niedziela, 26 lipca 2015

Rozdział 3: To Groźba?

Kathe Pov'

Zmarszczyłam brwi, klikając na wiadomość.

Od: Nieznany
Niezłe ruchy, shawty.

Wpatrywałam się w wiadomość z otwartymi ustami.
Ale skąd? Ale jak... ktoś wie co robię?
Uniosłam głowę z nad telefonu i spojrzałam w stronę okna, pewna że ktoś musi mnie obserwować.
Bez chwili zastanowienia ruszyłam do drzwi balkonowych.
Wyszłam na balkon z telefon w ręku rozglądając się za czymś lub za kimś co mogłoby mi się wydawać podejrzane.
Ale nic nie zauważyłam.
Może to pomyłka?
Nie raczej, nie. Ta pomyłka wydawała by się bardzo dziwna, skoro treść wiadomości doskonale odnosiła się do sytuacji.
Postanowiłam wysłać wiadomość pod ten sam numer.

Do: Nieznany
Kim jesteś?

Nie musiałam czekać długo na odpowiedz.

Od: Nieznany
Twoim koszmarem.

Wciągnęłam gwałtownie powietrze do płuc, czytając treść.

Do: Nieznany
Jeśli to ma być żart, to nie zbyt śmieszny.

Od: Nieznany
To nie żart, to życie, shawty.
"Kochaj Życie"
Ponieważ może być naprawdę krótkie, dla kogoś z taką pyskatą buźką.

Spojrzałam na moją koszulkę a potem na ulice na dole.
Ten ktoś z pewnością mnie widzi, bo to wszystko idealnie do siebie pasowało.

Do: Nieznany
To groźba?

Czekałam na odpowiedz, ale nie otrzymałam jej tak szybko jak poprzednie.
Weszłam do pokoju i zamknęłam drzwi na balkon.
Westchnęłam i cofnęłam się do pokoju w tym samym czasie po domu rozniósł się dźwięk dzwonka do drzwi.
Podskoczyłam wystraszona.
Chwilę myślałam nad tym czy iść otworzyć, po tych wszystkich dziwnych wiadomościach, ale przypomniałam sobie, że miała przyjść Emilly.
Wyszłam z pokoju zbiegając na bosaka po schodach w dół.
Podeszłam do drzwi i otworzyłam je witając przyjaciółkę lekkim uśmiechem.
-Siemka. -przywitała się. -Co ty taka blada? -zmarszczyła brwi
-Blada? Wydaje Ci się. -wzruszyłam ramionami
Zerknęłam na ulicę i zamknęłam za nią drzwi.
-Wydajesz się zdenerwowana.
Ciekawe czy ty nie byłabyś zdenerwowana kiedy nieznany ci człowiek wysyłałby Ci groźby i na dodatek obserwując Cię.-chciałam odpowiedzieć, ale ugryzłam się w język.
-Jest Okay. Chodź.-odpowiedziałam i pociągnęłam ją za rękę do mojego pokoju.
-Oglądamy coś?-zapytałam kiedy znaleźliśmy się w moim pokoju.
Sięgnęłam po laptopa i wyłączyłam muzykę.
-Okay. To może... "Step Up 4"?-zapytała
-Naprawdę? Oglądałam to z 1000 razy, może coś innego?-zapytałam podnosząc do góry lewą brew.
-Nie marudź, obejrzysz 1001 raz. Włączaj to.
-Jesteś pewna, że nie chcesz na przykład obejrzeć "Szybcy i Wściekli 7"?-zaproponowałam ale dziewczyna pokręciła głową.
Westchnęłam i włączyłam tak jak chciała Em "Step Up 4".
Naprawdę lubię ten film, ale każdemu już by się w końcu znudził.
Odłożyłam laptop na koniec łóżka i położyłam się wygodnie a Emilly obok mnie.
-Kto by pomyślał, że moja przyjaciółka też potrafi tak tańczyć.-powiedziała Emilly i uśmiechnęła się szeroko kiedy grupa tancerzy "The Mob" zaczęła tańczyć na ulicy.
Zaśmiałam się i postanowiłam tego nie komentować.

Po skończonym filmie, Emilly postanowiła iść do domu, jeśli chcemy wstać pierwszego dnia do szkoły nie spóźniając się.
Odprowadziłam ją do drzwi i rozejrzałam się po ulicy kiedy tylko wychyliłam się na zewnątrz.
Na dworze było już prawie całkowicie ciemno.
Pożegnałam się z przyjaciółką i weszłam do kuchni zapalając światło.
Wyciągnęłam małą bułkę i przekroiłam ją na pół.
Z lodówki wyciągnęłam ser żółty, pomidor i ogórek zielony.
Zjadłam przygotowaną kanapkę. Zgasiłam światło i wbiegłam po schodach.
Z garderoby wyciągnęłam krótkie szare spodenki i tego samego koloru T-shirt.
Z komody zabrałam świeżą bieliznę i weszłam do łazienki.
Odkręciłam wodę i zdjęłam z siebie ubrania.
Weszłam pod ciepły natrysk.
Umyłam głowę szamponem o zapachu jabłka a ciało żelem o zapachu wiśni.
Zakręciłam wodę i wyszłam z kabiny. Wytarłam ciało w ręcznik, założyłam bieliznę i 'piżamy'.
Zmyłam z twarzy dzisiejszy makijaż i wyszłam z łazienki.
Odłożyłam laptop na biurko i zabrałam ładowarkę do mojego Iphona.
Połączyłam telefon i zgasiłam światło w pokoju.
Wślizgnęłam się pod kołdrę i zamknęłam oczy.


Jęknęłam i wtuliłam twarz w poduszkę kiedy budzik na szafce nocnej zaczął dzwonić.
No i się zaczyna...
Wyłączyłam budzik i wyplątałam się z kołdry.
Wyjrzałam przez okno.
Słońce, zero wiatru.
Taka pogoda nie utrzyma się długo skoro mamy już wrzesień.
Wyjęłam z garderoby łososiowe spodenki i biały Croop Top z krótkim rękawkiem i czerwonym napisem "SWAG" a do tego białe krótkie Conversy.
Z komody wyjęłam świeżą bieliznę i weszłam do łazienki.
Wzięłam szybki prysznic i ubrałam się w przygotowane rzeczy.
Włosy wyprostowałam i zostawiłam rozpuszczone.
Zrobiłam makijaż, popryskałam szyje perfumami i wyszłam z łazienki.
Zabrałam torbę z książkami i telefon który schowałam do kieszeni.
Wzięłam jeszcze klucze i wyszłam z pokoju i już w połowie schodów, przywitał mnie zapach naleśników.
Automatycznie zaburczało mi w brzuchu.
-Cześć Mamo!-przywitałam się
Kobieta obróciła się w moją stronę z uśmiechem i postawiła talerz z naleśnikami posmarowanymi nutellą i kakao na wyspie kuchennej.
Usiadłam na krzesełku i zabrałam się za pierwszy naleśnik.

Po zjedzonym śniadaniu pożegnałam się z mamą.
-Miłego Dnia!-krzyknęła mama
-Nawzajem!-odkrzyknęłam i wyszłam z domu.
Odblokowałam samochód i wsiadłam za kierownice.
Torbę jak to w zwyczaju miałam rzuciłam na miejsce pasażera.
Zapięłam pasy i wyjechałam na ulicę.

Po 15 minutach, zaparkowałam samochód i wysiadłam zabierając ze sobą torbę.
Zamknęłam auto i ruszyłam w kierunku wejścia do szkoły.
Wyjęłam z torby kartkę na której miałam napisany szyfr i numer do mojej szafki.
Weszłam do szkoły i zaczęłam poszukiwać szafki z numerem 472.
Kiedy wreszcie znalazłam szafkę, wpisałam kod i wrzuciłam do niej niepotrzebne mi książki.
-Sieeemkaa!-ktoś krzyknął prosto do mojego ucha.
Podskoczyłam i obróciłam się aby stanąć twarzą w twarz z uśmiechniętą Lilly.
-Zwariowałaś? Chcesz żebym ogłuchła?-skrzywiłam się, łapiąc za lewe ucho do którego krzyknęła.
-Przeżyjesz.-uśmiechnęła się.-Od czego zaczynasz, jakże interesujący ten rok szkolny?-zapytała przewracając przy tym oczami.
-Matma, super co?-westchnęłam
-Z kim?
-Watson czy jakoś tak. Wychowawczyni.-odpowiedziałam
-Nie mam z nią lekcji, ale z tego co słyszałam jest strasznie rozgadana.-uśmiechnęła się
-Zdążyłam się zorientować.
-Cześć dziewczyny!-obróciłam się aby zobaczyć idącą w naszą stronę Emilly.
-Cześć!-uśmiechnęłam się.
Zamknęłam szafkę i wrzuciłam do torby kartkę, którą wciąż trzymałam w dłoniach.
Dzwonek oznaczający rozpoczęcie się lekcji i przywołujący uczniów do klas, zadzwonił.
Pożegnałyśmy się z Lilly i ruszyliśmy do tej samej klasy której poszukiwałyśmy wczoraj.
Zajęliśmy wolne miejsca na końcu.
Wyjęłam z torby zeszyt i długopis czekając na nauczycielkę.

Po skończonych 5 lekcjach i nasłuchiwaniu się nauczycieli jak będą nas oceniać, miałam dosyć.
To co usłyszałam i tak zdążyło mi się pomieszać z innymi przedmiotami a resztę lekcji przegadałam z Emilly.
-Teraz Lunch?-zapytała Em
-Na to wychodzi.-wzruszyłam ramionami i zaczęłam iść w kierunku stołówki, jak mi się przynajmniej wydawało.
Popchnęłam duże drzwi i na szczęście znalazłam się w miejscu w którym chciałam się znaleźć.
Wzrok wszystkim spoczął na nas.
Westchnęłam ciągnąć za sobą Emilly.
Nienawidzę być w centrum uwagi.
Nie przejmując się spojrzeniami podeszłam do okienka, gdzie kobieta wydawała jedzenie.
-Co podać?-zapytała znudzona
-Kanapkę i sok.-odpowiedziałam
Clara bo tak miała na imię kobieta z tego co zdążyłam przeczytać na plakietce, podała mi tace z jedzeniem.
Zabrałam ją i ruszyłam do jakiegoś wolnego stolika.
Przeskanowałam pomieszczenie a mój wzrok zatrzymał się na najbardziej zaludnionym stoliku.
Rozpoznałam tam tylko kolesia na którego wpadłam wczoraj i przed którym ostrzegała mnie Lilly.
Jakaś laska siedziała na jego kolanach, ocierając się co chwilę o jego spodnie.
Obok niego siedzieli kumple, i oczywiście na ich kolanach również siedziały dziewczyny.
Śniadanie które zjadłam rano cofnęło mi się do gardła.
Usiadłam przy wolnym stoliku. Odpakowałam kanapkę i wzięłam mały kęs.
Emilly usiadła naprzeciwko mnie a obok niej Lilly.
-Co tam dziewczyny?-zapytałam połykając kolejny kęs kanapki
-Okay.-odpowiedziała Lilly
-Siema laski.-chłopak którego widziałam pierwszy raz w życiu opierał się właśnie o nasz stolik uśmiechając się szeroko.
-Ryan, czego chcesz?-zapytała Lilli przechylając głowę na bok.
-Przyszedłem przywitać się z twoimi pięknymi koleżankami.-uśmiechnął się szeroko i spojrzał na mnie a potem na Emilly -Jestem Ryan.-wyciągnął rękę
-Kate.-uścisnęłam ją lekko
-Emilly -dziewczyna powtórzyła mój ruch
-Podoba wam się tutaj?-zapytał prostując się
-Jest...okay.-uśmiechnęłam się lekko a Em pokiwała głową zgadzając się ze mną.
-Ryan, stary rusz dupę i chodź tutaj!-ktoś krzyknął z końca sali
Chłopak obrócił się i wystawił środkowy palec w kierunku stolika, na który patrzyłam na początku.
-Daj mi chwilę, Bieber!-odkrzyknął chłopak
-Wiesz, że nie lubię czekać!-warknął chłopak na którego wpadłam wczoraj.
Dobra czyli ma na nazwisko Bieber.
-Okay, okay. Już idę.-chłopak westchnął- Miło było was poznać!-uśmiechnął się i odszedł spoglądając ostatni raz na Emilly i puszczając jej oczko.
Spojrzałam na zaczerwienioną Emilly a następnie ostatni raz na stolik do którego odszedł Ryan. Mój wzrok skrzyżował się ze zdenerwowanym spojrzeniem Biebera.
Przeniosłam wzrok na twarz Emilly a potem na moją kanapkę.

-Jeszcze tylko dwie godziny.-mruknęłam kiedy wychodziłyśmy ze stołówki.
-Mam już dosyć. -westchnęła Emilly
-Ja też a mamy przed sobą jeszcze calusieńki rok szkolny, super co?-zaklaskałam lekko i przewróciłam oczami.
-Da się wyczuć ten sarkazm na kilometr.-zachichotała
Zatrzymałam się na chwilę aby wyciągnąć telefon z torebki.
Przerzucałam wszystko w środku w poszukiwaniu tej jednej rzeczy.
-Ummm, fujka.-usłyszałam westchnięcie Emilly nad uchem
Podniosłam głowę aby na nią spojrzeć i powędrowałam wzrokiem w miejsce gdzie patrzyła.
Na końcu korytarza obok łazienek Bieber obmacywał jakąś laskę a ona bez wstydu, ocierała się o niego.
Skrzywiłam się, ale kiedy ponownie spojrzałam na twarz przyjaciółki wybuchnęłam śmiechem.
Wyglądała jakby zjadła kilka cytryn i popiła je czymś naprawdę ohydnym.
Para jeszcze chwilę temu zajęta sobą, obróciła się w moim kierunku, a ja spojrzałam na sufit, chcąc powstrzymać napływającą nową falę śmiechu, ale nic z tego nie wyszło.
-Uspokój się-zachichotała Emilly
Wciągnęłam powietrze do płuc i zamilkłam kręcąc głową rozbawiona.
-Nie ma co ukrywać, niezłe ciasteczko z niego, ale naprawdę zrobiło mi się nie dobrze. Jeśli mi się coś nie pochrzaniło zdaję mi się, że na lunchu inna laska siedziała na jego kolanach.-wymamrotała
-Nic Ci się nie pochrzaniło.
-Czyli wszystko na to wskazuje, że mamy do czynienia z Męską Dziwką.-podsumowała Em a ja znowu się zaśmiałam w chwili kiedy przechodziliśmy obok nich.
-Mam nadzieje, że mnie nie słyszał, bo z historii Lilly wolę z nim nie zadzierać.-dodała
-Raczej, chyba nie.-poklepałam ją po ramieniu.-No to co Angielski, wzywa.-powiedziałam i zaczęłam pokonywać schody razem z moją przyjaciółką dzielące nas od klasy 85.

________________________________ 

Cześć! :)

Bardzo Proszę komentujcie rozdziały, ponieważ to bardzo motywuje. :)
Zapraszam, również na moje drugie ff: ALL YOURS BABY
Tutaj możecie się ze mną skontaktować w razie jakich kolwiek pytań. :)
TWITTER: @allyoursbabyx
ASK.FM: @allyoursbabyx
Do NASTĘPNEGO ! :)

CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ ! :)

niedziela, 19 lipca 2015

Rozdział 2: Czekam...

Kathe POV'
Parę minut przed 9, weszłyśmy na sale.
Westchnęłam i oparłam się o parapet za mną a Emilly zaraz obok mnie.
-Nie stresuj się. Zobaczysz, że będzie dobrze.-mruknęła pod nosem i uśmiechnęła się do mnie.
-Tak wiem.-odpowiedziałam i wysiliłam się na lekki uśmiech.
Jestem w szkole. Jest tu pełno ludzi, więc nie może mi nic zrobić, prawda?
Z resztą, czego ja się obawiam.
Zabije mnie, ponieważ mu odpyskowałam?
Przez panikę Lilly sama zaczęłam się denerwować.
Potrząsnęłam głową, chcąc pozbyć się nieprzyjemnych myśli z głowy.
Kobieta mniej więcej około 45 lat weszła na sale, trzymając w ręce jakieś papiery.
Uczniowie hałasowali, a kobieta próbowała w jakiś sposób ich uspokoić, aby mogła rozpocząć spotkanie.
Kiedy wreszcie uczniowie trochę się uspokoili, kobieta przedstawiła się jako dyrektor szkoły i rozpoczęła przemowę witając starych jak i nowych uczniów.

Po 20 minutach gadania, dyrektorka wreszcie przeszła do cześć na którą czekaliśmy.
-Pierwsze klasy, proszę aby zgłosiły się do sekretariatu po plan lekcji oraz szyfry do szafek, a potem do wybranych sal. Nie które lekcje będziecie mieli łączone ze starszymi klasami. Mam nadzieje, że szybko przywykniecie do nowej szkoły i znajdziecie znajomych. Życzę wszystkich udanego roku szkolnego i do zobaczenia jutro.-pożegnała się i wyszła a wszyscy ruszyli za nią.
Po wcześniejszym zwiedzaniu szkoły, bez problemu trafiliśmy pod drzwi sekretariatu i ustawiłyśmy się w kolejce.
-To sobie poczekamy.-jęknęłam i oparłam się o ścianę obok.-Z dobre parę minut, to tu nam na pewno zejdzie.-mruknęłam a przyjaciółka pokiwała głową zgadzając się ze mną.


-Nareszcie!-krzyknęła Emilly kiedy od biurka sekretarki dzieliła nas już tylko jedna osoba. Zaśmiałam się i wyprostowałam stając w kolejce.
-Dzień Dobry!-przywitałyśmy się z kobietą, która uśmiechnęła się do nas szeroko.
-Wasze nazwiska?-zapytała nadal nie przestając się uśmiechać.
-Jonhson i Smith.-odpowiedziałam
Kobieta wstukała coś w komputer a chwilę później z drukarki wysunęły się dwie kartki.
Podała nam je i pożegnała się.
Uśmiechnęłyśmy się i odebrałyśmy od kobiety kartki.
Spojrzałam na rozpiskę oraz numer klasy i szafki.
-Siedem lekcji? Ughh...-jęknęła Emilly kiedy spojrzała na jutrzejszy plan zajęć.
-Zapowiada się ciekawie.-mruknęłam kiedy prześwietliłam dokładnie kartkę przed moim nosem.
-Musimy znaleźć klasę 76 z Panią Watson.-oznajmiła.
 Skinęłam głową i rozejrzałam się spoglądając na numerki klas.
-To chyba na drugim piętrze.-powiedziałam kiedy doszłyśmy do końca korytarza a ostatnimi drzwiami były te z numerem 70.
Wspięłyśmy się po schodach na kolejne piętro i uśmiechnęłam się lekko kiedy zobaczyłam szukaną klasę.
Otworzyłam drzwi i weszłam do środka a zaraz za mną Emilly.
-Przepraszamy.-powiedziałam i skierowałam się do jedynej wolnej ławki w klasie.
Wzrok wszystkich spoczął na nas, ale starałam się nie zwracać na to uwagi.
-Skoro jesteśmy już wszyscy, no to chyba możemy zaczynać. Nazywam się Victoria Watson i będę waszą wychowawczynią, ale będę również uczyć was matematyki.-uśmiechnęła się.


Wyskoczyliśmy z klasy jak oparzeni. Co mogę już powiedzieć o mojej wychowawczyni? Jest strasznie rozgadana.
Rozpięłam torebkę zawzięcie szukając w niej kluczy od auta.
Kiedy wreszcie je znalazłam odetchnęłam z ulgą.
-Jesteś samochodem?-zapytałam kiedy wchodziłyśmy na parking.
-Tak.-odpowiedziała uśmiechając się.-To co? Do zobaczenia jutro?-zapytała
-Tak, do jutra.-pożegnałam się i ruszyłam na koniec parkingu do mojego Audi
Wyjęłam z torebki telefon sprawdzając czy nie mam żadnych nowych wiadomości.
Otworzyłam samochód i wsiadłam do środka.
Torbę rzuciłam na miejsce pasażera i zapięłam pasy.
Wsunęłam kluczyk do stacyjki i przekręciłam go pobudzając silnik do życia.
Wyjechałam z parkingu, skręcając w stronę mojego domu z nadzieją, że tym razem nie zatrzymam się w korku.

Znając moje "szczęści"e, oczywiście musiałam utknąć w korku po 5 minutach jazdy.
Oparłam się wygodnie o fotel i zaczęłam stukać paznokciami o kierownicę chcąc jak najszybciej znaleźć się w domu.
Zerknęłam w lusterko wsteczne i zobaczyłam parę innych samochodów ustawionych za mną.
Białe Audi, Niebieski Mustang, kolejne Audi i Czarne Ferrari, którego nie da się nie zauważyć.
Skierowałam z powrotem wzrok na ulicę, kiedy samochody przede mną zaczęły przemieszczać się do przodu.
Nareszcie coś zaczyna się dziać.
Wrzuciłam bieg, dodałam gazu i wyrównałam dzielącą mnie przestrzeń z Srebrnym autem przede mną.
Wyjechałam na ulicę kiedy tylko światło zapaliło się na zielono a samochody przede mną umożliwiły mi to.
Skręciłam w kolejną ulicę.
Włączyłam radio, chcąc zmniejszyć cisze w samochodzie.
Zaczęłam podśpiewywać pod nosem kiedy radio włączyło się w połowie piosenki Bruno Marsa.
Zerknęłam na chwilę w lusterko wsteczne i wróciłam wzrokiem na ulicę ale po sekundzie mój wzrok z powrotem trafił na odbicie w lusterku.
To samo czarne Ferrari, które widziałam na światłach jechało teraz za mną.
Nigdy wcześniej nie widziałam, żeby kręciło się w tych okolicach.
Wzruszyłam lekko ramionami, pewna że ktoś próbuje skrócić sobie drogę do domu, lub jedzie odwiedzić znajomego.
Zaczęłam bujać głową i pukać paznokciami w rytm piosenki TIESTO -SECRETS
Wjechałam na ulicę River Street, gdzie znajdował się mój dom.
Zatrzymałam samochód na dobrze znanym mi podjeździe.
Zgasiłam silnik i zabrałam torebkę z siedzenia obok.
Wysiadłam z samochodu zabierając kluczyki ze stacyjki i zamykając samochód.
Wyjęłam z torebki zapasowe kluczę, które nigdy mnie nie opuszczają, w razie kiedy w domu nie byłoby moich rodziców, co zapewne właśnie się stało.
Włożyłam klucz do zamka i przekręciłam go.
Popchnęłam drzwi i weszłam do środka zamykając je za sobą.
Zdjęłam szpilki i ruszyłam do kuchni w poszukiwaniu czegoś do picia.
Nalałam do czystej szklanki soku pomarańczowego i wypiłam go prawie duszkiem.
Odstawiłam szklankę do zmywarki i weszłam po schodach do mojego pokoju.
Odłożyłam torbę na fotel w pokoju i rzuciłam się na łóżko wypuszczając z płuc powietrze.
Oparłam głowę o poduszkę, przymykając na chwilę oczy.
Kto by pomyślał, że te dwa miesiące wakacji zlecą tak szybko?
A pamiętam zakończenie gimnazjum jakby działo się to wczoraj, a tu proszę jutro zaczynam nową szkołę.
Otworzyłam oczy i podniosłam się lekko opierając plecy o poduszki za mną.
Zabrałam z szafki nocnej laptopa i włączyłam go czekając aż na pulpicie pojawi się ikonka abym mogła wpisać hasło.
Wstukałam hasło i kiedy tylko laptop je zatwierdził kliknęłam na ikonkę przeglądarki.
Do otwartej karty wpisałam dobrze znanym wszystkim FACEBOOK i polubiłam parę postów.
Do drugiej karty wpisałam YOUTUBE i kliknęłam na pierwszą lepszą składankę.
Odłożyłam laptopa na łóżko i wstałam podchodząc tanecznym krokiem do garderoby w poszukiwaniu, czegoś w co będę mogła się przebrać.
Wiele razy słyszałam od Emilly i Lilly komentarze na temat mojej figury, że jest idealna i mimo że jestem szczupła mam zajebiste cycki i dupę. Ich słowa, nie moje.
Nie jestem takiego samego zdania. Dla mnie figura jak każda inna.
A nawet jeśli jest w tym ziarenko prawdy, to może być to spowodowane tylko i wyłącznie tańcem.
Nigdy nie chodziłam na żadne lekcje, ale radzę sobie całkiem nieźle i słyszałam parę razy, że mogłabym dorównać zawodowcom.
Taaa, no jasne...
Wyjęłam z garderoby jasne jeansy oraz biały T-shirt z czarnym napisem "LOVE LIFE".
Zdjęłam sukienkę oraz pończochy i założyłam wybrane ubrania.
Wróciłam do pokoju i wyjęłam z torebki telefon kładąc go na szafkę nocną.
Wyjęłam kartkę, którą otrzymałam w szkole i postanowiłam spakować się, aby mieć to już z głowy.
Na bosaka, kręcąc biodrami w rytm kolejnej piosenki, podeszłam do czarnej torby na ramię.
Schowałam do niej książki oraz mały piórnik.
Odłożyłam torbę na wcześniejsze miejsce torebki i zakręciłam się wokół własnej osi wymachując przy tym rękoma.
Telefon na szafce nocnej za wibrował wydobywając z siebie dźwięk.
Podeszłam do niego i odczytałam wiadomość.

Od: EM :*
Mogę wpaść?

Kliknęłam na 'odpowiedz'

Do: EM :*
Jasne, kiedy chcesz. Czekam :)

Odłożyłam ponownie telefon na szafkę i weszłam do łazienki w celu związania włosów w jakiegoś kucyka.
Wróciłam do pokoju splątując włosy czarną gumką i ruszając biodrami.
Ponownie usłyszałam dźwięk nadejścia nowej wiadomości.
Ruszyłam w kierunku szafki pewna, że otrzymałam wiadomość od Emilly typu:
"Ok. Zaraz będę" lub "Daj mi 5 minut"
Ale pomyliłam się. To nie była wiadomość od Emilly.

___________________________________________________
Cześć! :)
I mamy drugi rozdział.
Bardzo Proszę, zostawiajcie po sobie jakiś ślad w postaci komentarza, ponieważ to bardzo motywuje. :)
Zapraszam, również na moje drugie ff: ALL YOURS BABY
Tutaj możecie się ze mną skontaktować w razie jakiś pytań. :)
TWITTER: @allyoursbabyx
ASK.FM: @allyoursbabyx

CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ ! :)








niedziela, 12 lipca 2015

Rozdział 1: Uważaj na siebie

Kathe POV'

Obudził mnie dźwięk budzika od którego zdążyłam się już tak bardzo odzwyczaić.
Otworzyłam jedno oko i jedną ręką uderzyłam w guzik.
Ziewnęłam i podniosłam się z łóżka.
Pora przygotować się do nowego roku szkolnego.
Wzięłam z fotela przygotowaną wczoraj sukienkę oraz bieliznę i pończochy.
Weszłam do łazienki i zdjęłam z siebie piżamę.
Odkręciłam wodę w kabinie prysznicowej i nie czekając aby woda chodź odrobinkę się ociepliła, weszłam pod zimny natrysk, chcąc wymazać z pamięci resztki snu.
Umyłam ciało brzoskwiniowym żelem pod prysznic i zakręciłam wodę.
Wyszłam z kabiny i wytarłam ciało w czarny duży ręcznik.
Założyłam świeżą bieliznę i rozwiązałam włosy, które spięłam wczoraj wieczorem w kucyka i rozczesałam je a potem wyprostowałam i zrobiłam lekki makijaż.
Założyłam pończochy samonośne i sukienkę.
Wyszłam z łazienki i wsunęłam na nogi czarne szpilki, które czekały na mnie obok garderoby.
Nałożyłam jeszcze na plecy czarno białą marynarkę, do torebki schowałam telefon, chusteczki,  pieniądze i zbiegłam na dół, uważając aby się nie potknąć.
A więc, pora powiedzieć coś o mnie:
Nazywam się Katherin Jonhson i mam 17 lat.
Właśnie zaczynam naukę w Roger Hight School.
Boję się? Pewnie.
Mam stracha, ale to chyba normalne.
W końcu nowa szkoła. Nie mam pojęcia jak ludzie tam mnie przyjmą.
-Jak tam córcia?-zapytała mama podając mi talerz z kanapkami i kubek z gorącą czekoladą.
-Okay.-odpowiedziałam i uśmiechnęłam się lekko.
-O której masz to rozpoczęcie?-zapytała
-O równej 9.-odpowiedziałam i spojrzałam na zegar kuchenny znajdujący się za mamą. 8:32.-Muszę chyba zatrząść się zbierać, jeśli nie chce się spóźnić.-mruknełam i ugryzłam pierwszy kęs kanapki z pomidorem oraz serem.
-My z ojcem wrócimy około 23, więc mamy nadzieje że będziesz już spała i przygotujesz się do szkoły.
-Mamooo, nie mam 10 lat.-przewróciłam oczami.
Moi rodzice pracują w biurze prawie na końcu miasta, więc sam dojazd zajmuje im trochę czasu, ale podobno opłaca im się to.
-Dobra, dobra.-uśmiechneła się.
Wzięłam parę łyków czekolady i ześlizgnęłam się ze stolika na którym siedziałam.
-To ja lecę. Do jutra!-krzyknęłam i zabrałam klucze od mojego ukochanego autka.
Audi R8.
Nie macie pojęcia ile prosiłam rodziców, aby mi go kupili, aż wreszcie udało mi się. Ale najpierw musiałam wysłuchać godzinnej litanii ostrzegającej mnie że mam nie przesadzać z prędkością.
Moi rodzice przykładają dużą wagę do mojego bezpieczeństwa i już za dużą do mojej nauki, chodź raczej nie należę do piątkowych uczniów.
Dla nich nauka jest najważniejsza, bo jeśli skończę szkołę z odpowiednimi wynikami znajdę sobie odpowiednią pracę, dzięki której będę świetnie zarabiać.
Tak, zgadzam się z nimi, ale już mniej podoba mi się fakt, kiedy mówią, że może udałoby im się znaleźć dla mnie pracę w biurowcu w którym pracują.
Odblokowałam samochód i wsiadłam na miejsce kierowcy.
Upewniłam się czy na pewno znajdują się w nim wszystkie dokumenty i odpaliłam silnik wyjeżdżając na ulicę.

-Ruszcie się w końcu do Cholery!-krzyknęłam
Każdemu puściły by nerwy kiedy stałby 10 minut w korku, który co chwilę przesuwa się o parę centymetrów, ale pocieszał mnie fakt, że za chwilę będę musiała skręcić i wydostanę się z tego przeklętego korka.
Kiedy wreszcie samochód przede mną przejechał przez ulicę zmieniłam szybko bieg, włączyłam kierunkowskaz i szybko skręciłam w ulicę.
Odetchnęłam z ulgą, mając nadzieje, że nic się nie stanie i uda mi się dotrzeć na czas.

Wjechałam na parking szkolny który będę musiała oglądać przez większość początków mojego dnia.
Zaparkowałam na wolnym miejscu i zabrałam torebkę, którą rzuciłam na miejsce pasażera kiedy wsiadałam do samochodu.
Wyjęłam ze stacyjki kluczyki i wysiadłam z auta.
Zamknęłam go otrzymując w zamian piknięcie.
Schowałam kluczyk do torebki a wyciągnęłam telefon.
Wybrałam numer przyjaciółki i przystawiłam telefon do ucha.
-Cześć Em, gdzie jesteś?-zapytałam kiedy usłyszałam głos przyjaciółki po drugiej stronie słuchawki.
-Przed wejściem.-oznajmiła.
-Świetnie. Poczekaj na mnie, już do ciebie idę.
-Okay.-odpowiedziała i rozłączyła się.
Schowałam telefon do torebki i zamknęłam ją.
Ruszyłam w stronę budynku, mając nadzieje, że po drugiej stronie odnajdę drzwi wejściowe.
I na szczęście właśnie tam były.
Uśmiechnęłam się na widok przyjaciółek.
Emilly była w moim wieku, natomiast Lilly o rok starsza i na dodatek była kuzynką Em.
-Cześć dziewczyny.-przywitałam się i przytuliłam każdą po kolei.
-Gotowe, aby wkroczyć za próg tego piekła?-zapytała uśmiechnięta Lilly.
-Od urodzenia.-zaśmiała się Em a ja przytaknęłam.
Przeszliśmy przez drzwi.
Na korytarzu kręciło się mnóstwo ludzi.
Już od razu mogłam stwierdzić, że to liceum należy to typowych szkół, gdzie dzieciaki dzielą się na : Wielkie Damy, Szkolne Dziwki, Kujony, Odludki no i oczywiście nie może zabraknąć bandy która rządzi tą szkołą, nie?
-Pokaże wam gdzie zacznie się rozpoczęcie a potem możecie się przejść po szkole, bo macie jeszcze trochę czasu.-uśmiechneła się i zaczęła nas prowadzić w stronę dużych drzwi prowadzących chyba na salę od w-f.
-Okay, to tutaj.-wskazała ręką na salę od wychowania fizycznego.
-Okay, dzięki.-odpowiedziałam.
Złapałam za rękę Emilly i obróciłam się chcąc się wycofać i skorzystać z rady Lilly i zwiedzić trochę szkołę, aby jutro nie być kompletnie zielonym.
Miałam już wyjść za drzwi, kiedy nie wiadomo skąd wyrosła przede mną postać i niestety nie zdążyłam się zatrzymać.
-Uważaj kurwa jak łazisz!-usłyszałam warknięcie nad sobą.
Cofnęłam się i spojrzałam na postać wyższą ode mnie o parę centymetrów mimo że miałam na sobie szpilki.
-To też twoja wina.-odpyskowałam nie przejmując się morderczym wzrokiem chłopaka.
Był brunetem a jego grzywka była postawiona na żel, brązowe oczy prawie że koloru roztopionego karmelu i ostre rysy szczęki.
W innych okolicznościach stwierdziłabym, że jest zabójczo przystojny ale w tej chwili jest chamski.
-Chyba nie wiesz z kim rozmawiasz, kochanie.-zaśmiał się sztucznie.
-Nie obchodzi mnie to, i nie mów do mnie kochanie.-burknęłam. 
Złapałam za rękę Emilly i ominęłam chłopaka.
Poczułam uchwyt na ramieniu i zmarszczyłam brwi kiedy zobaczyłam Lilly.
-Co jest?-zapytałam zmieszana
-Co ty do cholery wyrabiasz? Trzymaj się od tego chłopaka jak najdalej.
-Daj spokój. Tylko na siebie wpadliśmy, i był cholernie nie miły.-przewróciłam oczami
-Nie rozumiesz. On rządzi tą szkołą i uwierz nie należy do najmilszych osób. Siedzi w różnych gównach. Każdy kto z nim zaczynał, jakimś magicznym sposobem kończył jako zaginiony albo w szpitalu z powodu ciężkiego pobicia. Martwię się o Ciebie. Jesteś tu dopiero 5 minut, a już wpadasz na takich ludzi. To miasto, należy do niego. Ludzie boją się wychodzić na ulicę nie chcąc go spotkać, jestem pewna, że słyszałaś kiedyś o Dragon Death.
Zmarszczyłam brwi.
-Dragon Death? Słyszałam kiedyś coś w telewizji, ale co to ma wspólnego z nim?-zapytałam
-Może to iż jest głową tego gangu, czy cokolwiek to jest? "Dragon" nic ci to nie mówi? Tak właśnie na niego mówią.. Proszę Cię, uważaj na siebie.-zamrugałam powiekami zaskoczona.
Lilly przytuliła mnie i odeszła do dziewczyny, która ją wołała.
No nieźle!
Ten rok szkolny zaczyna robić się coraz ciekawszy!
W jakie gówna, zdążę się jeszcze wplątać?


________________________________________

Tam tam tam ! 
Mamy pierwszy rozdział :)
Zapraszam również na moje drugie opowiadanie:
 http://allyoursbaby.blogspot.com
Możecie się ze mną skontaktować tutaj:
ASK.FM: @allyoursbabyx
TWITTER: @allyoursbabyx
Mam nadzieje, że zostawicie po sobie tutaj jakiś ślad. :)
Pozdrawiam :)

CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ !