ryan'em tuż obok mnie i Chrisa. Reszta chłopaków gdzieś zniknęła, ale jakoś nie przejmowałam się tym, tylko poruszałam się w rytm muzyki, śmiejąc się i wygłupiając.
Po dziesięciu przetańczonych piosenkach moje mięśnie domagały się odpoczynku, dlatego postanowiłam iść do kuchni.
Zatrzymałam się w momencie kiedy Chris spojrzał w jakimś kierunku i zaśmiał się a następnie pokręcił głową rozbawiony. Przeniosłam wzrok w miejsce w które patrzył i skrzywiłam się kiedy zauważyłam Justina ocierającego się o jakąś blondynkę. Co w tym było takiego śmiesznego? Patrząc na nich miałam raczej odruch wymiotny i musiałam się powstrzymywać aby nie opróżnić swojego żołądka na środku pokoju. Szybko obróciłam głowę i nie czekając na Chrisa, ruszyłam w kierunku kuchni. Zatrzymałam się w progu pomieszczenia kiedy zauważyłam gęstą smugę dymu. Westchnęłam i wycofałam się zmierzając w kierunku wyjścia. Chciałam odetchnąć czystym powietrzem, a najwyraźniej w tym domu tego nie zrobię.
Szłam chodnikiem z każdym krokiem oddalając się coraz bardziej od miejsca imprezy. Schowałam ręce do kieszeni spodni, chcąc je trochę ogrzać. Kiedy doszłam do końca uliczki, postanowiłam zawrócić i wrócić do przyjaciół.
Telefon w mojej kieszeni zawibrował.
Wyjęłam urządzenie i kliknęłam na nową wiadomość.

Od: EM :*
Gdzie ty się podziewasz?

Po chwili otrzymałam podobne wiadomości od Chrisa i Maxa. Odpisałam wszystkim, że zaraz będę i schowałam telefon do kieszeni. Podniosłam głowę i zatrzymałam się w ostatniej chwili, o mało co nie wpadając na postać przede mną. Zadarłam trochę głowę do góry aby zobaczyć kto znajduje się przede mną. Zmarszczyłam brwi kiedy zobaczyłam Justina i nie odzywając się słowem, przeszłam obok niego. Poczułam uścisk na nadgarstku i zmuszona obróciłam się do tyłu.
-Czego chcesz?-zapytałam wzdychając.
-Co ty do cholery odpierdalasz?-warknął ignorując moje wcześniejsze pytanie.
-Wyluzuj, byłam się przejść.
-Wiesz, bardzo kurwa dobrze, że jesteś obserwowana, a tobie zachciało się pieprzonych spacerków!-krzyknął
Zgarbiłam się lekko, przestraszona.
Kurde, naprawdę o tym nie pomyślałam.
Próbowałam wyrwać nadgarstek z jego uścisku, na co w odpowiedzi zacieśnił uścisk. Skrzywiłam się i spojrzałam w tamto miejsce. Nie zdziwię się, jeśli pojawi się tak jutro siniak.
Spojrzałam ponownie na jego twarz i pomimo że światło z lampy po drugiej stronie ulicy było dość słabe, to i tak mogłam dokładnie zauważyć jego zaciśniętą szczękę i ciemne oczy.
Znowu jest wkurzony...na mnie.
-Justin puść...to boli.-mruknęłam, próbując ponownie wyszarpnąć nadgarstek.
Zabrał dłoń a ja od razu zaczęłam masować bolącą rękę.
-Chodź.-mruknął i obrócił się na pięcie idąc w kierunku trwającej imprezy.
Wzdychając, ruszyłam za nim.
Kilka minut później byliśmy już przed domem. Od razu zauważyłam swoją zdenerwowaną przyjaciółkę, która jak tylko mnie zobaczyła szybko do mnie podbiegła i mocno przytuliła.
-Nie masz pojęcia jak się martwiłam. Mogłaś mi powiedzieć, że wychodzisz. Poszłabym z tobą.-mruknęła mi do ucha mocno mnie tuląc.
-Tak, wiem. Przepraszam.
Dziewczyna odsunęła się i westchnęła posyłając mi lekki uśmiech.
-Chcesz wracać do domu?-zapytała
Pokręciłam lekko głową.
Nie chciałam psuć zabawy wszystkim, tylko dlatego że ja mam już dość.
Myślę, że jakoś sobie poradzę spędzając tutaj, jeszcze kilka godzin.
Nie zauważyłam nawet kiedy zniknął Justin, uświadomiłam to sobie dopiero w momencie kiedy pojawił się ponownie obok nas.
Wróciliśmy do środka budynku i od razu jak tylko pojawiłam się w wewnątrz Chris wcisnął mi w ręce czerwony kubeczek z alkoholem.
Skrzywiłam się i pokręciłam głową, starając się oddać mu kubeczek.
-Dawaj, mała! Rozluźni się!-wykonał ruch ręką, zachęcając mnie do wzięcia łyka.
Niepewnie spojrzałam na przezroczysty płyn w kubku znajdującym się w mojej ręce i powoli upiłam pierwszy łyk. Skrzywiłam się czując pieczenie w gardle.
Rozejrzałam się dookoła szukając wzrokiem mojej przyjaciółki, ale niestety ponownie zniknęła.
Westchnęłam i upiłam kolejny łyk, tym razem pewniej.


Godzinę później moje stopy strasznie bolały, a ja właśni trzymałam w ręce 3 kubeczek, praktycznie już pusty. Było mi gorąco a alkohol szumiał mi w głowie, co w niczym nie pomagało.
Chciałam wracać już do domu, ponieważ było już późno i pomimo alkoholu miałam świadomość że na zewnątrz noc wita się z dniem. Byłoby lepiej jeśli wróciłabym do domu i odpoczęła, aby rano nie było po mnie widać skutków alkoholu.
Chwiejąc się lekko ruszyłam do przodu i wypiłam ostatni łyk z kubka a następnie zgniotłam go i rzuciłam gdzieś w kąt.
Przeszukałam cały parter, ale kiedy nigdzie nie znalazłam Emilly, zaczęłam powoli wspinać się na górę. Otworzyłam drzwi od kilku pokoi, które okazały się być zamknięte lub zajęte przez zajmujące się sobą pary. Obróciłam się i wpatrując się w swoje nogi, pilnując w ten sposób aby się o nic nie potknąć, ruszyłam w głąb korytarza. Syknęłam kiedy uderzyłam w coś twardego. Podniosłam głowę do góry i zobaczyłam nieznanego mi chłopaka z dużym zadowolonym uśmiechem na twarzy i czapką z daszkiem na głowie.
-Ups, przepraszam.-na chwiejących się nogach ominęłam go i już miałam ruszyć dalej kiedy poczułam szarpnięcie do tyłu i wpadłam plecami na mężczyznę stojącego za mną.
Objął mnie w tali swoimi wielkimi łapskami, przez co od razu zaczęłam się szarpać.
Zatrzymałam się przerażona w momencie kiedy poczułam coś zimnego dociśniętego do mojej szyj. Mój oddech przyśpieszył a oczy stały się wilgotne. Nie musiałam czekać długo aby pierwsza łza spłynęła po moim policzku.
-Radze ci uspokój się i nie waż się krzyczeć albo moja zabaweczka wyląduje głęboko w twojej skórze.-usłyszałam ochrypły głos chłopaka tuż przy moim uchu. -A teraz grzecznie zejdziesz ze mną na dół, tak aby nie wzbudzić żadnych podejrzeń, albo zabije cię na miejscu, rozumiesz?-wysyczał.
Pokiwałam ledwo zauważalnie głową, bojąc się, że ostrze wbije się w moją szyje nawet przez mój najmniejszy ruch.
Odetchnęłam lekko kiedy chłopak zabrał nóż z pod mojej brody, ale zacisnęłam zęby od razu jak tylko poczułam coś twardego dociśniętego do moich pleców.
Chłopak docisnął mnie do siebie, aby nikt nie mógł zobaczyć co znajduje się za moimi plecami i lekko mnie popychając, zaczął iść w kierunku schodów.
Od razu kiedy znalazłam się na dole, zaczęłam rozglądać się za kimś znajomych i miałam ochotę wrzeszczeć na całe gardło kiedy zobaczyłam Maxa flirtującego niedaleko z jakąś dziewczyną. Chłopak nie zwracał nawet najmniejszej uwagi na ludzi dookoła niego, co dobijało mnie jeszcze bardziej.
-Pamiętaj, jeden ruch i możesz pożegnać się z tym światem.-przypomniał chłopak dociskając broń jeszcze bardziej do moich pleców, co spowodowało silny ból przez który na mojej twarzy pojawił się grymas a z ust wydostał się syk.
Błagam cię Max rozejrzy się!-powtarzałam w głowie, ale nic z tych rzeczy się nie stało.
Będąc popychana w kierunku wyjścia starałam się odnaleźć jak najszybciej kogoś innego kto byłby w stanie mi pomóc, ale oprócz kilku lekceważących spojrzeń nikt nie zainteresował się płaczącą dziewczyną dociśnięta aż za bardzo do ciała idącego za nią.
Powiem zimnego powietrza uderzył w moje ciało w momencie kiedy znaleźliśmy się na zewnątrz.
Chłopak prowadził mnie w kierunku czarnego Land Rovera zaparkowanego po drugiej stronie ulicy.
-Kate!-usłyszałam głośny krzyk gdzieś z tyłu.
Chciałam się obrócić ale zrezygnowałam kiedy usłyszałam warknięcie obok mojego ucha.
-Nawet kurwa nie próbuj!-rozkazał a przez moje ciało przeszedł dreszcz przerażenia.
-Kathe!-usłyszałam ponownie
Szarpnęłam się lekko w ramionach mężczyzny, co poskutkowało jeszcze mocniejszym chwytem na moim ramieniu, przez co miałam wrażenie że zostałam tam pozbawiona dopływu krwi.
Jęknęłam z bólu.
Kiedy dotarliśmy do samochodu chłopak zatrzymał się a chwilę później z drugiej strony wysiadł mężczyzna którego gdzieś już widziałam lecz nie mogłam sobie przypomnieć gdzie.
Na jego ustach pojawił się szeroki uśmiech, przez co przeraziłam się jeszcze bardziej.
Zastanawiałam się dlaczego nikt nie próbuje mnie ratować, skoro ktoś widział co się dzieje wnioskując po nawoływaniu mojego imienia.
-Znowu się widzimy, tym razem twój rycerz ci nie pomorze, kochanie.- Blondyn przechylił głowę na bok a ja zmarszczyłam brwi nie wiedząc o czym mówi. Chłopak wyciągnął z kieszeni kawałek szmatki a następnie polał ją czymś.
Rozszerzyłam oczy, rozumiejąc co zamierza zrobić.
W tym momencie nie obchodziło mnie to że mam dociśniętą broń do moich pleców, skoro prawdopodobnie i tak umrę lecz w zupełnie innym miejscu.
-POMO...!- Nie zdążyłam dokończyć ponieważ dłoń blondyna wraz z kawałkiem materiału szybko znalazła się na moich ustach.
Zaczęłam się wiercić, próbując się jakoś uwolnić, kiedy nie czułam żadnego nacisku broni.
-Ciiii...-mruknął blondyn dociskając rękę jeszcze bardziej do moich ust.
Jestem na cholernej imprezie i naprawdę nikt nie widzi co się dzieje? Co jest kurna grane?!
Zaczęłam powoli tracić siły, a oczy zaczęły się zamykać z odczuwalnego nagłego zmęczenia.
-David się ucieszy, jak tylko zobaczy co mu przywieźliśmy.-odezwał się chłopak który cały czas stał za mną.

Zostałam wrzucona na tylne siedzenie samochodu i w momencie kiedy odczułam silne uderzenie w głowę, straciłam przytomność.



KONTAKT:
ASK.FM: @allyoursbabyx
TWITTER: @allyoursbabyx
HASHTAG NA TWITTERZE: #onelifeff

CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ ! 

13 komentarzy:

  1. dziękuję za kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny, czekam na kolejny ❤ ❤ Julia

    OdpowiedzUsuń
  3. Ta impreza miala byc mega a wyszlo tragicznie! Dlaczego ?? Blagam justin ratuj!❤

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowny! Justin gdzie ty jesteś?!

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeej, to mnie zaskoczylas.. Justin musi ja uratowac! Świetny rozdzial (jak z reszta kazdy).

    OdpowiedzUsuń
  6. Justin ma ją uratować , rozumiesz ?! Tak się cieszę że dodałaś rozdział !

    OdpowiedzUsuń
  7. Boże, genialny!! <3 Pisz jak najszybciej kolejny rozdział :) besos :**

    OdpowiedzUsuń
  8. Boże jak mnie tu dawno nie było muszę przeczytać parę rozdziałów żeby wiedzieć o co kaman 😂😂😂

    OdpowiedzUsuń
  9. Cholerka! Justin, gdzie ty jesteś?! Ratuj Kate!

    OdpowiedzUsuń