niedziela, 24 stycznia 2016

Rozdział 24: Wyrzucasz mnie?

Kathe POV'

Mój oddech przyśpieszył lekko kiedy zauważyłam niedużą przerwę dzielącą nasze twarze.
Co właśnie się dzieje? Czy on naprawdę próbuje mnie pocałować, czy to po prostu sen?
Oblizał seksownie dolną wargę a następnie wbił w nią zęby.
Pochylił się w moją stronę a prawą rękę przerzucił przez moje ciało.
Musnął delikatnie moja usta.
Odleciałam, kompletnie odleciałam. Nie czułam niczego oprócz jego warg na moich.
Może i całowałam się z nim wcześniej ale nigdy nie zrobił tego tak... delikatnie.
Odsunął się lekko i spojrzał na moje lekko rozchylone usta.
Zaśmiał się i przysunął się ponownie, tym razem ssąc moją dolną wargę.
Z pomiędzy moich warg wydobył się cichy jęk zadowolenia.
Chłopak przeniósł jedną dłoń z materaca na moją talie i zacisnął lekko palce na moim prawym biodrze.
Wsunęłam dłoń w jego włosy i pociągnęłam za końcówki.
Justin mruknął zadowolony i pocałował mnie mocno.
Odwzajemniłam pocałunek, zagryzając lekko jego górną wargę.
Chłopak zjechał dłonią na moje udo i podniósł je do góry.
Zsunął się ze mnie nie rozłączając naszych ust i wciągnął mnie na swoje ciało, tak że moje uda znalazły się po obu stronach jego nóg.
Zaczęłam masować opuszkami palców skórę jego głowy, przez co chłopak mruknął zadowolony.
Ktoś nacisnął na klamkę od drzwi mojego pokoju, przez co odskoczyłam od chłopaka mało co nie spadając na podłogę, od czego w ostatniej chwili uchronił mnie szatyn.
Jak dobrze, że zamknęłam drzwi.
Obróciłam ciało w stronę białej, drewnianej powłoki przyglądając się klamce i czekając na jej kolejny ruch.
Poczułam usta chłopaka na mojej szyj, przez co prawie jęknęłam, ale powstrzymałam się wiedząc że ktoś znajduje się po drugiej stronie drzwi.
Jak na zawołanie usłyszałam pukanie, a następnie głos Codyego.
-Kathe jesteś tutaj? Wszystko dobrze? Dlaczego nie zeszłaś na dół? Moja głupia siostrzyczka, znowu powiedziała coś równie głupiego jak ona?
Wiedziałam, że Cody się martwi, więc żeby z nim porozmawiać muszę pozbyć się Justina.
-Kathe, jesteś tam? Proszę, otwórz.-zapukał ponownie.
Zeszłam z kolan chłopaka i stanęłam prosto poprawiając włosy i ubranie.
-Musisz iść.-powiedziałam cicho wskazując ręką na drzwi balkonowe.
-Wyrzucasz mnie?-zapytał oblizując usta.
Przeniosłam wzrok na ścianę zaraz po tym jak mój wzrok mimowolnie spoczął na jego malinowych wargach.
-Nie, po prostu nie chce żeby cię tu zauważył, kiedy otworze.-wyjaśniłam
-W porządku i tak muszę się już zbierać. Chłopcy na mnie czekają.
Wstał z łóżka i podszedł do mnie.
Chciałam się cofnąć, ponieważ nie chciałam żeby pomiędzy nami doszło do czegoś ponownie.
Wróć. Znaczy chciałam, ale nie chciałam aby chłopak za drzwiami stał tam w nieskończoność i obwiniał się za zachowanie swojej siostry przez którą zamknęłam się w pokoju, pomimo że ona niema z tym nic wspólnego.
Justin przewrócił oczami mrucząc coś pod nosem.
Zrobił jeden szybki krok w moją stronę i złożył pocałunek na mojej szyj a następnie lekko ją ugryzł.
Przełknęłam ślinę, ponieważ moje gardło stało się nagle naprawdę bardzo suche.
-Do zobaczenia, shawty.-odsunął się i mrugnął a następnie podszedł do drzwi balkonowych i wyszedł przez nie. Zszedł trochę niżej a następnie zeskoczył na niewielkie drzewo, rosnące niedaleko.
Nie macie pojęcia jak bardzo dziękuje rodzicom, za to że posadzili tutaj tą roślinę kilka lat temu.
Zamknęłam balkon a następnie podeszłam do drzwi za którymi prawdopodobnie nadal stał mój kuzyn.
Odkluczyłam zamek i przekręciłam klamkę ciągnąc drzwi w moją stronę.
-Wszystko w porządku.-uśmiechnęłam się lekko, stając twarzą twarz z Codym.
-Dlaczego nie odpowiadałaś? -zmarszczył brwi, robiąc dziwną minę.
-Przepraszam byłam w łazience i usłyszałam twój głos, więc najszybciej jak się dało przyszłam tutaj.-zagryzłam wnętrze policzka. Mając nadzieje, że Cody w to uwierzy.
Pierwszy raz go okłamuje i czuje się z tym... strasznie. Ale przecież nie mogę mu powiedzieć o Justinie, na razie. Wszystko w swoim czasie.
Cody w końcu pokiwał lekko głową a ja odetchnęłam w duchu.
-Na pewno wszystko w porządku? Ashley nie powiedziała niczego niestosownego?-zagryzł wargę i podrapał się po karku zdenerwowany.
-Naprawdę jest okay. A co do Ashley, nie była gorsza niż zwykle. Na całe szczęście udało mi się jej pozbyć.-uśmiechnęłam się, co chłopak odwzajemnił.
Cody bardzo dobrze wiedział jaka jest jego siostra i nigdy nie miał problemu z tym jak ją traktuje. 
-Wchodź, przecież nie będziemy tutaj stać.-przesunęłam się w bok i czekałam aż Cody w końcu wejdzie do środka, co po chwili grzecznie zrobił.
Usiadł na łóżku i zaczął rozglądać się pokoju ale nie odezwał się.
Usiadłam obok niego i postanowiłam rozpocząć jakiś temat. Przede wszystkim chce się dowiedzieć, co działo się u niego przez te kilka miesięcy kiedy się nie widzieliśmy.
-Opowiadaj co u Ciebie słychać.-zaczęłam i położyłam się na łóżku a chłopak dołączył do mnie, zaczynając opowiadać.


Po kilku godzinach spędzonych z Codym, jego rodzicami oraz z niestety Ashley, goście zaczęli zbierać się do wyjścia.
Pożegnałam się ze wszystkimi, no może z jednym małym wyjątkiem i od razu kiedy odjechali pomogłam sprzątać mamie ze stołu.
Po posprzątaniu wszystkiego uciekłam do swojego pokoju i rzuciłam się na łóżko, chwytając w rękę telefon i wybierając numer Emilly.
Po kilku sygnałach dziewczyna w końcu odebrała.
-Cześć Kate. Co tam?
-Cody właśnie pojechał i pomyślałam że zadzwonię.
-Wiesz...całkiem nieźle się złożyło, bo też miałam do Ciebie dzwonić.-odchrząknęła
-Okay. Więc o co chodzi?
-Wiem, że i tak spędziłabyś resztę wieczoru w domu przed telewizjom lub zajmując się innymi nudnymi rzeczami, więc może...pójdziesz ze mną na imprezę?
Zmarszczyłam brwi i odsunęłam na chwilę telefon od ucha aby spojrzeć która godzina.
-Jest prawie 22. Naprawdę chce Ci się iść na imprezę? Bo mi nie. Mam zamiar wziąć prysznic i położyć się do cieplutkiego łóżeczka.- oblizałam suche wargi.
-No weź. Impreza jest ciekawsza niż spanie. Pewnie będzie też Justin.-wypowiedziała trochę ciszej ostatnie zdanie, ale i tak usłyszałam je idealnie.
Zmarszczyłam brwi.
-A co ma do tego Bieber? Dzisiaj tez tak nagle postanowiłaś iść do domu, kiedy on tylko się pojawił. Naprawdę myślisz, że nie wiem co chodzi po tej twojej główce? Znam Cię od przedszkola Em.-przewróciłam oczami i pokręciłam lekko głową na boki, dobrze wiedząc że przyjaciółka mnie nie widzi.
-Po prostu...-ponownie odchrząknęła.-Chciałam żebyście normalnie pogadali, czy co tam chcieliście robić. No i nie chciałam przeszkadzać.
-Nie przeszkadzałaś.-odpowiedziałam czerwieniąc się lekko kiedy przypomniałam sobie nasz pocałunek.
Jakoś nie żałuje że to się stało, więc może nie powinnam męczyć tym Em, ponieważ chyba ma w tym trochę swojej zasługi.
-Okay. Więc co, pójdziesz ze mną?-mruknęła do telefonu tym swoim słodziutkim głosikiem.
-Emilly jest prawie 22. Zanim bym się przygotowała i dotarła na miejsce byłaby prawie Północ. Więc chyba nie warto.
-Jasne, że warto. To jest domówka, więc sama wiesz, że o tych godzinach jest najlepsza zabawa. Poza tym impreza trwa do rana, więc zdążymy się wybawić. Jest sobota, no dalej dziewczyno. Zrób to dla swojej najlepszej przyjaciółki, która jest najwspanialsza!
-A co z rodzicami?-zapytałam przetwarzając w głowie wszystkie plusy i minusy tego wyjścia.
-Wymkniesz się. Raczej do rana nikt nie zajrzy do twojego pokoju, ponieważ nigdy tego nie robią.-odpowiedziała szybko.
-Dobra, zgadzam się najwspanialsza najlepsza przyjaciółko.-przewróciłam oczami ale po chwili na mojej twarzy pojawił się lekki uśmiech.
Dziewczyna pisnęła po drugiej stronie telefonu, zadowolona z faktu, że udało jej się mnie namówić.
-Świetnie! Będę u ciebie około 23:30 Spokojnie powinnaś zdążyć. Napisze Ci SMS jak będę już pod domem. Dobra?-zapytała a po tonie jej głosu mogłam stwierdzić że szczerzy się do słuchawki.
-Dobra. Do zobaczenia.-rozłączyłam się i położyłam telefon na łóżku.
Podniosłam się z łóżka i od razu skierowałam się do garderoby szukając odpowiednich ubrań.
Na dworze nie jest jakoś cudownie ciepło, bo mamy środek Jesieni, więc nie mam zamiaru zakładać żadnej spódniczki czy sukienki, a poza tym jest to domówka więc nie muszę jakoś specjalnie szaleć z moją stylizacją.
Wybrałam czarne rurki, białą bluzkę z czarnym napisem "CRAZY GIRL", czarną ramoneskę oraz białe Nike przed kostkę.
Ułożyłam rzeczy na łóżku w pokoju i z komody zabrałam bieliznę.
Zamknęłam się w łazience, rozebrałam i wzięłam szybki prysznic. Wytarłam ciało, założyłam na siebie bieliznę i wyszłam z łazienki wypuszczając z niej przy okazji parę. Założyłam szybko ubrania i podrapałam się po policzku zastanawiając się co zrobić z włosami.
Po krótkim zastanowieniu, stwierdziłam że je wyprostuje i zostawię rozpuszczone. Zrobiłam makijaż, popsikałam się moimi ulubionymi perfumami, założyłam na szyje jakiś złoty łańcuszek i złote małe kolczyki na uszy.
Przyjrzałam się sobie w dużym lustrze i stwierdziłam że wyglądam dość ładnie i raczej odpowiednio na taką imprezę.
Z mojego pokoju zabrałam telefon który schowałam do kieszeni, chusteczki w razie potrzeby i klucze od domu.
Spojrzałam na zegarek na szafce nocnej. 23:05.
Jęknęłam cicho ponieważ nie chciało mi się czekać jeszcze 25 minut.
Wyjęłam z kieszeni telefon i napisałam do Emilly wiadomość.

Do: EM :*
Jestem gotowa. Możesz przyjeżdżać.

Po dosłownie kilku sekundach otrzymałam odpowiedź, co oznaczało że dziewczyna siedziała przy telefonie i prawdopodobnie czekała na odpowiednią godzinę abym mogła spokojnie się przygotować.

Od: EM :*
W porządku, za chwilę będę. :)

Wstałam z łóżka i nabrałam powietrza do płuc, a następnie je wypuściłam próbując się uspokoić.
Zgasiłam światło w pokoju i oświetliłam sobie drogę telefonem aby się o nic nie potknąć i nie wywrócić.
Otworzyłam powoli drzwi i nasłuchiwałam czy aby na pewno rodzice śpią.
Kiedy stwierdziłam że w domu panuje kompletna cisza, a całkowita ciemność potwierdza to że rodzina śpi, wyszłam powoli na korytarz. Po cichu zamknęłam drzwi i prawie że na palcach zaczęłam iść w kierunku schodów i w ten sam sposób po nich zeszłam.
Dostałam się do drzwi frontowych i uśmiechnęłam się lekko, dumna z siebie, ponieważ nie potknęłam się o nic ani niczego nie wywróciłam.
Pociągnęłam za klamkę ale drzwi okazały się zamknięte.
Wyjęłam klucz z kieszeni i wsunęłam go do zamka a następnie przekręciłam.
Otworzyłam drzwi i wyszłam na zewnątrz.
Naprawdę na dworze było chłodno a lekki powiem wiatru w niczym nie pomagał.
Zamknęłam za sobą drzwi na klucz i odetchnęłam z ulgą.
Udało mi się!
Stanęłam na chodniku kawałek dalej od domu i czekałam na Emilly.
Dziewczyna zjawiła się po kilku minutach i bez zastanowienia wsiadłam do jej samochodu.
-Cześć.
-Cześć.-odpowiedziałam i spojrzałam na jej strój. Uśmiechnęłam się kiedy zauważyłam że dziewczyna również ma na sobie spodnie.
-Gotowa na imprezę?
-Chyba.-odpowiedziałam wzruszając lekko ramionami.
-Zobaczysz, że to będzie jedna z twoich najlepszych imprez.
-Zacznijmy od tego że lista moich imprez jest dość krótka.-uśmiechnęłam się lekko i zapięłam pasy.
Emilly zignorowała moje słowa, pod głosiła piosenkę która właśnie leciała w radiu i wyjechała na ulicę.


__________________________________
Witam ponownie! :)
Jak widać, nie zrezygnowałam z ONE LIFE i mam nadzieje że nowy rozdział wam się spodoba.
Mamy pocałunek Justina i Kathe. 
Jeśli macie jakieś pomysły na shipowanie ich imion, piszcie propozycje w komentarzach.

Dziękuje za wszystkie miłe komentarze, jesteście świetni! 
Do następnego! 

KONTAKT:
ASK.FM @allyoursbabyx
TWITTER: @allyoursbabyx
HASHTAG NA TT: #onelifeff

CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ ! :) 



wtorek, 5 stycznia 2016

Rozdział 23: Wrogowie.

Kathe POV'

Podniosłam się wraz z tatą z kanapy kiedy usłyszeliśmy dźwięk podjeżdżającego samochodu.
Tata wyłączył telewizje i ruszył w kierunku drzwi a ja zaraz za nim. Z kuchni wyszła również mama i postawiła na środku stołu naczynie z mięsem i dołączyła do nas.
Wyszliśmy na zewnątrz a na mojej buzi od razu pojawił się szeroki uśmiech kiedy z samochodu wysiadł dobrze mi znany brunet. Uśmiechnął się na mój widok i rozłożył ręce a ja nie czekając na nic, podbiegłam do niego.
Chłopak złapał mnie w pasie i podniósł do góry okręcając w kółko.
-Jak ja Cię dawno nie widziałam.-mruknęłam przytulając się do niego.
Odsunęłam się od Codyego i podniosłam do góry brwi kiedy mu się dokładnie przyjrzałam.
Naprał mięśni, urósł i słał się naprawdę przystojnym facetem.
Kiedy Emilly go zobaczy to chyba popuści z wrażenia.
-Siostra czy ty mnie obczajasz?-zaśmiał się chłopak a ja poczerwieniałam i przeniosłam wzrok na ulicę za nim. Czarne Ferrari właśnie parkowało po drugiej stronie ulicy.
Westchnęłam cicho bardzo dobrze wiedząc kto siedzi za kierownicą.
Obróciłam się z powrotem w kierunku bruneta.
-Dawno cię nie widziałam, więc mam prawo-bronie się.
-Powiem ci,że ty też się zmieniłaś, Jonhson. Całkiem niezła laska z ciebie.-wyszczerzył się.
-Spadaj.-uderzyłam go w ramię i obróciłam się aby przywitać się z ciocią i wujem.
Znieruchomiałam kiedy mój wzrok zatrzymał się na szczupłej dziewczynie przytulającej moją mamę.
Błagam, wszystko tylko nie ona!
Dziewczyna jak na zawołanie obróciła się w moją stronę posyłając mi największy nieszczery uśmieszek na jaki ją było stać.
-Jak dobrze cię widzieć Kathe.-podeszłam do mnie przytulając moje spięte ciało.-Czyżbyś przytyła, grubasku?-zapytała po chwili odsuwając się ode mnie i uśmiechając słodko.
Jeszcze nigdy nie miałam tak wielkiej ochoty komuś przywalić, przysięgam.
-Nie bardziej niż ty.-mruknęłam zaciskając zęby.
Spiorunowałam blond dziewczynę wzrokiem aka największą sukę tego świata czyli moją kuzynkę.
Ostatni raz widziałam tą dziewczynę jakieś 2 lata temu? I nie żałuje.
Byłam pewna, że mama mówiąc wczoraj, że przyjeżdża Ciocia Amy z Codym mówi dokładnie o cioci, Codym i ewentualnie wuju, ale jeśli wiedziałabym że ta małpa, również tu się zjawi zrobiłabym wszystko żeby nie siedzieć z nią w jednym domu. Ewentualnie wróciłabym po Codyego.
Ashley od zawsze uważała się za najlepszą, najładniejszą, najmądrzejszą i tak dalej.
Parę razy miałam okazje usłyszeć już z jej napompowanych ust, że nie ma pojęcia jakim cudem ktoś taki jak ja znalazł się w jej rodzinie.
Nigdy nie wierzyłam w stereotypy np. Że blond dziewczyna musi być głupia ale uwierzcie odkąd zobaczyłam ją w tych przefarbowanych na blond włosach, myślę że idealnie trafiła z kolorem pasującym dla niej. Jeśli wiecie co mam na myśli.
Tak cholernie się cieszę że Cody nie posiada żadnej podobnej cechy charakteru do jej.
-Przesuniesz się czy mam ci pomóc?-warknęłam
-Kate, bądź milsza.-upomniała mnie mama
Spojrzałam na moją rodzicielkę, mając ochotę wybuchnąć śmiechem.
Gdzie byłaś mamo, parę minut wcześniej, kiedy nazwała mnie grubą?
Nasi rodzice wiedzieli, że nie przepadamy za sobą, ale chyba nie mieli pojęcia że poziom naszej znajomości wkroczył na wyższy stopień z dużym czerwonym napisem."WROGOWIE".
Ominęłam dziewczynę i podeszłam do reszty rodziny, aby się przywitać.
-Cześć Ciocia.-pocałowałam kobietę w policzek a następnie przytuliłam wuja.
Podeszłam ponownie do chłopaka uśmiechając się do niego miło, następnie mój wzrok przeniósł się na ulicę.
Cody objął mnie lekko w tali stając za mną.
-Niezła fura, nie?-zapytał wskazując na samochód.
-Mhm.-mruknęłam.
Szczerze? Nie obchodził mnie samochód, a bardziej jego kierowca.
Usłyszałam dźwięk oznaczający przyjście nowej wiadomości i wyjęłam telefon z kieszeni.
Odblokowałam urządzenie i kliknęłam na wiadomość.

Od: SEXOWNY ^^
Idź do domu.

Zdjęłam z siebie ręce Codyego i obróciłam się do reszty, nie chcą jako jedyna wchodzić do środka, chociaż z przyjemnością odpuściłabym sobie patrzenia na głupią twarz Ashley.
-Może wejdźmy już do domu?-zaproponowałam
Tata pokiwał głową i podszedł do drzwi otwierając je.
Weszliśmy do środka a ja jako ostatnia zamknęłam za nami drzwi.
Zabrałam od gości kurtki i powiesiłam je na wieszakach już chciałam podejść do stołu przy którym zaczęli siadać goście, kiedy praktycznie na moją głowę został rzucony czerwony płaszczyk.
Wściekła spojrzałam na dziewczynę, która dumna ruszyła w kierunku pokoju stołu.
-W twoich snach, suko.-burknęłam rzucając jej płaszcz gdzieś pod kurtki i zajęłam swoje miejsce przy stole.
-Boże, jak te dzieci szybko rosną.-zaczęła ciocia, spoglądając raz w moją stronę a raz w stronę swojego syna i córki.
-Niedawno byli tacy mali.-zgodziła się moja mama.
Spojrzałam na Codyego śmiejąc się cicho, ponieważ za każdym razem jest to samo.
Zawsze przy każdym spotkaniu muszą zacząć temat naszego dojrzewania, innego możliwości nie ma.
-Jedzcie kochani, bo wszystko wystygnie. -odezwał się tata.
Wszyscy posłusznie zaczęli nakładać jedzenie na talerze.


Kiedy już zjadłam niewielką porcje, wypiłam sok który nalałam sobie do szklanki i wytarłam serwetką usta.
Po domu rozniósł się dzwonek do drzwi.
Kompletnie zapomniałam, że Emilly miała przynieść mi notatki.
-Ja otworze.-uprzedziłam tatę, który zaczął już się podnosić z krzesła i wstałam idąc w kierunku drzwi frontowych.
Nacisnęłam na klamkę i otworzyłam drzwi, stajać twarzą w twarz z moją przyjaciółką.
-Cześć.-przytuliłam ją, co dziewczyna odwzajemniła.
-Ma się rozumieć, że już przyjechali.-powiedziała wskazując palcem na samochód za nią.
Pokiwałam głową i zaprosiłam ją do środka.
Zamknęłam drzwi i zabrałam od niej kurtkę, wciskając ją pomiędzy inne.
-A to?-wskazała na czerwony płaszcz na ziemi.
Wzruszyłam ramionami i odebrałam kilka zeszytów od przyjaciółki, uśmiechając się lekko.
-Dzięki. Chodź przywitasz się i pójdziemy do mnie. Muszę cię uprzedzić, że moja najwspanialsza kuzynka, również postanowiła zaszczycić nas swoją obecnością.-przewróciłam oczami wzdychając.
Dziewczyna poklepała mnie lekko po ramieniu, rozumiejąc moje niezadowolenie.
Zaprowadziłam ją do pomieszczenia w którym znajdowali się goście.
-To jest Emilly, moja przyjaciółka.-przedstawiłam ją
-Ta sama mała Emilly, którą widywaliśmy tutaj w każe wakacje?-zapytała Amy
-Zgadza się.-przytaknęła Em i spojrzała na chłopaka siedzącego przy stole a na jej policzkach pojawiły się lekkie rumieńce.
Miałam ochotę, wybuchnąć śmiechem ale powstrzymałam się.
Ciocia Amy podeszła do dziewczyny i przytuliła ją.
-Miło cię widzieć ponownie, kochanie.
-Mi Panią również.
-My idziemy do mnie. Cody idziesz z nami?-zwróciłam się do chłopaka unikając patrzenia na blondynkę
-Za chwilę.-uśmiechnął się ukazując niewielkie dołeczki w policzkach.
-Okay, pamiętasz gdzie jest mój pokój?-zapytałam uśmiechając się.
-Jasne.-mrugnął i obrócił się w stronę wuja mówiąc mu coś.
-Ja pójdę z wami.-zawołała dziewczyna podnosząc się z krzesła i ruszając w naszych kierunku.
Jęknęłam niezadowolona. Emilly zachichotała obok mnie.
Obróciłam się w stronę schodów i weszłam po nich.
Otworzyłam drzwi a kiedy mój wzrok zarejestrował postać siedzącą na łóżka, szybko zamknęłam drzwi, modląc się aby Ashley go nie zauważyła.
Spojrzałam na blondynkę a kiedy zauważyłam jej znudzoną minę odetchnęłam z ulgą.
Ashley należy raczej do typu dziewczyn, które na widok takich chłopaków jak Justin chichoczą głupio i robią zamieszanie, a ja nie mam ochoty aby reszta rodziny zbiegła się do mojego pokoju aby sprawdzić co się dzieje.
Nie chce sobie wyobrazić, co by się stało gdyby ktoś go rozpoznał.
-Zawsze wiedziałam że jesteś nienormalna. Wolę nie przebywać jednak w twoim głupim towarzystwie z twoją równie głupią przyjaciółeczką.-obróciła się na pięcie, chcąc odejść, ale nie pozwoliłam jej na tą łapiąc na jej ramie.
Dziewczyna wyszarpała się i udała dreszcz i odruch wymiotny spowodowany moim dotykiem.
Przewróciłam oczami.
Dobra może sobie obrażać mnie, ale nie pozwolę aby obrażała Emilly.
-Posłuchaj mnie suko, jeszcze raz wypowiesz się tak na temat Emilly przysięgam że ta twoja blond główka zderzy się w moją pięścią. Nie mam ochoty przybywać z tobą w jednym pomieszczeniu, więc faktycznie lepiej będzie jeśli zejdziesz na dół.-wypowiedziałam słowa z zaciśnięto szczęką.
Odsunęłam się od dziewczyny i złapałam dłoń przyjaciółki wpychając ją do pokoju i zamykając na nami drzwi na klucz.
-Co ty tutaj robisz Justin?-mruknęłam nie chcąc aby ktokolwiek mnie usłyszał
-Tak, mi tez miło cię widzieć.-przewrócił oczami rozkładając się na moim łóżku.
Spojrzałam na przyjaciółkę na której twarzy widniał wyjątkowo szeroki uśmiech.
-Wiecie...-zaczęła i podrapała się po karku.-Ja chyba wpadnę jutro, ale zadzwonię wieczorem. Pa.-pocałowała mnie szybko w policzek odkluczyła zamek i wyszła zamykając za sobą drzwi.
Podeszłam ponownie do białego drewna, przekręcając zamek na klucz.
Jeśli Em myśli, że nie mam pojęcia o co jej chodzi to strasznie się myli, ale o tym pogadam z nią później.
Podeszłam do chłopaka i usiadłam niedaleko niego.
-Jak tutaj się dostałeś?-zapytałam marszcząc lekko brwi.
-Przez balkon.-wzruszył ramionami jakby to nie było nic nadzwyczajnego.
Przeniosłam wzrok na szklane drzwi.
-Przecież były zamknięte.-mruknęłam
Chłopak zachichotał, opierając się na łokciach i podnosząc lekko do góry.
-Naprawdę myślisz, że nie potrafię zrobić takiej banalnej rzeczy jaką jest otworzenie balkonu?
-Czasami zapominam czym się tak naprawdę zajmujesz.-wzruszyłam ramionami opadając na miękki materac.
-Kim jest ten chłopak którego widziałem na zewnątrz?-zapytał po chwili
Zignorowałam myśl o zazdrości, ponieważ było to nie możliwe. Nie u takiego typu chłopaka jakim jest Bieber.
-Kuzynem, a ta blondynka niestety kuzynką.-westchnęłam
-Jest całkiem niezła. Mógłbym ją przele...
Zanim zdążył dokończył moja poduszka zderzyła się z jego głową.
-Nie masz pojęcia o czym mówisz.-mruknęłam.-To największa suka tego świata.
-Wow, wow skarbie. Chyba za dużo czasu spędzasz w moim towarzystwie.-zaśmiał się kładąc obok mnie.
-Spadaj Bieber. Naprawdę jej nie cierpię.
-Ale mnie lubisz.-odrzucił poduszkę, która spadła kawałek dalej od mojej głowy.
-Nie.-mruknęłam próbując się nie uśmiechnąć.
Może faktycznie trochę polubiłam tego chłopaka, pomimo jego dziwnych zachowań czasami.
-Jesteś tego pewna?-zapytał dźgając mnie palcem w żebro i podniósł się na lewym łokciu obracając ciało w moją stronę.
-Tak.-odpowiedziałam oblizując usta i spoglądając na niego.
-Na pewno?-zapytał przysuwając twarz lekko w moją stronę.
Przełknęłam ślinę kiwając lekko głową.
-Nie był bym tego taki pewien.-przysunął się jeszcze bliżej.
Mój oddech przyśpieszył lekko kiedy zauważyłam niedużą przerwę dzielącą nasze twarze.
Co właśnie się dzieje?


____________________________________________________

Cześć ! :)
Odnosząc się do pewnego komentarza pod poprzednim rozdziałem chciałabym poinformować że również mam swoje życie prywatne i przepraszam jeśli nie podoba wam się że musicie czekać na następny aż tydzień.Chciałabym zauważyć że na niektórym blogach rozdziały pojawiają się co kilka tygodni, miesięcy a w niektórych przypadkach rozdziału nie ma przez rok.
Wiem również że możecie mieć problemy z tym że nic się nie dzieje, ale tak jak obiecałam nic nie trwa wiecznie i na pewno coś się zmieni. Nie chciałam pogłębiać więzi głównych bohaterów już w pierwszych rozdziałach, ponieważ to działoby się za szybko. Napisałam już jedno ff i właśnie w taki sposób to rozkręciłam, z czego teraz nie jestem zadowolona.
Nie wiem kiedy pojawi się następny rozdział ponieważ chce sobie zrobić małą przerwę. Nie chodzi tu o was moich drogich czytelników z Bloggera ale o kilka przypadków na Wattpadzie. Najwidoczniej ludzie myślą że 16 latka powinien pisać jak prawdziwy autor literacki i być doskonała już od urodzenia.
Do "usłyszenia" x


KONTAKT:
ASK.FM: @allyoursbabyx
TWITTER: @allyoursbabyx
HASHTAG NA TWITTERZE: #onelifeff

CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ !